31 lipca 2013

Migawki Lipcowe

Kolejne migawki z minionego miesiąca.

Słynna jajecznica z kurkami // Dacie wiarę, że to moja pierwsza w życiu??



















Spotkanie z dziewczynami (Julą i Kasią) // Na upały pyszny orzeźwiający koktajl ananasowo-kokosowy



















Nasz Kikulek :( // Bardzo z nią tęsknimy...





















































Weekendowe grillowanie // To już stały punkt tegorocznego sezonu letniego



















Kąpiel naszych psiaków // Procio i Gapcia w wannie*
*a na zdjęciu moja Mama i mój brat - im więcej osób, tym sprawniej szoruje się zwierzaki


















Czyściochy mogą spokojnie leżeć na kanapie



















Imieninowy weekend na działce u Natalii // Pyszny deser i macaroons prosto z Francji (pyszne!)




































Odbiór paczuszki z paczkomatu // Bardzo wygodna forma przesyłek



















Wyjście do kina // Popcorn obowiązkowy!















To wszystko w tym miesiącu! Do napisania!
SHARE:

27 lipca 2013

Tyle Słońca w Całym..Domu

Lato w pełni! Zaczynają się upały. Musimy koniecznie wyjść na spotkanie ze słońcem, by naładować akumulatory na przyszły sezon jesienno-zimowy.

Lato również tak pięknie przenika do Magicznego Domku. Bardzo lubię taką grę świateł.




































Życzę udanego weekendu!
Do napisania (już niebawem)! :)
SHARE:

25 lipca 2013

50 Przypadkowych Faktów o Mnie cz. 2

26.  
Uwielbiam szlafroki i jest to mój najwygodniejszy strój w domu. Mój brat śmieje się, że jestem jak Big Lebowski (film) – i coś w tym jest! ;)

27.
Kompletnie nie fascynuję się techniką. Nie znam się na nowinkach, nigdy nie marzyłam o iPodzie itp. Oczywiście otaczam się sprzętem elektronicznym, ale dla mnie to tylko rzeczy, które pełnią jakąś funkcje i są w moim otoczeniu gdy są mi naprawdę potrzebne (komputer, aparat).

28.
Nie lubię robactwa. Brrr… (chociaż troszeczkę zaczęłam się oswajać z ich obecnością przy pracach ogródkowych)

29.
Na studiach podejmowałam się różnej pracy. Pracowałam w kuchni i na zmywaku w restauracji meksykańskiej na Cyprze (gdzie mnie zwolnili gdy nie zdążyłam umyć wszystkich sztućców), byłam instruktorką malarstwa na wyjazdach integracyjnych Kompani Piwowarskiej oraz rozdawałam ulotki.

30.
Jednym z moich ulubionych filmów od lat jest Forest Gump. Towarzyszy mi od dzieciństwa. Pierwszy raz poszłam na niego do kina jako dziewczynka i kompletnie nie mogłam zrozumieć o co tam właściwie chodzi. Ale potem oglądałam go wielokrotnie z Tatą, jak mieliśmy zły humor. Film jest zabawny, ale kryje w sobie wiele mądrości życiowych i daje do myślenia, co w życiu jest tak naprawdę ważne. Za każdym razem, w różnych okresach swojego życia wyciągam z niego coś innego.

31.
Jako dziecko bawiłam się w Top Cat’a robiąc sobie domek w dużym koszu wiklinowym. Ale to było fajne! Kosz towarzyszy mi od lat i obecnie stoi w saloniku na górze.


















32.
Na komunie, zażyczyłam sobie od Babci… bujany fotel. Mam go do dziś i wciąż się zastanawiam gdzie go postawić w Magicznym Domu. 
(to trochę straszne, że dziś dzieciaki dostają np. kłady!)

33.
Zawsze muszę spać przy chociaż lekko uchylonym oknie, nawet zimą.

34.
Zapamiętuje ustawienie przedmiotów, zwłaszcza w swoim domu. Mają ustalone miejsce i pozycje co do milimetra. Gdy ktoś przestawiłby coś w pomieszczeniu, podczas mojej nieobecności, w ciągu sekundy poprawiłabym wszystko. (co wykorzystuje mój brat, który za każdym razem gdy u nas jest, coś przestawia - Kasik, przestań to robić bo oszaleje!!) :)

35.
Moje ulubione bajki Disneya to: Król Lew , 101 Dalmatyńczyków i Mała Syrenka. Do tej pory uwielbiam bajki!

36.
Oprócz ukończenia studiów na Akademii Sztuk Pięknych i podyplomowych z Psychologii Społecznej, miałam romanse na jeden semestr z Grafiką Komputerową oraz Filozofią.

