To po prostu niewiarygodne! Właśnie leci nam III trymestr ciąży! Kiedy to się stało? :)
Czas mknie jak szalony, bo jest rodzina a w niej wymagająca uwagi dwulatka, praca, dom i nie da rady poświęcić się tematowi w 100%. I chyba dobrze, bo człowiek by zwariował! :) Niejednokrotnie zdarza mi się nawet zapomnieć, że jestem w ciąży, chociaż fizycznie odczuwam ją dotkliwiej niż za pierwszym razem. Już pisałam, jak wyjątkowo odczuwałam mdłości w pierwszych 17 tygodniach (!) ciąży. Miały minąć, jak za sprawą czarodziejskiej różdżki po 12 tygodniu, ale one trzymały się mnie mocno jeszcze ponad miesiąc. A potem po prostu zniknęły, a nagle wyskoczył sporawy brzuszek. :) Po Annie Lewandowskiej nawet jeszcze nic nie widać, a u mnie znajomi wołają "O matko, jaki Ty masz brzuuuuch!". Co będą mówić za miesiąc, półtora? Nie mam pojęcia. :)
We wcześniejszej ciąży puchłam na całym ciele (w tym okresie było lato). Teraz mam wrażenie, że wszystko robi się nawet nieco szczuplejsze (niektóre spodnie z poprzedniej ciąży są luźniejsze) ale sam brzuch, rośnie i rośnie. :)
No wyobraźcie sobie, że przebieram się w piżamę, naciągam spodnie wysoooko, a Pan Poślubiony mówi: "Kochanie, wyglądałabyś uroczo w takich spodniach w biało-niebieskie paski" - ja: "Yyyy?" - "No takich a la Obelix!". ;)
No wyobraźcie sobie, że przebieram się w piżamę, naciągam spodnie wysoooko, a Pan Poślubiony mówi: "Kochanie, wyglądałabyś uroczo w takich spodniach w biało-niebieskie paski" - ja: "Yyyy?" - "No takich a la Obelix!". ;)
Coś jest na rzeczy, bo pomimo, iż jestem w dobrej formie i normalnie funkcjonuje, to jednak męczę się znacznie szybciej. Robię wszystko to co przed ciążą, ale wieczorem czuję się jakbym w jeden dzień przerobiła co najmniej tydzień. Wejdę po schodach i już czuję, jak moje serce w zawrotnym tempie pompuje krew (w ciąży ilość krwi zwiększa się nawet do 50%!). Marysia miewa teraz różne humory, czasami trzeba ukucnąć, coś jej wytłumaczyć, wziąć na ręce, pocieszyć, a ja po takim czymś czuję się jakbym miała za sobą niezłą rozgrzewkę w klubie fitness. Ogólnie brzuszek ułożył się znacznie niżej niż za pierwszym razem. Plus jest taki, że miewam bardzo sporadycznie zgagę (co dokuczało mi bardzo poprzednim razem), ale ucisk na pęcherz i cały środek ciężkości jest jednak inny.
Nie mniej jednak 2 trymestr ciąży minął mi bardzo szybko i spokojnie. Pomimo dość stresującego początku (błędne USG lekarza) nie jestem taka rozgorączkowana jeśli chodzi o wizyty lekarskie. Ponieważ bardzo cenię sobie panią doktor w swojej poradni, co miesiąc udaje się na wizytę kontrolną (ale bez USG!). Poprzednim razem w dniu porodu miałam ponad 15 badań USG. Bo chodziłam na wizyty prywatne, byłam w czasie ciąży w szpitalu i też miałam robione USG, a dodatkowo miałam 2 badania prenatalne (nieinwazyjne). W tej ciąży bardziej wsłuchuje się w swoje ciało. Czuję ruchy, miałam bardzo dokładne badanie USG tzw. połówkowe i nie muszę oglądać dzidziusia co miesiąc. Nie ukrywam, że jest to dodatkowa wielka oszczędność, a kwotę na prywatne wizyty z badaniem USG mogę poświęcić na wyprawkę.
W drugim trymestrze dowiedzieliśmy się również, jaka będzie płeć naszego drugiego dzidziusia. Już wiecie, że to nasza kolejna dziewczynka i nie ukrywam, że było to dla mnie duże zaskoczenie. Piszę dla mnie, bo Pan Poślubiony jako jedyny chyba na tym świecie :) od razu stawiał na dziewczynkę. Ja, jak zresztą wszyscy nasi najbliżsi, stawiałam na chłopca, bo jednak początek ciąży przebiegał zupełnie inaczej niż za pierwszym razem. Mogę Wam z góry powiedzieć, że absolutnie nie sprawdzają się te wszystkie przepowiednie dotyczące płci. Bo miałam mdłości, ochotę tylko na kwaśne, według innych ciąża nie odbierała mi urody, a brzuszek ułożył się zupełnie inaczej. Gdy na badaniu USG pani doktor powiedziała, że będzie dziewczynka, byłam zaskoczona, ale coś we mnie dumnie pyknęło i poczułam całą duszą, że właśnie tak ma być! Jestem przeszczęśliwa, chociaż nie wiem dlaczego, czuję jeszcze większą odpowiedzialność, gdy mam wychować dwie kobietki. Postaram się ze wszystkich sił, by być dla nich wzorem kobiecości, pokazać im siłę i delikatność za razem. Pewnie Mamy chłopców też mają jakieś swoje odczucia co do wagi ich wychowania, ale to jest właśnie taka pierwsza myśl, która mnie wtedy naszła. I chodzę dumna. :)
Będę starała się pomagać zbudować miedzy nimi tą siostrzaną miłość, która znam tylko z książek i obserwacji znajomych, bo u mnie w rodzinie było znaczniej więcej braterskich układów. :)
Wraz z ustaleniem płci dzidziusia, od razu pojawiło się nam w głowach imię. I chociaż dokładnie jak za pierwszym razem, nie braliśmy takiego imienia pod uwagę wcześniej, po prostu spadło - ot tak tego dnia i wiedzieliśmy, że to jest to! Gabrysia. :)
Co łączy moje obie ciąże to pewna obsesja. Jestem wręcz na skraju szaleństwa. Chodzi o lód... Jem (dosłownie gryzę) lód najzwyklejszy, którego składnikiem jest woda. Musi być rozdrobniony, lekko zalany gazowaną wodą z cytryną, 7UP lub sokiem jabłkowym (czyli coś lekko kwaskowego - inne napoje nie wchodzą w grę), tak by łatwo wydostawał się ze szklanki. Gdy nie ma mnie w domu, ratuje mnie KFC, gdzie mają jeden z lepszych "lodów", gdyż jest idealnie kruchy. Gdy już o tym pisze, ślina leci mi jak szalona. Nie umiem tego wytłumaczyć. Kolejnym ciekawym zjawiskiem (jestem pewna, że po tym wyznaniu wpiszecie mnie na listę szaleńców) jest ślinotok na widok mokrych... gąbek i na zapach zwykłego mydła w kostce. Oczywiście to nie jest tak, że chciałabym zjeść mydło! :-O Ale taką reakcje fizjologiczną na mnie te rzeczy wywołują. I wtedy tym bardziej chcę lodu! - Wiem to zakręcone! :)
Więc cóż zrobić mogę, tylko oszaleć w drugiej ciąży z miłości, szczęścia i potrzeby jedzenia lodu! :)
A o kolejnych perypetiach ciążowych napiszę za kilka tygodni. Robi się coraz ciężej! ;)
Nie mniej jednak 2 trymestr ciąży minął mi bardzo szybko i spokojnie. Pomimo dość stresującego początku (błędne USG lekarza) nie jestem taka rozgorączkowana jeśli chodzi o wizyty lekarskie. Ponieważ bardzo cenię sobie panią doktor w swojej poradni, co miesiąc udaje się na wizytę kontrolną (ale bez USG!). Poprzednim razem w dniu porodu miałam ponad 15 badań USG. Bo chodziłam na wizyty prywatne, byłam w czasie ciąży w szpitalu i też miałam robione USG, a dodatkowo miałam 2 badania prenatalne (nieinwazyjne). W tej ciąży bardziej wsłuchuje się w swoje ciało. Czuję ruchy, miałam bardzo dokładne badanie USG tzw. połówkowe i nie muszę oglądać dzidziusia co miesiąc. Nie ukrywam, że jest to dodatkowa wielka oszczędność, a kwotę na prywatne wizyty z badaniem USG mogę poświęcić na wyprawkę.
W drugim trymestrze dowiedzieliśmy się również, jaka będzie płeć naszego drugiego dzidziusia. Już wiecie, że to nasza kolejna dziewczynka i nie ukrywam, że było to dla mnie duże zaskoczenie. Piszę dla mnie, bo Pan Poślubiony jako jedyny chyba na tym świecie :) od razu stawiał na dziewczynkę. Ja, jak zresztą wszyscy nasi najbliżsi, stawiałam na chłopca, bo jednak początek ciąży przebiegał zupełnie inaczej niż za pierwszym razem. Mogę Wam z góry powiedzieć, że absolutnie nie sprawdzają się te wszystkie przepowiednie dotyczące płci. Bo miałam mdłości, ochotę tylko na kwaśne, według innych ciąża nie odbierała mi urody, a brzuszek ułożył się zupełnie inaczej. Gdy na badaniu USG pani doktor powiedziała, że będzie dziewczynka, byłam zaskoczona, ale coś we mnie dumnie pyknęło i poczułam całą duszą, że właśnie tak ma być! Jestem przeszczęśliwa, chociaż nie wiem dlaczego, czuję jeszcze większą odpowiedzialność, gdy mam wychować dwie kobietki. Postaram się ze wszystkich sił, by być dla nich wzorem kobiecości, pokazać im siłę i delikatność za razem. Pewnie Mamy chłopców też mają jakieś swoje odczucia co do wagi ich wychowania, ale to jest właśnie taka pierwsza myśl, która mnie wtedy naszła. I chodzę dumna. :)
Będę starała się pomagać zbudować miedzy nimi tą siostrzaną miłość, która znam tylko z książek i obserwacji znajomych, bo u mnie w rodzinie było znaczniej więcej braterskich układów. :)
Wraz z ustaleniem płci dzidziusia, od razu pojawiło się nam w głowach imię. I chociaż dokładnie jak za pierwszym razem, nie braliśmy takiego imienia pod uwagę wcześniej, po prostu spadło - ot tak tego dnia i wiedzieliśmy, że to jest to! Gabrysia. :)
Co łączy moje obie ciąże to pewna obsesja. Jestem wręcz na skraju szaleństwa. Chodzi o lód... Jem (dosłownie gryzę) lód najzwyklejszy, którego składnikiem jest woda. Musi być rozdrobniony, lekko zalany gazowaną wodą z cytryną, 7UP lub sokiem jabłkowym (czyli coś lekko kwaskowego - inne napoje nie wchodzą w grę), tak by łatwo wydostawał się ze szklanki. Gdy nie ma mnie w domu, ratuje mnie KFC, gdzie mają jeden z lepszych "lodów", gdyż jest idealnie kruchy. Gdy już o tym pisze, ślina leci mi jak szalona. Nie umiem tego wytłumaczyć. Kolejnym ciekawym zjawiskiem (jestem pewna, że po tym wyznaniu wpiszecie mnie na listę szaleńców) jest ślinotok na widok mokrych... gąbek i na zapach zwykłego mydła w kostce. Oczywiście to nie jest tak, że chciałabym zjeść mydło! :-O Ale taką reakcje fizjologiczną na mnie te rzeczy wywołują. I wtedy tym bardziej chcę lodu! - Wiem to zakręcone! :)
Więc cóż zrobić mogę, tylko oszaleć w drugiej ciąży z miłości, szczęścia i potrzeby jedzenia lodu! :)
A o kolejnych perypetiach ciążowych napiszę za kilka tygodni. Robi się coraz ciężej! ;)
ha doskonale Cie rozumiem... od 8 tygodni mamy tzw parke. Czas drugiej ciazy minal jak 1 trymestr a nie trzy a gimnastyka zafundowana przez syna w postaci padnij-powstan sprawil ze w tej ciazy ... schudlam...
OdpowiedzUsuńWspaniale, że dobrze się czujesz. Moje ciąże były właściwie identyczne, a mam córkę i syna :) Mi w ciąży przestały rosnąć włosy na nogach i miałam z głowy depilację :)
OdpowiedzUsuńO tak, u mnie również mogłam sobie odpuścić depilację, to była nieoceniona zaleta ciąży :)
UsuńHaha, Gusiu, ja podczas ciąży miałam obsesję zjadania gum do żucia! :) I nie chodziło mi o ich smak, tylko o konsystencję, oraz o to, żeby je pogryźć i połknąć, a nie tylko rzuć. Marzyłam o takich bezsmakowych... Niestety, ponieważ spora ilość gumy w żołądku nie jest zdrowa ;), musiałam zwalczać moją potrzebę. Było bardzo ciężko i niejednokrotnie poległam :>
OdpowiedzUsuńTakże całkowicie Cię rozumiem :)
Pozdrawiam, Marta I.
Jeszcze dodam, że wraz z porodem "nałóg" minął jak ręką odjął. Przypomniałam sobie o tym, że w ogóle miałam taką zachciankę, jak zajrzałam w szpitalu do torby i znalazłam zapas gum ;)
Usuńdobre dobre :)
UsuńHaha, tez mialam dziwaczne upodobania w ciazy😂 uwielbialam myc sobie jezyk, jakas taką niewyjaśniona przyjemność mi to sprawialo:) plus uwielbialam zapach Ciff-a nigdy wczesniej ani pozniej mi sie to nir powtórzylo😂
OdpowiedzUsuńJa też mam coś takiego, że gdy zęby myje to jest jakoś inaczej, aż sprawia przyjemność. Ciffu akurat w domu nie mam, ale gdziekolwiek pójdę i jest pomieszczenie (np. łazienka) zdezynfekowane (ale są to takie specjalne zapachy właśnie takie świeże) to mam to samo!
UsuńSpodnie a'la Obelix :D Jestem obecnie w 38tc i czasami czuję się podobnie :D
OdpowiedzUsuńMiałam to samo z cifem. Dosłownie się nim zaciągałam.
OdpowiedzUsuńO co chodzi z tym Cifem? Też tak mam��
UsuńPowodzonka :) badz dzielna! :*
OdpowiedzUsuńA ja w ostatniej ciąży miałam wciąż ochotę na kartacze i mleczną czekoladę z całym orzechami. W sklepie na widok czekolady z orzechami dostawałam wręcz ślinotoku, a gdy szliśmy z mężem na obiad, to po jakimś czasie nie musiałam nawet mówić, co chcę, bo pani z baru wiedziała, że będą kartacze:)
OdpowiedzUsuńChyba idziemy łeb w łeb, jamam termin na 15 maja, a Ty Gusiu? :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za to, że mimo takich obowiązków dajesz radę ze wszystkim no i trochę zazdroszczę tak pomocnego Pana Poślubionego :)).
W jakim systemie teraz pracujesz? Chodzisz do pracy według własnego grafiku/kiedy jest potrzeba?
Ja termin mam wcześniej! Ależ ten czas leci!
UsuńHaha niezle z tym lodem :) mam bardzo wrazliwe zeby i jak pomysle o gryzieniu lodu to az mnie ciarki przechodzą, brrr ;)) u mnie cala ciąza wlasciwie bez zachcianek ale przypomnialo mi sie ze szczerze znienawidzilam zapach winogronowego peelingu do ciala - do tej pory mi slabo na sama mysl :) zazdroszcze dwoch dziewczynek, chcialabym miec druga coreczke bo corka to najpiekniejszy prezent dla matki! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO lodowych zachciankach ciążowych nie słyszałam, ale najwidoczniej w tak wyjątkowym stanie każdy organizm domaga się czegoś innego. Z pierwszej ciąży pamiętam, że obsesyjnie pochłaniałam jabłka...po 1,5kg dziennie. Do tej pory pamiętam wzrok ekspedientki z zieleniaka, kiedy odwiedzałam ją codziennie... w wiadomym celu;)
OdpowiedzUsuń