Już wcześniej Wam wspominałam, że w tym roku nie planujemy typowych wakacji. Mamy w planach pewien projekt, który uniemożliwia wojaże, więc staramy się korzystać z lata w czasie weekendów. Osoby z mojego otoczenia właśnie wracają z urlopów lub dopiero planują. Ja oprócz wiosennej 3 dniowej wycieczki do Pragi i żeglarskiego weekendu nigdzie nie byłam. Paradoksalnie, w tym roku, czuję lato najmocniej. Bardzo często bywam na łonie natury, w weekendy jadam śniadania, obiady i kolacje w ogrodzie moich rodziców i cieszę się pięknym polskim latem. Czasami jednak warto zmienić otoczenie i wyjechać, chociażby na weekend.
W ten weekend, moja przyjaciółka zorganizowała urodzinowy wypad za miasto. Już tam byłyśmy w zeszłym roku, na moim panieńskim wypadzie za miasto (kliknij na fotorelację).
Cudownie było tam wrócić.
Również tym razem zaczęłyśmy wycieczkę od kąpieli w łaźniach termalnych w Uniejowie. Właśnie takiego relaksu potrzebowałam po bardzo ciężkim tygodniu.
Zrelaksowane, rozluźnione i wymoczone w zdrowotnych wodach, pojechałyśmy do Felicjanowa na piknik. Były same pyszności, które przygotowała i wzięła ze sobą Ania.
Plotkowałyśmy do późnego wieczora.
Zatrzymałyśmy się w agroturystycznym gospodarstwie, w którym można było zaprzyjaźnić się z różnymi zwierzątkami. Były kury, gąski, małe kotki, pies, konie, a nawet dziki i stado danieli. Po leniwym poranku, wybrałyśmy się na spacer.
Beztroski czas na hamaku.
Najwspanialsza chwila w ten weekend, po ponad roku wsiadłam na konia. Co prawda w chwili obecnej mam takie zakwasy i obtarcia, że ledwo chodzę. :) Po prostu nie zabrałam ze sobą mojego jeździeckiego stroju. Jeżdżenie galopem w jeansach jest zabójcze dla łydek!
Nie muszę Wam chyba mówić, jak cudowne było to dla mnie przeżycie, znów wsiąść na grzbiet konia.
Wieczorem, po powrocie do domu, pojechałyśmy na spotkanie w większym gronie. W osadzie rybackiej zjedliśmy przepyszne rybki!
Spędziłam cudowny weekend.
A w nadchodzącym tygodniu pojawią się dwa posty z kontynuacją odpowiedzi na Wasze pytania! Do napisania. Trzymajcie się ciepło.
wspaniale, zazdroszczę takiego czasu :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny weekend :) pamiętam te łaźnie z wcześniejszego wpisu :) to musi być super relaks :)
OdpowiedzUsuńWspaniały weekend :) otoczenie w którym przebywałaś przepiękne, również kocham takie spotkania z naturą z dala od zgiełku miasta. Z niecierpliwością czekam na posty z odpowiedziami na pytania :) Pozdrawiam i miłego tygodnia życzę :)
OdpowiedzUsuńSuper weekend :)ja niestety moj pracowalam, uroki pracy w spa :(:(
OdpowiedzUsuńfajne zdjęcia, musiało być super.
OdpowiedzUsuńŚwietna bluzeczka :)
Fajny czas :)
OdpowiedzUsuńZwierzaki, konie, hamaczek, bez tego nie wyobrażam sobie moich dni ... I nigdy w nich tego nie brakuje. Może zabraknąć zakupów ale nie obcowania z naturą... :)
fantastyczny wpis :) Jak każdy zresztą :) Czytając Ciebie, zrelaksowałam się! :) Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy i życzę bardzo udanego tygodnia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ola
Weekend do pozazdroszczenia. :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nigdzie się nie ruszam i bardzo z tego powodu ubolewam.
ah!zazroszcze takiego weekendu:)na pewno wypoczelas:)pozdr!
OdpowiedzUsuńKażdemu z nas należy się od czasu do czasu chwila oddechu od codziennych spraw. Fajnie że znalazłaś chwilę dla siebie i swoich znajomych ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwspaniały weekend, przyznam że im wiecej pracuje tym bardzije mam potrzebe wskoczyc w weekend w trampki i pojechac do lasu, nad jezioro, brakuje mi swiezego powietrza. Dzieki Tobie znalazlam idealne meijsce na weekend i to niezbyt dlakeo od Wrocławia :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać o Twoich wyjazdach i podglądać magiczne chwile, które zatrzymujesz na zdjęciach. Bardzo przypadła mi do gustu Twoja wersja wieczoru panieńskiego. Miło i sympatycznie spędzony czas :)
OdpowiedzUsuńJej. Cieszę się, że w końcu Ci się udało wsiąść na konia!
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
http://www.kosmopedia.org/bezpieczenstwo_kosmetykow/bezpieczenstwo_skladnikow_kosm/ Warto przeczytać!!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, niestety mojego Pana Nieboraka ciężko gdzieś wyciągnąć i o ile jestem u rodziców, to mały pikuś. Sama gdzieś polecę i nie musi mi towarzyszyć (o dziwo, zawsze się za mną tam zjawia), to w Wawie już trochę smutno i wszędzie daleko.
OdpowiedzUsuńPanicznie boję się zwierząt, ale powoli myślę, żeby ten strach oswoić i nauczyć się jeździć konno, miała bym wspólną pasję z Panną Migotką, byłoby fajnie:)
byłyśmy w Uniejowie w tym samym czasie ;) to moje rodzinne strony
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)