37. 
Uwielbiam filmy z lat 90-tych. I tu mogłaby wymienić ich tysiące poczynając od komedii romantycznych typu „Masz Wiadomość”, „Przypadkowa Dziewczyna” po kostiumowe jak „Wichry Namiętności” czy „Niebezpieczne związki’ kończąc na „Co gryzie Gilberta Grape’a", "Pulp Fiction" a nawet ukochane kiedyś filmy akcji jak Speed czy Szklana Pułapka! Masa wspaniałych aktorów w tym okresie i świetne filmy. 

38.
Kiedy byłam dzieckiem, moja Babcia w weekendy dorabiała sobie na emeryturze jako stróż nocny w poradni (gdzie wcześniej pracowała jako farmaceutka w aptece). Zabierała nas wtedy na noc z bratem. Mieliśmy całą, ogromną przychodnię dla siebie, gdzie mogliśmy zwiedzać każde zakamarki i wejść do każdego pomieszczenia (tylko nie mogliśmy nic dotykać i musieliśmy odnosić na miejsce klucze). Przyznaję po latach, że chyba popsuliśmy fotel dentystyczny (szybko uciekliśmy jak przestał działać) i podkradaliśmy z lodówki lody w pokoju pielęgniarek (ale tak malutko, by nikt tego nie zauważył).

39.
Największą fanką mojego grania na gitarze i śpiewania jest Lunka. Im głośniej śpiewam, tym Lunka jest bardziej zainteresowana. Ociera się o mnie, miauczy, wskakuje na plecy lub wciska się między gitarę. Nie wiem dlaczego tak reaguje, ale ma hopla na tym punkcie. No cóż, każdy ma takich fanów na jakich zasługuje, u mnie jest to kot. :)

40.
Moim ulubionym kolorem jest beż. Doceniam urodę każdego koloru. Może z racji ukończenia studiów artystycznych, potrafię stwierdzić ile innych kolorów jest w danej barwie. Np. czy żółć ma w sobie więcej niebieskiego i jest lekko zielona, lub czy czerwień jest bardziej ciepła za sprawą tonów żółtych itp. Jednak w swoim otoczeniu lubię stonowane kolory i beż, mimo, że to trochę nietypowy 'do lubienia' kolor jest moim ukochanym.

41.
W podstawówce bardzo lubiłam robić szlaczki. :)

42.
Bardzo często śnię. Są to sny bardzo surrealistyczne, dziwne, nietypowe. Wracam w snach do tych samych miejsc, w których na jawie nie byłam ani razu. Mam wrażenie, że w snach prowadzę swoje alternatywne życie.

43.
W dzieciństwie, przez wiele lat chciałam zostać astronautą. :)

44.
Często rozmawiam sama ze sobą np. prowadząc samochód. Przygotowuje się do rozmów w pracy, zastanawiam się co mogłabym odpowiedzieć komuś gdybym miała druga szansę i stwarzam jakby alternatywne dialogi do tego co się wydarzyło.

45.
W dzieciństwie, razem z bratem graliśmy w gry komputerowe. Teraz jestem bardzo w tyle (nie gram w ogóle) ale jeśli w towarzystwie pojawia się temat kultowych gier, to potrafię zaskoczyć swoją znajomością niejednego maniaka gier komputerowych.

46.
Bardzo podobają mi się zielone oczy! Chciałabym takie mieć, bo są mniej spotykane i do ciemnych włosów pasują wspaniale! Pozdrawiam wszystkich zielonookich. :)

47. 
Drugie imię mam po Mamie - Ewa, a trzecie imię wybrałam po Babci - Barbara. :)

48.
Mam dziwny zwyczaj przesadnego zdrabniania wyrazów, nazywania czegoś inaczej i wyszukiwania dziwnych zwrotów.

49.
Delikatne chrapanie Gapci mnie bardzo odpręża i ułatwia zasypianie.

50.
Bardzo lubię przestrzeń. Czuję jakieś niesamowite wewnętrzne uczucie pełni gdy stoję na ogromnym polu, lub gdy patrze na horyzont, które rysuje morze, a nawet gdy spoglądam na gwieździste niebo.
SHARE:

21 lipca 2013

Hamak Wyśniony

Od paru tygodni bardzo chciałam urządzić swój kącik do leniuchowania na świeżym powietrzu. Wymarzył mi się hamak. Nie mogłam znaleźć idealnego. Albo były złej jakości, albo za drogie, albo w paskudnych kolorach. A ja jeśli chodzi o kolory to jestem monotematyczna - beże i kremy. Takie by nie rywalizowały z otaczającą przyrodą. Dziś moje marzenie się spełniło! I bezwstydnie poleniuchowałam i dokończyłam książkę.





















































Letnia pogoda nas rozpieszcza. Jest pełno słońca, nie ma upałów (moja ulubiona temperatura 24 - 26 stopni) - to się nazywa lato! :)



























































A w drugiej części ogrodu nadal trwają prace nad tarasem. Wciąż masa pracy, ale już tuż tuż...
I żeby nie było, również pomagam - nie tylko leniuchuje na hamaku! :)




































Już tak nie możemy doczekać się końca, że wieczorem postanowiliśmy wypić lampeczkę winka na naszym 'prawie tarasie'. :)



















Dobrej nocy Wam życzmy oraz udanego nadchodzącego tygodnia.

Załoga Magicznego Domku.
SHARE:

50 Przypadkowych Faktów O Mnie cz. 1

Aby lepiej kogoś poznać, trzeba znać małe szczególiki na temat drugiej osoby. To one tworzą nasz charakter. Bardzo spodobał mi się TAG o faktach z życia, przyzwyczajeniach i dziwnostkach. Od jakiegoś czasu spisywałam dla Was swoje 50 punktów - oj nie było łatwo - 50 punktów to bardzo dużo! :)
Zapraszam na kilka (dziesiąt) faktów o Magicznym Domku z przymrużeniem oka. ;)

1.
Uwielbiam jeść, bo to jedna z największych przyjemności w życiu, jednak jest parę rzeczy, których nie zjem. Osoby z mojego otoczenia nie mogą nadziwić się, że nie lubię chałwy, masła orzechowego i bitej śmietany (z wyjątkiem domowej mojej Babci).

2.
Jako dziecko bardzo często chorowałam na zapalenie uszu i mój słuch uległ pogorszeniu. Teraz często jest powodem śmiesznych sytuacji. Np. w sklepie ekspedient mówi: „Dwadzieścia złotych poproszę” a ja mu podaje dwadzieścia złotych i trzy grosze. :)  

3.
Unikam chodzenia do sklepów z pluszowymi zabawkami w obecności obcych ludzi, ponieważ mam dziwną przypadłość. Nie mogę się powstrzymać od całowania miśków!

4.
W liceum miałam zespół rockowy, gdzie śpiewałam, a nawet przez krótką chwilę grałam na basie! Ostatnio dowiedziałam się od kolegi z zespołu, że basista który przez jakiś czas opiekował się naszym zespołem w domu kultury gra obecnie w zespole Dawida Posiadło. Poza tym mamy nagrane kilka piosenek własnego autorstwa (w domowym studio) i nasze piosenki leciały w studenckim radio. To była super przygoda!

5.
Od 9 roku życia jeżdżę konno. Gdy zaczynałam się uczyć, na 8 upadków z konia, 7 było razem...z koniem. Była wtedy straszna zima i mój koń po prostu ciągle się ślizgał, potykał i przewracał. Na szczęście niż złego nam się nie stało.

6.
Mogłabym spokojnie wygrać w konkursie na największe balony z gumy do żucia. Wystarczą dwie gumy balonowe Orbit i balony wychodzą większe od głowy! (ile powietrza w płucach) :) Robienia balonów nauczył mnie mój Tata.

7.
W życiu miałam jedno złamanie – lewej ręki. Miałam ok. 6 lat i rywalizowałam ze starszą dziewczynką w skokach z rozbujanej huśtawki. Tylko ona była już ‘doświadczona’ i skakała w odpowiednim momencie lotu  a nie z ‘dechy’.

8. 
Mam starszego brata o 8 lat i od dzieciństwa byłam tak w niego wpatrzona, że mówiłam w formie męskiej: "byłem, robiłem itp." Wolałam bawić się resorakami, klockami lego i chodzić po drzewach, bo było to znacznie bardziej pasjonujące od bawienia się lalkami. Minęło mi dopiero w pierwszej klasie podstawówki, gdzie zrozumiałam, że bycie dziewczyną też jest  fajne. :)

9.
Mam 165 cm wzroku. 
Waga – nieznana. Nie ważę się, by się nie denerwować. :)

10.
Gdy kładę się spać, muszę mieć zimną poduszkę pod uchem, a w ciągu nocy przekładam ją kilkakrotnie by się nie nagrzała.

