Uszczypnijcie mnie, bo aż nie dowierzam, że rozpoczynamy właśnie maj 2020 roku! Kwiecień zleciał nam szybciutko i paradoksalnie, pomimo dalszej kwarantanny narodowej :), był bardzo pracowity i daleki od chwil wytchnienia. Może w maju odpoczniemy? Mhm. Tak tak. ;)
Zaczynamy!
Mój największy nerwus i słodziak za razem.
Na początku miesiąca byliśmy jeszcze w szczerym polu!
Trzy śmiejki łóżkowe.
Robią z Tatą domowa pizzę.
Najlepsza!
Dostałam od Mamy pyszne proseco bezalkoholowe. :)
Ciiiii....
Taki piękny zestaw do ręcznego haftu! Jeszcze nie ruszyłam ;)
Sadzimy rzeżuchę na święta!
Szybka tarta z ciastem francuskim, porem, boczkiem, śmietanką i parmezanem.
Najczęściej działamy tak i każdy jest zadowolony. :)
Drożdże są, więc kolejny raz bułeczki cynamonowe!
Moje małe damy - jak one urosły!
I chociaż mam fioła na punkcie czystej pościeli, to śniadanie do łóżka jest jednym z naszych fajniejszych rodzinnych chwil. Myślę, że dziewczyny będą je wspominać bardzo ciepło (bo same się o te śniadania do łóżka w weekendy proszą).
Co nakruszą to nakruszą ;) Ale warto!
Czas na ognisko! Nasz ogród to błogosławieństw w dzisiejszych czasach.
Porządki w szafie!
Zabawki po Marysi i Gabrysi poszły w ruch.
Mam wiele takich skarbów na strychu. Podświadomie wiedziałam, że będzie nas piątka! :)
Prace plastyczne.
A my większość czasu tak. Kręgosłup odpada, ale wszystko da się zrobić!
Proste smaki.
Zagramy?
Sumiennie podlewają rzeżuchę każdego ranka.
Jedzenie pod chmurką - bezcenne!
Gagatki.
Gili gili.
Co??
Kawę do łóżka - bardzo proszę!
Pięknie wyrosła!
Jedno z ulubionych miejsc - kanapa na górze.
Plus kwarantanny? Pan Poślubiony jak poszedł do Superpharm to dostał równoważność kremu w próbkach (50ml), który normalnie kosztuje 160 zł. Świat dosłownie stanął na głowie.
Nie wiem ile razy już w życiu wypowiedziałam "Nie skaczcie po kanapie, bo upadniecie na ten stolik i wybijecie zęby!"
Komoda kupiona na allegro tuż przed malowaniem. Bardzo mnie to relaksuje!
I nadeszły te nietypowe święta Wielkanocne!
Ale i tak było miło i pysznie. (Mazurek zrobiła moja 95 letnia Babi).
Poszukiwanie prezentów w ogrodzie.
Znak czasów? Dziewczyny stwierdziły, że piłeczki sensoryczne Miłoszka to koronawirusy! ;)
Jej ulubione okularki.
Nad ranem jeszcze dobrze oka nie otworzysz, a już trwa przedstawienie w najlepszym teatrze na świecie.;)
Moja całkiem nowa towarzyszka ukulele.
Tak się kończą nasze fikołki i wygibasy. Uff, na szczęście nic się poważnego nie stało, ale Gabrysia nie "używała" ręki trzy dni.
Stroju nie komentujemy - pozwalam ubierać się dziewczynom jak chcą. :)
Nowy parkiet?
Przeprowadzka! Do kogo mówi ciocia Zuzia?
:)
Najtrudniejsze pracujące dni - jak pogodzić brak przedszkoli i odseparowanie od babci i przeprowadzkę? Daliśmy radę, ale ten miesiąc chodzę mega wykończona!
A tu komoda po malowaniu.
Spotkanie z dziewczynami online i ten moment, gdy Twój rozmówca zamienia się w... stopę. :)
I trach! Musiałam w czasie pandemi iść do dentysty na usunięcie ósemki! No makeup, podkrążone od zmęczenia w trakcie przeprowadzki oczy i full ochrona. ;)
Uśmiechy przez sen najlepsze.
Dajemy radę.
Który to już raz?
Szelmowski uśmiech.
Jak pachnie.
Raz w tygodniu mój święty czas, gdy zamykam łazienkę na klucz i nic mnie nie obchodzi. ;)
Chwilowy chaos i tańce wygibańce.
Dla takiej chwili warto żyć...tylko, że nigdy nie schudnę!
Mały człowiek zastygnął w pozycji noszenia.
Można powiedzieć, że bardzo blisko przeżyliśmy "czwarty" trymestr. Polecam lekturę książki "Kontinuum", gdzie antropolożka przypatruje się macierzyństwu w indiańskich plemionach. Im bliżej na początku, tym bardziej samodzielne są dzieci w przyszłości. I nie chodzi o to by ciągle skupiać uwagę na dziecku i ulegać we wszystkim (często mylone w rodzicielstwie bliskości), tylko być blisko i robić swoje. Tak dzieci uczą się codzienności, a mama może robić wszystko. Tak właśnie u nas było.
Na tym zdjęciu widać jak moja cera szaleje po porodzie - ale teraz już jest znacznie lepiej!
Working mum.
Dni na pełnych obrotach w pracy przeplatają się z dniami na pełnych obrotach w domu. Takie błogie chwile to tylko mgnienie oka. ;)
Ale po wielu tygodniach rozłąki z babcią Jolą, dziewczyny pojechały do niej na dwa dni! Bawiły się świetnie, a my z jednym, niespełna trzymiesięcznym dzieckiem czuliśmy się jak na wakacjach! ;)
Wytrawny omlet, jedno z moich ulubionych śniadań.
Jeśli ostatnio robię błędy, szyk zdań taki siaki byle jaki, to uwierzcie mi, że posty powstają w utrudnionych warunkach. ;)
Udało mi się raz jeden poćwiczyć z Ewką. To była rozgrzewka przed majem. (Daj boże, daj boże)
Wieczorny seans i Gentelmeni.
Na chwile dał się odłożyć ten mój nieodkładalny syn. :)
Praca zespołowa i majsterkowanie od małego.
A tą kołyskę dosłownie znalazłam na ulicy! Była wystawiona do wyrzucenia w mojej okolicy! To się nazywa szczęście.
Wspierajcie swoje ulubione miejsca.
I trafiliśmy w końcu na szczepienia - byliśmy jedyni obecni w całej poradni - bezpieczniej niż przed pandemią!
7 kg i instruktaż jak zaciągnąć skarpety by w końcu nie spadały! ;)
Pomalutku urządzamy miejsce Layette.
Popadało to i ślimaczki się pojawiły w ogrodzie.
Podsumuję ten miesiąc następująco - zawsze patrz na jasną stronę życia!
Ściskam mocno! Udanego weekendu!
Na początku miesiąca byliśmy jeszcze w szczerym polu!
Trzy śmiejki łóżkowe.
Robią z Tatą domowa pizzę.
Najlepsza!
Dostałam od Mamy pyszne proseco bezalkoholowe. :)
Ciiiii....
Taki piękny zestaw do ręcznego haftu! Jeszcze nie ruszyłam ;)
Sadzimy rzeżuchę na święta!
Najczęściej działamy tak i każdy jest zadowolony. :)
Drożdże są, więc kolejny raz bułeczki cynamonowe!
Moje małe damy - jak one urosły!
I chociaż mam fioła na punkcie czystej pościeli, to śniadanie do łóżka jest jednym z naszych fajniejszych rodzinnych chwil. Myślę, że dziewczyny będą je wspominać bardzo ciepło (bo same się o te śniadania do łóżka w weekendy proszą).
Co nakruszą to nakruszą ;) Ale warto!
Czas na ognisko! Nasz ogród to błogosławieństw w dzisiejszych czasach.
Porządki w szafie!
Zabawki po Marysi i Gabrysi poszły w ruch.
Mam wiele takich skarbów na strychu. Podświadomie wiedziałam, że będzie nas piątka! :)
Prace plastyczne.
A my większość czasu tak. Kręgosłup odpada, ale wszystko da się zrobić!
Proste smaki.
Zagramy?
Sumiennie podlewają rzeżuchę każdego ranka.
Jedzenie pod chmurką - bezcenne!
Gagatki.
Gili gili.
Co??
Kawę do łóżka - bardzo proszę!
Pięknie wyrosła!
Jedno z ulubionych miejsc - kanapa na górze.
Plus kwarantanny? Pan Poślubiony jak poszedł do Superpharm to dostał równoważność kremu w próbkach (50ml), który normalnie kosztuje 160 zł. Świat dosłownie stanął na głowie.
Nie wiem ile razy już w życiu wypowiedziałam "Nie skaczcie po kanapie, bo upadniecie na ten stolik i wybijecie zęby!"
Komoda kupiona na allegro tuż przed malowaniem. Bardzo mnie to relaksuje!
I nadeszły te nietypowe święta Wielkanocne!
Ale i tak było miło i pysznie. (Mazurek zrobiła moja 95 letnia Babi).
Poszukiwanie prezentów w ogrodzie.
Znak czasów? Dziewczyny stwierdziły, że piłeczki sensoryczne Miłoszka to koronawirusy! ;)
Jej ulubione okularki.
Nad ranem jeszcze dobrze oka nie otworzysz, a już trwa przedstawienie w najlepszym teatrze na świecie.;)
Moja całkiem nowa towarzyszka ukulele.
Tak się kończą nasze fikołki i wygibasy. Uff, na szczęście nic się poważnego nie stało, ale Gabrysia nie "używała" ręki trzy dni.
Stroju nie komentujemy - pozwalam ubierać się dziewczynom jak chcą. :)
Nowy parkiet?
Przeprowadzka! Do kogo mówi ciocia Zuzia?
:)
Najtrudniejsze pracujące dni - jak pogodzić brak przedszkoli i odseparowanie od babci i przeprowadzkę? Daliśmy radę, ale ten miesiąc chodzę mega wykończona!
A tu komoda po malowaniu.
Spotkanie z dziewczynami online i ten moment, gdy Twój rozmówca zamienia się w... stopę. :)
I trach! Musiałam w czasie pandemi iść do dentysty na usunięcie ósemki! No makeup, podkrążone od zmęczenia w trakcie przeprowadzki oczy i full ochrona. ;)
Uśmiechy przez sen najlepsze.
Dajemy radę.
Który to już raz?
Szelmowski uśmiech.
Jak pachnie.
Raz w tygodniu mój święty czas, gdy zamykam łazienkę na klucz i nic mnie nie obchodzi. ;)
Chwilowy chaos i tańce wygibańce.
Dla takiej chwili warto żyć...tylko, że nigdy nie schudnę!
Mały człowiek zastygnął w pozycji noszenia.
Można powiedzieć, że bardzo blisko przeżyliśmy "czwarty" trymestr. Polecam lekturę książki "Kontinuum", gdzie antropolożka przypatruje się macierzyństwu w indiańskich plemionach. Im bliżej na początku, tym bardziej samodzielne są dzieci w przyszłości. I nie chodzi o to by ciągle skupiać uwagę na dziecku i ulegać we wszystkim (często mylone w rodzicielstwie bliskości), tylko być blisko i robić swoje. Tak dzieci uczą się codzienności, a mama może robić wszystko. Tak właśnie u nas było.
Na tym zdjęciu widać jak moja cera szaleje po porodzie - ale teraz już jest znacznie lepiej!
Working mum.
Ale po wielu tygodniach rozłąki z babcią Jolą, dziewczyny pojechały do niej na dwa dni! Bawiły się świetnie, a my z jednym, niespełna trzymiesięcznym dzieckiem czuliśmy się jak na wakacjach! ;)
Wytrawny omlet, jedno z moich ulubionych śniadań.
Jeśli ostatnio robię błędy, szyk zdań taki siaki byle jaki, to uwierzcie mi, że posty powstają w utrudnionych warunkach. ;)
Udało mi się raz jeden poćwiczyć z Ewką. To była rozgrzewka przed majem. (Daj boże, daj boże)
Wieczorny seans i Gentelmeni.
Na chwile dał się odłożyć ten mój nieodkładalny syn. :)
Praca zespołowa i majsterkowanie od małego.
A tą kołyskę dosłownie znalazłam na ulicy! Była wystawiona do wyrzucenia w mojej okolicy! To się nazywa szczęście.
Wspierajcie swoje ulubione miejsca.
I trafiliśmy w końcu na szczepienia - byliśmy jedyni obecni w całej poradni - bezpieczniej niż przed pandemią!
7 kg i instruktaż jak zaciągnąć skarpety by w końcu nie spadały! ;)
Pomalutku urządzamy miejsce Layette.
Popadało to i ślimaczki się pojawiły w ogrodzie.
Podsumuję ten miesiąc następująco - zawsze patrz na jasną stronę życia!
Ściskam mocno! Udanego weekendu!