12 listopada 2018

Jesienny Odpoczynek

Zaczynam trochę przewrotnie, bo ostatni czas jest u nas bardzo twórczy i aktywny. Zazwyczaj mam tak, że gdy planuję sobie, że jesienią zwolnię i odpocznę, to zawsze wtedy dzieje się coś, co jest zupełnym tego zaprzeczeniem. Jednak tym razem cieszy mnie to niezmiernie! Masę pracy i energii wkładam w najnowszy projekt, którym obiecuję, że gdy tylko będzie zapięty na ostatni guzik, podzielę się z Wami. Projekt, dom, życie rodzinne zajmuje mi niemalże 100% mojego czasu, dlatego postanowiłam zrobić sobie internetowy odpoczynek, by móc skupić się tylko na tych aspektach. Jednak nie tylko to skłoniło mnie do takiej decyzji. Jestem ostatnio przebodźcowana tym co niesie za sobą internet. Ograniczyłam otwieranie komputera niemalże tylko do potrzeb zawodowych. Wieczorami również często pracuję, ale gdy robię sobie wolny wieczór, to prędzej położę się wcześniej spać lub zanurzę w czytanie książki. Zrobiłam porządki w na instagramowym koncie, obecnie obserwuje niecałe 110 osób. Instagram to moje ulubione społeczne okno na świat, ale nie lubię, gdy jego przegląd zajmuje mi za dużo czasu. Niektórzy mają po 1500 osób - wow, jak w tym wszystkim skupić się na kontach, które naprawdę lubimy? Wiem, że jest masa fantastycznych ludzi, ale po prostu wolę "zaprzyjaźnić się" z kilkoma, które od razu poznaje po zdjęciach, nie musząc patrzeć nawet na nazwę. Oszczędzam dzięki temu masę czasu, bo wszyscy wiemy jak portale społecznościowe potrafią wciągnąć i ukraść dobrą godzinę! 
Staram się również pracować nad swoim otoczeniem, paradoksalnie odpuszczając w wielu kwestiach. Kocham porządek, ale w ostatnim czasie jedyne na co mogę sobie pozwolić to minimum. Nadal odkładam rzeczy na swoje miejsce, nadal codziennie ściele wszystkie łóżka ;) ale wiem, że idealnie przez cały czas nie będzie. Staram się trochę złapać filozofii wabi sabi (klik), która odszukuje w niedoskonałości piękno. I chociaż w paru miejscach w Magicznym Domku przydałoby się malowanie, kilka rzeczy bym zmieniła i udoskonaliła, to zaczynam doceniać to, że domy nieidealne są takie żywe i urocze. To nie znaczy, że zgadzam się na wieczny bałagan, o nie, trudno byłoby mi tak funkcjonować, bo ład i porządek powoduje, że jestem spokojniejsza i... szczęśliwsza. Ale zaczynam dostrzegać siłę w naszych wnętrzach, bo są przepełnione nami, naszą rodzinną i niepowtarzalnym klimatem, którego trudno odtworzyć. Idealne, minimalistyczne wnętrza są piękne...ale każdy może je łatwo powielić. Oczywiście planuję świąteczne porządki, ba nawet ostanio zmieniłam strategie i zamiast wielkich zrywów, oczyszczam naszą przestrzeń pomalutku, czasami nawet po jednej szufladzie. Takie oczyszczenie również daje mi wiele satysfakcji.
Gdy nadchodzi czas, że ilość obowiązków znacznie się zwiększa, można w tej gonitwie zapomnieć o najważniejszych sprawach. W tym wszystkim staram się nie zapominać o magii codzienności i uważnym przeżywaniu ważnych chwil z rodziną. Zgadzam się z przyjemnością na ten aktywny czas, który obecnie przeżywamy, ale nie zapominam, by chociaż na chwilę usiąść z kawą w ręku, czy pość na przechadzkę po naszym ogrodzie. 




Był taki czas, że cały czas zamartwiałam się tym, że wciąż coś nie jest zrobione. Pewnie w poprzednich latach nasz ogród już dawno byłby zgrabiony i naszykowany na przyjście zimy. Teraz cieszę się z urokliwych liści na trawniku i tego, że możemy się tymi liśćmi beztrosko bawić!



Coraz mniej przejmuję tym "co ludzie powiedzą". Jestem z tych osób, które były wychowane w duchu, gdzie opinia innych była bardzo ważna. Jednak wiek i doświadczenie nauczyło mnie tego, że wtedy bardzo łatwo stać się kimś kto owszem wpisuje się wymagania innych, ale zaczyna nie poznawać samego siebie. Zaczyna oddalać się od swoich marzeń, boi się nieustannie, że kogoś zrani. Czuję niezwykłą ulgę, gdy daje sobie prawo do bycia po prostu sobą. Wtedy dzieją się rzeczy niezwykłe!












W listopadzie nie pojawi się więcej postów. Muszę trochę odpocząć i skupić się na tym co mam teraz do zrobienia. Ale nie martwcie się, wrócę z migawkami miesiąca, a potem rozpocznie się świąteczny grudzień. Raczej nie będę miała czasu powtórzyć zeszłorocznej akcji, gdzie pisałam przez 24 dni codziennie w samym centrum świątecznego szaleństwa! :) Już wiem, że potrafię, że nie przeszkodziły małe dzieciaki, przygotowania do Wigilii, która jest przecież u nas i masa spraw na głowie. Dało mi to wiele satysfakcji i świadomości, że swoją organizacją i zapałem mogę wszystko. ;) 
Jednak w życiu nie chodzi o to, by we wszystkich aspektach i we wszystkich życiowych sferach być na 200%. Najważniejsze to robić swoje, żyć zgodnie ze sobą i swoim sumieniem, oczywiście przy okazji nie raniąc nikogo obok. W grudniu raczej nie będzie codziennych postów, ale obiecuje, że będę pisać znacznie częściej. Może nawet co 2-3 dni. Mam nadzieję, że ucieszycie się, że będzie nas w grudniu bardzo dużo! A listopad minie szybciutko!:)

Życzę Wam cudownych jesiennych dni i odkrywaniu w Waszym życiu tego co najważniejsze! :*

Wasza G.!

SHARE:

01 listopada 2018

Migawki Październikowe' 18

Kochani, ależ to był szalony miesiąc! Zawsze, gdy zasiadam do tej serii na blogu, sama zastanawiam się ile mi się udało uwiecznić na zdjęciach. Robię ich tak dużo, że czasami zapominam co tam właściwie jest na "kliszy". Z drugiej strony nie wszystkie sytuacje i chwile są uchwytne, więc i tak migawki to tylko kawalątek naszej rzeczywistości. Jak minął nam październik? Zapraszam na migawki minionego miesiąca.

Siedzę sobie przy komputerze, kątem oka dostrzegam coś dziwnego...


A na głowie Lunki takie coś! Znów buszowała w pomieszczeniach gospodarczych (na które jak widać czekają porządki!) :P


Drugie śniadanko.


Spotkanie z moją ukochaną Agatką!


Nasze wieczorne rytuały.


W drodze na spotkanie. 


Szykuje się przyjęcie!


Mały czytelnik.


Nasze rodzinno-przyjacielskie spotkania. Uwielbiam to swobodne zamieszanie.



A w weekend trafiliśmy do Wrocławia!

 
Staraliśmy się odszukać wszystkie krasnale i zrobiliśmy przemiły spacer na Starym Mieście.





Nawet znalazłam podobizną mojej przyjaciółki Ani w galerii!


Małe conieco.


Ciocia Zuzia studiuje w takim pięknym mieście!



Wiele godzin w tym miesiącu spędziłam tak:


Najwspanialsze poranki.


Ten uśmiech daje mi energię na cały dzień. :)


Taki piękny bukiecik dostała Marysia od wujka Roberta w dniu urodzin.



A ja cieszę się każdym małym promykiem który maluje nastrój w domu.


Przygotowania do urodzin ciąg dalszy!



Bałagan! Mama wróciła z zakupów w Ikei.


Poduszki moja słabość...



Ciach ciach u fryzjera.


Prezent dla Marysi czeka...


Poranna niespodzianka!


Czas na urodzinowe przyjęcie.


Ale nie myślcie, że u nas to zawsze jest idealnie. Były kulinarne przygody, a dom po urodzinach sprzątaliśmy 3 dni!


Tort z leśną wróżką.


Ale też mini tort dla Pana Poślubionego, który urodziny ma niecały tydzień wcześniej. ;)



Moja mała artystka przy maminym biurku.


No to pod pretekstem prezentu dla Marysi mogę się teraz wreszcie bawić... ;P


Post urodzinowy skrzacik.


Zupka chyba była dobra...


Night night.



Odwiedziny!


Małe kobietki.


Takie fajne prezenty od cioci Juli!


Czytałki.


Ja trochę przemęczona internetami, też wolę wieczorem poczytać.


Z wizytą u Babi i zapach leśnych grzybów, z których będą pyszności.



Ten regał powinien być na kłódkę!


Idzie jesień. Las za oknem tak pięknie pachnie.


Spontaniczny wyjazd do Londynu!



Więcej o naszej wyprawie w poprzednim wpisie.


Ale powroty są takie cudowne. Nic nie ma piękniejszego od uważnej obserwacji codzienności. Rozkoszny widok śpiącego dziecka lub radość z nowego listka, który urósł gdy nas nie było. 




Drugie śniadanie.


Sama radość. ;)



Lunch w drodze. To był miesiąc wielu sekretnych spraw. ;)


U babci i dziadka. :)


Nocne farbkowanie.


Szkoda, że póki co nie mogę pokazać Wam wszystkich prac.


Magiczne wieczory, gdy bawimy się we wróżki.


Bywam też księżniczką Fioną ze Shreka.


Spotkanie z Marcynią. Stanęłyśmy na głowie i rzęsach, by spotkać się wyjątkowo same bez naszych dzieciaków.


Gabrysiowy pomocnik pomaga tacie i wujkowi składać szafę. W tym pokoiku zamieszka niebawem ktoś wyjątkowy!


Mała kobietka.


Niedzielny obiadek z Jamie Oliwierem.


Fajnie jak im się uszy trzęsą!


Mama i Tata w teatrze.


"Żona potrzebna od zaraz".


Rodzina! :*


Cudne świeczuszki* handmade z prawdziwymi kwiatuszkami**

*ostatnio mój brat, który zawsze ze mnie się śmieje ;) zapytał mnie czy ja nie mogę nigdy napisać normalnie świeczka tylko zawsze świeczuszka?? 

Otóż:
Świeca to poważna sprawa np. w kościele, w zniczu itp. 
Świeczka to na torcie, ewentualnie świeczka tealight do imbryka.
A wszystkie piękne ozdobne, zapachowe, pachnące to dla mnie zawsze świeczuszki! :) No co zrobić?

** Małe kwiatki to kwiatuszki, prawda? ;)



Piękna prawda? Znajdziecie ją na www.massja.pl


Praktycznie nie chodzę ostatnio na żadne zakupy, ale wypadu do TKMaxx z Mamą nie mogłam sobie odmówić.


Często pytacie o takie pleciona koła, które można powiesić jak u nas w salonie. Moje sa naprawdę stare, ale teraz są np. w H&M Home (tam w tle tych koszyczków na pierwszym planie).


Wiewióreczka za oknem.


Wieczorny nastrój, gdy dom cichnie.


Tak pięknie i pracowicie oraz różnorodnie minął nam październik. Dziękuję za chwilę z nami. :*

Do napisania!
SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig