Poranna krzątanina zakończona drzemką Marysi. Uwielbiam wtedy się jej przyglądać. :)
Dziś mamy kilka spraw do załatwienia, między innymi jedziemy do naszej poradni zmierzyć i zważyć Marysię. Nie mamy wagi w domu, a ostatnio ważona była w maju! Przez ten czas przytyła równo kilogram i urosła 3,5cm! :)
W poradni jest tradycyjna, wiekowa waga, ale przynajmniej bardzo dokładna. :)
Dziś wybieramy się do Ani za miasto. Mamy ochotę na długi spacer! Musimy przedtem jednak coś zjeść, by mieć na wyprawę siłę. Oj to były same pyszności!
Takie pyszności można zjeść w restauracji hotelu Grzegorzewski pod Łodzią.
Naleśniki wybrałam z myślą o deserze, nie spodziewałam się jednak taaaakiej porcji. :)
Jeśli Was zastanawia, czemu tak lubię fotografować to co znajduje się na talerzu, no cóż, po prostu kocham jeść i uważam, że jedzenie wyjątkowo wdzięcznie pozuje do zdjęć. :)
Marysia dostała różowy fotelik i mogła w spokoju zająć się analizą. :) Ale skupienie! :)
Po drodze na spacer wstępujemy na budowę domu Ani i Łukasza. Przeprowadzka tuż tuż!
A później czas na spacer! Przeszłyśmy ok. 10 km!
Kocham polską wieś i jej przepiękne widoki. Tą przestrzeń i zapach siana. :)
Jestem z tych ludzi, którzy wręcz muszą doładowywać akumulatory na łonie natury! Tylko tak mogę odpocząć od natłoku bodźców zewnętrznych i zebrać myśli.
Marsz był na tyle długi, że po jakimś czasie postanowiłam iść boso. :)
To była długa wyprawa.
Pogoda idealna!
Wieczorem Ania i Łukasz przyjeżdżają do nas. Przygotowuję nadziewane bakłażany.
Bakłażana daaaaaj! :)
Wieczór mija nam bardzo przyjemnie w doborowym towarzystwie! Rozmawiamy do 1 w nocy!
Do jutra kochani! :)
Czy to ta sama Ania której przecudny domek pokazywałaś kiedyś w cyklu "podglądamy" ?
OdpowiedzUsuńCo spowodowało , że opuszczają taki klimatyczny domek ?
Smaku jedzenia patrząc na zdjęcie oczywiście nie ocenię , ale podane jest nieciekawie . Takie nawalone !
OdpowiedzUsuńCzytając Twoje codzienne posty dostałam wielkiego kopa do ogranięcia naszego mieszkania i efekty są takie że wczoraj pomalowaliśmy kuchnie (na taki jasny pastelowy fiolet) a dzisiaj posprzątałam cała sypialnie !
OdpowiedzUsuńAż chce się żyć :D (i mieszkać !)
Pozdrawiam !
Minka, ja mam podobnie jak czytam posty magicznego domku:D:D:D
OdpowiedzUsuńOd tygodnia leży u mnie bakłażan też muszę coś z nim zrobić. 10 km strasznie dużo jak córcia dała radę spała troszkę czy razem z wami podziwiala uroki wsi
OdpowiedzUsuńJa mam tak samo jak dziewczyny wyżej - motywujesz do działania!!! :)
OdpowiedzUsuńJa też tu jakoś podświadomie nabieram większej motywacji do zrobienia czegoś w domu 😊
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Wam tych długich spacerów. Całą ciążę o nich marzyłam jednak mój kochany syn niestety od urodzenia max 20 minut bez krzyku wytrzymywał w wózku. Teraz ma 1,5 roczku i uczymy się spacerować za rączkę.
Fajny nacinany sposób na czyszczenie miąszu bakłażana, ja je zwykle masakruje widelcami, łyżkami 😊 hehe
Pozdrawiam
Cudowne zdjęcia;) Ja bardzo lubię fotografować jedzenie:) Także w związku z tym kocham też takie zdjęcia oglądać. Naleśniki giganty! Nawet ja bym się najadła;)
OdpowiedzUsuńGusiu!
OdpowiedzUsuńBaaardzo proszę Cie powiedz mi co to za podłoga u Twojej Ani??? Jestem na etapie wykańczania domku i wyborów wagi życia i/lub śmierci :) W kazdym razie ciężar odpowiedzialności za decyzje wnętrzarskie czuje wielki. Pomóż.
agade z Aleksandrowa
agajasiak@poczta.onet.pl
Poproszę przepis na bakłażany! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że do Ciebie trafiłam - jest naprawdę magicznie :*
OdpowiedzUsuńW każdym Twoim Poście znajduję kawałek mojego serca - też potrzebuję polskiej wsi, marzy mi się domek w środku pola obok lasu :)
OdpowiedzUsuń