Część z Was prosiła mnie o post z codzienną pielęgnacją. W chwili obecnej używam właśnie tych produktów, ale większość z nich jest już na wykończeniu. Sukcesywnie kupuje sobie ulubione kosmetyki, które urzekły mnie w ciągu minionych 2 lat. Czekają w kolejce na codzienną pielęgnację latem. A co używam tej wiosny? Zaczynamy.
PORANEK
Zaczynam poranną pielęgnację od umycia twarzy pianką z firmy Alverde. Jest przyjemna w stosowaniu. Bardzo aksamitna i delikatna. Nie nadaje się raczej do demakijażu (jest za delikatna), ale świetnie się sprawdza przy porannej toalecie. Rano, najbardziej lubię kosmetyki do mycia twarzy w formie pianki.
Od dłuższego czasu, zamiast toniku lub hydrolatu używam wody termalnej. Zmieniam marki co opakowanie, w celu przetestowania. Miałam z La Roche Posay, Avenne, Uriage. Ale tym razem przypadła mi do gustu woda termalna z wodą różaną. Po umyciu pianką, spryskuję twarz wodą termalną, czekam chwilkę i osuszam delikatnie twarz ręcznikiem.
Następnie nakładam krem pielęgnacyjny z firmy Lavera. Jest przyjemny, nie podrażnia i ładnie nawilża.
Po nałożeniu kremu piję poranną kawę i jem śniadanie by następnie przystąpić do nakładania filtru przeciwsłonecznego. Praktycznie cały rok używam wysokiej ochrony przeciwsłonecznej z filtrem 50. Tak jak czasami zima zdarzy mi się ten krok pominąć to od wiosny do jesieni nakładam krem ochronny codziennie. Jeśli nie przekonuje Was argument, że skóra dzięki temu się wolniej starzeje, to może fakt, że dzięki wysokim filtrom pory na naszej twarzy nie powiększają się po ekspozycji na słońcu. Dzięki temu cera jest gładka i aksamitna.
Mam 2 kremy z firmy Avene, które bardzo lubię. Jeden jest w postaci kremu tonizującego (dzięki temu cera nie jest taka wybielona), drugi w wersji kieszonkowej (ma bardzo wygodne małe opakowanie, które można wcisnąć do torebki).
Następnie opuszczam moją łazienkę i idę na górę wykonać makijaż. Przed ubraniem się używam antyperspirantu Vichy. Wcześniej próbowałam kilka antyperspirantów naturalnych i byłam z nich zadowolona. Nigdy nie miałam problemu z nadmierną potliwością, ale czułam dyskomfort w sytuacjach stresowych. Wtedy naturalne produkty okazywały się zbyt delikatne.
Ubieram się i biorę się za szybki, dzienny makijaż. Testuję obecnie podkład BB z firmy Pupa, którą bardzo sobie cenię. Specjalnie napisałam 'podkład BB', ponieważ wiadomo, że kremy BB różnych firm kosmetycznych różnią się od legendarnych, azjatyckich kremów pielęgnujących BB. Dla mnie są po prostu lżejszą i bardziej nawilżającą formą podkładu. Przynam Wam, że niestety kupiony ostatnio podkład Kores, nie przypadł mi tak do gustu. Źle dobrałam odcień i jak dla mnie podkład Kores jest za mało nawilżający (a właśnie tak jest nazywany) [AKTUALIZACJA: okazało się, że w wiosenne, upalne dni, podkład sprawdza się idealnie, bo nie świeci się po nim buzia a moja lekko muśnięta słońcem twarz idealnie stapia się z odcieniem. Używam więc podkładów na zmianę.] Podkład BB od Pupy spodobał mi się. Ładnie wygładza cerę ponieważ zawiera w sobie bazę.
