29 lipca 2011

Wieczory

Nie zniknęłam. Jestem. Niestety praktycznie tylko późnymi wieczorami. Jak pewnie się domyślacie mam naprawdę bardzo aktywny okres. Jeszcze 2 tygodnie sporego zamieszania. Trochę łapie mnie już zmęczenie i osłabienie. Ale mam zamiar znaleźć czas na relaks przed tym ważnym wydarzeniem. Jeszcze tylko kilka dni i parę spraw.

Teraz najcenniejsze są wieczory. Cisza, spokój i znajome kąty. Dobrze mieć swoje schronienie.





















































Takie są moje widoki tuz przed zaśnięciem. Przyznam, że ostatnio pobijam rekordy w zasypianiu na czas. Nasza sypialnia działa na mnie relaksująco a stos spraw robi swoje.














































































W głowie przed snem rodzą się pomysły na kolejne wpisy. Obym miała więcej na nie czasu i siły.
A tu oczka mi się już kleją...

Dobranoc kochani.
SHARE:

20 lipca 2011

Red Salon

Ostatnio pisałam sporo o podróżach, jedzeniu i kosmetykach. Ale nie chcę zaniedbać Magicznego Domku. Nasz salon domaga się aktualizacji na jego temat. :)

Lubię ten pokój. Pomimo, że w całym domu rozgaszczają się coraz jaśniejsze kolory - jaśminowa biel, śmietankowy budyń - tu panują ciemniejsze i cieplejsze kolory. 
Bardzo lubię mieszać style i w tym pokoju jest to najbardziej widoczne. Stare meble połączone są z nowoczesnymi. Co więcej prawie każdy mebel jest w innym kolorze! Totalny misz-masz. 
Wiszące ratanowe lampy dają przyjemne ciepłe światło. Nie przepadam za oświetleniem górnym. Zawsze wolałam zapalić trzy boczne lampki niż jedno górne. Dlatego, w tym pokoju takie niskie oświetlenie jest cudownym kompromisem.
Zimą pokój idealnie wpasowuje się w klimat Świąt Bożego Narodzenia. Latem natomiast, to tu można uciec przed słońcem - ciemniejsze barwy nie odbijają tak światła. 

































Salon nazywamy najczęściej 'pokojem stołowym'  gdyż tu sercem i najważniejszą częścią jest stół a nie kanapa. To tu tętni życie towarzyskie. Stół dla gości może pomieścić 12 osób.
Od samego początku zdecydowaliśmy się na brak telewizji. I nie brakuje nam jej w ogóle! W zamian mamy spokojniejszy dzień (bez tragi-komizmu politycznego) oraz więcej czasu na czytanie książek. Telewizor stoi w innym pokoju i służy nam tylko jako mini kino domowe, gdzie oglądamy ulubione filmy oraz robimy wieczorki filmowe. 
Jak na ironię, częścią mojej pracy dyplomowej (oprócz głównej części projektu, o której pisałam tu) była praca magisterska na temat zmieniającego się designu telewizora. Pisałam o historii telewizji, społecznych uwarunkowaniach i wpływie na człowieka. ;)



























Salon przechodzi najmniej zmian w całym domku, ale wersja obecna trochę różni się od tej z 2008 roku. (zobacz)


We wrześniu miną 3 lata odkąd 'wiję gniazdo' w Magicznym Domku. :) Sprawia mi to niezmiernie dużo przyjemności! :)
SHARE:

18 lipca 2011

Beztroska Niedziela

Strasznie mi tego brakowało! Świeżego powietrza, słońca i lata w pełnym wymiarze!




























































W myślach nucę:
 '...w cieniu pod kasztanem siadł zamyślony, mój cień leniwy nie goni mnie...' *


















































Wakacje - przenoszę się do czasów dzieciństwa. Huśtawka na drzewie! :)




































































Na działce zrobić Gapci zdjęcie graniczy z cudem. W domu wciska się w niemalże każdy kadr chętnie pozując. Tu, na powietrzu, beztrosko biega jak struś pędziwiatr. :)




























































Akumulatory na nadchodzący tydzień doładowane! :)

* piosenka 'Wiem i chcę' Anna Maria Jopek
SHARE:

15 lipca 2011

Przyjemności w kolorach kawy

Owszem można, kiedyś nawet próbowałam. Narzekać na deszcz i burze, zamartwiać się, poddawać się melancholijnemu nastojowi i wszystko widzieć w czarnych barwach. Można nie zwracać uwagi na szczegóły i iść przez życie z zamkniętymi oczami na piękno.

