Ostatnie dni sierpnia i ostatnie dni wakacji. Czuję, że wycisnęliśmy z tego letniego czasu ile się dało, chociaż niewątpliwie ostatnie tygodnie miały słodko-gorzki smak. Takie jest życie, przeplata dobre i trudne momenty, stan rozpaczy z pełnym zachwytem, czasami czujemy wiatr w żaglach a czasami potykamy się o najmniejsze kamyki.
Ostatnio napisałam Wam na Instagramie (gdzie łatwiej mi bywać częściej niż tu na blogu), że mój świat przypomina dobre filmy z lat 90tych, gdzie niby nic się nie dzieje, a dzieje się dosłownie wszystko. Gdzieś w drugim strumieniu codzienności mam wiele przemyśleń, otwartości na nowe pasję, pokręcony wewnętrzny świat, który daje mi wiele satysfakcji. Oglądam siebie jak dobry serial, który rozwija jednocześnie wiele wątków, które sama jestem ciekawa jak się potoczą.
Chociaż na blogu pokazuję kawałek tej całości, to wiele chwil i przemyśleń zachowuje tylko dla siebie. Jednak z wielką przyjemnością zasiadam do podsumowań miesiąca, do których później sama z przyjemnością wracam po latach. Zapraszam Was na migawki sierpnia.
Rodzinny spacer po lesie to zawsze dobry pomysł. Tyle się mówi, że jest to dobre by się odstresować i wyciszyć myśli, ale dopiero po takiej terapii czujesz naprawdę jak mocno to działa.
A najlepiej jak taki spacer kończy się spontaniczną kąpielą w rzece. Prawdziwe lato!
No i to jedzenie pod chmurką, to nigdy mi się nie znudzi i czekam na to całą zimę.
Wakacje to nie jest łatwy czas do godzenia ze sobą różnych światów. Nie mieliśmy wielu wyjazdów, a nasze dzieci nie chodzą w tym okresie ani do przedszkola ani do szkoły. Jestem jednak z dzieci ogromnie dumna. Byliśmy cały czas blisko, ale dawaliśmy sobie przestrzeń na swoje aktywności. Gdy ja musiałam nadgonić pracę w Layette lub zwyczajnie zająć się domowymi obowiązkami, oni odnajdywali sobie wszelakie aktywności. Nic im nie narzucałam, nie podpowiadałam na siłę zabaw i stwierdzam, że chwilowa "nuda" to wielka kopalnia kreatywności oraz nauka życia w wolniejszym tempie.
Gdy nachodzi ochota na rybkę.
W sierpniu wybraliśmy się na spontaniczny wyjazd z moją przyjaciółką Anią znów w stronę Gór Sowich!
Wynajęłyśmy uroczy domek, gdzie główną atrakcją dla dzieci był oczywiście basen. ;)
Jezioro Bystrzyckie przepiękne! Z roku na rok zakochuję się coraz mocniej w Polsce.
To był długi spacer z 4 dzieci, wiec taki podwieczorek nam się należy. ;)
Urocze miejsce. Miło było i wpleść się w otaczającą naturę, ale też odpocząć sobie w ciekawych wnętrzach i spędzić czas wolny na grach i zabawach.
Nawet nasze konstrukcje z drewnianych klocków weszły na wyższy poziom!
Filmik z wyjazdu znajdziecie
tu - klik. Lubię robić filmowe podsumowania, których jest coraz więcej na Instagramie.
Po powrocie przypadała nasza rocznica ślubu, wiec udaliśmy się na randkę ze wszystkimi ogonami. :P
Pamiętam, że miałam tego dnia zabiegany czas i gdy wróciłam do domu wszyscy pięknie wystrojeni już na mnie czekali.
To był naprawdę uroczy wieczór.
Jestem wdzięczna, że ich mam.
Potem nagle nasza kotka zachorowała. Na pierwszej wizycie u weterynarza nie spodziewaliśmy się, że w zaledwie tydzień jej już z nami nie będzie. :(
Tak bardzo za nią tęsknię. Wewnętrznie nie zgadzam się na tyle strat w ostatnich latach. Życie to wieczna zgoda na utratę.
Czuje ich obecność w domu i raźniej mi gdy ich symboliczne figurki są z nami. Lunkę pomalowałam tak, by w pełni oddać jej wyjątkowe umaszczenie. Dołączyła do swej psiej siostry Gapci...
Dobrze mieć wokół siebie osoby, które pozwalają Ci zaszyć się w swoim świecie i jeszcze przyniosą śniadanie do łóżka. Każdy ma prawo obrazić się na cały świat chociaż na chwilkę...
Marysia - moja mała artystka. Z ogromną przyjemnością patrzę na jej dorastanie i nie mogę uwierzyć, że mam ten przywilej, by być jego częścią.
Miałam w tym miesiącu mnóstwo bezsennych nocy. Więc wstawałam delektując się ciszą w domu i przejrzałam całe pudło moich zdjęć z dzieciństwa i młodości.
Lub o nieprzyzwoitej porze sprzątałam na błysk kuchnię.
Ostatnio sprzątając zakamarki strychu odnalazłam swojego ukochanego pluszaka z dzieciństwa i ku zaskoczeniu samej siebie oraz zdziwionych dzieci zaczęłam żywnie płakać gdy go do siebie przytuliłam. Czułam się jakbyśmy szukali się latami i wreszcie odnaleźli się w tym emocjonalnym uścisku. Otworzyły się we mnie jakieś szufladki, w które z ciekawością zaczęłam zaglądać łącząc kropki z dzieciństwa z teraźniejszością.
Odnalazłam też zdjęcia z dzieciństwa (ja z rodzicami i drugie ja z bratem), gdzie piesek jest razem ze mną. Czy nie wyglądałam wtedy jak Miłoszek??
To był ten czas, gdy chciałam być chłopakiem i zażyczyłam sobie krótkie włosy a o sukienkach nie było wówczas absolutnie mowy. Nikt mi niczego nie narzucał, mogłam w swoim tempie, latami odkrywać swoją kobiecość.
W tym miesiącu miałam kilka uroczych spotkań z pokrewnymi duszyczkami. Te nasze kobiece rozmowy trzymają mnie, inspirują, krzepią.
Mogę nawet nie jeść zbyt często mięsa, ale nie jestem w stanie odmówić sobie dobrego tatara!
Te z własnego ogrodu cieszą najmocniej.
Potem znów ruszyliśmy na nasze mini wakacje. To był uroczy campingowy wyjazd. Całą relację obejrzycie
tu - klik.
Jak ja kocham te klimaty! Las, woda i nasz domek na kółkach.
Jedzenie posiłków pod chmurką.
Bardzo spodobała nam się Zatoka Bajka nieopodal Opola.
Dojechała do nas rodzinka, dokarmialiśmy bezdomne kociaki, jeździliśmy na rowerach i beztrosko korzystaliśmy z ostatnich dni wakacji.
Po powrocie udałyśmy się na randkę i zakupy z dziewczynkami, by przygotować się do roku szkolnego.
Śniadanko w Ikea na miły początek.
Buty dla wszystkich na nowy rok, to zawsze ogromne wyzwanie. Och jak dobrze, że mamy to za sobą. ;)
Ogarnięcie włosów po wakacjach i nowe fryzurki u domowego fryzjera.
Spotkania z moimi dziewczynami. Zawsze inspirujące i dające do myślenia.
I tak to jest, gdy już się wpadnie w pewien rytm, gdy codzienność od tygodni płynie miarowo i rytmicznie. Gdy pierwszy tydzień w zupełności nie przypomina tego ostatniego - gdzie na początku zastanawiałam się jak przetrwamy wakacje z 3 dzieci w domu przy takiej ilości spraw dodatkowych, a okazało się, że daliśmy radę i wręcz nie mam absolutnie ochoty na zmianę tego stanu w dniu jutrzejszym.
Jednak cykliczność i pory roku pozwalają nam docenić każdą z nich z osobna. Dlatego cieszę się na wczesną jesień i na plany, które snujemy. Na trochę wyciszenia, powrotu do artystycznych działań oraz nowej organizacji życia. To zawsze mnie ekscytuje. :)
Dziękuje kochani za poświęconą chwilę. Napiszcie jak Wam minęły wakacje. Do napisania następnym razem.
Wasza G.
Dobry wieczór. I nas niestety wakacje minęły dość nerwowo, sporo było tych bezsennych nocy, strachu o zdrowie bliskich. Ale były też piękne momenty. Dla mnie szkoła dzieci to już przeszłość, dlatego wrzesień i październik to miesiące łagodnego przejścia, kojącej pogody, spacerów, grzybów i na to czekam. Cieszę się każdym zwykłym dniem bo to wszystko jest takie kruche. @lonek98
OdpowiedzUsuńTo prawda - zdrowie, spokój, proste życie i niczego więcej nie potrzeba. O jeszcze czas, bo ostatnio mam go jak na lekarstwo - dni wypełnione po brzegi. Ale tak czasami jest.
UsuńWspółczuję straty...straszna tragedia
OdpowiedzUsuńDziękuje kochana za zrozumienie i empatię. :*
UsuńJak zwykle cudowna relacja, ja tez czuję,że z tych wakacji wycisnęliśmy maks, było jakoś tak inaczej niż zwykle :) bardzo podobają mi się wasze kamperowe wyjazdy, może sama się kiedyś na jakis skuszę ❤️
OdpowiedzUsuńEwa.
Skuś się! Chociaż nie ukrywam, że to nie jest dla każdego, ale gdy ktoś złapie bakcyla, już "normalne" wyjazdy będą zbyt "zwykłe". ;)
UsuńJak to...to ostatnie zdjęcie smutnej Lunki..jest ostatnie??...płaczę po prostu,choć przecież to moja ulubienica "tylko"z ekranu...Wszystkie rozstania tak bardzo bolą..Współczuję Wam...Ewa
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewo. Szczerze mówiąc po miesiącu nadal nie mogę w to uwierzyć... Szukam po domu...
Usuń❤️
OdpowiedzUsuńStraszna szkoda, że Lunka odeszła tak nagle, ale uważam, że bardzo fajnie oswajasz ten smutek po jej odejściu. Figurki Gapci i Lunki są słodkie.
OdpowiedzUsuńA co do tego "serialu obyczajowego", to bardzo się cieszę, że dzielisz się nami tym zwykłym życiem i przemyśleniami. Teraz jest taki nacisk na to żeby w życiu wciąż się coś działo, trzeba podróżować, przekraczać swoje granice, doświadczać wciąż nowych rzeczy, ale przecież zwykłe codzienne życie tez może być wypełnione sensem i radością, nie zawsze muszą być fajerwerki.
Naprawdę im jestem starsza tym mocniej to czuję - zwykłe niezwykłe chwile są cenniejsze niż chwilowy wyrzut dopaminy i adrenaliny.
Usuń♥️♥️♥️
OdpowiedzUsuńTak się zanurzyłam w Wasz świat, że aż owsianka wykipiała mi przed nosem 😃
OdpowiedzUsuńPolecam Ci bardzo filmik na YT "Odcinek 8. Mózg w żałobie". Nie trzeba oglądać, wystarczy słuchać. Co ciekawe, jest tam też część o utracie zwierząt.
To lato jest dla mnie wyjątkowo trudne, bo właśnie naznaczone żałobą po mamie... Więc przeżywam, odczuwam, myślę i obserwuję siebie z uważnością, chcąc jak najwięcej wyciągnąć z tej lekcji życia. I umierania.
Bądź dla siebie czuła, Gusiu ♥️
Kochana, przytulam mocno. ♥️♥️♥️
UsuńMiłosz nie jest do ciebie podobny.
OdpowiedzUsuńZapłacz
OdpowiedzUsuńkiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to o wiele za wcześnie
choć może i z Bożej woli.
Zapłacz
bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze.
Zapłacz
kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i – przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.
Potem
rozglądnij się wkoło
ale nie w górę;
patrz nisko
i – może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko…
A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku,
to ja powtórzę:
on w r ó c i…
Choć może w innym futerku.
Cudowny wiersz, dziękuję. :*
UsuńKiedy ulubieńcy sierpnia?
OdpowiedzUsuńTo cykl, który nie będzie pojawiał się co miesiąc - a raczej w zależności, czy coś rzeczywiście się uskłada fantastycznego. Nie kupuje wiele w ostatnich miesiącach, trochę uciekam od konsumpcjonizmu, więc nie chciałabym by było to na siłę. :*
UsuńPrzytulam mocno. Bardzo współczuję straty Lunki.
OdpowiedzUsuńDziękuje kochana ogromnie
UsuńJuż od tylu lat, czytam, podziwiam, inspiruję się, a także dzielę smutki. Gusiu, bardzo współczuje straty, pożegnanie futrzastego przyjaciela to trudny moment, bardzo mi przykro.
OdpowiedzUsuńP. S. Gabrysia jest bardzo podobna do twojego taty na tym starym zdjeciu! Czy tylko ja to widzę?☺️
Uwielbiam Twojego bloga. Pokazujesz jak magiczne mogą być codzienne chwile, takie po prostu rodzinne życie. Robisz naprawdę dobrą robotę <3
OdpowiedzUsuń