Mogłoby się wydawać, że możemy leniuchować bez końca i wstawać późnym popołudniem. Jednak rano le jardin czeka na trochę czułości. Pod nieobecność właścicieli zajmujemy się z Mamą ogrodem. Podlewamy pomidory, pielimy i przycinamy kwiaty.
Ciekawa jestem jak miewa się mini-ogródek w Magicznym Domku. Jestem pewna, że jest mu dobrze, gdyż jest pod opieką mojej Babci.
Tak jak teraz ogródek w Villefranche jest pod naszą. Trzeba dbać o swoje ogródki, bo w naturze tkwi wielka siła.
W środy w naszym miasteczku odbywa się targ z pysznościami, więc czas na poranne zakupy.
A po powrocie lunch. Dziś carpaccio od ulubionego rzeźnika i wiejska bagietka kupiona na targu. Francuskie jedzenie się do mnie uśmiecha. :)
Wczoraj wybrałyśmy się na zakupy do Nicei. Podoba mi się tu, że w obojętnie jakim sklepie spożywczym, targu czy malutkim sklepiku jedzenie prezentowane jest bardzo apetycznie.
W Polsce taka kultura zaczyna dopiero wchodzić do droższych delikatesów typu Alma czy Piotr&Paweł. Bywam czasami w takich sklepach, że aż ciarki przechodzą po plecach...
Tu jedzenie nie dość, że pięknie wygląda to też wyśmienicie smakuje. Na stoisku z serami można dostać zawrotu głowy!
Wstąpiłyśmy również do galerii Nicetoile w centrum Nicei gdzie znajdują się moje ulubione wnętrzarskie sklepiki. (Habbitat, Comptoir de Famille, Maisons du Monde oraz Nature et Decouvertes). Udało mi się kupić kilka drobiazgów do Magicznego Domku.
By jeszcze nacieszyć się zapachem morza, wieczorem wybrałyśmy się na spacer wzdłuż wybrzeża. Lubię odgłos kołyszących się do snu łódek w marinie.
Piękna jest Francja, nie można nacieszyć oka i do tego pyszne francuskie jedzenie.Niesamowite widoki, tylko można pomarzyć o takim życiu.Pozdrawiam ciepło z Polski:)
OdpowiedzUsuńOlga
Vive la France!!!
OdpowiedzUsuń:-)
Ale miałyście tam dobrze. Bajka!
Moje życie!
TYLKO POZAZDROSCIC,NAJPIEKNIEJSZE SA TAKIE WAKACJE,NAJGORSZE SA POWROTY DO RZECZYWISTOSCI,CIEKAWE,CZY FRANCUZI ZDAJA SOBIE SPRAWE,ZE MAJA TAK FAJNIE POZDR.KASIA
OdpowiedzUsuńOlga - piękna jest Francja jednoczesnie taka swobodna, uroczo niedoskonała. A na południu życie toczy się wolniej i uważniej - cudowne uczucie.
OdpowiedzUsuńMimi - Mamy nadal! Z Mamą siedzimy sobie tu jeszcze do 16go czerwca! :)
Kasia - też trochę się obawiam powrotu do rzeczywistości. Ale na swój sposób lubię nasz ojczysty kraj. Gdy wracam samochodem z lotniska podziwiam rozległe, soczyście zielone pola. Poza tym zawsze mam masę pomysłów co zrobić po powrocie. Począwszy od spotkań towaryskich, zmian w Magicznym Domku po chęć tworzenia. No i siłe daje myśl o kolejnych podróżach. :)
Na tym wlasnie to polega,ja tez uwielbiam nasz kraj,tylko pewne rzeczy draznia ,a z takich podrozy czerpiemy sile na zime,pomysly,marzenia i chyba trzeba sie cieszyc ze tak to postrzegamy.dobrego wypoczynku i dzieki za fajne wpisy,mozna poczuc klimacik pozdr.kasia
OdpowiedzUsuńCo to jest to intensywnie czerwone stanowiące oko kompozycji na talerzu?
OdpowiedzUsuńPollyanna
Kasia - masz rację, podróże dają nam wiele siły, inspiracji. Z jednej strony podziwiamy świat i możemy uszczknąć z niego coś dla siebie, z drugiej strony możemy zatęsknić za swoim krajem i docenić to co mamy. Bardzo lubię to uczucie.
OdpowiedzUsuńPollyanna - to carpaccio - surowe mięso z wołowiny pokrojone na cieniutkie plasterki. To przysmak raczej włoski ale tu też tego sporo. Jeśli lubisz surowe mięso i np. tatar to polecam!
Villefranche...trzeci raz spedzasz tam wakacje i ciagle ten sam blad! a dokladniej Villefranche- sur- Mer!
OdpowiedzUsuń