31 marca 2012

Galop i Wiatr We Włosach

Obiecałam, że opowiem Wam pewną historię.
Musiałam się do niej przygotować. Z napisaniem tego posta czekałam prawie rok. Wcześniej nie byłam gotowa.


Rok temu odszedł ktoś bardzo dla mnie ważny. Mój konik Graal...





































Moją pierwszą miłością były konie.
Gdy miałam 10 lat zapisałam się z moim wówczas 35-letnim Tatą na lekcje jazdy konnej. Była prawdziwa polska zima. Świat koni fascynował nas bardzo, że z dnia na dzień, nasza pasja stawała się coraz bardziej poważna. Poświęcałam koniom każdą wolną chwilę.
Mieliśmy w tamtym okresie 3 konie. Ale to z Graalem zżyłam się najmocniej. Był bardzo silny, skoczny i nieprzewidywalny.



















Spędziłam w jego towarzystwie prawie 18 lat...







































Gdy zaczęłam pisać bloga zimą, nie mogłam się doczekać wiosny by przedstawić Wam Graala. Marzyła mi się  piękna sesja z ukochanym konikiem w roli głównej.
Nie zdążyłam... Ostatnie lata chorował na chorobę płuc.




















Przeżyliśmy jednak piękne lata. Na początku uczyłam się razem z nim. Trenowaliśmy skoki przez przeszkody u samego mistrza Polski - Grzegorza Kubiaka i braliśmy udział w zawodach jeździeckich.

















Poniżej zdjęcia z pierwszych moich treningów. Tu na moim pierwszym koniku Dipolu. Pamiętam, że wtedy - 8 moich pierwszych upadków z konia, 7 było razem z nim. Było tak ślisko.























Całą podstawówkę wierzyłam, że w przyszłości, zwiążę się z jeździectwem zawodowo. 

























W liceum miałam coraz mniej czasu na treningi. 
Graal ostatnie swoje lata spędził szczęśliwe i beztroskie. Trzymaliśmy go w stajni za miastem, gdzie miał bardzo dobrą opiekę na co dzień. Biegał na łące z innymi konikami, a gdy go odwiedzałam jechaliśmy w teren do lasu. 

Między nami wytworzyła się niesamowita więź. Wykonywał bezbłędnie polecenia. Wystarczył lekki ruch biodrem i łydką. Jakże trafnie przedstawione było to magiczne porozumienie w Avatarze.

Uwielbiałam to uczucie wolności i wiatr we włosach gdy pędziliśmy galopem przez leśne ścieżki. Nie było zbędnych hałasów. Tylko zrozumienie bez słów i stukot kopyt.

Jego odejście bardzo mnie dotknęło. Nie odważyłam się wsiąść na konia od tamtego czasu. Potrzebuję jeszcze trochę czasu...


*Przy okazji pozdrawiam serdecznie moją koleżankę z naszych dawnych treningów. :) 
Wiola związała swoją przyszłość z końmi i prowadzi na ten temat bloga - klik
SHARE:

18 komentarzy

  1. Bardzo wzruszajaca historia. Konie to piekne I szalenie madre zwierzeta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi przykro z powodu odejscia Twojego kochanego konika...sama jezdze konno i mam dwa rumaki i wiem jakie to ciezkie gdy kon dostaje kolki, a nie wyobrazam sobie rozstania z ukochanym rumakiem, chodz czasem to nieuniknione:(mam nadzieje, ze smutek przeminie, a w pamieci pozostana tylko te piekne wspomnienia i wiez jaka zbudowaliscie...no i ze jego nauki nie pojda na marne i nie zrezygnujesz z wspanialej pasji jaka sa konie i jazda na nich :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ponoć czas leczy rany ... ale nie wiem czy będzie Ci kiedykolwiek łatwiej wsiąść ponownie na konia... dlatego może nie warto aż tego tak odkładać ? Pozdrawiam i trzymam kciuki , żebyś jak najszybciej wróciła do swojej pasji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo trudno jest pozbierać się po utracie zwierzęcia do którego byliśmy przywiązani. Mam nadzieję, że szybko wsiądziesz na konia i będziesz dalej pielęgnowała swoją pasję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Doskonale rozumiem, jak boli utrata takiego przyjaciela...
    Jeżdżę konno od małolata, też trenowałam skoki. Teraz już brakuje mi czasu i raz na jakiś czas pozwalam sobie na weekendowy teren. To co w tym sporcie jest najpiękniejsze to właśnie więź ze zwierzęciem... Tule.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochany konik <3
    Trudno jest się pożegnać z ukochanym zwierzakiem :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej Gusiu, dziekuje za link i pozdrowienia!
    Strasznie to smutne kiedy odchodza nasze konie :( Twoje zdjecia to niesamowita podroz w czasie dla mnie, super ze napisalas o Graalu i ogromnie mi przykro, ze juz go nie ma w Twoim zyciu.
    Ja mam bardzo malo zdjec z naszych treningow, zawodow etc, kilka pewnie. Zaluje, ze te wspaniale chwile nie zostaly bardziej uwiecznione.

    Kiedy odszedl moj ukochany pies i pisalam o nim wspomnienia znalazlam ten wiersz...

    SEPARATE LIFETIMES

    We who choose to surround ourselves
    with lives even more temporary than our
    own, live within a fragile circle;
    easily and often breached.
    Unable to accept its awful gaps,
    we would still live no other way.
    We cherish memory as the only
    certain immortality, never fully
    understanding the necessary plan....

    --- Irving Townsend ---
    "The Once Again Prince

    Jesli bedziesz kiedys w Anglii to zapraszam na przjazdzke po lasach Berkshire (albo skoki!).

    Usciski,
    Wiola

    OdpowiedzUsuń
  8. Pomimo tego, że nie jeżdżę konno bardzo wzruszyła mnie ta historia.

    OdpowiedzUsuń
  9. ZAZDROSZCZĘ ! zawsze chciałam mieć konia, dbać o niego .. wychodzić z nim .. ! ale cóż u mnie nie ma nawet stadniny żeby pójść spróbować coś tam pomagać a chciałabym.. piękne kadry. Pozdrawiam, www.monika-paula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja kocham konie od kiedy miałam 12 lat. Moja najlepsza przyjaciółka ma swojego konika, wychowywałyśmy go razem od źrebaka. Pamiętam chwile radości przy pierwszym kłusie, a później galopie, łzy współczucie i rozpaczy kiedy został poturbowany przez innego konia i nie mógł prawie chodzić. Bezsilność i radość. Konie to tak wspaniałe stworzenia, które traktuje się jak najbliższych przyjaciół. Mądre, wspaniałe, kochające.
    Przykro mi, że straciłaś przyjaciela...

    OdpowiedzUsuń
  11. Utrata zwierzecia to bardzo smutny moment w naszym zyciu:( Bardzo mi przykro, strasznie sie wzruszylam Twoim postem. pozdrawiam konie sa piekne..

    OdpowiedzUsuń
  12. Strasznie smutna sprawa ... Jesteś kolejną osobą, która może potwierdzić innym, że zwierzęta czują, kochają i mają duszę.

    Sama ponad rok temu przeżywałam śmierć zwierzaka, z którym żyłam i dzieliłam swój mały świat przed dobre 8 lat. Doskonale wiem co czułaś.

    Pozdrawiam ciepło Magiczny Domku :)

    OdpowiedzUsuń
  13. czytalam Twojego posta do porannej kawy i caly dzien przeplata mi sie przez mysli...przykro mi naprawde :( ciesze sie tylko, ze mial z Toba tak dobrze, ze dbalas o niego i byl szczesliwym zwierzeciem przy Tobie:)trzymaj sie pa

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedyś jeździłam konno, ale niestety nigdy nie miałam własnego konia i nie nawiązałam z tymi zwierzętami aż takiej więzi. Piękna historia, takie wspomnienia na pewno zostaną Ci w głowie na zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  15. Och, widać że byłaś bardzo z nim związana. Konie są mądre i niesamowicie piękne, mam nadzieję że dalej będziesz kontynuowała swoją pasję. Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję, że się tą historią z Nami podzieliłaś. Bardzo mnie wzruszyła, ale też zasmuciła. Mam nadzieję, że kiedyś znowu wsiądziesz na konia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Gratuluję jazdy na koniu ... ;)
    Zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czy koń potrafi mówić w sposób zrozumiały dla jeźdźca?

    OdpowiedzUsuń

© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig