Kosmetyki do pielęgnacji kupuję w ciągu roku dość regularnie. Te do makijażu już rzadziej, ponieważ i tu staram się wprowadzać zasadę minimalizmu. Mam jedną malutką szufladkę na wszystkie kolorowe kosmetyki i nie czuję by mi czegoś brakowało. Jednak ostatnio pokończyło mi się kilka produktów, więc wraz z nadchodzącą wiosną wyruszyłam na zakupy. :)
Od jakiegoś czasu przyglądam się marce kosmetyków
KORRES, które są dostępne w sieci sklepów Sephora. Jest to grecka marka kosmetyków naturalnych. Tu dodałabym 'prawie naturalnych' ponieważ nie posiadają żadnych certyfikatów i ilość procent naturalnych składników waha się w każdym osobnym produkcie między 60-90%.
Jednak trudno znaleźć idealne kosmetyki naturalne i kolorowe, więc pomyślałam, że firma KORRES będzie dobrym kompromisem między naturalnymi, czasami zbyt delikatnymi produktami do makijażu a tymi zwykłymi.
Wybrałam podkład z wyciągiem z dzikiej róży. Ma dość specyficzny zapach, dobre krycie (lecz nie za mocne) oraz wygodne opakowanie (z pompką) i póki co jestem z niego zadowolona. Jednak jeszcze za wcześnie by stwierdzić czy zostanie moim ulubieńcem.
Kolejnym produktem tej firmy jest róż do policzków z wyciągiem z kukurydzy. Przed kupnem miałam tylko jeden róż z firmy MAC (Welldress), który używam od roku codziennie i nawet nie dotknął jeszcze dna. Na sezon letni wybrałam róż w kolorze koralowym. Skóra od razu wygląda na bardziej opaloną. Jest bardzo napigmentowany, więc wystarczy dosłownie muśnięcie. Róże z reguły są bardzo wydajne i starczają na bardzo długo. Po zakupach, w chwili obecnej mam 2 odcienie i następne zakupy różu odbędą się pewnie za jakieś 2 lata. :)
Masełko do ust o delikatnym kolorze (wild rose) po prostu mnie za zachwyciło! Ma ultra-kremową konsystencje i nadaje ustom niewyobrażalną gładkość. Nadaje ustom delikatny, zauważalny kolor. Chyba skuszę się na jakiś inny odcień, bo te masełka są niesamowite.
Ponieważ mam już na wykończeniu mój bronzer firmy Caudalie, ruszyłam na poszukiwanie nowego. Po uprzednim przeczytaniu opinii o różnych bronzerach w sieci, udałam się do sklepu. Byłam nastawiona nawet na kupno bronzera z najwyższej półki, ponieważ jest to produkt wydajny i przynajmniej w mojej kosmetyczce posiadam zawsze tylko jedną sztukę takiego produktu. Uważam, że jeśli wybierzemy idealny odcień dla naszej karnacji, nie potrzebujemy mieć kilku odcieni z różnych firm.
Obejrzałam wszystkie dostępne bronzery dostępne w Douglasie i Sephorze. Ale nie mogłam się na nic zdecydować. Myśłałam o słynnym Beneficie, ale nie pasowało mi pudełko. Chciałam nawet się rozpieścić i kupić elegancki bronzer firmy Chanel. Niestety nie pasowała mi ani konsystencja ani kolory (masa brokatu!).
I przy okazji kupna mojej ulubionej szminki z firmy PUPA natrafiłam na swój ideał. Jak tylko dotknęłam tej jedwabistej konsystencji, wiedziałam, że jest to bronzer, którego poszukuje. Ma przepiękny zapach (!) i idealny odcień. Kremowa, delikatna konsystencja. Ideał!
* no i w lusterku przepięknie odbija się wyciągnięta na łóżku Gapcia. :)
Miss PUPA to moje ulubione szminki. Stwierdziłam, że już nie będę kupować przypadkowych szminek, tylko rzadziej różne odcienie właśnie tej firmy. Bardzo lubię jej nawilżające właściwości i intensywność koloru. Tym razem wybrałam odcień lekko koralowy.
A na deser nowe perfumy, w którym po prostu się zakochałam! Yves Saint Laurent - Manifesto.
Nuty zapachowe:
nuta głowy: bergamotka, czarna porzeczka
nuta serca: jaśmin, konwalia, białe kwiaty
nuta bazy: drzewo sandałowe, bób tonka, wanilia, cedr
Ponieważ rzadko zmieniam perfumy i kręcę się latami wśród tych samych zapachów, jest to dla mnie dobry znak, że aż tak zachwyciła mnie nowość.
Zapach jest dość mocny (jak dla mnie, bo zazwyczaj używam naprawdę delikatnych zapachów), długo się utrzymuje i dodaje mi niesamowitej pewności siebie. Uwielbiam!
Napiszcie koniecznie, jakie Wy lubicie zakupy? Czy lubicie dozować sobie przyjemności i kupować coś dla siebie regularnie, czy może wolicie uskładać sobie trochę funduszy a potem iść na wielkie, jednorazowe zakupy by poczuć się jak gwiazda? :)