Następnie wykonuje makijaż w zależności od humoru i stroju. :)
WIECZÓR
Wieczorna pielęgnacja jest dla mnie bardzo istotna. Najważniejsze jest dobre oczyszczenie twarzy po całym dniu. Naturalne kosmetyki do demakijażu, płyny micelarne czy żele do mycia twarzy są jednak za delikatne. Jedynym naturalnym ulubieńcem, który był w tym doskonały, był krem do mycia twarzy Alterra. Niestety z niewiadomych przyczyn zniknął z półek w Rossmanie. Nie ma go w asortymencie już od dłuższego czasu i jest mi z tym faktem bardzo źle, bo nie znalazłam żadnego naturalnego odpowiednika. Krem ułatwiał i przyspieszał wieczorny demakijaż, bo w chwili obecnej muszę poświęcić mu troszkę więcej czasu.
Jednak znalazłam swoich nienaturalnych ulubieńców, którzy pomimo iż nie mają naturalnego składu są bardzo przyjemne w stosowaniu i nie podrażniają skóry. W leniwe dni używam chusteczek, a w pozostałe płyny micelarnego z firmy Bourjois. Bardzo je lubię! Są skuteczne i nie podrażniają, a chusteczki są bardzo aksamitne i przyjemne w dotyku.
Jeśli decyduję się danego dnia na kąpiel w wannie, używam dodatkowo naturalnego żelu do mycia twarzy Sanoflore, który trzymam w koszyczku przy wannie. Wtedy wiem, że moja cera jest oczyszczona w 100%.
W czasie kąpieli używam peelingu do ciała firmy AA. Jest tak delikatny, że często traktuje go jak myjący krem. Można zwiększyć moc ścierania, gdy zastosujemy peeling na sucha skórę. Lubię go używać, ale ogólnie wolę mocniejsze peelingi na bazie brązowego cukru lub soli.
Dwa razy w tygodniu stosuję peeling do twarzy. Znam tylko jeden naturalny peeling, który rzeczywiście czułam, że działa (czeka już w kolejce do stosowania). Lubię mechaniczne peelingi i czuć, że martwy naskórek jest naprawdę ścierany. Naturalne peelingi będą za to idealne dla wrażliwców lub osób z naczynkami. Obecnie kończę dwa peelingi. Jeden naturalny z firmy Lavera, który nie ukrywam jest miły w stosowaniu, ale to raczej żel do mycia twarzy z masującymi kuleczkami. Przetestowałam również peeling szafirowy firmy Yoskine, o którym słyszałam, że naprawdę działa. Szkoda, że nie jest naturalny, ale siła tarcia jest naprawdę zadowalająca
.
Po gorącej kąpieli odświeżam twarz wodą mineralną. Cera jest ukojona, a pory ściągnięte.
Raz, dwa razy w tygodniu nakładam maseczkę na twarz, którą utrwalam wodą termalną. Mam dwie ulubione na bazie glinek z firmy Sanoflore oraz kojącą z miętowa nutą z firmy Lush.
Następnie nakładam krem. Do niedawna stosowałam ten sam krem co rano ale w aptece kupiłam krem Himalaya, który miałam zamiar używać na podrażnione partie twarzy. Ma zadanie przyspieszać gojenie ran i wygładzanie blizn. Gdy którego wieczora, w zamyśleniu posmarowałam nim całą twarz, następnego ranka byłam zaskoczona wyglądem mojej cery. Do końca opakowania przetestuję krem i zobaczę czy rzeczywiście działa na dłuższą metę. Krem niestety nie ma naturalnego składu, ale zawiera wiele przyjaznych ziół. Na dość intensywny zapach. Ciekawa jestem jak sprawdzi się po dłuższym zastosowaniu.
Nakładam krem pod oczy i od czasu do czasu peelinguje usta.
Na koniec pielęgnacja ciała. Obecnie stosuje masełko z firmy Alterra. Przyznaję się bez bicia, że ten krok zdarza mi się ominąć. Dlatego balsamy czy mała do ciała starczają mi na bardzo długo i rzadko je kupuję.
Po koniec dnia , już będąc w łóżku stosuje dwa produkty. Krem do stóp firmy Alverde (który stosuje również do rąk) i krem peelingujący leczący niedoskonałości, który nakładam na plecy, z którymi po zimie mam kłopoty.
To tyle z mojej obecnej pielęgnacji. Aktualizacja będzie za kilka tygodni.
Udanego weekendu życzymy! :)
Załoga Magicznego Domku.