11.
Mam przeraźliwą fobię latania samolotem. Zaczęła się 10 lat temu, gdy leciałam do Teksasu z 3 przesiadkami. Loty były koszmarne, pełne mocnych turbulencji i od tego czasu przed startem muszę napić się winka i się rozluźnić. Każdą podróż samolotem przezywam tydzień wcześniej i mam koszmary. Oczywiście wiem, że to najbezpieczniejsza i najszybsza forma podróżowania, więc latam, ale nie jest mi łatwo.

12.
Uwielbiam jeździć na nartach! Kiedyś jeździliśmy z rodzicami co roku i były to najwspanialsze ferie.  Teraz, od paru dobrych lat nie byłam ani razu. Bardzo za tym tęsknię.

13.
Pan Poślubiony oświadczył mi się 10.08.10 w Chorwacji w Dubrowniku, w bardzo pięknym miejscu z widokiem na morze. Było bardzo romantycznie i emocjonująco! :)








14.
Panicznie boję się os! Nie mogę się nigdy powstrzymać i odskakuję kilkanaście metrów z piskiem gdy jakaś koło mnie przeleci. Potem jest mi wstyd, gdy zdarzy mi się to przy obcej osobie.

15.
Jako dziecko przeżyłam cudowna przygodę na wakacjach. Mój wujek zorganizował ‘poszukiwanie skarbów’ dla grupki dzieciaków. Byliśmy piratami, mieliśmy specjalne mapki, z punktami kontrolnymi oraz wskazówkami, które przybliżały nas do zakopanego skarbu. Płynęliśmy łódką, chodziliśmy po lesie, aż szczęśliwie dodarliśmy do miejsca gdzie w zakopanym blaszanym pudełku kryły się słodycze! :)

16.
Od lat, moim wymarzonym kierunkiem podróży jest Ameryka Łacińska. Natomiast żaglówką chciałabym przepłynąć Karaiby. 

17.
Mam dziwaczny zwyczaj mieszania piżam. Praktycznie nigdy nie zakładam góry i dołu od kompletu. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje, ale dekadencko wybieram spodnie w kratkę a koszulkę w kwiatki i jestem z tego powodu szczęśliwa. Moja przyjaciółka twierdzi, że jestem nienormalna. :)

18.
Może zostało mi to od czasów dzieciństwa, gdy Mama wychodząc do pracy szykowała mi strój do przedszkola, a zastawała mnie w kompletnie innym gdy wracałam już do domu. Mówiła wtedy do mojej Babci: „Jak Ty ją wypuściłaś z domu? Perkalikowo w kratkę*! 
Na to Babcia, która odprowadzała mnie do przedszkola: „Ależ ona tak wyszła ubrana z pokoju!” 
*tak w rodzinie określamy coś co zupełnie do siebie nie pasuje

19.
Dodam tylko tyle, że na co dzień ubieram się normalnie i raczej wszystko do siebie pasuje . :)

20.
Jestem taką lekko niespełnioną aktorką. Nie wiem czy mogłabym wykonywać ten zawód, ale bardzo lubię naśladować ludzi, grać w ‘pokazywane’ kalambury oraz zawsze byłam udział w występach szkolnych. :)

21.
W szkole uwielbiałam mieć "czyste" zeszyty. Gdy tylko musiałam skreślić jakiś błąd, natychmiast musiałam przepisać całą stronę. Dzięki temu, szybciej się uczyłam. :)

22.
Do dziś mam swoje pudełeczko, gdzie Mama zachowała moje rysunki z dzieciństwa. Są tam nawet takie, które rysowałam w wieku 3 lat!

23.
Jestem fatalnym pasażerem, wie to każdy kierowca. Zachowuje się jak pani Bukiet z ‘Co ludzie powiedzą’ gdy krzyczę: Uważaj kot! Zwolnij! Szybciej! Czemu jedziesz tą trasą?? 
Po prostu wole zdecydowanie być kierowcą i sama prowadzić samochód wtedy wszystko jest idealnie. :) 
(I oczywiście gdy ktoś to robi w drugą stronę, to się bardzo irytuję!)

24.
Jestem antyfeministką. Nigdy nie czułam się gorsza z powodu tego, że jestem kobietą i nie czuję potrzeby rywalizacji z mężczyznami. Oczywiście uważam, że jeśli ktoś wykonuje ta samą pracę, nie powinien dostawać większego czy mniejszego wynagrodzenia.

25.
Gdy byłam na wakacjach w piątej klasie podstawówki, bez gody rodziców przefarbowałam włosy na czerwono! Ponieważ nie znałam się zupełnie na farbach, nie użyłam szamponetki (gdzie mogłabym zmyć włosy po kilku myciach, wraz z końcem wakacji) tylko najmocniejszej farby! 
Było kino - i w domu i w szkole. :)

Cześć dalsza już niebawem!
SHARE:

19 lipca 2013

Mrożona Bananowa Kawa

Magiczny Domek wraca po króciutkiej przerwie z małym postem na temat porannej kawy.
Kawę pijemy codziennie. Ja przeważnie 2 kawy - jedną w domu, drugą około południa w pracy. Taka ilość nie szkodzi, a nawet działa dobroczynnie na nasz organizm. Uwielbiam zapach kawy, który zawsze kojarzy mi się z porankiem w Magicznym Domku. 
Staram się jeść śniadania, ale czasami nie mam rano apetytu. Jednak jakość naszego dnia zależy od naszego pierwszego posiłku. Gdy już naprawdę nie mam czasu i ochoty na przygotowanie śniadania, przygotowuje sobie bananową mrożoną kawę. Jest naprawdę pyszna, pożywna i jej przygotowanie trwa dosłownie chwilkę. 
Potrzebny jest banan, mleko, miód lub brązowy cukier, mała filiżanka zaparzonej kawy oraz lód. Można jeszcze dodać jogurtu greckiego, wtedy kawa będzie bardziej treściwa.
Wszystko wrzucamy do blendera, miksujemy i gotowe!





















































Do napisania!
Jeśli uda mi się zgromadzić wszystkie zdjęcia, następny post będzie małą, pozytywną niespodzianką dla czytelników! :)
SHARE:

12 lipca 2013

...

... straciliśmy Kikulka ...

..dziękuje Wam za wsparcie w tych ciężkich chwilach, jednak są pewne rzeczy, na które nie mamy zupełnie wpływu. To bardzo boli.
Myślenie, że odszedł 'tylko' kot jest bardzo płytkie i bolesne. I nie chodzi tu nawet o umiłowanie do zwierząt. Takie sytuacje dotykają nas głęboko, bo w obliczu straty i śmierci zaczynamy myśleć o życiu inaczej. Myślimy ile czasu nam zostało, ile czasu zostało naszym bliskim? W czasie kiedy życie pędzi na oślep, takie chwile uprzytamniają nam co jest naprawdę ważne. Strata zawsze jest bolesna i nas czegoś uczy. Rozpacz po stracie, zaczyna mieć na nas filozoficzny wpływ. Pojawia się bolesna świadomość kruchości naszego życia.

..rozpacz w tym przypadku jest ogromna, bo tak bardzo chcieliśmy dać prawdziwy dom i miłość tak pokrzywdzonej kotce. W swoim krótkim życiu tak wiele przeszła, a ja ze wszystkich sił chciałam by o tym zapomniała. By zaznała odrobiny szczęścia i spokoju.

Ze łzami w oczach, dziękuję Kikulkowi, że była... i tak mocno boli, że już jej nie ma...
SHARE:

Nasze Smutki

Zazwyczaj umieszczam posty o jasnej stronie naszego życia, bo właśnie takie chwile chcę zapamiętać. Jednak życie składa się z różnych odcieni i smutków, które Magiczny Domek  nie omijają.

Ostatnio chodzę po domu jak cień, nie mam ochoty i siły na nic. Dom niesprzątnięty, lato nie cieszy tak mocno i nie mogę skupić się w pracy. Mamy naprawdę wielkie zmartwienie. Kikulek jest chory. :(

