30 kwietnia 2016

Majowy Weekend z G. Dzień 2

Witajcie w Magicznym Domku! :)

Dziś wyjątkowo zaspaliśmy, bo Marysia obudziła nas o 8.15. Fajnie trochę odespać, ale dziś wybieramy się na małą, rodzinną wycieczkę. Pobudka!

Sobota


Szykowanie stroju dnia.


I poranna pielęgnacja. Do twarzy używamy kremu na każdą pogodę marki MomMe. Krem na początku dość ciężko się rozprowadza, ale błyskawicznie się wchłania i ma najpiękniejszy zapach, który od roku kojarzy mi się z Marysią. Uwielbiam!


Dziś na śniadanie przygotowuje omlet francuski.




Spędzimy dziś dużo czasu na słońcu, więc nakładam krem z filtrem marki Nuxe. Jestem szalenie z niego zadowolona, ponieważ bardzo nawilża skórę, ale szybko się wchłania, nie bieli i ma przepiękny zapach! Bardzo lubię też krem pod oczy.


Czas na delikatny makijaż.


Szykujemy się do wyjścia!



Po drodze kupujemy kawę i kanapki na drogę. Zazwyczaj kawę pijemy w domu, ale dziś się śpieszyliśmy i miałam strasznie ochotę na Chai Latte.


Droga zajmuje nam ok. 2 godziny. Kierunek -> Wrocław -> ZOO. :)


Na takie wycieczki najlepiej wstrzelić się w drzemkę Marysi. Przespała całą drogę. Słodziak! 


I jest ZOO!



Marysia była zachwycona misiem brunatnym. Nie dość, że był niesamowicie podobny do Miszy, to jeszcze spektakularnie wykąpał się w swojej "wannie".



Pogoda była cudowna. To był niesamowicie przyjemny spacer!


I masa zwiedzania!


Spotkaliśmy nawet gapcio-kozę! :)



I prześliczne żyrafy!



Podwodny świat.



Po wizycie w Zoo (byliśmy ponad 3 godziny!) udaliśmy się na późny obiad.




Jedzenie było PRZEPYSZNE!



Wzięliśmy też dużo piwa na wynos. :) I czas jechać do domu. 


Trasa jest przepiękna. Uwielbiam polskie pola i zachody słońca.


W domku szybciutko szykujemy się do snu.


Po uśpieniu Marysi, biorę szybki prysznic i ostatkiem sił piszę dla Was migawki z naszego dzisiejszego dnia.


Pan Poślubiony w tym czasie rozwiesza pranie i marynuje mięso na jutrzejszego grilla. Kochany! 

Dobranoc i do jutra! :)

P.S Pozdrawiamy czytelników z Wrocławia! Przepiękne miasto, z pewnością tu wrócimy! :)
SHARE:

29 kwietnia 2016

Majowy Weekend z G. Dzień 1

Witajcie kochani po malutkiej przerwie. Choroba dopadła naszą całą rodzinę i musieliśmy porządnie wykurować się i wypocząć. W ramach rekompensaty, mam dla Was maleńką niespodziankę i obiecuję w maju pisać dużo, często i na wiele tematów! :) Zaczynamy cyklem, który bardzo lubicie, codziennymi wpisami o naszej codzienności. :)

Sama nie wiem co nasz majowy weekend przyniesie, bo nie mamy w planach żadnego dłuższego wyjazdu, ale chcemy, korzystając z wolnych dni, po prostu celebrować naszą codzienność i spędzić ten czas rodzinnie. Przyłączycie do nas? :)

PIĄTEK

My z Marysią mamy dziś już wolne i w planach spokojny dzień w domu. Wiem, że takie dni niektórym mogą się wydawać nudne, jednak ja od czasu do czasu potrzebuje takiego 'domowego spa', czyli dnia, w którym nieśpiesznie ogarniam dom i robię rzeczy, na które zazwyczaj nie ma czasu. Nie zawracam sobie głowy strojem, makijażem i całym światem poza granicami Magicznego Domku i pomimo, iż sporo rzeczy wtedy robię, to jednocześnie na swój sposób odpoczywam. Ale zacznijmy od początku...

Pobudka! Nie musimy ustawiać nawet zegarka, bo mamy żywy budzik w domu. Zazwyczaj buzi nas ok. 6.30-7.00. Nawet od paru dni, nie wiem kiedy dokłanie przychodzi do nas Marysia (zasypia w swoim łóżeczku). Rano po prostu mamy ją już przy sobie i jest to najsłodsze uczucie!
Dziś rano Marysia czuje się średnio i ma rozgrzane czoło. Pomału dochodzimy do siebie, jednak ciągle nam obu coś dolega. Marysia prosi o wodę, a potem jeszcze trochę czas kradniemy z poranka i całą brygadą się mocno przytulamy.


Jak widać to najlepsze lekarstwo, bo już po chwili jest znacznie lepiej! :)


Poranek to czas rytuałów. Pewne czynności muszą być wykonane zanim zejdziemy na dól na śniadanie.
Ścielimy wszystkie łóżka, wietrzymy pokoje, zbieramy śmieci i odkładamy rzeczy na miejsce.



A potem czas na poranną toaletę i ubranie się.


Gdy już zejdziemy na dół, panuje typowe poranne krzątanie się po kuchni. Pan Poślubiony robi przepyszną kawę z mlekiem, ja ciabatty z mozzarellą, szynką parmeńską, suszonymi pomidorami i rukolą na śniadanie.



Zazwyczaj dopijamy kawę już na kanapie. Marysia tradycyjnie przygotowuje wtedy herbatkę. :)


Kwiatki dla kotka. :)


Pan Poślubiony idzie do pracy, a my mamy sporo do zrobienia. 
Wyjmujemy naczynia ze zmywarki.


Odkurzamy salon i kuchnię (zazwyczaj odkurzamy cały dom w poniedziałki i czwartki) ale dziś sprzątnęłyśmy dodatkowo tylko trochę okruchów w kuchni i odkurzyłyśmy kanapy z sierści. 


Następnie czekają nas porządki w szafie Marysi. Od dawna planowałam wreszcie przystosować garderobę  Marysi do sezonu wiosenno-letniego.


Marysia przegląda książeczki.


Odpakowałam nowe podkoszulki i body w większym rozmiarze.


A taka sterta rzeczy jest już na Marysię za mała.


Po porządkach jest tak.


Czas na drzemkę.


Ja w tym czasie jem lunch. 


Na deser pare przepysznych ciasteczek.


Po intensywnym poranku, robię sobie przerwę i oglądam Lemonade - nowy wizualny album Beyonce i jej artystyczna koncepcja.


Marysia dziś wyjątkowo długo śpi, więc i ja na chwilę przytulam się do kanapy. :) Oczywiście zawsze mogę liczyć na towarzystwo.


Pobudka i ktoś wybiega z pokoiku.


Po obiadku odwiedzamy sąsiadów, czyli moich rodziców. :)



Zostawiam na chwilę Marysię u Babci i jadę do sklepu.



Potem, już w domku, biorę gorącą kąpiel...w towarzystwie Marysi. :)
Chciałam wcześniej mieć to z głowy, by móc wieczorem napisać dla Was tego posta. 
Marysia mi towarzyszy, aż w pewnym momencie przychodzi z pracy Pan Poślubiony. Więc nawet znalazł się czas na krótki relaks. :)


Odwiedza na nas na chwilę wujek Robert z psem Lakusiem.


Ja rozpakowuje kolejne zakupy (Pan Poślubiny zrobił je w innym sklepie) a chłopaki z Marysią przenoszą grilla na taras. Już niebawem otwarcie sezonu! :)


Kolejne zakupy, ale wyczerpaliśmy wszystkie zapasy i lodówka była pusta. Teraz możemy spokojnie spędzić majówkę z dala od sklepów i supermarketów. :)


Ja kontynuuje domowe spa i zbieram pranie.


Następnie idę podlać kwiaty na tarasie.


Małe czynności, które tworzą dzień.


Czas na kolację i kąpiel.


Zazwyczaj nie jemy już o tej porze, ale Pań Poślubiony nie wytrzymał i zrobił małe co nieco na grillu. :)


Przepyszna kolacja!


To wszystko na dziś. To był spokojny, domowy dzień, do którego zawsze nam bardzo tęskno. Udało sie nadrobić kilka domowych obowiązków, a zarazem odpocząc i zrelaksować się. A już jutro zaczynamy majówkę. Mam nadzieję, że zostaniecie z nami.

Do jutra! :*
SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig