Lato lato! Polskie kojarzy mi się z letnimi dniami, wiaterkiem na polach, przelotnym deszczem i owocami. Jednak z roku na rok upały się wydłużają. Owszem bywały i wcześniej, ale teraz nie ma nawet dnia wytchnienia. Susza, ukrop, duszno i parno. Nie wiadomo gdzie się podziać! Tak już mamy, my Polacy, że lubimy sobie ponarzekać na każdą pogodę, ale po prostu do takich upałów nie jesteśmy przyzwyczajeni.
My w Magicznym Domku czujemy się tak jakbyśmy na coś czekali, na dzień wytchnienia, na koniec zmiany organizacji w naszym domu, bo wyspać się nie da porządnie w swoim łóżku. :) Poza tym nasza garderoba jest nieprzygotowana na taką pogodę. T-shirt i zwiewne szorty - trudno w tym zestawie nie wyglądać jak turysta. Podziwiam kobiety, które w takie upały noszą się elegancko i nic im nie przeszkadza. :) Zimy czy pluchy też nie lubimy! Prosimy o 22-24 stopnie, błękitne niebo z delikatnymi chmurkami i ciepły wiaterek! :)
No dobrze. Jest jak jest i trzeba się cieszyć z innych dobrodziejstw, które nam w tym okresie towarzyszą. W sumie da się jakoś przeżyć i nawet może być przyjemnie. :) Wieczory takie ciepłe, można oglądać w ogrodzie, w zupełnej ciemności spadające gwiazdy. To naprawdę magiczne chwile, bo ile mamy takich chwil w życiu, by móc godzinami patrzeć w niebo? :)
Dziś przygotowałam dla Was kilka prostych przepisów na to by przetrwać upały... kulinarnie. Nie będą to jakieś odkrywcze recepty, a raczej lekkie przypomnienie i kilka wskazówek jak schłodzić organizm w upalne lato. W takie dni nie mamy sił by gotować, siedzieć w gorącej kuchni i głowić się nad menu. Im prościej, tym lepiej!
Zaczniemy od przygotowania arbuzowych kostek lodu. Kroimy w kostkę arbuza i wkładamy do zamrażalnika! I... gotowe! :)
Przyda nam się arbuzowy lód do lemoniady, za którą za chwilkę się zabierzemy.
Następnie będziemy potrzebować ok. 5 - 6 cytryn.
Przekrawamy cytryny na pół i wydrążamy środek (tak by nie zepsuć skórki). Miąższ (bez białych części) i sok blendujemy na drobno, dodajemy cukru według uznania (tak by nie zabić kwaśności) oraz opcjonalnie możemy dodać odrobinę słodkiego wermutu. Uzyskany płyn wkładamy do zamrażalnika. Za ok. 2 godziny wyciągamy przepyszny sorbet, który dodamy do wody z arbuzowymi kostkami lodu i gałązką mięty. Miks słodkiego arbuza i cytryny jest niesamowicie orzeźwiający!
W między czasie wstawcie wodę na galaretkę i wracamy do naszych skórek od cytryny.
Połówkom odcinamy 'ogonki' tak by można było je postawić. A następnie wiewamy w nie gotową , lekko ostudzoną galaretkę i wkładamy do lodówki. Gdy galaretka się zsiądzie odcinamy brzegi (by skóra była równiutko z zastygniętą galaretką i przekrawamy na ćwiartki.
Efekt jest niesamowity! Wizualnie wygląda to przepięknie. Gryziemy naszą odmienioną cytrynkę i zamiast goryczy doznajemy chłodnej słodyczy! :)
Galaretka prosto z lodówki jest alternatywą lodów, które nie wiem jak Wam, ale mnie się już lekko przejadły! :)
W upały zazwyczaj mamy mniejszy apetyt, ale samymi owocami się nie najemy. Potrzebujemy trochę urozmaicić nasze menu, by mieć po prostu siły.
Oczywiście najlepszym wyjściem w takie upały jest chłodnik. Jednak ten najpopularniejszy, z botwinki jest dość pracochłonny (w każdym razie w upały właśnie tak nam się wydaje ;) ), a my chcemy coś zrobić na szybko, ale nadal smacznie. Proponuję chłodnik rzodkiewkowo-ogórkowy na bazie maślanki i kefiru, który nauczyła mnie moja Mama. Nie ma nic prostszego, a jest przepyszny!
Do zimnego kefiru i maślanki (pół na pół) dodajemy posiekane lub starte ogórki, rzodkiewki, dużo koperku oraz przyprawy (sól, pieprz, trochę gałki muszkatołowej, startego imbiru). Na koniec dodajemy jajko na twardo i zupa chłodnik gotowa! :)
Na drugie danie - sałatka na zimno udająca pastę. Jest po prostu przepyszna!
Gotujemy makaron z solą i oliwą. Odcedzamy i do jeszcze ciepłych klusek dodajemy pastę z suszonych pomidorów (można suszone pomidory zblendować lub kupić gotową pastę np. w Biedronce) oraz wciskamy 3 ząbki czosnku. Dokładnie mieszamy. Następnie dodajemy surowe, pokrojone pomidory (wcześniej sparzamy skórki) oraz dużą ilość posiekanej, świeżej bazyli. Sól, pieprz, szczypta ziół prowansalskich oraz startego parmezanu i wkładamy do lodówki.
I tak w ekspresowym tempie można przygotować obiad z dwóch dań, deser i napój chłodzący! :)
A Wy co serwujecie w takie upały? Może polecicie jakieś przepisy?
Pozdrawiamy gorąco z Magicznego Domku! :*
U mnie w upały zamiast zimnych napojów z lodem pije się gorącą herbatę.Bear.
OdpowiedzUsuńProste ale jakie wspaniałe przepisy! ten na chłodnik na pewno wykorzystam!! :)
OdpowiedzUsuńMniam same smakowitosci. Upały dają mi w kosć :(
OdpowiedzUsuńDzięki za przepisy! Mój ostatni wpis też dotyczy upałów i tego jak je znieść z honorem:)
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę, napisałam tam swój sposób na przyrządzanie chłodnego herbacianego/owocowego napoju:)
Pozdrawiam!
Cały czas pracuję ale mieszkam w Trójmieście więc tu nie ma aż takich upałów jak u was. Mi starcza woda termalna do orzeźwienia twarzy/ciała i woda do picia a od czasu do czasu ciepła herbata. Nie można zbyt mocno się ochładzać bo tylko potęguje to wrażenie upału. No ale to wiadomo:)
OdpowiedzUsuńCo do ubioru to Cię pocieszę - muszę mieć ubrany strój roboczy (taki na budowę, długie spodnie i ciężkie buty, kask i kamizelkę) i długi rękaw. Co prawda nie wychodzę za wiele na dwór ale klimatyzacji też nigdzie nie mam. Pomyśl sobie, że mogłoby być gorzej:D
Czy ten przepis na galaretki to z filmiku Rachel Talbott?
OdpowiedzUsuń"spażamy skórki", czyli co robimy, bo nie rozumiem :-(
OdpowiedzUsuńGusiu, my też już mamy naprawdę dość upałów! Tatuś jest cały czerwony, ledwie dyszy, Milenka macha nad nim ostatnim numerem magazynu wędkarskiego, bo Tatuś twierdzi, że magazyny wędkarskie mają najlepsze właściwości wachlujące. Tatuś czasem słabym głosem popędza Milenkę, żeby się nie guzdrała i wachlowała szybciej, ale ostatnio robi to już coraz rzadziej i ciszej.
OdpowiedzUsuńA ja chciałam się z Tobą podzielić przepisem, który poznałyśmy dwa lata temu gdy spędzałyśmy wakacje w Pabianicach w ośrodku wypoczynkowym prowadzonym przez jednego kolegę Tatusia (kolegę z wojska). Danie to pomaga nam jakoś przetrwać te koszmarne upały, a przepis jest taki: kupujemy arbuza w naszym ulubionym sklepie „Biedronka” (nie wiem czy znasz tę sieć, ale jest naprawdę świetna!), Tatuś przerąbuje nam swoim wojskowym nożem zieloną kulę na pół a my szybko (rach-ciach-ciach) i opróżniamy skorupę z miąższu – miąższ ten potem wyrzucamy, bo Milenka ma uczulenie na arbuza, ja nie jestem uczulona, ale też tego świństwa nie jadam, żeby mojej siostrze nie było przykro. Potem do pustej skorupki wkładamy najpierw warstwę sardynek z puszki, potem szprotów – i tak na przemian aż wypełnimy skorupę kawonu aż po same brzegi!! Potem wkładamy to do zamrażalnika, by już po kilku godzinach cieszyć się smakiem zimnej, chrupiącej ambrozji! Ochłoda, ze palce lizać! Polecamy! Pozdrawiamy! I życzymy smacznego! Pa!
My się raczymy schłodzonym kompocikiem jabłkowym i ospale łuskamy słonecznika:) Uff jak gorąco:)
OdpowiedzUsuńczy siostry boczek myslaly kiedys o napisaniu ksiazki?? ;)
OdpowiedzUsuńTak galaretki to wariacja od Rachel, którą bardzo lubię! :) Żaden z przepisow nie jest przecież mój, to tylko wpis o tym jak my kulinarnie sobie ostatnio radzimy w upały.
OdpowiedzUsuńAle świetne, na pewno zrobię taką lemoniadę i galaretki u siebie;)
OdpowiedzUsuńOstatnio rownież zajadam sie arbuzem. Taki z lodówki jest świetny. Nie dość, ze chłodzi, to nawadniania. I ten smak.... :)
OdpowiedzUsuńDziwne, że od razu nie napisałaś, że autorką przepisu na galaretki jest R. Talbott.
OdpowiedzUsuńNie napisałam, bo ona absolutnie nie jest autorką tego przepisu! Naprawdę tak myślałaś?? :) Przepis jest stary jak świat proszę zobaczyć ile wariacji jest jego w internecie:
OdpowiedzUsuńdo skopiowania:
https://www.google.pl/search?q=galaretka+w+skórkach+od+cytryn&client=opera&hs=xA9&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0CAcQ_AUoAWoVChMI6q26r-WnxwIVQZQsCh3btw-4&biw=1346&bih=622
lub wpisać w grafikę Google "galaretka w skórkach od cytryn"
Przepis przypomniał mi się ostatnio gdy oglądałam Rachel, a chłodnik przypomniał mi się dzięki mojej Mamie, a dzięki koleżance powróciłam do dawnego kremu, który kiedyś lubiłam, no ale przecież bez sensu o tym pisać. ;)
Naprawdę niektórzy czytelnicy są chyba przez te upały lekko przewrażliwieni. :)
Polecam zjeść galaretkę! ;)
Genialne, muszę wypróbować chłodnik :)
OdpowiedzUsuńFajne przepisy, na pewno wszystkie wykorzystam :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńviola nie pisz bzdur.Elwira
OdpowiedzUsuńŚwietne przepisy, na pewno wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńP.s. Proszę poprawić "prostrzego" i "ztarte" ;)
Dziś wypróbowałam przepis na chłodnik. Pychota! :) świetne danie na upał :)
OdpowiedzUsuńbanalnie proste w przygotowaniu :)
z pewnością coś jeszcze wypróbuję, dziękuję :)
Swietny wpis,komentarze beznadziejne i zbedne.O tyle w temacie.
OdpowiedzUsuńLemoniada arbuzowa, to mój ostatni ulubieniec wakacyjny ;)
OdpowiedzUsuńJaka roslina obrasta płot? Wygląda bardzo ładnie :) Czy jest ziomozielona?
OdpowiedzUsuńFantastyczny wpis kulinarny!:) Dziękujemy!:)...chcemy więcej! :D Prosimy...:D
OdpowiedzUsuńJa nie wyobrażam sobie upałów bez mizerii, ogórki prosto z dziadka ogródka, mmmm.... :) A ulubiony obiad latem to jajko sadzone, fasolka (też dziadkowa!) z bułką tartą i młode ziemniaczki z koperkiem :)
OdpowiedzUsuńCzmiel (Autumn in Berlin)
Dziś idę do Biedronki po pastę z suszonych pomidorów i już mam pomysł na obiad bo ten makaron będzie jak znalazł :)
OdpowiedzUsuń