Można jednak po prostu cieszyć się z każdej drobnostki i podziwiać życie takim jakim jest. Optymiści dłużej żyją dlatego staram się pielęgnować swoją pogodę ducha. Czerpię energię z małych przyjemności. Z pozytywnej rozmowy przez telefon, z odwzajemnionego uśmiechu na ulicy, z przeceny w sklepie, z machającego ogona Gapci. Takie małe rzeczy potrafią poprawić mi humor.

Nie jestem optymistką od urodzenia, ćwiczę i rozwijam w sobie tą umiejętność od lat. Naprawdę warto! Potrafię się zachwycić czymś do nieprzytomności ale równie intensywnie się czymś zamartwiać. Dlatego ważne jest dla mnie by chłonąć przyjemność z drobnostek, nawet jeśli dla kogoś mogłoby się to wydawać pozbawione sensu. ;)

Kawa na wynos przy lekturze ulubionych pism wnętrzarskich. - Uśmiecham się! :)



























Nowa półeczka wisząca w przedpokoju. - Uśmiecham się szerzej! :)














































































Ot taka ściereczka i w dobrej cenie kupiona oliwa. - Znów się uśmiecham!























































Kobiece atrybuty. Kawowy lakier, pudrowo-różowe baletki oraz pachnąca saszetka do szuflady. - Uśmiecham się zalotnie! ;)













































Powinniśmy pielęgnować nasze pozytywne nastawienie bo nam Polakom jest trudniej. Narodowy stereotyp ciągnie się za nami. Nie dajmy się! :)

Uśmiechu, pogody ducha i przyjemności z lata życzy Magiczny Domek!
SHARE:

13 lipca 2011

Za miesiąc o tej porze...

Trwają przygotowania na ten jeden wieczór i jedną noc. Zamieszanie, stres a zarazem szczęście. To nic, że ma być skromnie, ale z klasą - by zrealizować ten plan potrzeba sporo pracy. Dla mnie detale i szczegóły są najważniejsze - wszystko musi do siebie pasować. Styl, charakter, atmosfera. 

Jedna taka decyzja i poważna deklaracja. Kolejny rozdział w Naszej historii...

Moi mili, 
dokładnie za miesiąc wychodzę za mąż! :)






















































Grafikę na zaproszenia wykonał mój starszy brat, który wg mnie ma świetną kreskę. Ja nie miałabym dystansu do tego przedsięwzięcia. Z resztą nikt nie zrobiłby tego lepiej. Okładka idealnie wpasowana jest w charakter planowanego przyjęcia - retro i lata 50-te. 
Fakt, było więcej zachodu niż w przypadku gotowego wzoru zamawianego w firmie. Ale z efektu jestem niezmiernie zadowolona. :) Zaproszenia są ręcznie klejone, składane i przeze mnie wypisywane. Do każdego dodawany jest buttonik - plakietka z grafiką i datą. 

Od jakiegoś czasu się strasznie denerwuję. Przecież to nic takiego. Nie stresuje mnie zmiana stanu cywilnego. Czuję się jednak jak za czasów studiów przed sesją. Masa detali i projektów. Nawet suknię ślubną zaprojektowałam sama. Już za miesiąc czeka mnie 'prezentacja'. :) 
No i stres, że te wszystkie oczy (nawet jeśli tych najbliższych) będą skierowane właśnie na nas. Jest trema! :)

Długo się zastanawiałam czy pisać tak osobistego posta. Ale pomyślałam - na Boga! Pokazuje Wam jak mieszkam, jak spędzam wolny czas, co lubię i kocham, a nawet co jem. Widzicie moje zdjęcia i moje życie! :) 
Dostaję sporo bardzo pozytywnych maili i chętnie odpisuje na pytania. Uwielbiam Wasze komentarze, za które niezmiernie Wam dziękuję. :*
Zaglądacie z różnych zakątków świata: z USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii, Irlandii, Szwajcarii, Austrii a nawet z Islandii i Włoch. Kimkolwiek jesteście - odezwijcie się! :)

Blog mnie otworzył i ośmielił. Daje mi wiele radości. Dziękuję Wam za to! Bez takiego odbioru nie miałabym tyle odwagi!

A zatem do następnego!
SHARE:

12 lipca 2011

Bonus: Eco Certyfikaty

Stosując piankę do demakijażu z firmy NUXE, którą uważałam za jedną z firm kosmetyków naturalnych, zaczęłam się zastanawiać dlaczego taka znana firma nie posiada żadnych certyfikatów. Spojrzałam na skład i się przeraziłam. Chemia, chemia, chemia!
Już nie kupię żadnego kosmetyku z firmy NUXE oraz żadnego bez certyfikatów. Niestety wraz z modą na bio i eco przyszły podróbki i pseudo naturalne produkty. Trzeba naprawdę uważać! Więc po czym najlepiej poznać produkt w pełni naturalny? Pierwszym krokiem są certyfikaty ekologiczne.

Certyfikat ekologiczny to dokument potwierdzający i gwarantujący, że produkt nim wyróżniony spełnia surowe wymagania postawione dla produktu ekologicznego. Oznacza to m.in, że jest przyjazny dla człowieka i środowiska, na żadnym etapie produkcji nie był testowany na zwierzętach, jego opakowanie podlega recyklingowi. Symbol eko certyfikatu występuje na opakowaniu oznaczonego nim produktu. 
Poniżej  najbardziej znane certyfikaty ekologiczne: *









Certyfikat potwierdza, że:
 - w procesie produkcji oznaczonych nim kosmetyków użyto wyłącznie naturalnych surowców z kontrolowanych upraw oraz certyfikowanych dzikich zbiorów
- na żadnym z etapów produkcji kosmetyk nie był testowany na zwierzętach
- producent nie stosuje surowców z martwych zwierząt (olej żółwi, olej z norki, kolagen pochodzenia zwierzęcego, tłuszcz ze świstaka), syntetycznych środków barwiących, substancji zapachowych, silikonów, parafiny i innych pochodnych ropy naftowej
- dopuszczalne jest zastosowanie, obok konserwantów naturalnych, kilka konserwantów identycznych z naturalnymi, informacja taka jest zaznaczona na opakowaniu
- opakowanie jest ekologiczne i łatwo podlega procesowi rozkładu
- proces produkcji jest bezpieczny dla środowiska naturalnego








ECOCERT jest międzynarodową organizacją weryfikującą i wydającą certyfikaty potwierdzające, że produkt spełnia wymogi dla produktu ekologicznego.

Instytucja ta wyróżnia dwa rodzaje kosmetyków:

- kosmetyk naturalny: przynajmniej 95% składników jest pochodzenia naturalnego, składniki syntetyczne stanowią maksymalnie 5% składu produktu
- kosmetyk naturalny i organiczny: minimum 95% składników jest pochodzenia naturalnego oraz minimum 50% z nich pochodzi z upraw ekologicznych, składniki syntetyczne stanowią maksymalnie 5% składu
- Na każdym opakowaniu wymagane jest podanie ilości surowców naturalnych oraz pochodzących z upraw ekologicznych. 

Certyfikat ECOCERT potwierdza, że:
- nie stosowano produktów modyfikowanych genetycznie
- produktu końcowego nie testowano na zwierzętach
- surowce pochodzenia zwierzęcego pochodzą tylko z żywych zwierząt np. mleko, miód
- nie użyto syntetycznych substancji barwiących, zapachowych, sztucznych tłuszczy, olejów, silikonów, parafiny i innych pochodnych ropy naftowej oraz emulgatorów PEG
- w procesie produkcji nie korzystano z radioaktywnego naświetlania składników ani produktu końcowego









Organizacja COSMEBIO nadaje produktom logo BIO lub ECO. Odznaczane produkty zawierają w głównej mierze składniki naturalne lub pochodzenia naturalnego.
Aby kosmetyk został uznany za ekologiczny musi zawierać 95% składników naturalnych, pochodzenia naturalnego lub pochodzących z upraw ekologicznych. Minimum 95% surowców pochodzenia roślinnego musi pochodzić z rolnictwa ekologicznego.
Pozostałe wymogi są tożsame z wymaganiami dla produktu ekologicznego dla certyfikatów BDIH/ECOCERT.










Produkty posiadające certyfikat SOIL ASSOCIATION zawierają w 95% składniki organiczne. Spełniają pozostałe wymogi przewidziane dla kosmetyków ekologicznych. Gwarantują również spełnienie najwyższych standardów dotyczących rolnictwa ekologicznego, ekologicznej hodowli oraz ochrony środowiska naturalnego.

Certyfikat Soil Association potwierdza, że produkt:
- zawiera maksymalną możliwą ilość składników organicznych
- jest organiczny w 95% lub, jeśli nie ma wystarczającej ilości składników organicznych, jest organiczny w przynajmniej 70% i ma opis „ze składnikami organicznymi”
- składniki nie są modyfikowane genetycznie
- jest biodegradowalny i przyjazny dla środowiska
- jest wolny składników znanych jako potencjalnie toksyczne dla ludzi lub środowiska (m.in. parabeny, produkty petrochemiczne, sztuczne aromaty, detergenty – SLS, glikole, DEA, MEA, TEA, triclosan itp.)











Organizacja NaTrue podzieliła kosmetyki organiczne i naturalne na trzy grupy:
1. Kosmetyk naturalny (logo z jedną gwiazdką): W skład produktów zaliczanych do tej grupy wchodzi woda oraz surowce naturalne, identyczne z naturalnymi i niemal naturalne.
2. Kosmetyk naturalny z częścią organiczną (logo z dwiema gwiazdkami): Spełnia wymogi przewidziane dla kosmetyku naturalnego oraz 70% surowców naturalnych pochodzi z upraw ekologicznych lub kontrolowanego dzikiego zbioru.
3. Kosmetyk organiczny (logo z trzema gwiazdkami): Oprócz wymagań stawianych kosmetykowi naturalnemu, posiada w swoim składzie minimum 95% substancji pochodzących z upraw ekologicznych lub kontrolowanego dzikiego zbioru.

Opakowanie kosmetyku powinno być wyprodukowane z odnawialnych surowców, podlegać recyklingowi oraz być ograniczone do minimum.









Logo to informuje, że produkt końcowy ani żaden z jego składników nie był testowany na zwierzętach. Kosmetyk nie zawiera składników z martwych zwierząt, może jednak posiadać w składzie surowce pochodzące od żywych zwierząt jak np. lanolinę, wosk pszczeli, miód, mleko.

Kosmetyki nie testowane na zwierzętach mogą być oznaczone skrótem BWC – Beauty Without Cruelty oraz hasłami Animal Friendly, Not Tested On Animals.

Producenci kosmetyków sami decydują o umieszczeniu na produkcie loga – Nie Testowany Na Zwierzętach. Do organizacji konsumenckich należy weryfikacja czy informacja ta jest prawdziwa.










Organizacja przedstawia kryteria sprawiedliwego handlu:
- Sprawiedliwe płace 
Pracownicy otrzymują płacę umożliwiającą im zaspokojenie podstawowych potrzeb (wyżywienie, mieszkanie, opieka medyczna dla całej rodziny oraz edukacja).

- Właściwe warunki pracy 
Pracownicy mają zagwarantowane bezpieczne, nie narażające zdrowia środowisko pracy.
Edukacja konsumentów 
Organizacja przekazuje konsumentom wiedzę o sposobie produkcji towaru, kraju jego pochodzenia i kulturze w której powstaje.

- Zrównoważony rozwój 
Organizacje Sprawiedliwego Handlu popularyzują wśród społeczności ochronę środowiska naturalnego oraz zrównoważone czerpanie z bogactw naturalnych regionu. Przy eksploatacji zasobów naturalnych zalecają użycie metod przyjaznych środowisku.

- Wsparcie finansowe i techniczne 
Organizacje Sprawiedliwego Handlu udzielają wsparcia finansowego lokalnym producentom w postaci pożyczki, płatności z góry za produkty oraz udzielają informacji o rynku zbytu, finansach i importerach.
Szacunek dla tożsamości kulturowej 
Organizacje zachęcają do produkcji opartej na tradycjach kulturowych danego regionu.

Odpowiedzialność społeczna 
Wszelkie aspekty działania organizacji członkowskich FAIR TRADE FEDERATION są kontrolowane przez Organizację oraz publicznie dostępne.










Obecność tego logo na produkcie potwierdza, że żaden ze składników użytych do jego produkcji nie jest pochodzenia zwierzęcego.


* informacje uzyskałam korzystając ze strony: www.madamenatura.pl


P.S Nie wszystkie firmy kosmetyczne posiadają certyfikaty ekologiczne a jednak w niektórych skład kosmetyków jest naturalny. Wiele nowych firm dopiero się o nie ubiega. Dlatego warto przyjrzeć się składnikom w naszych kosmetykach.
SHARE:

10 lipca 2011

Kasza i weekendowe przyjemności

Nareszcie weekend. Upragnione dwa magiczne dni wolnego czasu. Można do wyboru - leżeć do góry brzuchem lub spędzać czas aktywnie. Ja zazwyczaj robię to na co nie miałam w tygodniu czasu.
Bywają takie soboty, że jestem w stanie nadrobić wszystkie zaległości. 
Tym razem ogarnęliśmy cały domek. Trzeba było zapanować nad tym chwilowym chaosem, bo prawda jest taka, że przy porządku odpoczywa się najlepiej. Wszystko ma swoje miejsce, a zapach czystości koi i relaksuje.
Lubię jak sprzątamy razem. Działamy jak zgrana ekipa i wszystko idzie znacznie sprawniej. Wtedy już przy obiadku można cieszyć się ze wspólnej pracy i snuć plany na dalsze godziny weekendu.

Ale jeśli przy jedzeniu jesteśmy to opowiem Wam o pewnej kuracji.

"Kipi kasza, kipi groch, lepsza kasza niż ten groch, bo od grochu brzuszek boli za to kasza brzuszek goi." - na pewno to znacie! Tak w dzieciństwie mówiła do mnie Babcia. Właściwie w naszej rodzinie zawsze to mówimy gdy akurat któraś z nas - ja, Mama czy Babcia, gotuje kaszę. :)
Przepis ten podała mi moja przyjaciółka na dolegliwości żołądkowe. Gotujemy 2 saszetki kaszy gryczanej (ja dla smaku gotuję na kostce rosołowej). Po ostudzeniu dodajemy dodatki - 2 pomidory, ogórek kiszony i jedną niewielką mozzarellę, tak by w proporcjach zdecydowanie dominowała  kasza. Następnie dzielimy to na kilka posiłków, które będziemy jedli cały dzień. Uwielbiam taki dzień z kaszą. Nie chodzę głodna ponieważ taki posiłek syci, a jednocześnie czuć tą lekkość w brzuchu. Idealna kuracja po imprezowym obżarstwie, chęci uregulowania pracy układu pokarmowego. Jeśli lubicie kasze na pewno Wam przepis przypadnie do gustu.
Ja po takim dniu czuję się o wiele lżejsza!








































Weekend to czas lenistwa. Najlepiej wiedzą o tym nasze zwierzaki.




























Wczoraj była przepiękna pogoda! Wieczorem koiłam zmysły w lesie - na babskim spotkaniu.


















Dziś ciemno, szaro i burzowo. Nic jednak nie zepsuje nam udanego weekendu. W deszczową niedzielę , z czystym sumieniem można wybrać się do kina. :)

Udanej niedzieli kochani! 
SHARE:

08 lipca 2011

Kosmetyki Naturalne cz. 4

Zauroczenie dobrodziejstwami kosmetyków naturalnych nadal trwa. Teraz codzienna pielęgnacja sprawia mi niezmiernie dużo przyjemności. Uwielbiam te nietuzinkowe zapachy ukryte we flakonikach. Robię coś dla siebie i w zgodzie z naturą.
Do tej pory pokazywałam Wam produkty do codziennej pielęgnacji. Teraz czas na naturalne kosmetyki kolorowe - do makijażu.

PODKŁAD / FLUID



















Podkład do twarzy to był mój priorytet. Zazwyczaj nosimy go na sobie cały dzień.  Zależało mi  niezmiernie, na jego naturalnym składzie. Po wypróbowaniu kilku próbek bio-podkładu z firmy Lavera wiedziałam, że muszę go mieć! Ma cudowny zapach, nie zapycha, skóra swobodnie oddycha. Ku mojemu zdziwieniu dość mocno kryje jednocześnie nie tworząc maski. Cena nie różni się od typowo drogeryjnych podkładów.


TUSZ DO RZĘS




















Pomalowane rzęsy zawsze dodają oku wyraźności. Maluję rzęsy od liceum i zawsze mnie zastanawiało dlaczego to kobiety muszą malować rzęsy a mężczyźni, jak na ironię, mają je wyjątkowo długie i gęste. Prawda jest taka, że marnieją pod wpływem toksycznych składników w typowych tuszach. Najlepiej  łączyć podkreślanie urody z dogłębną pielęgnacją.
Zdecydowałam się na pogrubiający tusz z firmy Dr.Hauschka. Bardzo przyjemnie pachnie, ma oleistą konsystencję przez co nie ma mowy o powstawaniu grudek. Nadaje bardzo intensywną czerń. Dostępny jest również w kolorze brązu i oberżyny. Jedynym minusem może być to, że jest wyjątkowo 'niewodoodporny'. Jeśli zwilgotnieją nam oczy i odruchowo je przetrzemy, można go rozmazać. Jednak stosując go codziennie zdarzyło mi się do tej pory tylko raz.


