Pamiętacie moją rewolucję w kosmetykach?
Obiecałam, że zrobię recenzję kosmetyków naturalnych i opiszę stan mojej cery po miesiącu ich stosowania. Przyznam szczerze, że miałam ochotę już pisać po tygodniu! Zmiana już wtedy była widoczna gołym okiem. Przeczekałam jednak miesiąc ponieważ komórki naskórka regenerują się w ciągu ok. 28 dni (z wiekiem proces ten wydłuża się i może trwać nawet 60 dni, co zdecydowanie przyspiesza starzenie się naszej skóry). Dodatkowo stres, zmęczenie, zanieczyszczenia, promieniowanie UV oraz niewłaściwa pielęgnacja cery - potęgują straty. Jednak przeciętnie w ciągu ok. miesiąca, w trakcie naturalnego procesu regeneracji skóry, nowe komórki powstają, stare obumierają. Myślę, że jestem już w stanie ocenić działanie naturalnych kosmetyków, równocześnie jestem przekonana, że z każdym miesiącem będzie jeszcze lepiej.
Do tej pory moja cera była dosyć problematyczna. Problem polegał zwłaszcza na jej określeniu. Była to cera mieszana lecz w stronę suchą, z małymi niespodziankami, z miejscowo rozszerzonymi porami, zaczerwionymi policzkami i łuszczącą się skórą. Z uporem maniaka wybierałam produkty do cery mieszanej, które powodowały u mnie mocne wysuszenie.
Obecnie jestem bardzo zadowolona z mojej rewolucji kosmetycznej. Teraz mogę określić moją cerę jako... normalną. O ile ogólnie stwierdzenie, że coś jest 'zaledwie' normalne nie jest wielkim komplementem, to jeśli wypowiadamy się na temat typu cery, brzmi bardzo dumnie.
Nie jestem ekspertem oraz znawcą w tej dziedzinie i nie wiem czy zmiana kosmetyków drogeryjnych na naturalne będzie zbawienna dla każdego jak dla mnie. Jednak w moim przypadku wykluczenie substancji zapychających pory (typu parafina, gliceryna, talk oraz szereg toksycznych składników, o których możecie przeczytać - tu) znacznie poprawiło stan mojej cery.
Obecnie moja cera jest bardzo przyjemna w dotyku, pory są niewidoczne, nic nowego nie wyskakuje mi na twarzy (a dawne rewolucje zniknęły mi w szybkim tempie), skóra ani nie jest sucha ani się nie przetłuszcza. Koloryt wyrównał się.
Jestem bardzo zadowolona z efektów i pozytywnie zaskoczona. Nie wyobrażam sobie powrócenia do typowych kosmetyków a nawet dermokosmetyków z apteki (które niestety, ku mojemu zaskoczeniu, też zawierają niepożądane substancje).
Jednak gdy zamierzacie przerzucić się na naturalne kosmetyki należy to zrobić całościowo. Co z tego, że będziecie używały całej gamy kosmetyków 'bio' do twarzy, podczas gdy spływający 'normalny' szampon z SLS-em będzie niweczył wasze starania. Wiem, to dosyć duża i szokująca zmiana. Jednak, przynajmniej z mojego doświadczenia wiem, że naprawdę warto.
Do tej pory wypróbowałam kilka kosmetyków i podzielę się z Wami moją opinią na ich temat.
MYCIE TWARZY
Używam dwóch produktów do mycia twarzy - rano i wieczorem.
Rano jest to pianka do mycia twarzy z bio - miętą i bio - oczarem wirginijskim z firmy LOGONA. Niesamowicie budzi skórę ze snu. Ma bardzo orzeźwiający, delikatny zapach. Obkurcza pory i odświeża. Pianka jest bardzo wydajna i aksamitna. Bardzo ją lubię. Z pewnością kupię ją ponownie.
Wieczorem używam żelu oczyszczającego z nagietkiem firmy LAVERA. Zależało mi na kosmetyku, który będzie idealny do demakijażu twarzy i oczu. Zmywa zanieczyszczenia i pozostałości makijażu idealnie. Można z powodzeniem zmywać też tusz do rzęs. Niestety zapach jest tak wyrazisty, że muszę myć twarz na wstrzymanym oddechu. Zapach nie jest brzydki ale niewyobrażalnie intensywny, że aż dusi. W przyszłości być może wybiorę coś z delikatniejszym aromatem.
KREMY DO TWARZY
Bardzo polubiłam firmę LOGONA. Jest stosunkowo niedroga a zadowolona jestem ze wszystkich produktów. Do pielęgnacji twarzy używam kremów z tej firmy.
Rano nakładam lekki żel zwężający pory. Po pierwsze doskonale matuje i nawet troszeczkę nie wysusza. To jest jedna z gównych zalet kosmetyków naturalnych - one nie działają na zasadzie kontrastów. Jeśli chcemy buzię zmatowić nie oznacza to, że chcemy ja wysuszyć - a tak niestety działa większość kosmetyków. Ten żel jest dla mnie idealny ponieważ normalizuje skórę, lekko napina ale nie wysusza (!) skóry. Po nałożeniu nie jest ani tłusta ani przesuszona. Dla mnie sprawdza się idealnie ponieważ na ten żel nakładam dodatkowo krem z filtrem. Bardzo wydajny!
Wieczorem pragnę skórę mocniej odżywić i nawilzyć. Nie lubię jednak gdy niewchłonięta warstwa świeci mi się na skórze i wciera w poduszkę. Krem na noc z bio-oczarem wirginijskim sprawdza się doskonale. Mam wrażenie, że z każdym rankiem pory są mniej widocznie, skóra nawilżona (ale od wewnątrz bez tłustej warstwy na zewnątrz) i z pewnością kupię kolejną tubkę. Bardzo ładnie i delikatnie pachnie.
KREM Z FILTREM I KREM POD OCZY
Od tej wiosny obiecałam sobie, że przez cały rok czy zimą czy latem będę używała filtrów do twarzy. Foto-starzenie jest głównym powodem powstawania zmarszczek. Uważam, że lepiej stosować zawczasu kremy z mocnym filtrem (50!) niż kremy przeciwzmarszczkowe, które tak naprawdę mają wątpliwą skuteczność. Ponieważ kremy z filtrami zazwyczaj bielą skórę, wybrałam krem tonujący firmy La Roche-Posay. Nie jest to kosmetyk naturalny (szukam odpowiednika) jednak jest niezwykle chwalony i polecany. Nie jest to również podkład, ani typowy fluid - producentowi chodziło o to by uniknąć bielenia twarzy. Jednak przy okazji, zwłaszcza w okresie wiosenno-letnim doskonale wyrównuję koloryt. Z pewnością przyczyniła się do tego moja nowa pielęgnacja, która sama w sobie uspokoiła moją cerę. Obecnie nie nakładam niczego więcej, oprócz rozjaśniającego korektora pod oczy. Po nałożeniu kremu tonującego buzia jest lekko świecąca ale mi to zupełnie nie przeszkadza ponieważ od razu przyprószam ją transparentnym pudrem bambusowym (bez talku) z Biochemii Urody, w którym jestem zakochana. Cera jest jednolita z satynowym wykończeniem.
Pod oczy używam kremu z firmy BioSecure. Nie mam jeszcze widocznych zmarszczek, jednak przez odwodnienie skóry tworzyły mi się suche rowki w okolicach oczu. Krem bardzo przypadł mi do gustu. Nie jest zbyt treściwy ani nie ma, nielubianej przeze mnie konsystencji żelowej (które wg mnie jeszcze bardziej wysusza). Skóra jest nawilżona i napięta. Widzę też lekką poprawę moich cieni pod oczami ale tu nie liczę na cuda ponieważ mam z natury głęboko osadzone oczy. Krem jest bardzo wydajny.
TONIKI I OLEJKI
Tonik Dr.Hauschka kupiłam znacznie wcześniej wraz z kremem do twarzy i kremem do mycia. Byłam zadowolona, jednak z perspektywy czasu wiem, że widać dopiero poprawę gdy stosuje się kosmetyki naturalne całościowo. Od tego czasu został mi tonik, który w zastosowaniu tak naprawdę przypomina mgiełkę do twarzy. Myjemy twarz, następnie spryskujemy tonikiem, czekamy aż się wchłonie i nakładamy krem. Filozofia Dr. Hauschki jest taka by wieczorem, po umyciu twarzy i spryskaniu jej tonikiem nie stosować żadnych kremów. Ja używam kremu na noc z Logoni ale są dni, gdy wracam późnym wieczorem do domu i naprawdę nie mam na nic siły. Pamiętam chociaż o porządnym demakijażu i o spryskaniu się tym tonikiem. Skóra wtedy sama wie czego potrzebuje. Lekko się napina gdy jest przetłuszczona albo lekko nawilża gdy jest przesuszona - naprawdę to działa!
Pamiętam gdy na początku (był to mój pierwszy naturalny kosmetyk) byłam lekko zaskoczona zapachem. Ogólnie kosmetyki naturalne mają inne zapachy od tych oklepanych na półkach w sklepach. Je się kocha lub nienawidzi. Ale mogą wręcz pozytywnie uzależniać! :)
Olejek Nuxe dostałam do testowania w malutkim flakoniku. Jest to sucha oliwka (olej z ogórecznika i słodkich migdałów), bogata w witaminę E do stosowania na ciało, twarz i włosy. Ja stosuje ją czasami gdy przesuszy mi się skóra na policzkach i czole. Ten olejek to coś wspaniałego. Zapach uzależniający! Wystarczą dosłownie dwie kropelki mi ukoić skórę twarzy. Do tego nie pozostawia tłustej warstwy ani nie zatyka porów. Z pewnością kupię duże opakowanie (z myślą o bezludnej wyspie bo zastosowanie ma uniwersalne ;) ) niestety jest dość drogi.
W przyszłości zastanawiam się nad olejkiem do twarzy (zamiast kremu). Słyszałam, że jeśli ktoś się przełamie i zarzuci stereotyp 'kremu' do twarzy - nigdy już do niego nie wróci. Taka jest ponoć magia i działanie olejków. Na pewno wypróbuję.
W przyszłości zastanawiam się nad olejkiem do twarzy (zamiast kremu). Słyszałam, że jeśli ktoś się przełamie i zarzuci stereotyp 'kremu' do twarzy - nigdy już do niego nie wróci. Taka jest ponoć magia i działanie olejków. Na pewno wypróbuję.
myslisz, że sprawdziłby się do cery wrażliwej, skłonnej do zaczerwień.mnie prawie wszystkie kosmetyki drogeryjne uczulają. a te wyglądają zachęcająco.:)
OdpowiedzUsuńA ja zaczęłam swoją rewolucję od 'biochemii urody', mimo że mam dopiero 16 lat to i tak przerażająca jest ilość zapychaczy używanych przeze mnie.
OdpowiedzUsuńOlga - myślę, ze na 100%. Radziłabym jednak wybrać się do apteki naturalnej, porozmawiać z Panią, powąchać, popróbować, poprosić o próbki a potem wybrać odpowiedni zestaw do Twojego typu cery.
OdpowiedzUsuńJa też próbowałam wszystkiego od tanich po naprawdę drogie i dopiero teraz widzę w czym był problem. Zawsze można spróbować.
Magdalena - też mam romans z Biochemią Urody i kilka produktów zwłaszcza tych naturalnych są moimi ulubieńcami. :)
Im wcześniej tym lepiej - dlatego brawo dla Ciebie, że myślisz na ten temat już w tym wieku. Tak trzymać! :)
Jesteś żyw2ą reklamą naturalnych kosmetyków! :-) Koniecznie domagaj się od nich wynagrodzenia za testowanie i propagowanie. ;-)
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie to jestem zdumiona, że coś tak może działać.. Od razu pomyślałam o sobie i swojej wiecznie świecącej się twarzy oraz przesuszonej skóry na całym ciele. Moja skóra odnawia się już znacznie wolnej niż Twoja (wiadomo czemu :P) i ciekawiłoby mnie, czy też byłabym tak zachwycona stosowaniem kosmetyków naturalnych? Najlepiej byłoby coś kupić i wypróbować. ;-) Będę miała to na uwadze. :-)
Dziękuję! :*
Pollyanna
Pollyanna - znam osoby które używają 'normalnych' kosmetyków i mają cerę jak z obrazka - może są wyjątkowo odporne, może to zależy od typu cery i jej skłonności?
OdpowiedzUsuńMyślę, że taka zmiana przyda się każdemu kto ratował swoją skórę na wszystkie sposoby, które w rezultacie nic nie dawały. Zawsze można spróbować. Ważne jest by zrobić to kompleksowo (w moim przypadku zmieniłam wszystkie kosmetyki!) i odczekać swoje. Zmiana jest zauważalna dość szybko ale widomo im dłużej tym się pogłębia.
Poza tym sama świadomość, że robi się coś zdrowego dla siebie jest miłym uczuciem.
[ Pollyanno kiedyś chciałam wejść na Twojego bloga ale zabezpieczone jest hasłem - czy to tak dla wszystkich? Jeśli blog jest aktywny i dla zwykłych śmiertelników to czy jest kluczyk? ;) Jesli tak to ślij na magicznydomek@gmail.com ]
Zawsze, gdy robię coś dla zdrowia (swojego, najbliższych czy też dla naszej planety) to odczuwam satysfakcję. :-) Zainspirowałaś mnie, by wypróbować coś z kosmetyków naturalnych. :-) Interesuje mnie też, tak praktycznie, jak dokonujesz selekcji nowych kosmetyków? Nadają się czy się nie nadają? Skąd mam wiedzieć, że dana marka kosmetyków jest naturalna? Jedyne co mi przyszło do głowy to spisanie wszystkich chemicznych świństw, którymi karmiłam swoją skórę dotychczas i eliminowanie ich ze składu kosmetyków, które chciałabym kupić... Czy jest prostszy sposób?
OdpowiedzUsuńCo do mojego blogu to jak najbardziej jest on dostępny "zwykłym śmiertelnikom". :-) Poruszam w nim tematy dość osobiste, czasami to wyczerpująca lektura, stąd mocno ograniczony dostęp do bloga i... tylko dla życzliwych. :-))
Podaj mi prosze swój login z portalu gazeta.pl bym mogła wysłać kluczyk (dotychczasowe próby wysłania Ci kluczyku na "magiczny domek" zakończyły się fiaskiem):(
Pozdrawiam!
Pollyanna
Pollyanna - mój login z portalu gazeta.pl to - magicznydomek
OdpowiedzUsuń(magicznydomek@gazeta.pl lub magicznydomek@gmail.com)
Obecnie moja selekcja odbywa się na zasadzie wykluczania kosmetyków, które zawierają coś z listy (linka podałam w poście) szkodliwych sładników. W ramach wielkiej akcji przejrzałam wszystkie swoje kosmetyki i każdy coś zawierał. Teraz noszę ze sobą wydrukowaną listę w portfelu a z czasem już pamiętam skróty tych szkodliwców niemalże na pamięć. Pomocne jest też sprawdzanie certyfikatów i znajomość firm, które się specjalizują w naturalnych kosmetykach (typu Logona, Lavera, Dr.Hauschka, Florame, Sanoflore, Biosecure itp.). Buszowanie w internecie też pomaga. Dla mnie dużym ułatwieniem było trafienie do specjalistycznego sklepu (apteki naturalnej) gdzie wszystko było w jednym miejscu. Nistety mało jest naturalnych kosmetyków w drogeriach - trzeba uważać na hasła 'naturalne' bo często mija się to z prawdą - okazuje się że skład wcale taki nie jest a producent używa takiego określenia bo panuje taka moda.
Jednym słowem dla mnie kluczem jest skład. Ale wciąż czytam i poszerzam na ten temat wiedzę.
Bardzo ciekawy wpis,fajnie ze jest coraz wiecej osob tak myslacych,przy okazjii mam pytanie,czy ktos zna produkty KHADI,naturalne roslinne produkty z Indii,glownie slyszalam o farbach do wlosow,bo to ponoc tez wazny temat,w obecnych farbach u fryzjerach jest sama chemia,pozdr.Kasia
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki tego typu, aczkolwiek bardzo często sie zdarzalo, że mimo swoich cudownych wyciągów i wlasciwosci doprowadzaly moją cerę do szału (swedzenie, pieczenie, intensywny rumien na policzkach, wypryski).
OdpowiedzUsuńWiem jak trudno znalezc wlasciwa pielegnacje skory i ciesze sie, ze znalazlas. Ja obecnie smaruje sie serum energetyzujacym z YR z serii Bio Culture i codziennie rano az piszcze z zachwytu nad cera.
czytam Twojego bloga na jednym wdechu... :) w temacie naturalnych kosmetyków podpowiem Ci jeszcze - zamiast kremu na noc spróbuj "olej wspaniały Aleppia" - cudo .. najlepszy olejek na świecie - nie rozstaniesz się z nim już nigdy :>
OdpowiedzUsuńmayumi
Też muszę zacząć używać krem z filtrem przez cały rok.
OdpowiedzUsuńu mnie zmiana z kosmetyków drogeryjnych na naturalne zdziałała cuda!! jestem zachwycona. Warto jednak wiedzieć, że na efekt tych naturalnych trzeba dłużej czekać ale wartoo ^^ ja się zakochałam w produktach natura siberica ( jezeli chodzi o twarz ) a do włosów babuszka agafia, która jest po prostu wspaniała ^^ minus ten, że trudno je dostać w sklepach stacjonarnych..jak już to tylko jakiś zielarniach. ja tam kupuje zazwyczaj przez internet. Trafiłam na dość dobry sklep Paleta Zdrowia, gdzie w każdym tygodniu jest tydzień z marką i można dostać coś 20% taniej. Przy moim maniactwie zakupowym to dobry wybór ;)
OdpowiedzUsuńSama chętnie po takie sięgam. Bardzo dobry pomysł na codzienną pielęgnacje
OdpowiedzUsuń