Witajcie kochani po małej przerwie. Oczywiście migawki miały się pojawić już znacznie, znacznie wcześniej, ale dni mijają nam jak szalone, a ja jak zwykle wszystko staram się zmieścić w jedną dobę. Ale wracając do minionego miesiąca, który był dla nas był nietypowym miesiącem, bo ponad połowę spędziliśmy na wyjeździe, o którym postaram się Wam opowiedzieć w następnym, odrębnym poście, więc w tych migawkach skupię się na pierwszej części czerwca. :)
1 dzień czerwca to oczywiście Dzień Dziecka. Chociaż był to dla mnie dość zabiegany dzień w pracy (premiera nowej kolekcji) to popołudniu zorganizowałam dla dzieci słodką niespodziankę - podwieczorek w ogrodzie.
Miłoszek rośnie jak na drożdżach, w czerwcu miał po prostu milowy skok rozwojowy!
Pierwsza mała książeczka przeczytana w czerwcu, którą kupiłam przy okazji innej lektury, rozpoczęła ciekawą wędrówkę po historii kończąc na aspektach socjologicznych.
Rowery, hulajnogi, treningi i odkręcanie kółek bocznych. Nasze dwie dziewczynki nauczyły się jeździć na rowerach!
Domowe burgery z mięska z dobrego źródła, ciabaty z najlepszej piekarni i pysznym domowym guacamole i serkiem halloumi.
Niedzielne bananowe placuszki.
Domowe jedzonko na tarasie - czyli pełnia szczęścia w swojej prostocie.
Gapcioszku nie kradnij mojego śniadanka!
Planowanie wyjazdu i logistyka pakowania zajęła nam naprawdę kilka tygodni. Pan Poślubiony skupił się na aspektach dojazdu, organizacji przyczepy, tego co do niej potrzeba, natomiast ja zajęłam się wszelakimi zakupami przygotowawczymi (jedzenie, apteczka, ubrania i wszelkie niezbędne drobne rzeczy). Muszę przyznać, że naprawdę świetnie się przygotowaliśmy i zapomnieliśmy w sumie tylko o..desce do krojenia. :) Najważniejsze, to przy przygotowaniach zachować spokój i chyba to nam się udało, wręcz sprawiło dużo przyjemności, bo cali sobą żyliśmy tym wyjazdem na kilka tygodni przed!
Oczywiście to nie jest tak, że nie lubimy "luksusowych" wyjazdów, gdzie o nic nie trzeba się martwić. Na takie też nie raz się wybierzemy! Jednak caravaning wciągnął nas na maxa, to jest inny stan umysłu i zupełnie inne wietrzenie głowy!
Ale miło się czytało i oglądało, z niecierpliwością czekam na wpis o tych wojażach! Może jak mój bąbel podrośnie to też namówie nie męża na taki trip !🌅
OdpowiedzUsuńAle miło się czytało i oglądało, z niecierpliwością czekam na wpis o tych wojażach! Może jak mój bąbel podrośnie to też namówie nie męża na taki trip !🌅
OdpowiedzUsuńDobry wieczór, śledzę Twojego bloga od lat, jest dla mnie niewyczerpanym źródłem inspiracji. Zaciekawił mnie wybór lektur, wcześniej Peterson, a teraz Rady dla córki Zofii Zamoyskiej. Czy warto do nich zaglądać?
OdpowiedzUsuńMyślę, że napiszę osobnego posta na temat książek, które teraz czytam o tej tematyce. Ostatnio bardzo wciągnęły mnie takie socjologiczne tematy oraz wędrowanie pod historii jak to było kiedyś. Jak kiedyś było prowadzone gospodarstwa, jak żyli ziemianie, jakie mieli wartości, jaka była rola kobiety na przestrzeni wieków, kończąc na fenimiźmie i różnych pokrewnych tematach. Ta książeczka była (obok 2 innych lektur) takim początkiem mojej można powiedzieć nowej pasji, która nie koniecznie zainteresuje wszystkich. Ale obiecuję napisać o tym wpis, chcę jeszcze doczytać kilka pozycji (bo ostatnio nie wiem jak, ale udaje mi się znacznie więcej czytać!) - trochę się czuję jakbym miała na ten temat napisać pracę dyplomową, bo wszystko co czytam zawęziłam do tych dziedzin. :P
UsuńDziękuję za odpowiedź. Mamy więc podobne zainteresowania. Polecam gorąco Czasy, miejsca ludzie. Wspomnienia z Kresów. ..Heleny z Jaczynowskich Rothowej. Dużo tam informacji o prowadzeniu domu, edukacji dzieci itp. Życiorys tej pani to materiał na dobry film, więc mimo grubości czyta się dobrze.
UsuńOj dziękuję, bardzo mnie zaintrygowała ta książka, ale niestety nie mogę jej nigdzie znaleźć (w antykwariatach online też) - może ktoś ma odsprzedać lub wie, gdzie można jeszcze kupić?
UsuńTylko allegro!
UsuńJak zwykle cudowne migawki :) Dziękuję za chwilę relaksu :)
OdpowiedzUsuń