Dziś mija miesiąc odkąd niewidoma kotka trafiła do Magicznego Domku. Nawet zapomniałam o tym jak szybko można się przywiązać do nowego domownika. Natychmiastowo buduje się magiczna wieź ze zwierzakiem, które dodatkowo wymaga bardzo dużo opieki i troski. Ale z dnia na dzień było już lepiej. Częste wizyty u weterynarza, oraz odpowiednie leczenie zaowocowały szybkim polepszeniem gojenia się oczek. Kikulek z wychudzonej kotki przypominającej zombie (krwawiące oczka były na wierzchu), zamieniła się w śnieżną księżniczkę o długich nogach i niebieskich oczkach. Cały czas trwała socjalizacja naszych zwierzaków z nowym członkiem rodziny i były już naprawdę duże postępy (oczywiście Gapcia szybciej nawiązała kontakt, Lunka do tej pory jest na dystans, ale nie jest wobec Kikulki agresywna).
Kikulka miała duży apetyt i jadła jak szalona 5 posiłków dziennie i przytyła już kilogram w ciągu 3 tygodni. 
I nagle we wtorek wieczorem przestała jeść. Gdy nic nie zjadła następnego dnia rano od razu się przeraziłam. Coś było nie tak. Była osowiała i bardzo szybko oddychała. Wpakowałam ją do klatki i migiem pojechałam do weterynarza. Bogu dzięki, że mam taką prace, że w nagłych przypadkach mogę się spóźnić a nawet monitorować wszystko przez telefon. Kikulka miała straszny napad duszności. Z minuty na minute było coraz gorzej. Oddychała w zawrotnym tempie przez otwarty pyszczek (co u kotów zdarza się bardzo rzadko!). Miała prześwietlenie i okazało się, że ma zmiany na płucach. Prawdopodobnie krwiak lub zapalenie płuc.
Dodam jeszcze, że ma w sobie 2 śruty! Ktoś kiedyś do niej strzelał z wiatrówki! Jeden śrut wyczułam sama i nie wiedziałam co to jest - do głowy by mi nie przyszło! 
Dostała masę antybiotyków i miała inhalację tlenową. Zabrałam ja do domu i miałam ją bacznie obserwować by w razie czego podjechać do weterynarza przed 20tą. Kikulka zachowywała się spokojnie, chociaż oddech miała wciąż przyspieszony. Całe szczęście, że siedziałam z nią w pokoju, gdy o godzinie 11 w nocy dostała strasznego napadu duszności - znów!

Potem pamiętam wszystko przez mgłę. Z mokrymi włosami, zarzuciłam marynarkę na nocną koszulę. Jechaliśmy jak szaleni do całodobowej przychodni weterynaryjnej. Była w ciężkim stanie, a ja myślałam, że oszaleję. Boże jak się bałam. 
Kilulek nasz musiał zostać w szpitalu i przebywa tam do dziś. Z jednej strony jestem przerażona, dopiero co oswajała się z nowym otoczeniem, a już musiała trafić do obcego miejsca z innymi zapachami. Zawiozłam jej posłanko, by choć trochę poczuła swój nowy domek. Jej stan jest ciężki. Ma powiększone serduszko i zapalenie płuc. Prawdopodobnie to już przewlekła choroba spowodowana kocim katarem, przez co też straciła wzrok. Czuję się spokojniejsza, gdy Kikulek jest pod opieką lekarzy, ale boję się o każdy dzień. 

Jak się okazuje, utrata wzroku to najmniejszy problem. Koty radzą sobie doskonale. Żyjąca na wolności kotka, musiała chorować często. Początkowo antybiotyk brany na oczka, trochę przystopował rozwój choroby, niestety odporność po takich przejściach jest bardzo mała i choroba się rozwinęła.
Teraz najważniejsze jest wyleczenie zapalenia płuc. Niewydolność serduszka juz pozostanie i będzie musiała brać codzienne leki i prowadzić bezstresowe życie (co w Magicznym Domku bardzo sobie cenimy).
Ale póki co walczy, walczy o każdy dzień. A ja modle się, by została w Magicznym Domku i była tu szczęśliwa. Tyle przeżyła w swoim krótkim życiu (ma ok. 3-4 lata), że nie zasługuje na to by tak skończył się jej los.

Proszę Was z całego serca, trzymajcie kciuki.
Wasza G.
SHARE:

08 lipca 2013

Letnia Pielegnacja

W maju pisałam o wiosennej pielęgnacji (klik), teraz czas na aktualizację. Jak wygląda moja kosmetyczka latem? Czego używam aktualnie?

PORANEK

Mam wrażenie, że obecnie używam mniej produktów. Jest parno i ciepło na dworze, więc moja cera troszeczkę wariuje. Mam cerę raczej suchą, ale latem zaczyna być trochę problematyczna. Więcej się poci, ale nie mogę jej wysuszać, nadal muszę być bardzo delikatna.

Rano lubię umyć twarz wodą, dlatego bardzo cenie sobie delikatne pianki. Latem wracam do miętowej z firmy Logona. Jest bardzo delikatna, ma działanie antybakteryjne i orzeźwiające. Co w niej lubię to to, że nie wysusza, ale ładnie obkurcza pory skóry. Poza tym, mam do niej sentyment, to był jeden z pierwszych naturalnych kosmetyków jaki kupiłam.



















Miałam kupić sobie mgiełkę firmy Caudalie, lecz stwierdziłam, że skoro mam jeszcze spory zapas wody termalnej, którą ostatnio używam zamiast toniku, to nie będę na siłę się uszczęśliwiać (w myśl zasady by nie kupować niepotrzebnych kosmetyków, skoro jeszcze nie wykończyłam o podobnej funkcji).


















Następnie (zarówno na dzień jak i na noc) używam kremu balansującego dla cery suchej....i tłustej z firmy Alva, który wybrałam na stronie www.lovemeeco.pl. (na stronie napisane jest dla cery suchej i mieszanej a na opakowaniu dla cery suchej i tłustej). Krem niesamowicie mnie zainteresował, bo właśnie latem mam trochę bardziej zanieczyszczoną cerę. W powietrzu latają pyłki, pory rozszerzają się od słońca, a skóra po prostu się poci. Z jednej strony potrzebuje nawilżenia, jak przez cały rok, ale z drugiej strony, chciałabym by krem przystosował się do jej zmiennych nastrojów. Taki, który będzie kontrolował wydzielanie sebum a za razem nawilżał i wygładzał. I powiem Wam, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona działaniem kremu Alva! Mam wrażenie jakby krem działał dokładnie tak, jak zażyczy sobie tego moja cera. Gdy jest podrażniona, trochę przesuszona wieczorem, doskonale ją nawilża. Gdy zaczyna się pocić w ciągu dnia, ma działanie matujące. Przyspiesza gojenie się niedoskonałości. 
Na początku stosowania krem, swoim działaniem, przypominał mi Effaclar Duo lub Triakneal (z racji, że jest naturalny działa delikatniej). Po pięciu dniach stosowania, skóra zaczęła się delikatnie oczyszczać. Ale jednocześnie bardzo szybko wszystko się zagoiło i skóra się wygładziła. Uważam, że jest to świetny krem na lato. Jest bardzo wydajny (75 ml) więc spokojnie starczy na letnie miesiące przy stosowaniu 2 razy na dzień.
Jedyny minus to zapach, porównałabym go do...pasty do butów! Ale z drugiej strony zapach jest tak nietuzinkowy, że uzależnia. :)



















Latem preferuje lekkie kremy pod oczy, ze względu na to, że gdy jest ciepło, zbyt bogata konsystencja powoduje u mnie opuchliznę oczu. Wróciłam więc do mojego dobrego przyjaciela - żelu pod oczy typu roll on z firmy Lavera. Bardzo go lubię, bo metalowa kuleczka chłodzi oczy, nie są spuchnięte i bardzo dobrze nawilżone (mniej zmarszczek spowodowanych wysuszeniem). Mogę zarzucić mu tylko to, że nie działa tak rewelacyjnie na cienie pod oczami (ale w moim przypadku mało jest takich kremów).



















Po nałożeniu wymienionych produktów, jem śniadanie, piję poranną kawę i wracam do łazienki nałożyć filtr. Nadal jest nim krem z filtrem 50 z firmy Avene.



















Następnie nakładam makijaż, który latem jest bardzo lekki i minimalistyczny.

WIECZÓR

Nadal preferuje kąpiele w wannie. Jednak wlewam letnią wodę i rozkoszuje się zielonym widokiem za oknem (dzień jest teraz taki długi!). Do wanny wlewam lżejsze w zapachu i konsystencji płyny, tak by poczuć orzeźwienie po całym upalnym dniu. Testuje nowość, którą odnalazłam w TKMaxx i jestem bardzo zadowolona. 



















Do demakijażu nadal używam naprzemiennie chusteczek lub płynu micelarnego z firmy Bourjois. Nie są naturalne, ale doskonale się sprawdzają i nie wywołują żadnego podrażnienia.



















Już w wannie oczyszczam dodatkowo twarz naturalnym mydłem, który kupiłam w Mydlarni u Franciszka. Mydło pomaga minimalizować rozszerzone pory, działa antybakteryjnie i przyspiesza gojenie się niedoskonałości. Jest po prostu cudowne, bo nie wysusza skóry a przy regularnym stosowaniu widać rezultaty. Skóra aż specyficznie 'piszczy', jest tak oczyszczona i wygładzona.



















Jeśli chodzi o włosy, to latem nie mam ochoty na olejowanie i chodzenie z ręcznikiem na głowie. Włosy latem odpoczywają, bo często po prostu ich nie suszę, tylko daje im wyschnąć swobodnie. Jednak ja, mając raczej suche włosy potrzebuję czegoś szybkiego i skutecznego by włosy nawilżyć (by nie były sianowate). Moim ostatnim odkryciem jest nowa seria L'botica Biovax - argan, makadamia i olej kokosowy. Ma bardzo przyjemny skład, jest bardzo odżywcza, ale nie przeciąża włosów. Do zestawu używam (na mokre włosy) olejek. Jestem zauroczona!



















Ponieważ nie opalam się, a lubię latem złotawy odcień skóry, od czasu do czasu używam samoopalacza. W tym roku wybrałam samoopalacz, który można używać również na skórę twarzy z firmy Avene. Ładnie się rozprowadza, jest bardzo nawilżający i nadaje bardzo ładny odcień. 



















Jędrna skóra latem to podstawa, dlatego jak tylko pamiętam używam olejku cytrynowego z firmy Alverde na nogi, jak również na ramiona czy brzuch. Bardzo lubię zapach!



















Jeśli o pielęgnacje chodzi, stosuje znacznie mniej produktów niż jesienią i zimą (jakoś wtedy mam wiecej czasu na domowe SPA). Ale co jakiś czas używam peelingu z firmy Logona i mietowej (baaaardzo orzeźwiającej) maseczki z glinką z firmy Lush.

*okazało się, że nie zrobiłam zdjęć peelingu ale pisałam o nim przy okazji zakupów (obok pianki) - tu klik.



















Gdy jest ciepło, mam tendencje do puchnięcia nóg. Czasami mnie tak bolą wieczorem, że nie mogę wytrzymać! Dlatego mam w swojej kosmetyczce żel na ociężałe nogi, który je koi i odpręża.





















A na sam koniec dnia, już w łóżku smaruję stopy nowym (niestety nie naturalnym) nabytkiem - kremem w piance do stóp. Jest ultra lekki i bardzo szybko się wchłania, ale bardzo dobrze nawilża. Do rąk również mam lżejszy krem, który uwielbiam za działanie i zapach.















A na sam koniec, chcę Wam polecić naprawdę działający spray na komary, których w tym roku jest nieskończenie wiele. Pan Poślubiony wyczytał gdzieś w książce (W.Cejrowskiego), że środki na komary mają prawo działać przy odpowiednim stężeniu składnika DEET (ponoć najlepiej jeśli jest 30%). Przeszukaliśmy całą aptekę i jedynym preparatem, który ma wysokie (25%) stężenie jest Autan Tropical..
Naprawdę działa! 



Pamiętajcie, że to jednak chemia i trzeba używać preparatu z głową. Mnie tak w tym roku pogryzły komary, że trudno, ale jak muszę to używam. Nie jest naturalny (wszystkie naturalne sposoby, które wypróbowałyśmy z Mamą zawiodły) ale działa.

Myślę, że do końca sierpnia będę stosowała, właśnie te produkty, ale już małymi kroczkami zbieram w moją torebeczkę, produkty, które będą idealnie sprawdzały się jesienią. Z pewnością się z Wami podzielę!

Do napisania! :)
SHARE:

07 lipca 2013

Grill Party i Budowa Tarasu

Weekend powoli ma się ku końcowi, ale był wyjątkowo udany. Jesteśmy w trakcie tworzenia nowego tarasu. Oczywiście ja tworzę na papierze, a później Pan Poślubiony zajmuję się konstrukcją i wykonaniem. Sporo pracy minie zanim będziemy mogli usiąść na nowym tarasiku za Magicznym Domkiem, ale nie moge się już doczekać!

Ponieważ od południowej strony trwają prace, a mieliśmy zamiar spotkać się z przyjaciółmi, przygotowałam miejsce grillowania koło drewutni.



























































To takie post urodzinowe spotkanie, dlatego starałam się przygotować parę smakołyków dla naszych gości.




































Natomiast mięso na grilla to zwykle specjalność Pana Poślubionego. Dzięki niemu grill nie kojarzy mi się już tylko z 'kiełbaską i keczupem'. :) 





















































Był urodzinowy szampan, lekka przystawka i grillowe dodatki. Jednak na świeżym powietrzu, wszystko smakuje o niebo lepiej. :)

A na deser tarta z owocami.




































Jestem prze-szczęśliwa, że lato jest takie ciepłe i słoneczne. Bardzo tęskniłam za taką pogodą, która kojarzy mi się z wakacjami.

A na koniec przyszły taras w trakcie realizacji.





















































Do napisania! Udanego niedzielnego wieczora Wam życzę! :)
SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig