Chociaż wielu moim stałym czytelnikom nasz Magiczny Domek jawi się jako oaza spokoju, chwil zatrzymania oraz czystych, schludnych pomieszczeń urządzonych z sercem, mam wrażenie, że ostatni okres, a właściwie kilka dobrych miesięcy spowodowało, że jesteśmy tego kompletnym zaprzeczeniem. :) Prawda jest taka, że żyjemy bardzo intensywnie goniąc kolejne zadania do wykonania, nasz dom nigdy nie był aż w takim nieładzie (teraz już z każdym dniem jest lepiej, bo zaczęłam wielkie porządki), wszyscy się zastanawiają jak my to sprawnie robimy, że godzimy to wszystko ze sobą, ale prawda jest taka, że absolutnie tego nie godzimy i żyjemy z dnia na dzień, mając nadzieję, że jakoś to przetrwamy i psim swędem się uda nie zwariować. :) I wiecie co? Jest to okres absolutnie daleki do ideału - mojego ideału gdzie panuje harmonia, gdy czas lekko spowalnia a my celebrujemy nieśpiesznie rodzinne chwile. Ale paradoksalnie, w tym całym zamieszaniu jesteśmy szczęśliwi! Po prostu jest to taka chwila, w której trzeba zagryźć zęby, zamknąć oczy na stertę zabawek czy prania i cieszyć się z satysfakcji spełniania kolejnych marzeń chociażby za cenę skrajnego zmęczenia. I tak podsumowałabym miniony miesiąc. Zapraszam na migawki miesiąca!
Muszę się do czegoś Wam przyznać. Totalnie zakochałam się w tym małym chłopcu. Dziewczynki są dla mnie całym światem, ale dla niego zrobiło się również wiele miejsca. Fajnie mieć syna!
Mama z trójką na pokładzie, czuje się jak wielbłąd z tymi wszystkimi rzeczami, o których nie można zapomnieć!
W tym miesiącu mieliśmy ogromnie dużo pracy! Kto obserwuje nasz layettkowy profil na Instagramie, mógł śledzić filmiki z przygotowań do otwarcia sklepu. Kto widział? ;)
Organizacyjne porządki. Na zapleczu musi lsnić! To przepis na to by się nie pogubić w tych częstych dostawach, metkowaniach, wysyłkach itp.
A w domu czeka leśna wróżka! Mój Elfik najstarszy kochany.
Cudowny wieczór u znajomych i głos bawiących się wspólnie dzieciaków.
Ukochany Gabrysi i pierwsze randki.
I pyszne ciasto gospodyni z malinkami z ogrodu.
A na wynos dostałam bukiecik kwiatów, które piękne się trzymały wyjątkowo długo!
Cudowna więź jest miedzy nimi! Miłosz uwielbia Marysię, ale coś czuję, że to wspólnie z Gabrysią będą psocić i wpadać na szalone pomysły!
Większość zdjęć jedzenia pochodzą z weekendów. W tygodniu jesteśmy na diecie pudełkowej, która szczerze powiedziawszy uratowała nam w tym miesiącu życie. Namawiało nas na nią mase znajomych, ale nigdy nie byłam do tego jakoś przekonana. Aż pewnego razu zobaczyłam na pewnym profilu prawdziwe zdjęcia dziewczyny w trakcie połogu. Nie mając kompletnie czasu (czwórka dzieci!), połóg, karmienie piersią, jadła smaczne, zbilansowane posiłki. Ponieważ jesteśmy strasznie zabiegani, w tygodniu i tak jedliśmy poza domem, że stwierdziłam, że to jest to! Ten tymczasowy krok zdejmie z nas dodatkowe stresy - przygotowywanie posiłków, większych zakupów i zastanawiania się nad tym wszystkim. A to tego dawno nie jadłam aż 5 zdrowych posiłków codziennie!
Ale w weekendy oddajemy się pasji gotowania i sięgamy po małe co nieco. Ja miałam wielką ochotę na crumble z moreli z lodami. :)
I weekendowe śniadania na słodko. Czekam na nie cały tydzień. ;)
Radość z możliwości jedzenia pod chmurką ogromna!
Lato! Pokój dziewczynek na poddaszu jest najchłodniejszy, to tu kociaki uciekły na drzemkę.
Plan na każdy weekend wygląda tak: grillujemy!
Lato!
Rodzinne spotkania.
Prawda jest taka. Gdy masz czas, jakoś cały ten domowy porządek trzymasz w ryzach, na smyczy, ucząc porządku i pewnych zasad również dzieci. Co nam się często udaje, ale...
..gdy nie masz czasu kompletnie (ten miesiąc był wyjątkowo szalony), musisz coś zrobić (np. praca zdalna i projkety na komputerze) lub jest kilkanaście dni, gdy wychodzisz do pracy rano i wracasz wieczorem, wystarczy tylko moment by cała układanka zaczęła się sypać. ;)
Prawda Miłoszku?
Marysia ma za sobą cudowne półkolonie żeglarskie, z których była niesamowicie zadowolona!
A my rodzinnie wybraliśmy się do takiego Zoo poza miastem.
To ogromnie ważne, by czasami spędzić z każdym dzieckiem czas osobno. Tym razem miałyśmy świetne towarzystko plus Miłoszka, ale w sierpniu mam zamiar poświęcić jeszcze więcej czasu na każdego członka rodziny z osobna. Mężowi też. ;)
Cudowny dzień pełen wrażeń, Gabrysia przeszła kilometry. Czasami z zaskoczeniem obserwuję trzy a nawet czterolatków w wózkach, bo Gabrysia już nie chciała w nim jeździć jak tylko zaczęła chodzić. ;)
Szemrane towarzystwo. :)
A w pracy trzeba się napracować, by można... pracować. ;)
Wieczory bywały trudne a wieczorne usypianie trwało wieki (skok rozwojowy)! Gdy chciałam się chociaż umyć, Tata był niezbędny!
Poranki są najpiekniejsze!
Drzemeczka z ciocią Zuzią? Czemu nie!
Czasami nieskoszona trawa daje tyle radości! I owadom i dzieciom! :)
Zostawiamy czasami takie dzikie placki w ogrodzie.
Wtedy można dmuchać dmuchawce!
Moja chłopczyca! :)
Po weekendzie czas na pracę. Oj teraz dopiero wiem, pisząc to z perspektywy czasu, ile pracy jeszcze przed nami. Dla Miłoszka praca to drugi dom.
Ostatnio zaczęłam kolekcjonować piękne rzeczy z pchlich targów ze Szwecji. Tu maskotka Billy - czyli chłopiec, którego znamy z książek dziewczynek (niebawem wpis o książkach!). Dzięki przyglądaniu się rożnym rzeczom, odkryłam cudne ilustracje Elsy Beksow. Kocham książki i ilustracje dla dzieci! Tak trafiła do nas książka Słoneczne Jajo.
Ciesze się, że tą pasją zaraziłam swoje dzieci!
Co oni znów wymyślili? Rodzinne składanie.
Pod chmurką.
Lubię kwiaty na stoliczku nocnym. Tu przepiękny rumianek zerwany przed naszym domem.
Ten stół robi się za mały... w przyszłym roku czeka nas rozbudowa tarasu!
Gabrysia lubi pająki, za to boi się much i komarów. :)
Weekendowa sielanka to jedno, ale w tygodniu nie wiemy jak się nazywamy - ta mina podsumowuje wszystko - można zwariować! ;)
Ktoś się obudził z drzemeczki.
I chociaż tyle zdjęć śpiącego księciunia, to powiem Wam, że śpi ostatnio krótko i niewiele. Funkcjonowanie z aktywnym bobasem, gdy ma się tysiąc spraw do załatwienia to już wyższa szkoła jazdy. Kocham jednak te stopulki.
Świetna gra dla dzieci i dorosłych!
A w domu nudy nie ma, Gabrysia dostarcza nam stałej rozrywki. Tylko w ciągu jednego tygodnia zdążyła: rozbić sobie łuk brwiowy😣, zamknąć się na klucz w łazience (mamy starego typu drzwi i nie da się ich otworzyć z zewnątrz😱), pomazała twarz mazakiem że 3 dni nie można było tego domyć i obcieła sobie sama grzywkę i część włosów🥴!! Na zdjęciu efekt mojego podratowania tegoż awangardowego ścięcia.
Bajki u Babci Joli ;)
Kiedy on tak urósł?? Już siedzi w foteliku!
Uwielbiam nasz ogród o tej porze dnia. Słońce buduje najpiekniejsze obrazy.
Czas na słodkie śniadanko - miła weekendowa odskocznia od tych dietetycznych.
A potem prace plastyczne.
Cóż mogę powiedzieć. Grillowy obiadek. :)
Dostaje zawsze masę pytań (zwłaszcza na Instagramie) co to za przepis na sałatkę. Nie korzystam z żadnych przepisów tylko trzymam się zasady, że dodaję:
- dowolną sałatę (roszponka, rukola, mieszana, zwykła)
- owoc (w zależności co mam od arbuza, kiwi, gruszkę, brzoskwinię itp.)
- dowolny ser (mozzarella, feta, typu bleu)
- dowolne warzywa lub dodatki suszone pomidory, oliwki, kapary itp.
- dodatek typu orzechy, pestki
I sos, który robi wszystko - robię na oko: oliwa, woda, ocet balsamiczny gęsty, miód, musztarda miodowa, cytryna, sól, pieprz, czasami dodaje czosnek
Reszta to już kwestia instynktowego podejścia co do siebie bardziej pasuje. Czasami robię sałatkę monochromatyczną, np. same zielone owoce, sałaty, warzywa, a np. do gruszki wiem, że świetnie pasuje ser gorgonzola i orzechy włoskie. A czasami robię element zaskoczenia i do sałatki z fetą i oliwkami dodaje arbuza zamiast pomidora. Jednym słowem kombinuję i wychodzi pysznie!
Rodzinne spotkania i 5 urodziny Tymka!
Otwarcie już tuż tuż!
Ale zanim to nastąpi, czekała nas jeszcze masa pracy i przygotowań. Wracałam do domu ok 18-19 i od razu szłam kąpać i usypiać Miłoszka. Ciężkie dni, ale z masą satysfakcji jednocześnie.
Ale takie poranki wynagradzają wszystko! To jest nasza siła napędowa.
Coś czuję, że z tych gagatków będzie mieszanka wybuchowa!
Pełna słodkości oczywiście! ;)
A propos książek Elsy Beksow, dostałam przepiękny prezent od czytelniczki z Anglii! Ta paczuszka sprawiła mi niewyobrażalnie wiele radości!
Zapakowana od serca, no przepięknie. Kochana dziękuję ogromnie!
Tak się kręciłem, że wszedłem pod kanapę. :)
Zaczęłam domowe porządki od strychu (to to pomieszczenie za tymi niepozornymi drzwiami) a jest tam wszystko!
Cóż mogę powiedzieć...kolejny weekend. :)
Trzeba jakoś odreagować tą gonitwę w tygodniu.
Moje chłopaki..i Matylda. ;)
Po wielu tygodniach przygotowań, wielu dniach pracy, wyrzeczeń, zamieszania - otwieramy nasz sklep Layette!
Jeśli jesteście z Łodzi - zapraszamy! A jeśli nie, to i tak jesteśmy głównie nastawieni na wysyłki online. Tu jednak w dobie koronawirusa i paradoksalnie mocno przepełnionych galerii - spokojnie można zobaczyć nasz asortyment i skompletować wyprawkę dla maluszka.
Takie pyszności z motywami naszej wiosenno-letniej kolekcji można było skosztować na otwarciu.
Proseco z procentami i bez też było! ;)
Moje dobre duszyczki, przyjaciółki od przedszkola i podstawówki. Wsparcie od przyjaciół, gdy jest źle jest niezwykle ważne, ale przekonałam się na własnej skórze, że to jak podchodzisz do małych czy dużych sukcesów najbliższych świadczy o prawdziwej relacji i przyjaźni.
Fajny dzień!
Słodkości moje. :)
Nawet Marysia dała się namówić na sukienkę z tej okazji.
Na otwarciu odwiedzili nas również najbliżsi, rodzina i przyjaciele. Cały dom był potem w kwiatach. :)
Kolejny etap i pierwsza w życiu łyżeczka marchewki.
Mam nadzieję, że sierpień da nam trochę więcej wytchnienia. Będzie czas chociażby na spokojne prasowanie.
Pod ostatnimi migawkami pojawił się komentarz, że ostatnio na blogu wpisy od migawek do migawek. Kochani, taki mamy teraz okres, że nawet te migawki piszę już chyba tydzień! Nie mniej jednak przyznajcie szczerze , że takich migawek z taką ilością zdjęć (94!) nie znajdziecie nigdzie indziej!
To my i nasz lipiec, dziękujemy, że byliście z nami!
Do napisania!