RÓŻ DO POLICZKÓW




















Róż do policzków kupiłam w przecenie z firmy Dr. Hauschka. Ma bardzo proste, eleganckie opakowanie z lusterkiem i pędzelkiem. Idealny kolor do mojego typu urody. W zależności od ilości warstw można stopniować jego intensywność. Jest to produkt naturalny, bez sztucznych wspomagaczy - trzeba używać go delikatnie by go nie ukruszyć. Zarumienić można się 'prawie' naturalnie! :)


CIENIE DO OCZU




















Wybrałam dwa zestawy cieni. Pierwszy z firmy LOGONA w kolorach kakao i róża. Idealny do delikatnego codziennego makijażu oka z rozświetlonym wewnętrznym kącikiem. Nawilżają i pielęgnują skórę powiek. Teraz odpoczynek dla oczu nie musi się wiązać z rezygnacją z makijażu.





















Drugim cieniem jest ciepła, dość ciemna (na zdjęciu wyszła ciut jaśniejsza) zieleń z firmy Lavera. Kolor podkreślający barwę brązowych oczu. Bardzo ładne opakowanie ze skrytką na gąbeczkę i lustereczko.




















Jest to dla mnie wystarczający zestaw do codziennego, delikatnego makijażu. Ostatnio, zwłaszcza latem maluje się delikatniej. 

Przy okazji kończących się niektórych produktów, kupiłam trzy produkty do pielęgnacji do przetestowania.

















Piankę do mycia twarzy i demakijażu z firmy NUXE, samoopalacz do twarzy z LAVERY oraz szampon bambusowy z firmy Logona. 
SHARE:

07 lipca 2011

Bałagan!

To będzie post z przymrużeniem oka. O tym jak nie zawsze jest po naszej myśli i zgodnie z naszymi upodobaniami. 
Nastały ciężkie czasy dla mej pedantycznej duszy. Lecz zamiast się zamartwiać, śmieję się sama do siebie. :)
W Magicznym Domku nastał lekko zwariowany czas. Przygotowujemy się do pewnego projektu, mamy masę spraw do załatwienia i czas wolny nieco się nam skurczył. Do tego praca i ciągłe rozjazdy. 
W ostatnim pokoju, w którym czasami pracuje Pan Narzeczony zagościł Pan Bałagan. :)



























Jedna walizka w trakcje rozpakowywania a druga w trakcie pakowania. Sterta rzeczy, paczek, a w pogotowiu rzeczy do prasowania. Trudno uwierzyć, że na co dzień ten malutki pokoik wygląda tak

Ja natomiast wytwarzam swój bałagan w pokoju frontowym.
Mój wyjazd czerwcowy do Francji niestety zaowocował zaległościami w praniu. Do tego zmiana w sypialni i związanie z tym pranie narzut, pledów i zasłon, dołożyło pracy. Pogoda paskudna nie służy szybkiemu schnięciu. Brak czasu spowodował, że kilogramy prania - przed, w trakcie i po zalegają w pokoju. 
Taki jest urok mieszkania w kamienicy - nie ma osobnego pomieszczenia na pralnio - suszarnię. I zwłaszcza gdy ma się takie zaległości, odczuwa się jego brak. Gdybym miała się kiedyś wybudować mogłabym zrezygnować z biblioteczki, biura czy z osobnej garderoby - ale z pomieszczenia gospodarczego - nigdy! :)




























Ważne jest by w tym całym zamieszaniu, zabieganiu i bałaganie odnaleźć siebie nawzajem. Pochłonięci masą spraw spotykamy się choć na chwilkę i pozwalamy by pędzący czas zwolnił na naszą korzyść. Najczęstszym pretekstem jest czas na jedzenie. Ważne więc by było pyszne. :)
Tym razem zagościła rolada z farszem warzywno-mięsnym w cieście francuskim.  



















































Tak więc przedstawiam Wam Magiczny Domek w chwilowym stanie 'nieidealnym'. :)

Do następnego! :)
SHARE:

04 lipca 2011

Kosmetyki Naturalne cz. 3

Kolejna odsłona kosmetyków naturalnych. O mojej zmianie i recenzjach kosmetyków naturalnych pisałam już wcześniej tu i tu.
Ostatnio kupiłam parę nowych produktów do przetestowania. Tym razem kilka wzbogacających moją pielęgnację oraz tańszych odpowiedników (co, jak się okazało nie oznacza gorszych!), które chcę Wam polecić.


PIELĘGNACJA WŁOSÓW




















Do codziennej pielęgnacji włosów stosuję szampon i odżywkę, o której pisałam wcześniej. Jednak raz w tygodniu robię sobie dzień pielęgnacji i brakowało mi czegoś silniejszego. Ostatnio wiele się słyszy o szamponach głęboko oczyszczających. Usuwają zanieczyszczenia, resztki produktów do stylizacji oraz mineralne osady, chwilowo otwierając łuski włosa.
Znalazłam taki szampon w aptece naturalnej z firmy Logona. Jego nazwa - Color Plus związana jest tym, że polecany jest głównie przed farbowaniem (zwłaszcza naturalnymi sposobami). Doskonale przygotowuje włos do przyjęcia koloru, dogłębnie oczyszczając. Kosmetyk jest w formie zielonego 'gluta' (więc szampon to nazwa umowna). Nakłada się go na włosy wciera, 'myje' i pozostawia na kilka minut.

Ja nie farbuje włosów od jakiegoś czasu, ale z racji, że taki 'szampon' skutecznie oczyszcza włosy i skórę głowy, jest idealny do zastosowania przed maską na włosy. Po nim regenerująca, różana maska firmy Lavera wchłania się jak w gąbkę.

Taką kurację, z użyciem tych dwóch kosmetyków stosuję raz w tygodniu. Moje włosy naprawdę wiele zyskały po przestawieniu się na kosmetyki naturalne!


GLINKA I PIANKA DO WŁOSÓW




















Kolejny nowy produkt to ziemia wulkaniczna z olejem patchouli firmy LOGONA. Jest to glinka mineralna do uniwersalnego zastosowania. Osobiście używam jej jako oczyszczającą maseczkę 2 razy w tygodniu. Glinka ma szaro-bury kolor i przez zawartość paczuli pachnie dość specyficznie. Zapach jest bardzo intensywny ale już zdążyłam się do niego przyzwyczaić. Po nałożeniu czuć delikatne podszczypywanie. Skóra po użyciu jest oczyszczona, gładka i nawilżona. Moja ulubiona oczyszczająca maseczka.

Nigdy nie używałam zbyt wiele produktów do stylizacji włosów, ale zdecydowałam się na piankę firmy Lavera. Myślę, że może być niezadowalająca dla osób, które przyzwyczaiły się do okrutnie gęstych pianek, które rosną na dłoni a w dotyku są gęstsze od bitej śmietany. Ta naturalna pianka ma bardzo delikatną konsystencję i jak dla mnie jest w pełni wystarczająca. A uczucie, że nie nakładam tony chemii na włosy jest cudowne.


KREM POD OCZY



















Na dzień używam kremu pod oczy firmy Biosecure. Jest idealny pod makijaż. Miałam jednak ostatnio tak suchą skórę wokół oczu, że potrzebowałam czegoś silniejszego na noc. 
Czegoś takiego szukałam! Balsam do oczu Dr. Hauschka jest moim zbawieniem i ulubieńcem. Moja zaczerwieniona, sucha skóra odnalazła ukojenie. Delikatnie, przepięknie pachnie. Producent poleca go na dzień, jednak trzeba trochę poczekać aż się wchłonie (ma konsystencję wosku). Ja używam go na noc. Rewelacyjny!


PŁYNY MICELARNE




















Kiedyś byłam wielką fanką różowego płynu Biodermy. Niestety nawet on zawiera składniki z mojej zakazanej listy. Jeśli nie potraficie zrezygnować z tej firmy polecam chociaż ten niebieski (przeznaczony dla dzieci), który nie zawiera parabenów. 
Naturalne płyny micelarne są dostępne z firmy PlanteSystem. Zaciekawił mnie jednak polski, tańszy odpowiednik z nowej serii AA ECO. W 100% naturalny. Idealnie radzi sobie z demakijażem. Kupiłam go w zestawie z kremem.


KREM I OCHRONNA POMADKA



















Ponieważ kończy mi się krem-żel do twarzy postanowiłam dać szanse naszej nowej marce AA ECO. Jest to krem odżywczy i bałam się, że będzie zbyt treściwy powodując zbytnie świecenie się twarzy. Nic z tych rzeczy. Bardzo przyjemny kremik. Wygładza skórę, wygląda na bardziej wypoczętą. Bardzo dobry odpowiednik droższych aptecznych, naturalnych kremów - doskonały gdy chwilowo w portfelu wieje pustkami.

Pomadka ochronna, w której się zakochałam. Jest w 100% bezzapachowa i bezsmakowa. Przypomina w konsystencji balsam do ust Tisane ale z przewagą, że jest całkowicie naturalny. Ja mam balsam różany z firmy Lavera.

ŻEL DO KĄPIELI I MYDŁO W PŁYNIE



















Ku mojemu zadowoleniu można tez dostać naturlane kosmetyki za przystępną cenę. Sieć sklepów Rossman wypuściła na rynek nowe wegańskie kosmetyki firmy Alterra. Mam do nich zaufanie ponieważ są produkowane przez firmę LOGONA, którą uwielbiam i z wielu produktów jestem niezmiernie zadowolona. 

Nie mam dużych wymagań jeśli chodzi o żele pod prysznic. Mają myć, nie wysuszać (bez SLSów) i ładnie pachnieć. Ponieważ kończy mi się żel pod prysznic z firmy Sanoflore, postanowiłam kupić tańszy odpowiednik i jestem bardzo zadowolona.

W naszej łazience, przy umywalce zawsze stoi mydełko do mycia rąk w płynie. Szukałam naturalnego odpowiednika i mam! 

Kosmetyki z firmy Alterra są w niezmiernie przystępnych cenach!


CHUSTECZKI DO DEMAKIJAŻU I PEELING



















Absolutny hit! Naturalne chusteczki do demakijażu firmy Alterra! 
Są rewelacyjne! Idealnie zmywają makijaż, są wyjątkowo delikatne, soczyście nawilżone i nic a nic nie podrażniają. Jeszcze czegoś takiego nie miałam. Po szczypiących chusteczkach NIVEA oraz tych z masą chemii odnalazłam swój ideał. Naturalne, z certyfikatem i uwaga... kupione za 2,7 zł!!! (przecena na naturalne kosmetyki Alterra w Rossmanie) 
Kupiłam od razu dwa opakowania. Już wiem, że będę nim wierna zawsze. Cudo!

Peeling firmy Alterra ma bardzo delikatne drobinki z żurawiny. Jest bardzo przyjemny. Stosuję go raczej jako żel pod prysznic z lekkimi właściwościami peelingującymi, gdyż działanie drobinek jest wyjątkowo delikatne.


KREM DO RĄK I DEZODORANT W KULCE




















Przystępne ceny skusiły mnie również do wypróbowania dezodorantu w kulce firmy Alterra. Mam jeszcze te  dwa (kliknij tu) i używam ich naprzemiennie. Mam jednak wrażenie, że właśnie ten z firmy Alterra działa najlepiej.

Naturalny krem do rąk kupiłam we Francji w sieci sklepów MONOPRIX i noszę go w torebce. Ten z firmy Sanoflore stoi na stoliczku nocnym.


ŻEL I MASECZKA DO TWARZY




















Jakiś czas temu w Lidlu była dostępna seria naturalnych kosmetyków SUHADA. Pojawiają się tam co jakiś czas. To kolejna możliwość kupienia kosmetyków naturalnych za przystępną cenę. W mojej kolekcji jest żel do mycia twarzy i nawilżająca maseczka.


MASECZKA DO TWARZY I MYDŁO W KOSTCE



















Jak już mówiłam raz w tygodniu robię sobie dzień pielęgnacji. Do tej pory bardzo lubiłam sobie kupować rożne maseczki w saszetkach. Niestety jak się okazało mają niezmiernie dużo chemii.
Brakowało mi takiej formy aż znalazłam to naturalne cudo. Maseczkę w saszetce firmy Alterra. Przepięknie pachnie, bardzo nawilża i wygładza skórę. Polecam!

Ostatnio kupiłam również mydło naturalne na bazie olejów roślinnych z dodatkiem borowiny. Nie ma w sobie SLSów ale widzę tam dwa niepokojące składniki (EDTA i PPG). Kupiłam je z myślą o głębokim oczyszczaniu pleców - jakiś czas temu miałam z nimi problemy. Jeszcze go nie używałam bo czekam aż skończy mi się mydło z ozonem. Póki co mydełko z borowiną pięknie pachnie w łazience.


Mam nadzieję, że udało mi się Was przekonać, że na kosmetykach naturalnych nie musimy zbankrutować. Są tańsze odpowiedniki. Ja jestem gotowa próbować sobie pomalutku z różnych źródeł. Mam już kilka ulubieńców z wyższej półki z apteki naturalnej ale też cudowne kosmetyki, które są dostępne za grosze. Naprawdę nie ma reguły.

Już niebawem umieszczę posta o naturalnych kosmetykach do makijażu.

Magiczny Domek naturalnie pozdrawia swoich czytelników! :)
SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig