Wybaczcie najmocniej, że migawki pojawiają się z lekkim opóźnieniem, ale ostatnio mieliśmy masę zamieszania. Czy ja się powtarzam? Bo mam wrażenie, że o tym zamieszaniu piszę i piszę, a ono zamiast odchodzić w niepamięć, to w naszym życiu robi się jeszcze bardziej chaotyczne! ;) Bez większych wyjaśnień dodam tylko, że do naszego rodzinnego zamieszania, masy pracy nad nową kolekcją, która niedawno weszła, dołączyła wymiana dachu i okien w Magicznym Domku. Musicie uwierzyć, że ostatnio chaos to nasze drugie imię. :) Ale bez zbędnych wywodów, po prostu zapraszam Was serdecznie na migawki sierpnia, który pomieścił masę pozytywnych wydarzeń.
Moja mała indywidualistka. Z nią nie można się nudzić, wnosi w naszą rodzinę trochę klimatów włoskiej rodziny. :)
Sierpień to kolejny miesiąc grillowy. My nadal w tygodniu jemy mało i skromnie z dietą pudełkową, która pozwoliła nam trochę zaoszczędzić czas, ale w weekendy zawsze planowaliśmy grillowe uczty!
Urocze spotkanie ze znajomymi w przepięknym domu!
Kto by pomyślał, że wszystkie dzieci i dorośli będą spokojnie układać sobie puzzle! Niesamowicie chilloutowa niedziela - takich nam chwil brakuje!
Przepiękne zakładki od kochanej czytelniczki już czekają na stos książek! Notabene pobiłam ostatnio chyba rekord w zbieraniu książek o różnej tematyce, znów wróciłam do regularnego czytania!
W pracy dużo pracy i coraz trudniej pogodzić to z raczkującym Miłoszkiem. Mommy Life.
A tu opijamy bezalkoholowym szampanem zdany ostatni egzamin Zuzi!
To miłe jak nasz sklep odwiedzają nie tylko nowi klienci, ale też nasi najbliżsi!
P.S Swoją drogą chciałabym tak wyglądać w jeansach jak moja przyjaciółka Natalia! ;)
Kolejna Jadłonomia w kucharskiej biblioteczce - i tu ciekawostka, okładkę zaprojektowała moja znajoma z liceum i potem ze studiów na ASP w Łodzi - Ola Niepsuj, którą serdecznie pozdrawiam. :)
Bywają takie wieczory, ostatnio znacznie rzadziej niż nawet rok temu, gdy robię sobie wieczorną gorącą kąpiel. Słucham muzyki z zamkniętymi oczami, relaksując ciało w wodzie pełnej piany i... jakże jest moje wielkie zaskoczenie, gdy otwieram na moment oczy i nagle widzę nad sobą moje dwie córki twierdzące, że akurat dziś nie mogą zasnąć!
Kojec w ogrodzie to całkiem fajna sprawa.
A jeszcze lepszy mąż, który w ogrodzie przyrządza same pyszności!
Kawa mrożona z bananem i takie widoki - bezcenne.
Pomału, sukcesywnie robię w domu porządki - tu wzięłam się za łazienkę i szufladę z kosmetykami - taki oto sposób znalazłam na Miłoszka. Notabene to bardzo przydatny gadżet do kąpieli w wannie - dzięki niemu raz w tygodniu robimy dzieciakom wspólną kąpiel w wannie!
Banda pilnuje jakości i długości snu Miłoszka.
Marysia znów uczęszczała na tygodniowe półkolonie żeglarskie, tym razem z Alą, która po zajęciach nas odwiedziła.
W kuchni małe zmiany, które sprawiły mi masę przyjemności. Jakoś niebawem pojawi się wnętrzarski post!
W domu i ogrodzie była masa drobnych "remontów". A to odnawianie i malowanie blatów w kuchni, a to wymiana uszkodzonych belek na tarasie. Bardzo lubię takie wspólne dbanie o nasz domek.
Gang nadal pilnuje! :)
Chociaż przy trójce dzieci to naprawdę trudne, warto spędzić czas sam na sam z każdym z nich. Tu z Gabrysią wybrałyśmy się SAME na lody! :)
Gabrysia uwielbia puzzle i zauważyłam, że to taki typ, który lubi mieć czas dla samej siebie. To jest bardzo szalona i temperamentna osobowość w towarzystwie. Jednak w samotności, gdy się nad czymś skupia, to wycisza się i łagodnieje.
I tak oto Miłosz postanowił zaskoczyć wszystkich i zaczął sam siadać i raczkować w wieku 5,5 miesiąca!
Mam wrażenie, że nasze zwierzęta mają alternatywne życie. Pomimo iż są częścią naszej rodziny, to są znacznie bardziej wyluzowane, nigdzie się nie śpieszą, zawsze znajdą czas na odpoczynek. :) Czasami naprawdę im zazdroszczę! ;) Lunka taka oświecona - może zgłębiła tajemnicę zen? ;)
A my znów w drodze między domem a pracą.
Taka przemiła niespodzianka na naszą 9 rocznicę ślubu!
Nasza urocza żywa ekspozycja i towarzysz Layette.
Ala znów u nas w odwiedzinach. To wielkie szczęście, że dziewczynki mają siebie i w sumie mamy sporo znajomych z dziećmi, ale jednak z każdym miesiącem czuć, że coraz bardziej tęskno im za przedszkolem!
A jeśli o przygotowaniach mowa, to sierpień był miesiącem, gdy na spokojnie i sukcesywnie przygotowywałam się do nadchodzącego sezonu. Jesienią kupuję dziewczynkom najwięcej ubrań (tak by starczyły na sezon jesień- zima i zahaczyły jeszcze o wczesną wiosnę) i szykuję małą wyprawkę do przedszkola. Z każdym rokiem jest trudniej, bo już nie wybieram tylko sama, gdyż dziewczynki chcą w tym wyborze uczestniczyć! I tak wybrały sobie piękne kapcie do przedszkola ze
SMYKA. Bardzo lubię w ogóle jakość ubrań marki Cool Club. Butki w kształcie kotków - urocze! Kolor pasuje do większości naszych ubrań (dziewczyny uwielbiają błękity i granaty) a do tego super przystępna cena - zostawiam wam linka, bo wiem, że będziecie ich szukać! :)
Pokoik z kącikiem dla maluszka - wpis z detalami na blogu. :)
Na dziale promocji znalazłam taką perełkę.
Tak...do pracy muszę poniekąd zabrać ze sobą pół domu...
Ogrodowy kącik plastyczny. A ciastolinę dziewczyny wręcz uwielbiają!
I tu muszę Wam sprzedać pewną zabawną anegdotkę. To, że w każdej ciąży jadłam (i gryzłam) maniakalnie lód to było co prawda dość dziwaczne, ale jak się okazało to całkiem typowa przypadłość, gdy się trochę poszpera w internetowych forach, jednak w ciąży z Miłoszkiem doszło jeszcze jedno... Uwielbiałam gryźć GĄBKI! Tak...czułam się trochę jak freak, gdy siadałam sobie w wannie i po prostu nie mogłam się powstrzymać! Najlepsze były gąbeczki typu konjac... one były wręcz soczyste. Kobieta w ciąży może zaskoczyć samą siebie nie raz. Ja zaczęłam jeść gotowane buraczki, których nigdy nie lubiłam, ale te gąbki były naprawdę pokręcone. :) I co się okazało? Miłosz jest maniakiem gąbek - kocha swoją naturalną - dosłownie się na nią rzuca i gryzie! ;)
Czy znajcie się dla mnie trochę miejsca? Bywały dni, że byłam tak zmęczona codziennymi obowiązkami i pracą, że chodziłam spać z Miłoszkiem...o 19.30 ;)
Tak, to już ten moment, gdy trzeba opuścić łóżeczko piętro niżej!
Niestety odkładanie wtedy maluszka, to już wyższa szkoła jazdy i dla kręgosłupa i dla zręczności!
Wow, czasami nie mogę uwierzyć, że te istotki są nasze. :)
Kąpiel Barbie i mycie włosów szamponem - wspomnienie z dzieciństwa. Nawet wujek dołączył do zabawy. ;)
Półki na książki pękają w szwach (już niebawem ten obiecany wpis o książkach!) - tu mini biblioteczka dla Miłoszka.
Był sobie chłopiec. :)
I w tym całym zamieszaniu musi się znaleźć czas na twórczość i powstawanie nowych kolekcji. Już się nie mogę doczekać!
Poranki zawsze takie same... najwspanialsze, gdy wszyscy wskakują do łóżka! Na "szczęście" wstajemy na tyle wcześnie (ok 6.30), że nawet gdy jest praca czy przedszkole, to zdążymy się poprzytulać!
Trochę cennego spokoju wieczorem. Naprawdę szczerze podziwiam rodziców, którzy kładą spać dzieci później niż o 20 tej. Absolutnie nie dlatego, żeby oceniać czy to źle czy dobrze, ale mając 3 dzieci zwariowałabym bez tej chwili w kompletnej ciszy. Naprawdę jej potrzebuję.
Tak jak dziewczynki trochę bajek, chociaż ja nadmiernemu oglądaniu jestem przeciwna, ale u babci na telefonie? Czemu nie? :)
Zwariowany dzień i sesja zdjęciowa do nowej kolekcji Layette. Modelki jak widać zrelaksowane!
Uwielbiam ten moment, gdy nasze kolekcje ożywiają w czasie sesji Lookbookowych. Aranżacje kącików niemowlęcych, pierwszy kontakt z maluszkami. (Chociaż takie pierwsze próby zawsze testujemy na własnych dzieciach) ;)
To było spotkanie! Magiczna historia! Do sesji zaprosiliśmy Kornelię - koleżankę Miłoszka jeszcze ze szpitala. Urodzili się tego samego dnia i razem z Anią, mamą Kornelki leżałyśmy razem po porodzie w jednym pokoju. Miłoszek był trochę onieśmielony, ale chyba tak mają faceci. ;)
Hania i Hela, to bliźniaczki mojej przyjaciółki Juli (są siostrami Ali, koleżanki Marysi i Gabrysi!). Jestem taka dumna z Juli! Jest niezwykle dzielna! Bywa ciężko, ale dzielnie walczy o każdy dzień, karmi obie TYLKO piersią, a do tego była zupełnie sama w szpitalu w dobie koronawirusa. Kochana moja! :*
Cóż zrobię, że ten widok tej trójki o poranku jest moim ulubionym? :)
Małe przemeblowanie. Ostatnie tygodnie to udoskonalanie naszych wnętrz, by żyło nam się wygodniej.
Na noc zostawiamy dziewczynom zapaloną lampkę i zasłaniamy dużą książką. Tu na zdjęciu przepiękne wydanie 101 Dalmatyńczyków jeszcze z mojego dzieciństwa!
Małe zmiany w pokoiku dziewczynek. Czas na malowanie!
Między innymi pomalowałam drewnianą stajnię na koniki którą...
... kiedyś tak okrutnie potraktowała Gabrysia jak była mała!
Teraz stajenka odzyskała drugie życie (była rzucona na strychu) i dziewczynki bardzo lubią się nią bawić (Miłoszek też!).
Grzywka na szczęście rośnie, a nasz Gagatek jest całkiem odważny i leży na kłującej macie.
Siedząc na oknie dziadka, patrząc na ciepły letni deszcz!
Można powiedzieć - to było zamknięcie sezonu grillowego jeszcze przed wymianą dachu i okien!
Śniadanie do łóżka - dziewczyny uwielbiają taki weekendowy rarytas!
Domek wywędrował tymczasowo do salonu.
Moja chwila relaksu, nie mam na to dużo czasu, ale po prostu czasami muszę się odciąć i zregenerować. By przyspieszyć ten proces, kładę się na kującej macie (kupiłam sobie w innym sklepie, nie w tej obecnie powszechnie "reklamowanej" i jest świetna - raz, że kosztowała 1/4 ceny a do tego ma idealny kolor i materiały - len z brązowymi kolcami i wypełniona jest gryką), słucham sobie muzyki lub podcastów i zakładam maseczkę. 30 min pełnej regeneracji!
Przedpokój też czeka usprawnienie i mała reorganizacja, bo po całym dniu wygląda tak i dostaje szału na jego widok!!
Kolejna sesja zdjęciowa i trochę umilaczy czasu.
Mój kochany model i towarzysz w pracy. Prawdopodobnie od października będę musiała coś wymyślić, bo już jego raczkującego jegomościa nie da się zabierać wszędzie jak wcześniej.
Uciekam już i nikt mnie nie dogoni! :)
Efekty naszej pracy nad nową kolekcją można zobaczyć tu -
Layette.
Marysia postanowiła zrobić sama poczęstunek dla całej rodziny. Kochana!
W kuchni małe zmiany, między innymi inaczej ustawiliśmy stół, tak by każdy miał swoje miejsce!
Czy już mówiłam, że rośnie nam mała kuchareczka? Fajne jest to, że wiele uczy się nie tylko ode mnie, ale również od Taty. Pan Poślubiony to genialny kucharz i nie przypisujemy tej czynności do żadnej płci!
Klocki Duplo - zawsze na czasie!
Zwierzakom chyba coś się pomyliło, zazwyczaj to Lunka (kot) śpi na oparciu!
Ten czas, gdy w ciągu jednej, małej drzemki starasz się zrobić wszystko!
Home office, uwielbiam różnorodność pracy w Layette!
A na koniec ja z moją Babi, która już niebawem skończy 95 lat! Co prawda mam tu bardzo dziwny wyraz twarzy hihi, ale tu chodzi o rozpromienioną Babi i chcę to zdjęcie zachować tu na pamiątkę.
To niesamowite, że wakacje już za nami, to był pracowity miesiąc, ale postanowiliśmy odpocząć wreszcie we wrześniu!
Do napisania! :)