Kochani, ależ to był zakręcony styczeń! Zasiadając do tego wpisu, nawet nie wiem ile zdjęć udało mi się zrobić tego miesiąca. Ledwo wygrzebałam się z paskudnej choroby, nawet miałam mały epizod z karetką, ale na szczeście w końcu odżyłam i wstąpiła we mnie nowa energia! Zdecydowanie to miesiąc bardzo domowy, nie tylko ze względu na choroby ale i też pracę. Oj dzieje się, ale wiecie co? Już w lutym w końcu powiem Wam o co chodzi! :)
A teraz zapraszam na migawki minionego miesiąca. Zaczynamy!
Śniadanie najważniejsze!
Zrobiłam ogromne kuchenne porządki, o których nie zdążyłam Wam napisać.
Babcia utuli chorowitka, więc ja mogę spokojnie popracować.
Kasza jaglana na milion sposobów. ;)
Przerwa na lunch w trakcie załatwiania spraw na mieście.
Prosty obiad, ale jaki pyszny i kolorowy!
Noworoczne spotkanie u znajomych, a ja zdołałam zrobić tylko zdjęcie ich pięknej choinki i pysznego deseru. :)
Śniadanie do łóżka dla wszystkich! :)
Spotkanie u Ani i Łukasza, ależ było pysznie i klimatycznie!
Nie da się ukryć, że czujemy się u nich jak w domu! ;)
I palenisko wieczorem!
Placuszki ziemniaczane!
Machmellows z ogniska!
A potem cieplutka herbata i ciasto.
I gra planszowa!
Chyba nie muszę dodawać, że wygrałam! :P
Chorowitki. (Na szczęście tylko delikatnie podziębione)
Ja też musiałam wyleżeć chorobę, chociaż przy 2 dzieci jest to naprawdę trudne. Styczniowe słońce podziwiałam za oknem.
Miło dostać takie pyszności do łóżka.
Czas na paznokcie!
To już postanowione, że w domku dla lalek zamieszkają jednak myszki a nie lalki Barbie, które są sztywniarami. ;)
Wieczorne jabłuszko do książki.
Piżamowe damy.
Wieczorna praca.
A przed wieczorne czytanki.
Trudno wstać, gdy za oknem zima.
Ale w wietrzne dni, można spokojnie przewietrzyć dom.
Co za towarzystwo!
Zabawa w pociąg.
Chorowitki uwielbiają inhalacje, bo mogą wtedy oglądać bajki! :)
Mój kącik do pracy. Strasznie polubiłam pracę w domu.
Ale przez chorobę czasami było trzeba pracować na leżąco.
Jakie to było pyyyyyszne! To koktajl śniadaniowy z bananem i kawą zrobiony przez Pana poślubionego!
A tu moja zupa batatowa z buraczkiem.
I witaminki.
Można się czasem pomylić i...przestraszyć!
Mój ukochany domowy relaks.
Ciocia Ania przyszła na ratunek przywożąc nam knedle ze śliwkami!
Sen najlepszy na wszystko!
Prostota. Proste obiady lubię najbardziej. (Robić ale i smakować!)
Jak fajnie wyjść w końcu...chociaż do Empiu!
Gdybym jeszcze w trakcie choroby zrzuciła moje świąteczne kilogramy byłoby super! Ech!
Staram się jeść zdrowo i lekko jak mogę, ale i tak waga oporna jak nie wiem! ;)
Powiew wiosny!
Ciocia Zuzia (tak, ten domek był kiedyś jej jak była malutka! )
Do kogo ona jest właściwie podobna?
Mój pomocnik żadnej pracy się nie boi! ;)
To był miesiąc porządków, ale miałam fajne pomocnice. Wycierają kurze.
Odkurzają i ...czytają. ;)
Przekąska. Dopiero styczeń, a ja już mam wydarzenie roku. Polubiłam masło orzechowe! Zwłaszcza jako dip do jabłuszka. :P
To był miesiąc bardzo zimowy, bo my jakbyśmy zapadli w zimowy sen, a raczej schowali się do naszej domowej norki. ;)
Choroby już minęły, a pod koniec miesiąca dużo się działo. Jeszcze chwil parę będę tajemnicza. :) To będzie cudna wiosna!
Do napisania! Jak Wasz styczeń? :*