Aj, co to był za tydzień. Wpadłam w niego jak torpeda i dopiero w piątek ocknęłam się, że przecież nadchodzi upragniony weekend. Ale czas wolny od pracy to nie wszystko, trzeba uwolnić swoje myśli.
Ostatnio trudno mi zapanować na gonitwą w głowie. Jednocześnie kłębią się obowiązki, praca, troska o zdrowie najbliższych, marzenia, plany, opinie, podsumowania i wewnętrzny dialog. Wiem jednak jak ważne jest czasami się zapomnieć, wyciszyć i nie myśleć o... niczym.
W zeszłym tygodniu udało mi się to osiągnąć podczas ogrodowych porządków. Cisza, natura i ciężka fizyczna praca, pomogły mi wyciszyć wewnętrzny potok myśli. Teraz odkrywam różne sposoby, które mi w tym pomagają.
Czasami warto zrobić coś, czego nigdy nie robiło się wcześniej. Za pierwszym razem występuje u nas to specyficzne skupienie. Warto zrobić coś w gronie najbliższych i nie dla oceny i udowodniania czegokolwiek.
Wczoraj naszą ucieczką od pędzącego świata, było przygotowanie po raz pierwszy raz sushi domowej roboty. W skupieniu uczyliśmy się tej trudnej do opanowania przez nowicjuszy sztuki. Udało się skupić tylko na tej czynności. Udało się w końcu przestać myśleć o wszystkim na raz! :)
Przygotowanie produktów w asyście chilloutowej muzyki i naszych zainteresowanych zapachami zwierzaków.
To nic, że sushi wyszło nam trochę koślawe, jeszcze się wprawimy! :)
Zielona herbata w ulubionym imbryczku i zasiadamy do stołu.
Sushi wyszło przepyszne! Bardzo udany wieczór! :)
A jeszcze dziś lub jutro zamierzam umieścić obiecanego posta o kosmetykach - mam nadzieję, że się uda. Do napisania kochani!
A my sie tak zbieramy i zbieramy, ze az sie zebrac nie mozemy....i tak owe sushi 'robimy' od 5 miesiecy! Wstyd! Dzieki za motywacje :)
OdpowiedzUsuńwygląda bardzo smacznie, liczy się smak a nie wygląd! :)
OdpowiedzUsuńPrzepysznie wygląda :)))
OdpowiedzUsuńwcale nie ejst koślawe :) własnorecznie przygotowane sushi , smaukje najlepiej :)
OdpowiedzUsuńwsapniala uczta wasyscie miłych towaryszy :)
ja jescz elubie herbatę jaśminową :) polecam :)
cudownie :) czekam na ten post z kosmetykami naturalnymi i czekam ;)
OdpowiedzUsuńTeż lubię w domu robić,wiem wtedy że śwież, super Ci to wyszło.
OdpowiedzUsuńWspaniałych kibiców miałaś przy robieniu sushi. Ja mam 3 kot i też mi tak kibicują przy szykowaniu jedzenia.
Świetna sprawa! Lubię próbować nowych rzeczy :D Wszystko tak ładnie u Was dopracowane... Aż miło się patrzy :)) pozdr
OdpowiedzUsuńZielona....no w sumie dobra do tego...
OdpowiedzUsuńAle ja polecam Jasminowa...idealnie nadaje się do tego klimatu :)
A widze, że kicio to najbardziej zainteresowany jedzonkiem :d Mój Dizel, tez zawsze tak miał ;)
Ja z Narzeczonym zbieramy się też juz od dawna na domowe sushi i jakoś nie wychodzi..
OdpowiedzUsuńByłoby naprwdę super jakbyś przygotowała w wolnej chwili post o tym jak krok po kroku robicie to sushi, co dodajecie.
Pozdrawiam i wszytskiego dobrego!
ależ fajne zdjęcia, a dwa gapcie czekając że może i one coś dostaną - niesamowite :-) smacznego ;-0
OdpowiedzUsuńwyszlo Wam super!!
OdpowiedzUsuńnooo, muszę powiedzieć, że widząc takie dzieło byłabym w stanie po raz pierwszy w życiu skosztować sushi ;) do tej pory nie było siły, która by mnie do tego skłoniła :D
OdpowiedzUsuńa teraz z innej beczki, napiszę tutaj, bo nie mogę znaleźć odpowiedniego posta. pisałaś kiedyś o notatniku z listami/planami itd. pokażesz go kiedyś? jestem ciekawa jak go zorganizowałaś.
uwielbiam sushi! <3
OdpowiedzUsuńSushi jak do tej pory robiłam 2 razy i powiem szczerze, że wyglądało fajnie i smakowało ok, ale jeszcze mu było daleko do tych przepysznych spod rąk dobrych sushimakerów. Może to kwestia ryżu??? W każdym razie będę próbować dalej, do czego wszystkich zachęcam, bo to fajna zabawa i pyszny efekt :)
OdpowiedzUsuńCześć, wiemy że masz bardzo mało czasu, ale może jeśli dałabyś radę mogłabyć od czasu do czasu podać przepis dań lub ciast które wykonujesz i podajesz na blogu (nie mówię tutaj o sushi), albo chociaż odnośnik do strony skąd bierzesz przepis? Wiele osób prosi o takie rzeczy i nigdy nie może się doczekać.
OdpowiedzUsuńUwielbiam sushi, jednak nigdy nie próbowałam go robić w domu. Twoje wygląda wyśmienicie, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa skupienie myśli i koncentrację polecam medytację. :-) U niektórych (na początku u mnie też) słowo wzbudzało obawy i opory ale metoda vipasana jest bezpieczna i godna polecenia! Od czasu medytowania ( w tej chwili raz w tygodniu) czuję się bardziej wyciszona i spokojniejsza.
OdpowiedzUsuńPollyanna
Piękne, zachęcające fotki. Zwierzaki mnie rozczuliły. To fakt, że czasem trzeba zająć się czymś "innym" by się wyłączyć choć trochę. Mnie ten natłok myśli przytłacza nie raz.
OdpowiedzUsuńFajny blog :)
Oj, sushi domowe najlepsze jest! Moje pierwsze też tak koślawo wyszło, ale trening czyni mistrza :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś mi powiedzieć co to za czerwona otoczka na jednych z nich? wygląda smakowicie:)
Raz robiłam sushi w domu i też z paluszkami krabowymi. Mojemu mężowi nie bardzo smakują ale ja mogłabym się nimi zajadać raz w tygodniu :)
OdpowiedzUsuń