Wczoraj było nasze małe święto, gdyż Marysia kończyła 7 miesięcy. Uwierzylibyście?
Dopiero co przyzwyczaiłam się do myśli, że jestem w ciąży, dopiero co otrząsnęłam się z tego niesamowitego przeżycia jakim był poród naturalny (a wspominam go nadzwyczaj cudownie), a tu już Marysia jest z nami 7 miesięcy.
Tak, jednak to prawda, że po dzieciach widać, że nasz czas nieustannie przemija, ale przynajmniej mamy szanse być i przypatrywać się temu niezwykłemu światu.
Mam ostatnio takie wewnętrzne przemyślenia i żywo płonące sentymenty dotyczące dzieciństwa. Wiadomo, teraz z Marysią, mogę na nowo poznawać świat dziecka.
Czas zatoczył koło, zobaczcie dlaczego...
POKÓJ I FOTEL BUJANY
Tak się to wszystko potoczyło, czego nie dało się przewidzieć wcześniej, że Marysia ma dziś swój pokoik, dokładnie tam gdzie ja miałam w dzieciństwie. W pokoiku znajduje się również fotel bujany, o którym już Wam nieraz wspominałam, który dostałam go jako prezent na komunie od swojej Babci. Naprawdę nie myślałam wtedy, że właśnie na tym samym fotelu będę karmić i usypiać swoją Marysię. ;)
I chodź dom zmienił się kompletnie i na co dzień zupełnie wydaje mi się innym miejscem, to jednak czasami nadchodzi mnie refleksja, że człowiek naprawdę nie wie co go może spotkać w przyszłości. Teraz nawet nie śmiemy myśleć, co będzie się działo za paręnaście lat. Gdzieś jest na nas plan, a my z pewnością będziemy zaskoczeni. :)
KSIĄŻKI
Ci, którzy czytają nas na instagramie, wiedzą już, że nasza kolekcja książeczek dla Marysi (i nie tylko, bo ja też ukradkiem poczytuje) się powiększa. Całe szczęście, że teraz są takie pięknie wydawnictwa! Nie ukrywam, że zawsze zwracam uwagę na ilustracje (zboczenie zawodowe) i jakość wydania, gdyż wiem, że te 'rysuneczki' zapadają w pamięć na zawsze. Moja Mama szczęśliwe zachowała nasze książeczki z dzieciństwa i dziś Marysia ma również takie pozycje, które czytała wcześniej jej Mama (no ja ma się rozumieć ;) ). A ja pamiętam dokładnie każdy szczegół ze swoich ulubionych. Myślę, że miało to znaczący wpływ na to, gdzie teraz jestem, jaką uczelnie wybrałam i jak kształtuje się mój gust. :)
Gdy byłam trochę starsza, zafascynowały mnie Skrzaty. Przepiękna książka, która z dokładnością opisuje świat skrzatów. Moja niestety gdzieś zaginęła, wiec gdy tylko przypadkiem się na nią natknęłam w księgarni w Krakowie, moje wspomnienia tak odżyły, że od razu musiałam ją mieć. Pisałam o tym już 4 lata temu - klik!
Jestem więcej niż pewna, że Marysia będzie zachwycona!
Książek po mnie mam naprawdę wiele i każda w jakiś sposób przenosi mnie do dzieciństwa. Jeśli nie pamiętam zdarzenia, to chociaż takie uczucie w środku, czy zapach, a czasami nawet co sobie myślałam! :)
PLUSZOWY MIŚ
To po prostu klasyka! Duży pluszowy miś. Dostałam go na gwiazdkę jak byłam mała i służył mi długie lata (nawet siedział na łóżku w moim 'nastoletnim' pokoju ;) ) i jest w idealnym stanie. Dopiero rozchorowało mu się oko, które potem przyszyła moja Babcia, gdy wstrętny Gapcioszek próbował go pogryźć.
Mój dobry, stary przyjaciel, przy którym zasypiałam jak byłam mała, który znał każdą tajemnice skrywaną w moim pokoju, który tulił mnie szlochającą, gdy Kamil z obozu nigdy nie odwzajemnił moich uczuć. :) Teraz gdy jest Marysia, również jest z nami.
KRÓWKA MU
Taka starsza kuzyneczka żyrafki Sophie, która ma już ponad 38 lat. Naprawdę nie wiem czemu moja Mama ją zatrzymała* (szalona!), ale chyba już wiem skąd mam tą sentymentalną duszę. ;) Bawił się nią mój brat, a później po 8 latach bawiłam się nią ja.
Niby nie jest za piękna, ot taka zwyczajna, a jednak to właśnie na sam dźwięk tej starej poczciwej krówki, Marysia śmieje się od ucha do ucha. Krówka mieszka u Babci Ewy i tam bawi się nią Marysia.
* Mama mówi, że wtedy to był hicior, tak jak dziś jest nim kultowa żyrafka Sophie (pewnie nie jedna z nas, gdzieś ją zatrzyma na pamiątkę).
KOSZULA W KRATKĘ
Ubranek po mnie i moim bracie też Mama parę zachowała. Nawet jest jedna biała koszulka, którą, jeszcze miała moja Mama w dzieiństwie! Jest piękna, nietuzinkowa i myślę, że zrobię taką uroczystą sesję Marysi z tej okazji oraz zachowam ją dalej dla potomnych. W następnym pokoleniu koszulka może mieć nawet do 100 lat. :)
Dla Marysi na co dzień, zachowałam jednak prostą, hipsterską koszulę w kratę. Myślę, że jest czadowa. Tak, moi drodzy kiedyś mieściłam się w nią i ja. :)
KOCYK
Mój wełniany kocyk z dzieciństwa. Jest po prostu przepiękny. Kolory idealne i tak naprawdę całym sobą pasuje do Magicznego Domku. Co z tego, że ma 30 lat. Jest jak nowy. Teraz gdy otaczają nas te wszystkie sztuczne tkaniny, jest po prostu wyjątkowy! :)
Oprócz walorów sentymentalnych opisanych przedmiotów, nachodzą mnie różne przemyślenia dotyczące rzeczy materialnych. O tym czym jest jakość, przemyślane wybory, ponadczasowość rzeczy. Trudno będzie mi teraz to wyjaśnić, ale dojrzewa we mnie myśl, by zacząć pewien cykl na blogu na ten temat. Ale o tym już następnym razem...
Do napisania! :)
Takie sentymentalne dodatki są cudowne. U nas niestety nie udało się ich zachować, ale mam za to metalowe łóżko, które kupiła moja prababcia jeszcze przed wojną :)
OdpowiedzUsuńPrzeurocze rzeczy ; ) Ja też doskonale pamiętam większość z moich ulubionych książeczek (wszystkie znałam na pamięć i poprawiałam babcię, która mi czytała na spacerach ;)) i zabawek ; )Ale niestety nie mam ich zachowanych, bo mam sporo młodszego kuzynostwa, które je po mnie odziedziczało ;p
OdpowiedzUsuńMoja córcia ma już ponad 20 lat, a do tej pory przechowujemy niektóre jej zabawki, prace i zeszyty na pamiątkę. Mamy też kilka zabawek z mojego i męża dzieciństwa. Niesamowicie miło się je ogląda i wraca do wspomnień :))
OdpowiedzUsuńMoja mama ma jeszcze zeszyty z 1 klasy moich braci, którzy w tej chwili mają ponad 60 lat.... to niesamowite i takie.... kochane :)))
O kurcze, świetne są takie pamiątki! Kiedyś jak będe miała swojego maluszka napewno będę kolekcjonować wspomnienia w ten sposób ;)
OdpowiedzUsuńBardzo piękny post :) I jeśli pozwolisz sama bym się nim zainspirowała, bo również mam wiele pięknych rzeczy, które sporo już przeżyły, jak sukienki po obu braciach, bluzka po prababci czy również książki ... :)
OdpowiedzUsuńPo obu babciach oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńUff ;)
Usuńtakie pamiątki są w cenie ;)) warto je zbierać! PS. mam małą uwagę zauważyłam już któryś raz w Twoich wpisach mały błąd: mylisz "choć" z "chodź" - mylisz ten spójnik z czasownikiem. ale to tylko na przyszłość.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla całej Magicznej Rodzinki ;)))
Wzruszylam sie... tak pieknie napisane;) moja corcia tez uzywa kocyka ktory 30lat temu otulal mnie, wczesniej brata;)uwielbiam Cie czytac, Marysia na pewno ma szczesliwe dziecinstwo, bo Wy jestescie szczesliwi, macie tak wszystko poukladane, przemyslane, szczesliwe, radosne, niby proste a tak trudne, czasem w zyciu codziennym, zmianowej pracy ciezko znalezc czas na niespieszna chwile w trojke, to takie przykre:(
OdpowiedzUsuńCóreczka rzeczywiście bardzo do Ciebie podobna, też ma takie męskie (w jej przypadku chłopięce) rysy twarzy.
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twój blog przez przypadek, ale nie ma przecież przypadków.Wszystko jest piękne, cudowna rodzina, kochana Marysia, a mnie ogarnęło wzruszenie gdy zobaczy łam małego płowego pieska.Miałam identycznego wabiła się Milka, niestety już od roku jest za tęczowym mostem.Cofnęłam się do 25 kwietnia i uśmiechnęłam się do siebie, nasza sunia też tak potrafiła stać w kuchni.Też poruszyłaś moje wspomnienia.Pozdrawiam Ela
OdpowiedzUsuńMiałam taką samą książkę o skrzatach! :)
OdpowiedzUsuńWygrałaś tym wpisem. Na te kilka chwil przeniosłam się do zupełnie innego świata, metafizycznego. Jak Ty to robisz? :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Piękna :*
Paulina
Ja mam tak samo, z lubością gromadzę wszystkie sentymentalne drobiazgi:) A do książek mam szczególną słabość. Szczęściara z tej Marysi, że może dorastać w takim ciepłym, artystycznym domu:) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą książkę Skrzaty! Jedna z moich ulubionych książek w dzieciństwie, mam nadzieję, że i mojej córce kiedyś bardzo się spodoba:)
OdpowiedzUsuń