Juhu weekend! Ponieważ panna Marysia spała dziś aż do 8.00 rano, postanawiam wstać razem z nią. Uwielbiam te chwile gdy przeciągam się w łóżku, a takie słodziaki wygłupiają się na fotelu obok. :) A reszta słodziaków przeciąga się na dywanie.
Potem poranne spacery Marysi, po coraz to większej powierzchni. (oczywiście grzebanie w koszu też było ;) )
Dziś robimy porządki. Zabraliśmy się za gabinet Pana Poślubionego, który wciąż jest taki niedokończony i zapracowany (czyt. panuje tam nieład typowo biurkowy). Potem w towarzystwie Marysi zajmuje się poranną toaletą. :)
Gdy sprzątam, staram się chować rzeczy na swoje miejsce i często gdy działam na dole, szykuje rzeczy do wniesienia na górę na schodach... :)
Dziś makijaż cały z nowości! :) :) :) A w tle torebeczka, którą również dostałam w prezencie. No kochany ten mój ukochany, muszę przyznać! :)
Potem usiłuje zrobić Wam zdjęcie ze strojem dnia (weekendowym jak zwykle) ale każde zdjęcie kończy się tak, bo mi słodziaki robią a kuku!
Wybieramy się dziś do sklepu na drugi koniec miasta po nowy telefon! Wreszcie mogę wrócić do mojego blogowo-instagramowego świata! :)
W drodze powrotnej zatrzymujemy się na przepysznej i lekkiej włoskiej pizzy!
Po powrocie do domu bawimy się z Marysią. Przez ponad godzinę tańczyliśmy do piosenek z naszej nowej płytki. Niezły trening!
Wieczorem znajduje wreszcie czas i siły (!) na manicure. Wtedy można sobie jednocześnie obejrzeć niezobowiązujące filmiki zagranicznych youtuberek. :)
Marysia coś często się dziś budzi, nawet przed 24.00. Ostatnio robi takie postępy, że chyba jesteśmy w trakcie gigantycznego skoku rozwojowego! :)
Ale już jutro...pośpię sobie dłużej. :)
Do napisania! :)
Cudowne zdjęcie, na którym jesteście razem:) Bardzo podoba mi się torebka- pan Poślubiony ma wyśmienity gust;)
OdpowiedzUsuńOla
Zawsze przed snem czytam Twoje posty, to taka wisienka na torcie na koniec dnia :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDolaczam sie do ostatniego wpisu..... dokladnie tak albo zaczynam dzien od czytania Twoich postow przy kawie lub na koniec dnia- dziala na mnie kojaco jak balsam:) pozdrowienia w koncu z cieplej Norwegii:) Monika
OdpowiedzUsuńNie ma to jak skakanie i tańczenie z dzieckiem. Wszystkie mięśnie pracują :D Rodzinne zdjęcie ze strojem dnia było przesłodkie.
OdpowiedzUsuńWierz mi lub nie, jestem czytelniczka bloga od początku i to jest pierwsze zdjęcie na którym Pan Poslubiony się uśmiecha. Pięknie razem wyglądacie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agnieszka
Te "wysokie" książeczki na marysiowym regale (na ich grzebietach płasko leżą inne książki) - co to za seria??
OdpowiedzUsuńCześć Gusiu... Na wielu zdjęciach widzę Marysię w nosidełku... Jak Wam się sprawdza? Od kiedy zaczęliście je używać? Czy Marysia już wtedy siedziała? Daj znać, proszę.:) Zastanawiam się nad kupnem. Mój Maluszek ma 5 m-cy i w lipcu wybieramy się na urlop do Krakowa. Myślę, że takie nosidełko mogłoby się wtedy przydać... Pozdrawiam całą załogę Magicznego Domku.
OdpowiedzUsuńGosiu, tez jestem z lodzi- powiedz gdzie serwuja takie pyszne wloskie pizze?;) buzik:*
OdpowiedzUsuńNie znamy się, ale odkąd weszłam na tego bloga to mam wrażenie, że jesteście szalenie sympatyczni i po prostu nie mogę tutaj nie zaglądać! :)
OdpowiedzUsuńWspaniała rodzinka!tak miło się na Was patrzy :)
OdpowiedzUsuńDroga Gusiu! Skoro lubisz społeczność instagramową, to może tam będziesz zamieszczać skrócone wersje z dni z Waszego życia? :) Takie posty wymagają dużo pracy, więc takie tygodnie są dość rzadkie, a w ten sposób częściej będziemy widzieć co u Was, będziesz nas inspirować i poprawiać nastroje :) Ja też mam córeczkę, ma prawie 2 miesiące i dodaje mi otuchy oglądanie co u Was, jak sobie radzicie, jakie macie sposoby na radzenie sobie oraz jak rozwija się Marysia :) A i co z migawkami? Pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to robisz ale w Twoich postach jest tyle ciepła i spokoju .Czytanie Twojego bloga to sama przyjemność :)
OdpowiedzUsuńNosidełko to Tula, mamy takie samo, dla dzieci od 7 kg, można nosić wcześniej ze specjalną wkładką dla mniejszych dzieciaczków.
OdpowiedzUsuńŚliczna ta torebka! :) Twój mąż ma dobry gust ;)
OdpowiedzUsuńGosiu a może napiszesz o diecie mamy karmiącej. Jak to wyglądało od początku i jak ją rozszerzają do te chwili obecnej 😊
OdpowiedzUsuń