Dziękuję Wam, że tak ciepło odebraliście nowy cykl wpisów. Przyznam, że miałam trochę wątpliwości, ponieważ tak trudno pisać we współczesnym świecie o pięknych rzeczach bez sprowadzania ich tylko do roli przedmiotów. Otacza nas tyle reklam, że już sami nie wiemy czy kupujemy coś co jest nam potrzebne, czy dlatego, że inni to mają lub tak mocno zadziałała na nas reklama. Zeszły rok był bardzo ubogi towarzysko, wiec rozmowy o przedmiotach codziennego użytku oraz polecenia bliskich nam osób były znikome, a przecież wiadomo, że najlepsza jest reklama szeptana, gdy polecenia są wplątane w opowieści o naszej codzienności, podczas rozmowy. Taki mam stosunek do rzeczy. Dla mnie są ułatwieniem, strefą komfortu, pretekstem, by zanurzyć się w dany temat głębiej. Dziś w "Ładnych i Dobrych" pojawią się przedmioty, które pozwalają mi zatroszczyć się o samą siebie. Wspominałam Wam już, że dla nas zeszły rok, chociaż teoretycznie zwolnił, był przepełniony chaosem, pośpiechem i tak naprawdę musieliśmy powalczyć o te chwile zwolnienia. Chociaż świat się zatrzymał, lockdown spowolnił wiele sfer naszego życia, to człowiek ma niestety taka naturę, że chce to wszystko potem nadgonić. I nas to nie ominęło, a na dodatek końcówka roku i jego podsumowanie mocno nas zasmuciły. To co się dzieje na świecie, w kraju, z naszą planetą, nie idzie w dobrą stronę. Mam takie wewnętrzne poczucie i intuicję, że wszystkim nam potrzeba po prostu więcej spokoju. Ten spokój wewnętrzny przełożyłby się na świat zewnętrzny. Zaczęłam dostrzegać moc harmonii między działaniem, a spokojem i odpoczynkiem. Zrozumiałam, że mamy w sobie jakieś odnawialne pokłady energii, które musimy dobrze ulokować i tak zagospodarować, by się wewnętrznie nie wypalić. Uwielbiam działać, tworzyć, być kreatywna i sprawnie posuwać kolejne zadania do przodu, jednak zawsze musi być ten moment doładowania. Wcześniej doładowaniem był dla mnie sen, którego umówmy się jako mama nie mam zbyt wiele (chociaż nie mogę narzekać, bo nie jest już tak źle), jednak i to przestawało wystarczać. Poczułam, że w tych chwilach zwolnienia, muszę zająć się sobą. Swoim ciałem, swoimi myślami i mówiąc trochę górnolotnie - swoją duszą. Jako mama 3 dzieci, osoba, która jednocześnie ma bardzo twórczą, wymagającą pracę mam tendencje do zapominania o sobie i moich potrzebach. Jednak od jakiegoś czasu zaczęłam trochę więcej skupiać się na sobie. Ta potrzeba wyniknęła również z tego, że nie bez echa odbił się na mnie zeszły szalony rok. Stałam się trochę mniej cierpliwa, a nerwowość wkradała się każdego dnia. Zaczęłam nad tym pracować, by wrócić do swojego źródła spokoju. Jest we mnie taki paradoks, że są takie osoby w moim życiu, które z całą pewnością mogą określić mnie jako przykład osoby spokojnej, opanowanej. Są też osoby, które ostatnią rzeczą jaką o mnie mogą powiedzieć to, że jestem oazą spokoju, bo widziały mnie w kryzysowych sytuacjach. Bo we mnie są te dwa wilki i w zależności, którego wilka karmię, ten wygrywa. (Przypowieść o dwóch wilkach - polecam przeczytać bo jest prosta i piękna) Ta moja praca trwa od lat. Staram się również dobierać uważniej przyjaźnie i osoby, które mnie otaczają, bo i one mają niesamowity wpływ na nasze życie. Od lat poszukuje spokoju i wyciszenia. Jednak zwłaszcza teraz, gdy ten chaos minionego roku nadal się tli, a być może nawet nie raz wysunie się na pierwszy plan, ten spokój wewnętrzny jest dla mnie kwestią kluczową. Zaczęłam trochę więcej pochylać się w stronę moich potrzeb, skupiając się na tych duchowych, bo wiem, że i one przełożą się na lepszą jakość naszego życia rodzinnego, bycia mamą i żoną, rozwijaniu swoich pasji i i ogólnego zadowolenia z życia. Czuje się jakbym wracała do domu. :)
I chociaż dziś będzie wpis o przedmiotach, pamiętajcie, że za nimi kryje się drugie dno pozytywnej energii. Zapraszam Was na moje duchowe przyjemności.
Zacznę od strefy komfortu w domu. Może są osoby, które po ostatnim roku mają już swoich czterech ścian dosyć, ale ja jako domatorka, jeszcze bardziej doceniłam nasz Magiczny Domek. Jeszcze mocniej chcę go usprawnić, a głowę mam pełną zmian i pomysłów. Naprawdę lubię tu być. Teraz skupiam się na tym by wybierać do niego rzeczy dobre. Zawsze miałam słabość do tekstyliów, więc koce pojawiały się u nas często. Dawno temu jednak nie zwracałam uwagi na ich skład. I najczęściej było tak, że albo się człowiek pod nimi pocił i nadal się nie rozgrzewał, albo było pod przykryciem tak gorąco, że nie mógł wysiedzieć, pomimo iż nadal było chłodno w pomieszczeniu. To problem płynący z sztucznych tkanin i materiałów. W ciągu minionych lat sukcesywnie pozbywałam się kocy, które nie mają naturalnego składu. Na sezon zimowy kupiłam koc w 100% wełniany, który idealnie grzeje, ale dostosowuje się do panującej temperatury (jeśli grzejemy w kominku i robi się cieplej, nam nadal nie jest gorąco). Koc nie jest tak delikatny w dotyku (nie gryzie, ale nie jest aksamitny) jednak jeśli o takim marzycie, to z kolei w sypialni mam koc w 100% z kaszmiru oraz nasz lajetkowy koc żakardowy z bambusa. Oba są delikatne i mają świetne właściwości termoregulujące. Naturalne tkaniny mają jednak to do siebie, że z czasem się mechacą, ale idealnie radzi sobie z tym maszynka do ubrań. Koce z naturalnych tkanin są oczywiście droższe, ale lepiej mieć 2-3 koce świetnej jakości, które rzeczywiście robią to co mają robić (grzeją ale człowiek się pod nimi nie poci).
To samo jeśli chodzi o buty po domu. Zimą dla mnie ważne jest to, by kapcie grzały stopy, ale bym mogła w nich chodzić również na boso i nie czuła dyskomfortu. Stopa w sztucznych butach po prostu się poci. Wybrałam kapcie z naturalnym futrem polskiej marki Vanuba. Są bardzo wygodne, ciepłe i noga jest suchutka i pachnąca. ;)
Do domowych przyjemności zaliczam również palenie świeczek. Zawsze miałam na ich punkcie fioła, ale odkąd zostałam mamą ta miłość się jednak zmieniła. Świeczki nie palą się u nas już cały czas (przy dzieciach raczej w ogóle - chyba, że na stole, podczas przyjęć), zapalam je tylko, gdy jest to czas dla mnie. Bardzo często palę świeczki, gdy maluje akwarelami przy biurku, gdy biorę relaksującą kąpiel lub gdy czytam książkę. To dla mnie taki rytuał, który daje mi poczucie, że oto płynie czas, który przeznaczam na wyciszenie i zajęcie się sobą. Drugą sprawą jest zapach. Nie lubię już intensywnych, sztucznych zapachów, nawet słynne Yankee Candles są dla mnie za mocne. Dlatego wybieram świeczki z naturalnym składem i olejkami. Tą dostałam na gwiazdkę i jej świeży zapach jest uzależniający!
Od jakiegoś czasu staram się czytać jeszcze więcej książek. Kupuję i mam ich mnóstwo. Jeszcze nie dojrzałam do przerzucenia się na czytnik (mój brat namawia mnie od lat!), bo kocham tradycyjne książki (ich zapach, ciężkość, kształt). Gdybym tylko mogła czytałabym cały czas. Mogłabym zrzucić winę za brak czasu na czytanie na dzieci, ale wiem z doświadczenia, że naprawdę przy dzieciach czytać można dużo (jeśli chodzą spać o przyzwoitej porze). Gorzej jest z wyłączeniem się z trybu online. Ileż to czasu człowiek marnuje buszując w sieci lub cały czas wertując Netflix'a, podczas gdy mógłby zaczytać się w książkach. Mam kilka sposobów, by czytać sprawniej. Po pierwsze czytam ok. 2-3 książki na raz (najczęściej zupełnie inna tematyka) i trzymam je w różnych miejscach. I tak, przy stoliku nocnym mam dwie książki i czytam je na zmianę usypiając Miłoszka w ciągu dnia. W salonie przy lampce czytam jedną główną książkę wieczorami. Pewnie trudniej tak zrobić z powieściami, które wciągają (wtedy warto po prostu książki ze sobą wszędzie nosić ;) ) ale ja w tej chwili mam taki okres na książki bardziej rozwojowe, poradnikowe, które z powodzeniem można czytać jednocześnie. W tej chwili po prostu interesuje mnie kilka rzeczy na raz i bardzo trudno byłoby mi się zdecydować na jedną pozycję, a ciekawość co w każdej książce piszczy jest na tyle duża, że staram się być na bieżąco z każdą z nich. Obecnie czytam różne psychologiczno-duchowe poradniki, które pomagają mi zgłębić tajemnice wewnętrznego spokoju oraz książki poszerzające spojrzenie na wychowanie dzieci. Są też takie książki, które można czytać przez cały rok po jednym rozdziale. Taka książką jest na przykład "Ścieżka prostej obfitości". Na zdjęciu zaledwie kilka książek z obecnie czytanych lub czekających w kolejce, bo cała kolejka piętrzy się na mojej szafce nocnej. :)
Herbata, wypita w ciszy, bez pośpiechu, nie do posiłku ale dla smaku samego w sobie. Bardzo lubię herbaty z mieszanką ziół, bo ich smak jest wielowarstwowy i nie potrzebują już żadnych dodatków (nie słodzę herbaty ani nie dodaję mleka - jak w przypadku kawy). Staram się robić takie ćwiczenia, by picie chociaż tej jednej filiżanki herbaty wieczorem było zajęciem samym w sobie. Ewentualnie mogę w trakcie czytać lub rozmawiać na przyjemne tematy z bliską mi osobą, ale staram się też po prostu być tu i teraz, czuć ciepło kubka w dłoni, rozejrzeć się dookoła i delektować się ciszą (gdy już nasze dzieciaki smacznie śpią). Oj wtedy docenia się te piękny dźwięk ciszy. To takie proste i takie cudowne.
Cudowny wpis, który pozwolił mi się zrelaksować 😍 bardzo się cieszę że wracasz do pisania bloga bo uwielbiam czytać Twoje wpisy i tęskniłam za nimi.
OdpowiedzUsuńGusiu a czy na macie leżysz na łóżku czy na podłodze? Ja podobnie jak Ty skusiłam się jakiś czas temu na matę i też mi bardzo pomoga ale zastanawiam się jak powinno się jej tak faktycznie używać, na twardej czy miękkiej powierzchni? 🤔
Judyta
Dziekuje! Ja używałam tylko na materacu i kanapie, ale na gołe ciało, leżąc równo na całej powierzchni. Wydaje mi się że wtedy może nacisk nie jest taki mocny jak na twardej powierzchni, ale z drugiej strony mata lepiej układa i przylega do całego ciała. :)
UsuńJak zawsze wartościowy wpis .... czytam Cię 9lat i to jedyny blog gdzie czekam z niecierpliwością na nowe wpisy i któremu jestem w stanie poświęcić czas, bo on absolutnie jest tego wart... mam pytanie odnośnie masażu kamieniem twarzy ,czy robisz to według jakieś instrukcji?jest jakiś schemat aby te ruchy faktycznie wpływały na stan skóry?dziękuje za informacje, pozdrawiam z mrożnej Norwegii😊dużo zdrówka i siły
OdpowiedzUsuńJa też chętnie się dowiem!
UsuńDodam jeszcze że tak samo jak Ty chwila z ksiązką, świece , pyszna herbata to rozwiązania na kojenie duszy i ciała... do słodyczy ciągnie mnie całe życie i wstyd sìe przyznac ile ich jestem w stanie pochlanac dlatego ciekawa jestem tego rozwiazania z gorzka czekolada ktirej zawsze unikalam.... cwicze joge od roku z przerwami bo ciezko monsie bylo przekonac ale strona simplelife ma swietne schematy i propozycje dla poczatkujacych a oprocz tego cwicze z Jillian Michaels bo musze sie miec porzadny wycisk wtedy czuje ze naprawde cos zrobilam dla ciala ..... tutaj w Norwegii odkrylam zamilowanie do pieszych wedrowek , pejzaze i okolice zapraszaja by odkrywac nowe miejsca i to jest swietny sposob na oczyszczenie glowy... w Polsce nie mialam takich mozliwosci tutaj natura jest na wyciagniecie reki wiec grzech niekorzystac😊to moje sposoby na dovre samopoczucie i zadbanie o siebie
OdpowiedzUsuńNie odczuwasz dyskomfortu psychicznego w związku z użytkowaniem kapci, których materiałem jest futro naturalne futro? - "Wybrałam kapcie z naturalnym futrem".
OdpowiedzUsuńNie mam problemu z wełną owczą, wręcz uwielbiam jej właściwości. Owce muszą być strzyżone i nie dzieje się im krzywda. :)
UsuńTak dla jasności, te kapcie są zarówno ze skóry, jak i wełny owczej, więc jakiejś owcy jednak krzywda się stała. Ale kto nigdy nie nosił skórzanych butów albo innych akcesoriów, niech pierwszy rzuci kamień... I jednak owca nie musi być strzyżona, tak jak krowa nie musi być dojona - to tylko nasze, ludzkie "potrzeby"... Nie chcę nikogo urazić, sama niestety nadal kupuję skórzane buty, choć wolałabym znaleźć równie wygodne i trwałe z innego materiału.
UsuńPrzepraszam, ale musiałam to napisać...
Gusiu, trafiłam do Ciebie bardzo dawno, od razu bardzo polubiłam i od tamtego czasu jestem stałą czytelniczką Twojego bloga. Nowa seria bardzo mi się podoba, choć dla mnie wszystkie wpisy są ciekawe i inspirujące. Dziękuję, że znajdujesz czas na bloga, pomimo tylu zajęć i obowiązków. I że to miejsce wciąż emanuje spokojem i życzliwością. Pozdrawiam serdecznie.
Moje ciało-moja sprawa(to modne hasło}Nie chcesz nosić niczego z naturalnej skóry, czy futra-po prostu nie noś! Nie narzucaj komuś swoich przekonań!
UsuńCudny wpis, z ktorego klimatem zgadzam sie w 100% Niedawno zostalam mama po raz pierwszy i takie dbanie o siebie i wartosciowy czas dla siebie nabraly nowego wymiaru. W polowie stycznia zrobilam sobie liste takich nawykow (dla ciala, duszy i umyslu) i bardzo sie staram o to dbac, choc z 3miesiecznym szkrabem czasem jest ciezko. Ale jesli Tobie z trojka sie udaje, to mnie tez musi�� Jakze wazna jest ta uwaznosc i dobre gospodarowanie energia. Pozdrawiam i zycze spokoju!
OdpowiedzUsuńOd samego czytania zrobiło mi się tak błogo, tak spokojnie. W życiu bardzo ważne jest znalezienie balansu. Wazneyjest też robienie sobie małych przyjemności. Dla jednych to będzie czytanie książki, słuchanie muzyki, kąpiel coś co będzie tylko moje, chwila ukojenia i odpoczynku. Moment regeneracji. Pozdrawiam Gusiu i życzę więcej takich chwil tylko dla siebie ❤️
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje wpisy, niezmiennie od chyba 7-8lat są dla mnie jak ta "chwila gdy gorzka czekolada rozpływa się w ustach" delektuje się nimi, uspokajam, przenoszę w inny świat, humor się poprawia;) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńZ takich samych powodów też nie korzystam z czytnika. Lubię zapach książek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, wpis dał mi chwilę wytchnienia i relaksu.
OdpowiedzUsuńŚwieca wygląda zachęcająco - zdradzisz jaka to marka albo gdzie można ją kupić?
to świeca z Action
UsuńW tym zdumiewającym i oszalałym Świecie jesteś nam wszystkim potrzebna.Sprawiasz,że szukamy spokoju w prosty i oczywisty sposób.Ewa.
OdpowiedzUsuńWitaj Gusiu, jak zawsze jakość a nie ilość u Ciebie. Bardzo ciekawie napisałaś o tym ograniczeniu. Musiałaś poruszyć temat ponieważ zauważyłam sama jak bardzo firmy kosmetyczne cierpią a sprzedaż coraz to nowych kosmetyków jest spowolniona. Marketing szeptany jest bardzo popularny. Sama przyznaję, że chętnie przyglądam się rzeczom o których piszesz. Czasami zdarza się, że piszesz o czymś nad czymś się zastanawiam ale nie jestem pewna. Takie dziwne trochę czasy, że wszystkiego jest tak dużo i jesteśmy atakowani reklamami dookoła...
OdpowiedzUsuńMimo to, lubię sama poświęcić sobie chwilkę czasu i zająć się sobą...
Dziękuję za piękny post.
Dzięki Twojemu poleceniu zakupiłam kremy Veoli, rzeczywiście są świetne :) zwłaszcza teraz, gdy mam mega problem z przesuszoną skórą..
OdpowiedzUsuńCzytam Cię już tyle lat i tak naprawdę to jedyny blog, przy którym zostałam ;)
dziękuję za każdy wpis :)
Aneta
Obuwie, w którym chodzę po domu jest dla mnie bardzo ważne. Muszą być miękkie i ciepłe. Kupiłam takie w sklepie internetowym z obuwiem. A jak kupuje buty, to się nigdy nie kończy na jednej parze. Zakupiłam sobie również kozaki damskie, ponieważ były w atrakcyjnej cenie. Obie pary butów są bardzo wygodne.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis, warto pamiętać, że o urodę trzeba dbać :)
OdpowiedzUsuńMedytacja jest bardzo pomocna. Warto wykonywać ją poprawnie, ja ostatnio zakupiłem poduszkę do medytacji:
OdpowiedzUsuńhttps://magictrip.pl/