Przydałoby nam się malowanie. Odświeżaliśmy wcześniej kuchnie i sypialnie, ale salon nie był malowany odkąd się wprowadziliśmy. Pamiętacie te czasy, kiedy zmienialiśmy adres Magicznego Domku? Ach, ten pusty, pachnący jeszcze nowością dom tuż po remoncie. A tu świat przyspieszył, życie płynie i już od przeprowadzki minie nam za pół roku 7 lat! Z 6 krzeseł zostały nam tylko 4 bo 2 się rozchwiały. Nad kaloryferem ciemna smuga, zdradzająca przebyte w naszym domu zimy. Przy wejściu ślady dziecięcych łapek, które za każdym razem asekurują się przy zejściu ze schodków. Dywany zmieniałam już 2 razy, nie dlatego, że mama taką fanaberię, ale były brudne od różnych zdarzeń. A to wylana kawa, a to wtarta czerwień ozdób świątecznych, które w pewne święta zmasakrowała nam Gapcia. Nie mogłabym mieć w salonie drogich dywanów, bo kto wie co tu się jeszcze stanie. :) I chociaż na malowanie przyjdzie czas, a ja podziwiam wnętrza osób, które cieszą się jasnymi, czystymi wnętrzami bez sierści zwierzaków, śladów rączek dzieci czy odpadającej listwy, to jednak dochodzę do wniosku, że takiego prawdziwego domu nie da się stworzyć od razu. Wprowadzając się tu do Magicznego Domku teoretycznie mieliśmy wszystkie potrzebne meble, ale na samiutkim początku było tu jednak tak bezdusznie. Gdy od paru lat zwiedzamy zakątki polski w różnych klimatycznych miejscach, to zauważyłam, że te cudowne, wcale nieidealne wnętrza zachwycają mnie najmocniej. Kluczową role pełnią stare meble, ale zestawione lekko, z przymrużeniem oka, nie staroświecko i aż nazbyt dostojnie. Do tego trafione, ciekawe ozdoby, takie, które są nietuzinkowe, pasują do wnętrza i zapadają w pamięć. Nie można jednak przesadzić, bo w zagraconym wnętrzu tracą swój blask. Kolejną sprawą są tekstylia, które uwielbiam. Nadają wnętrzu niesamowitego charakteru. I rzecz najważniejsza, którą również doceniam u innych - to swój niepowtarzalny styl. Wplecione osobiste akcenty, niepodążanie ślepo za modą, własny smaczek. To co czasami mnie przeraża, gdy przeglądam Instagram, to że niektóre konta zaczynają mi się już mylić. Lubię te miejsca, które są bardzo inspirujące, inne, nietuzinkowe. I chyba właśnie to sprawia, że dom staje się taki prawdziwy. Tak, przyznaję, że ostatnio myślę o malowaniu w salonie, nowym większym stole ze starym drewnianym blatem i nowych wygodnych krzesłach, ale z drugiej strony właśnie w tym miejscu, w salonie Magicznego Domku stworzyliśmy nasz niepowtarzalny nigdzie indziej azyl. Idealne meble, akcesoria czy tekstylia poznaje po tym, że za nic świecie ich bym nie zmieniła. Chociaż lubię też nowości, to uważam, że ten zestaw mebli jest tutaj w idealnych proporcjach. Kocham stary kredens, który dostaliśmy od moich rodziców, piękny kominek, który budując się jeszcze raz wybrałabym taki sam. Lniane zasłony, które chociaż były dość drogie, to uwielbiam patrzeć na te delikatne wzory popijając kawę oraz rattanowe lampy, które chociaż kupiłam 11 lat temu w Ikei, to są już dawno niedostępne i są wyjątkowe. Lubię kwiaty w wazonie, fajną ozdobną świeczkę i stare radio. Myślę, że przez lata opracowałam tu taki złoty środek, który nam odpowiada i pasuje nam do naszego stylu życia. Bez przesadnego zagracania, ale też bez bezdusznego minimaluzmu. Wszystko ma swoje miejsce i razem pełni swoją niepowtarzalną całość.
Tak więc dziś umieszczam parę zdjęć z naszego salonu, chociaż tak naprawdę nie pojawiło się tutaj praktycznie nic nowego. No może oprócz małego łóżeczka rattanowego, który pełni tu funkcje uroczego dodatku, w którym przechowujemy koce i poduszki. Zdarza się, że używamy go Layettkowych celów, ale tu jest teraz jego prawdziwe miejsce. I chociaż nie zrozumcie mnie źle, bo sama mam słabość do pięknych przedmiotów, pościeli i poduszek, to jednak ostatnio wracam do swoich rzeczy, które leżały zapomniane w szafie. Chyba wyleczyłam się z potrzeby posiadania czegoś nowego dla samego posiadania. Moda jest i przemija, a nasze wnętrze pięknie sobie z nami dojrzewa i dostraja się do potrzeb naszej rodziny. Zapraszam Was na mały spacer po naszym saloniku.
Prostota - czyli bez z ogródka przyjaciół. Przepięknie ożywia pomieszczenie.
Ale widok z okna jest najpiękniejszy, cudownie buduje nam nastrój niezależnie od pory roku.
Pozdrawiam Was wiosennie i już niebawem pojawiam się z kolejnym wpisem.
Miłego weekendu kochani! :*
Miłego weekendu kochani! :*
Pięknie! Az mi sie przypomnial taki japoński wiersz:
OdpowiedzUsuńTej wiosny
W mojej chacie
Nie ma absolutnie niczego
Jest absolutnie wszystko.
:)
Bardzo lubię Wasz salon, jego kolory, faktury, delikatność. Wyczuwa się w nim spokój, chciałoby się na chwilę przysiąść, pomyśleć, poczytać, wypić kawę i popatrzeć w okno :)
OdpowiedzUsuńJest idealnie. Dokładnie jak piszesz bez bez przesady w żadną stronę. Pięknie! A z tym instagramem AM te same odczucia niekiedy mylą mi się konta bo wnętrza są niemal identyczne
OdpowiedzUsuńNad takim niskim stolikiem myślę już od dawna
OdpowiedzUsuńPięknie tam u Ciebie. Przytulnie i klimatycznie :)
OdpowiedzUsuńAleż mi się podoba oj i to bardzo:)
OdpowiedzUsuńSkąd dywany?
OdpowiedzUsuń