Choć natura po letniej obfitości mocno spowalnia i szykuje się do zimowego snu, to mimo, że nasz organizm działa w tym samym trybie, często próbujemy ten stan zagłuszyć. Pędzimy w niewiarygodnym tempie odliczając kolejne zadania, biorąc sobie za dużo na głowę, przez co z roku na tok tracąc po części radość życia. A może spróbować wykorzystać jesienne atrybuty do samorozwoju i wewnętrznego wyciszenia?
Obserwując współczesny świat zauważyłam, że często zakładamy, że to co robimy musi przynosić jakieś wymierne korzyści i rezultaty. Uprawiamy sport by zrzucić kilogramy lub pracujemy nad sylwetką, gdy mamy jakieś umiejętności szybko zamieniamy je w możliwość pracy i zarabiania w tym zakresie, jemy szybko, tak by zaspokoić głód i mieć siłę dalej pędzić, planujemy kolejne dni, tak by wykonać jak najwięcej zadań z niekończącej się listy. Jesteśmy głodni konkretnych efektów naszej nieustannej pracy w biegu.
Problemem jest również pojawiająca się presja czasu. Ta presja ma wiele twarzy. To uczucie, gdy nasza codzienność nie jest zorganizowana i przypadkowe czynniki powodują, że jesteśmy ciągle w tyle. To presja, gdy musisz zrobić coś ważnego w nierealnym do wykonania terminie. To czas, gdy kilka ważnych Ci osób czegoś od Ciebie oczekuje, a ty zwyczajnie się nie rozdwoisz. To również trudne momenty, gdy mówisz komuś, że nie masz czasu i masz z tego powodu wyrzuty sumienia. To permanentny stan, gdy brakuje chwil na spokojną rozmowę, bo ktoś tak pędzi, że trudno Ci go dogonić. Prawda jest jednak taka, że wszyscy mamy tyle samo czasu. Każdy z nas decyduje na co chce go poświęcić. Są różne okresy w życiu, w których priorytety są rzeczą zmienną. Głównym problemem, który tak trudno nam ludziom pojąć, to fakt, że nie można w jednym okresie robić wszystkiego.
Żywy organizm, który dysponuje określoną ilością energii, naturalnie ją reguluje. Cykliczność w przyrodzie ma wpływ na florę i faunę, a natura jest tak mądra, że tym stanom się nie sprzeciwia. Zwierzęta wiedzą kiedy jeść, a kiedy odpoczywać. Roślinność również zna zasady i wie kiedy wydać owoce a kiedy przejść w stan uśpienia. My zatraciliśmy zdolność wsłuchiwania się w swoje ciało, potrzeby i myśli. Wszystko zagłusza pęd cywilizacyjny, któremu jak się okazuje możemy się przeciwstawić i zyskać przestrzeń na samorozwój.
By wykorzystać w pełni jesienno-zimową aurę pozwólmy sobie na czynności, które zaangażują naszą kreatywność, pozwolą na manualne czynności, które jak wiemy wpływają na lepszą koncentrację i funkcjonowanie mózgu. I chociaż sam efekt tych aktywności nie będzie tak ważny jak nasze zadania i obowiązki dnia codziennego, to będą lepszą alternatywą do wieczornego siedzenia na kanapie przy kolejnym serialu (na co niewątpliwie ma wielu z nas ochotę właśnie jesienią). Jednak taki marazm w dłuższej perspektywie nie jest dobry dla naszego dobrego samopoczucia zwłaszcza w dni z deficytem słońca. Dlatego dziś zapraszam Was na moje propozycje, co można robić w jesienno-zimowe wieczory (które nota bene sama będę chciała w swoją codzienność wprowadzić).
KSIĄŻKI
Zacznę od sprawy oczywistej, jednak wiele osób w pędzie życia zatraciło chęć do czytania książek. Jesteśmy tak przeciążeni, że sięgamy po rozrywkę instant czyli wolimy obejrzeć serial czy poscrollować telefon niż sięgnąć wieczorem po książkę. Jednak naukowe badania wyraźnie wskazują, że czytanie książek nie tylko rozwija wyobraźnię, ale zwiększa wydolność mózgu, pomaga w walce z Alzheimerem, zwiększa inteligencję i umiejętność wysławiania się, jak również relaksuje i ułatwia zasypianie.
Zawsze lubiłam czytać książki, ale rok temu też miałam czytelniczy kryzys. Kupowałam więcej książek niż zdążałam przeczytać, często byłam tak zmęczona wieczorem, że w łóżku przeglądałam głównie Instagram. Wszystko jest dla ludzi o ile się z tego świadomie i mądrze korzysta, jednak w momencie, gdy każdego dnia traciłam kilka kwadransów właściwie nie robiąc nic pożytecznego, a moja głowa pękała pomimo zmęczenia od nadmiaru dodatkowych bodźców i informacji, które sobie serwowałam, zaczęłam się bacznie sobie przyglądać. Miałam problemy ze snem i pomimo, że kładłam się stosunkowo wcześnie byłam mocno przemęczona i przebodźcowana. Postanowiliśmy więc z mężem (pod koniec zeszłego listopada), że będziemy się wspólnie motywować by wieczorami czytać książki. Od tego dnia, z malutkimi wyjątkami czytam codziennie. Czasami jest to raptem 5 stron, czasami czytam 5 różnych tematycznych książek naraz, ale widzę jak wielką korzyść i satysfakcję daje mi ten codzienny nawyk.
Wiem, że po przerwie w czytaniu trudno zacząć, myśli krążą nam w innych rejonach i trudno się skupić. Czytanie to nawyk, który trzeba sobie wyćwiczyć. Czasami wydaje nam się, że musimy na czytanie przeznaczać długie godziny, ale kluczowa jest raczej regularność i codzienna praktyka. Zacznij od paru stron dziennie i znajdź tematykę, która Cię interesuje.
W ostatnim roku, w mojej biblioteczce znalazło się więcej tematycznych książek czy biografii niż samej prozy. Jeśli interesuje Was taka tematyka, to dziś mogę Wam polecić trzy książki, które zrobiły na mnie duże wrażenie i dały do myślenia.
Na rynku jest wysyp różnego typu poradników, ale nie umniejszajmy tym, które są naprawdę wartościowe. "Znajdź w życiu sens" jest bardzo pomocna w określeniu swojego miejsca i misji na świecie, tak by znaleźć swój indywidualny sens w życiu. "Cztery tysiące tygodni" to z kolei pozycja, która uświadamia, że mamy określony czas w życiu i musimy podjąć decyzję jak chcemy ten czas spożytkować, bo nie da się żyć kilkoma życiami na raz. To też dobre wskazówki jak tego dokonać. Ostatnia pozycja czy "Wtorki z Morriem" to książka oparta na faktach (zapis ucznia o swoim umierającym profesorze i rozmowach z nim), która idealnie przedstawia co jest ważne w życiu. Jest naprawdę optymistyczna choć wzruszająca, czyta się ją lekko, ale napełniasz się wieloma refleksjami dotyczącymi życia na długo po odstawieniu książki.
PLANOWANIE i PISANIEA może zamiast zapisywać tylko te ważne daty ze strefy zawodowej, rodzinnych imprez oraz szkolnych obowiązków dzieci, wpisać również marzenia i samo wyobrażenie jakby wtedy nasze życie wyglądało?
Jesienne wieczory, gdy trochę pęd życia spowalnia są idealnym momentem, by zaplanować sobie przyszłe miesiące, nawet pod względem marzeń. Już samo nazwanie ich i spisanie ich na kartce daje im zupełnie inny wymiar.
Z pewnością jestem lekką maniaczką kalendarzy, notatników i plenerów, a to dlatego, że każdy służy mi do innej strefy życia i dzięki temu lepiej panuję nad swoim czasem. Z pewnością daje mi poczucie bezpieczeństwa, że jestem na wiele okoliczności przygotowana wcześniej.
Na ścianie przy kuchni wisi planner rodzinny, gdzie wpisujemy bieżące sprawy z miesiąca (spotkania, lekarzy, ważne daty).
W notatniki spisuje np. rzeczy, które chce kupić (pilne oraz dla przyjemności). Po jakimś czasie skreślam sporo rzeczy, bo okazuje się, że ostatecznie nie są potrzebne (dzięki temu zakupy są mniej kompulsywne). Lista książek, ewentualnych prezentów dla dzieci, plan porządków w domu - jestem ogromna fanką planowania, bo zapisując te rzeczy na kartce odciążamy głowę z zadań "do zapamiętania by zrobić" na takie, które po prostu potrzebują wykonania.
Planując holistycznie życie pamiętam o tym, że jest zasadnicza różnica między byciem wciąż zajętym a byciem produktywnym w pracy. Dlatego tu stawiam nacisk na zarządzanie swoją energią, tak, że działam interwałami. Jeśli mamy naprawdę kilka ciężkich dni, pracujący weekend (np. na targach) czy jakąś rodzinną sytuację bez skrępowania robię sobie luźniejszy dzień, gdy nadrabiam spotkania z przyjaciółmi czy rezerwując sobie czas na czynności chociażby z listy dzisiejszego posta. Czasami po prostu idę wcześniej spać, by się w pełni zregenerować. Na oparach, nawet nie wiem jak bardzo bylibyśmy zajęci i jak mocno mieli wypełniony grafik - efekt starań będzie minimalny. Dlatego planowanie pozwala zachować mi zdrowy balans.
By planować z przyjemnością i bez frustracji warto też odsunąć perfekcjonizm na bok i być gotywym.. na zmianę planu. Ogólnie jestem osobą dość zorganizowaną, lubię gdy panuje porządek i wszystko idzie zgodnie z planem. Przez lata nauczyłam się też, że są widełki tak zwanej sprawczości. Jeśli podejdziemy do tematu lekceważąco i nie postaramy się by osiągnąć cel, to oczywiście efekty będą marne, natomiast jeśli zrobimy coś na 90% to praca będzie wystarczająca. Czasami te dodatkowe 10% kosztują najwięcej nerwów i czasu a efekt nie jest tak naprawdę widoczny i wart dodatkowego stresu.
PRACE PLASTYCZNE
Prace plastyczne kojarzą się nam z dziećmi, które od najmłodszych lat potrzebują robić coś kreatywnego (nie zważając zupełnie na efekt, a ciesząc się z samej przyjemności tworzenia). Tak na prawdę dorośli mają taką samą potrzebę, ale zagłuszają ją wyrzutami sumienia, że w tym czasie powinni zrobić coś znacznie bardziej konstruktywnego.
Najpiękniejsze w różnego typu majsterkowaniu jest to, że mamy nieskończenie wiele możliwości i dostępnych metod! Haftowanie, szydełkowanie, odnawianie starych mebli, stolarka, warsztaty ceramiki, aranżacje w domach, malowanie obrazów, modelarstwo (ja nadal prenumeruje dom Muminków i jesienią mam zamiar nadrobić jego składanie, bo zrobiłam przerwę w okresie wiosenno-letnim).
Dziś kilka innych pomysłów co można zrobić dla przyjemności, ale również dla własnego rozwoju i pracy nad koncentracją.
Kaligrafia
Kreatywnych pomysłów u mnie nie brakuje, ale to nie jest też tak, że mogę sobie pozwolić na robienie wszystkiego. Zestaw do kaligrafii dostałam pod choinkę, a jeszcze do tej pory do niego nie zajrzałam. Jednak ja jestem z tych, którzy lubią mieć coś w zanadrzu i nie przeszkadza mi, że niektóre rzeczy czekają sobie spokojnie w kolejce.
Pisanie odręcznie stymuluje mózg i wspomaga pamięć dlatego też oprócz sporządzania notatek odręcznie mam zamiar popracować nad pięknym pismem, który z pewnością przyda mi się w pracy zawodowej. To też kolejna aktywność, która wymaga skupienia i bycia w danej chwili. Ja uwielbiam ten stan "medytacji", bo działa na mnie bardzo wyciszająco i odprężająco co ma ma wpływ na wiele innych aspektów życiowych.
Foto albumy
To kolejna propozycja, która sprawi, że zatracicie się w danej czynności - tworzenie rodzinnego albumu. Można oczywiście po prostu powklejać wydrukowane zdjęcia, ale ja proponuje uatrakcyjnić album metodą scrapbookingu, który polega na tworzeniu unikalnych projektów, w których pamiątki i fotografie możesz zaaranżować w atrakcyjny i kreatywny sposób. Do tej pory mój comiesięczny album pojawiał się na blogu, teraz z przyjemnością zrobię go w innej formie.
Filcowanie
Będąc ostatnio na targach natrafiłam na zestawy kreatywne dla dzieci do filcowania, które mnie zauroczyły. Postanowiłam sprawić dziewczynkom prezent i kupiłam sówkę i dzika do filcowania samemu w domu. Pomagałam (zwłaszcza Gabrysi) uformować tors dzika i przepadłam! To jest tak ciekawa i odprężająca czynność, że już noszę się z zamiarem by zamówić różne kolory wełny i tworzyć własne projekty. Jest to wciągające i wcale nie takie trudne jak mi się wydawało!
Oczywiście na sam początek można zamówić właśnie gotowe zestawy z instrukcją lub zamówić książkę o tej tematyce (co już uczyniłam ;) ). Coś czuję, że będzie to jedna z tych jesiennych przyjemności w następnych tygodniach.
Niedawno skończyłam malować nową kolekcję na pościel dla starszaków, ale w listopadzie mam zamiar stworzyć nową całą kolekcję wiosenną Layette i już cieszę się na te dni przepełnione malowaniem. Jest to stan medytacji i przyjemnego wpadania w swój wewnętrzny świat, który dobrze wpływa na moje psychiczne samopoczucie. Dlatego wierzę, że malowanie czy z dziećmi, czy samemu też Wam pozwoli uzyskać ten stan wyciszenia. Ja maluje na co dzień akwarelami, ale to nie przeszkadza mi dalej się kształcić i będę właśnie tej jesieni kombinować z gwaszem. Tak wiec planów na aktywność plastyczną mi nie brakuje i sama ta myśl sprawia, że jesienne wieczory nie są dla mnie takie straszne.
MUZYKA
Jeśli chodzi o aktywność w pełnym skupieniu, to bardzo lubię w tym czasie słuchać muzyki (najczęściej na słuchawkach korzystając ze Spotify). Od lat słucham różnej muzyki, ale często jest tak, że lubię wykonawcę, wiele piosenek, ale niekoniecznie każdą płytę. Oczywiście można sobie słuchać składanek, ale dziś moja mała polecajka 3 płyt, które uwielbiam od pierwszej do ostatniej piosenki.
Tak...aż trudno uwierzyć, że płyta "Charanago" brytyjskiej grupy triphopowej Morcheeba ma już 20 lat, ale uwierzcie mi, że jest ponadczasowa i idealnie wprowadza w stan skupienia. Jest świetna do wieczornej pracy.
Druga płyta jest dla mnie ewenementem, bo chyba byłaby jedna z tych, którą wzięłabym na bezludną wyspę. Ta płyta jest tak przepięknie skonstruowana od pierwszej do ostatniej piosenki, że słysząc już pierwsze nuty robi mi się błogo i dosłownie czuje motyle w brzuchu! Mowa o "Last Smoke Before the Snowstorm" Benjamina Francis Leftwich'a. I proszę nie śmiejcie się, ale nie wiem czemu w moich myślach śpiewa Kit Harington czyli John Snow z serialu Gry o Tron. Obiecuje, że zakochacie się w tej płycie, zwłaszcza, gdy będzie potrzebowali trochę skupienia, bo jest do tego genialna.
I żeby nie było, że tylko polecam anglojęzyczne płyty, tą w całości darze ogromnym sentymentem. Uwielbiam teksty oraz nieoczywistą muzykę Anny Marii Jopek, a zaczęłam jej słuchać po koncercie promującym właśnie tą płytę w 2006 roku. To był najpiękniejszy koncert na jakim byłam. Bardzo klimatyczny i kameralny, ja siedząca na podłodze z koleżanką (pozdrawiam Madzia jeśli to czytasz) tuż przed Anną Marią Jopek, która na boso wyśpiewała wszystkie te cudownie płynące piosenki. A teksty, no cóż zawierają cały sens życia. Cudowne.
Instrumenty
Jesienne wieczory to też dobra chwila na naukę instrumentów. Oprócz takich typowych jak gitara czy pianino, ja mogę polecić dwa, które są niedrogie i poręczne, a do tego jest masa tutoriali na youtube, gdzie można uczyć się w zaciszu własnego domu. Mam na myśli kojącą kalimbę czy też malutką wersję 4 strunowej gitary czyli Ukulele.
Gdy uczymy się czegoś nowego, co wymaga od nas 100% koncentracji i skupienia, doznajemy cudownego uczucia, który nas wycisza ale jednocześnie wypełnia poczuciem szczęścia.
AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA
Brak ruchu na świeżym powietrzu i brak ogólnej aktywności mocno obniża nasze samopoczucie, dlatego w okresie jesienno-zimowym trzeba znaleźć czas na terapeutyczny sport. Jeśli jak ja nie przepadacie za wizją wracania podczas paskudnej pogody z basenu z na wpół wysuszoną głową, to może warto postawić na ruch w zaciszu własnego domu.
Chociaż mam aspiracje dotyczące sportu dla zdrowia już od jakiego czasu, mi również trudno zorganizować sobie regularny trening. Jednak z racji, że chcę podreperować swoje zdrowie oraz zasoby energii, będę starała się znaleźć czas na regularne treningi właśnie jesienią. Chcę wrócić do formy i elastyczności dzięki jodze i ćwiczeniom na kręgosłup, a wiosną wracam do jazdy konnej.
KULINARNE REWOLUCJE
Skoro jesienią i zima siłą rzeczy przebywamy więcej w domu, a jego sercem jest kuchnia, to dobrym pomysłem jest zatracenie się w gotowaniu. Znacie mnie już od jakiegoś czasu i wiecie, że uwielbiam gotować, ale prawda jest taka, że wcale nie w każdych warunkach. Nie sprawia mi to aż tyle przyjemności, jeśli jest to codzienna żmudna praca, którą robi się na szybko. To nie jest tak, że w tygodniu mamy wykwintne dania i każdego dnia próbujemy nowości. Dzieciaki jedzą obiady w przedszkolu i szkole, więc na co dzień jedzą jakąś mniejszą przekąskę po przyjściu do domu a potem jemy kolację (na zimno lub na ciepło) i raczej jest to coś co wiemy, że dzieci lubią i zjedzą na 100%. Jednak gdy nadchodzi weekend i można spokojnie zrobić zakupy, ma się więcej czasu na zaplanowanie posiłków oraz przygotowanie - dzieje się magia. Czytałam ostatnio bardzo ciekawy artykuł, który w pełni podkreśla to co chce Wam przekazać w tym wpisie. Mowa o pewnym stanie przepływu, który odczuwamy, gdy jesteśmy w pełni zaangażowani w jedną czynność. Zatracamy się, gubimy poczucie czasu i czujemy się spełnieni. Pieczenie chleba, czy odkrywanie nowych przepisów również taki stan może wyzwolić.
(Link do artykułu znajdziecie tu (klik).
Możliwości wyciszenia się, który jednocześnie stymuluje nasz dobrostan jest naprawdę sporo. Warto po prostu o tym pomyśleć i o to zadbać. Codzienność wymaga od nas wypełnienia szeregu obowiązków, dlatego oczywiste jest to, że nie zdołamy oddać się powyższym przyjemnościom każdego dnia. Warto jednak mieć kilka opcji w zanadrzu, pomyśleć jakie czynności czy nowe hobby sprawiłoby nam przyjemność i w czym moglibyśmy się zatracić.
Mamy tylko jedno życie, które jest nam dane na tylko określony czas - warto więc tym czasem starać się świadomie zarządzać.
Warto na przekór pogodzie wybierać się na spacery (las jesienią i zimą też jest urokliwy!), może nadrobić kilka ciekawych wystaw czy spektaklów. Czerpać z życia nie za sprawą łatwych i gotowych (i chwilowych) przyjemności, ale takich które nas czegoś nauczą, wyzwolą kreatywność, oczyszczą umysł.
Dziś przesyłam Wam garść inspiracji jak tego dokonać, ale jednocześnie chciałabym ogłosić konkurs. Jeśli Ty masz swoje niezawodne czynności, pasje, które pozwalają Ci się zatracić, to zainspiruj nas nimi w komentarzu. Najlepszy komentarz otrzyma upominek - jesienny zestaw: Książkę "Cztery tysiące tygodni", którą Wam polecałam i naprawdę warto przeczytać, aromatyczną świecę oraz herbatę Inner Peace, która pozwoli Wam się wczuć w klimat podczas jesiennego wyciszenia. :)
Na Wasze komentarze czekam do 15 listopada.
Mam nadzieję, że znajdziecie dla siebie chwilę ukojenia, pamiętając o tym, że jest to bardzo ważne dla naszego samopoczucia i przetrwania trudniejszego okresu w roku. Bo chociaż jesień i zima ma sporo uroku, to jednak trudniej nam bez słońca i dobrodziejstw natury. Jeśli nie zwolnimy możemy odczuć mocny spadek energii i braku zadowolenia z życia. Tryb "zimowania" nie musi być bezproduktywny, można skorzystać z ciemnych, jesiennych wieczorów i oddać się nowym pasjom i czynnościom, które pozwolą Wam się zatracić.
Tego Wam życzę z całego serca. Do napisania. Niebawem. :)