30 czerwca 2011

Zamieszanie!

Witajcie moi mili! Wreszcie jestem! Co to był za tydzień!
Jestem padnięta, wykończona, ledwo żywa, a tu... końca nie widać.
Pewnie pomyślicie, że to niemożliwe, skoro jeszcze w tym miesiącu wiodłam spokojne życie we Francji. Otóż w moim odczuciu było to miesiące temu! 
Mam teraz taki okres, że życie pędzi w niewyobrażalnym tempie. Nie przepadam za tym, ale czasami tak musi być i nic nie możemy na to poradzić.
Na głowie mam masę spraw, jeżdżę i załatwiam tysiące rzeczy na mieście, mam dużo spotkań i bieganiny.
Do tego, w między czasie, dwa śluby i wesela moich najbliższych dziewczyn, moje urodziny i malowanie z tej okazji sypialni (takie było moje urodzinowe życzenie i prezent od Pana Narzeczonego). Odświeżenie sypialni planowałam od dłuższego czasu i teraz, w tym całym zamieszaniu, był ostatni dzwonek by to zrobić. 








































W długi weekend nie mieliśmy więc ani chwilki by odpocząć, ale najgorszy stres miał dopiero nadejść.
Kilka dni temu nasza Gapcia zachorowała! Nagle bardzo żle się poczuła, osłabła, miała wysoką temperaturę i wystraszyła mnie strasznie. W drodze do weterynarza, w samochodzie chwilowo straciła przytomność! Nawet nie wyobrażacie sobie co ja przeżyłam i jak bardzo się o nią bałam! Było podejrzenie babeszjozy, ale naszczęście, po badaniach krwi okazało się, że to po prostu infekcja. Gapcioszek nasz czuje się lepiej. Jestem cała szczęśliwa jak biega, psoci i jest sobą. :)
Lunka wobec Gapci zachowuje się bardzo opiekunczo. Jestem zdumiona, że może być aż taka miłość między psem a kotem. :)
















Przez to zamieszanie nie mogłam w pełni świętować swoich urodzin. Zafundowałam sobie jednak chwilkę dla siebie. Na spadek formy i humoru najlepiej, jak wiecie, działa na mnie gorąca kąpiel. Tym razem kąpiel lawendowa z dodatkiem prawdziwych kwiatów przywiezionych z działki. 









































Po kolejnym zapowiadającym się ciężkim weekendzie zamierzam trochę zwolnić, choć nie wiem czy obowiązki na to pozwolą. Nie chcę jednak przegapić lata. Chcę jeść poziomki, tańczyć w deszczu, spacerować w lesie. Mieć czas na leniwe poranki, popołudniowe drzemki i pochłanianie książek.
















Zwariuje jak się nie uda! :) 
Do następnego!
SHARE:

7 komentarzy

  1. U mnie podobnie, tzn. gipsowanie i malowanie pokoi, marzę o zakończeniu remontu...
    Biedny psiak, ja zawsze drżę jak coś się dzieje Cerberowi, w pełni rozumiem Twoje przestraszenie..
    Czekam na efekty sypialni i życzę odpoczynku!

    OdpowiedzUsuń
  2. To wstyd, żeby Pan Narzeczony pracował a menażeria obijała się! Ba, wylegiwała na fotelu. :D :D
    Czekam z niecierpliwością na zdjęcia nowo urzxądzonej sypialni. :-)
    U siebie planuję malowanie w sierpniu. Brrr... jak ja tego nie cierpię! ;/ Dopiero efekt końcowy mnie zadowala. :-)
    Pollyanna

    OdpowiedzUsuń
  3. Ola_83 i Pollyanna - zgadzam się dziewczyny, że remonty nawet te malutkie typu malowanie pokoi są wykańczające. Za każdym razem trzyma mnie przy nadziei myśl o efekcie końcowym. Może też moje poddenerwowanie spowodowane jest bałaganem, który robi się w domu podczas takich remoncików.

    OdpowiedzUsuń
  4. Spóźnione życzenia urodziniowe wysyłam!!!!!
    Dbaj o siebie.
    POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  5. cos mi sie twoje fotki nie wczytuja jaka szkoda :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja ukochana lawenda!:) Dobrze że z piesiem wszycho w porządku.

    OdpowiedzUsuń

© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig