06 czerwca 2011

Francuskie Życie

Witajcie moi mili! Po trzech dniach zachłyśnięcia się spokojem, wypoczynkiem i inną rzeczywistością pragnę Wam nieco przybliżyć moje życie tu na miejscu.

Są różne sposoby na spędzanie wakacji. Można zorganizować wyjazd bardzo aktywnie i sportowo. Mam na myśli wędrówki po górach, spływy kajakowe, żeglowanie i inne wyjazdy powiązane ze spotem. 
Innym sposobem jest zwiedzanie cudownych miejsc z historią. Zwiedzanie zabytków, wędrówki z przewodnikiem szlakiem dalekich przodków.
Można też być tak stęsknionym za nic-nie-robieniem i ma się ochotę leżeć plackiem na plaży przez 2 tygodnie. Myślę, że każdego z nas nachodzi chęć na jakąś wersje - w zależności od nastroju.

Moje coroczne wakacje we Francji traktuję jednak trochę inaczej. Dla mnie jest to wskoczenie w inną rzeczywistość przy jednoczesnym poczuciu, że jestem znów u siebie. 
To mój równoległy świat. Tu jest moja rodzina, tu znam każdą uliczkę miasteczka przy Nicei oraz każdy zakątek tego domu. Gdybym tu mieszkała urządziłabym go w identycznym stylu.
Odpoczywam i regeneruję się w tym miejscu niesamowicie, nie robiąc właściwie nic nadzwyczajnego. Cykl dnia ustalony jest tu posiłkami. I cały dzień kręci się wokół jedzenia. Nie, tu nie można przejść na dietę. To po prostu niewykonalne. :)

W tym roku jestem tu z moją Mamą. Przyjechała już tu jakieś 3 tygodnie temu. Żanecia (moja ciocia a kuzynka Mamy) wyjechała z mężem na wycieczkę po Francji. Teraz z Mamą czekamy na jej powrót za tydzień. Póki co zajmujemy się domem, dbamy o ogródek i zastanawiamy się co przyszykować na kolację powitalną gdy już właściciele wrócą. 

Nasz dzień zaczyna się wcześnie rano od kawy, którą pijemy jeszcze w piżamach w ogródku. Następnie przygotowujemy sobie śniadanie.



























Po sniadaniu idziemy do centrum miasteczka na zakupy.




















































Uwielbiamy cudowny sklep z mrożonkami - PICARD. Nie mogę zrozumieć dlaczego czegoś takiego nie ma w Polsce. Można w tym sklepie dostać dosłownie wszystko. Do tego jest bardzo pięknie i apetycznie opakowane.















Po zakupach szykujemy się na spacer lub plażę.
* (moja Mama w białej czapeczce)



























































Po przeczytaniu kilku stron książki, opieczeniu się po 2 stronach i peelingu stóp dłoni kamyczkami (działa niesamowicie!) uciekamy z plaży. Nie ma sensu siedzieć za długo tym bardziej, że zaczyna nam burczeć w brzuchu.






































































Jemy takie ilości bagietki z różnymi pysznościami (sery, pasztety, wędliny), że po takim posiłku można jedynie uciąć sobie popołudniową drzemkę!
Po przebudzeniu znów idziemy na zakupy, zajmujemy się domem i podjadamy od 18-22 non stop. Nie wiem w jakim rozmiarze wrócę z tego wyjazdu ale nic nie jest w stanie mnie powstrzymać od nieustannego delektowania się francuskimi smakołykami.

Wieczorem już w łóżku urzekam się lekkimi książkami z francuskim akcentem. 
Ah! Uwielbiam tu być!















Tak wygląda nasz taki typowy dzień. Jutro natomiast jedziemy do Nicei. Zajrzę do moich ulubionych sklepów wnętrzarskich i mam nadzieję, że uda mi się coś znaleźć do Magicznego Domku.
Pozdrawiam Was mocno!
SHARE:

8 komentarzy

  1. ooo, cudownie! uwielbiam takie klimaty. Świetnie to wszystko się prezentuje. Mama wygląda bardzo zgrabnie i młodo :-)
    dzięki za przeniesienie na chwilę do innego świata. pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale masz fajnie:)) wspaniałe wakacje:))

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. no to brak mi słów.
    BOSKO!!!!!!!!!!!!!!
    najedz się i za mnie tych pyszności!!!
    cudnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham takie przestrzenie i lazur morza... a jeszcze bardziej winko do każdego posiłku. ;-)
    Pozdrawiam z Polski (u nas strrraszna susza :( ) :*
    Pollyanna

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnieszki - Widzę, że lubimy podobne klimaty! :) Mama rzeczywiście wygląda fenomenalnie, gdy idziemy ulica to za nią się oglądają mężczyźni - no cóż już się do tego przyzwyczaiłam ;)

    Ola_83 - Dziękuję! Odpoczywam i ładuje akumulatory!

    Stula - z tymi pysznościami to trochę niebezpiecznie! Już przytyłam 1,5 kg! ;)

    Pollyanna- Winko do posiłku to jest to! :) U Was susza straszna a u nas gorąco i słońce na zmienię z burzami i z deszczem - ale dobrze jest tak trochę odpocząć od gorąca

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko pozazdrościć takich wakacji. UMI :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zabierz mnie kiedyś ze sobą ;) Haha!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale pięknie tam! Chciałabym tam pojechać:)

    OdpowiedzUsuń

© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig