Ale ten czas leci! Ostatniego posta umieściłam 6 dni temu a wydaje mi się jakby to było przedwczoraj. Dużo się ostatnio działo więc czas przemyka w przyspieszonym tempie. Jest to jednak okres bardzo pozytywny.
Spędziłam przeuroczy weekend z moimi dziewczynami. Okazja była wyjątkowa - kolejny wieczór panieński (a raczej dzień-wieczór-noc). (o swoim pisałam wcześniej tu)
Przebrane za kowbojki spotkałyśmy się 'w samo południe' w parku by wypić lampkę szampana za naszą Anię.
Następnie udałyśmy się do pobliskiej szkoły tańca na zajęcia z salsy! Ah jaki ten taniec jest niezwykle kobiecy!
Po ciężkim treningu polał się kolejny szampan. ;)
Ania po każdym etapie naszej wycieczki miała zadania do wykonania. Dzięki nim mogła dostawać w nagrodę prezenty. Po zajęciach z salsy musiała oczywiście zatańczyć cały układ, a następnie dostać przynajmniej 3 autografy i dedykacje od najprzystojniejszych mężczyzn na ulicy. W rytmie Alabama Song trafiłyśmy do najbliższego baru - w biały dzień jak na prawdziwych kowbojów przystało.
Ania zasłużyła na pierwsza turę prezentów. :)
Czas ruszyć w drogę.
Kolejny cel - park linowy. Miało to być kolejne zadanie Ani, jednak wszystkie postanowiłyśmy wykazać się odwagą i przejść ten przerażający tor przeszkód.
Szaleństwo - decyzja padła na najtrudniejszą, najdłuższą i najwyżej położoną trasę. Odwaga lwem!
Dla mnie była to niezmiernie trudna próba charakteru. Gdy wspięłyśmy się po ściance na samą górę myślałam, że padnę! - było naprawdę wysoko. Myślałam, ze nie dam rady. Tor przeszkód był strasznie długi, trudny, nie było jednak opcji by zawrócić. W pełnym skupieniu wykonywałyśmy zadania, było to jak walka o przetrwanie. Niesamowite jest jednak to ile w człowieku jest odwagi gdy tylko się odważy odważyć...
Pomimo totalnego zmęczenia, siniaków, skaczącej adrenaliny satysfakcja po dotknięciu palcami gruntu jest ogromna!
Pod wieczór padnięte, szczęśliwe uczciłyśmy nasze dokonania - w stajni na sianie.
A wieczór przy ognisku był również okazją by pożegnać mijające lato...
Bawiłam się świetnie. Obiecuję sobie zawsze poszerzać swoje horyzonty, stawiać czoło swoim lękom i zachować tą nutkę szaleństwa w życiu... Naprawdę warto.
Ucałowania od Magicznego Domku!
Super zabawa :) czytając Twoje wspomnienia z w zasadzie "dnia panieńskiego" żałuję że mój się nie odbył :( Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na panieński!
OdpowiedzUsuńTematyczne panieńskie to jest to, wasz w ogóle był świetny! Gratuluję pomysłu ;)
OdpowiedzUsuńŚWIETNIE SPĘDZIŁYŚCIE CZAS:)))
OdpowiedzUsuńMacie świetne pomysły na wieczory panieńskie :) pozazdrosić koleżanek! :)
OdpowiedzUsuńoryginalny pomysł, super:)
OdpowiedzUsuńFantastyczny i bardzo oryginalny wieczór panieński, super:)
OdpowiedzUsuńGusiu bardzo dziękuję Ci że odpisałaś na mojego maila:)
OdpowiedzUsuńMasz przecudownego bloga, jest strasznie inspirujący, ciepły i pozytywny!
OdpowiedzUsuńMasz piękne życie i widać, że je doceniasz i potrafisz z niego korzystać :)
Cieszę się, że tu trafiłam :)
Niestety nie znalazłam nigdzie Twojego imienia, ale wiedz, że byłaby z Ciebie fajna Kinga, po prostu widząc Twoją twarz od razu nasunęło mi się to imię :)
Miłych dni!
Natalala
poznaje łodzkie klimaty ;) pozazdroscic zgranej paczki kolezanek i wspaniałych pomyslow :) pozdrawiam ciepło:*
OdpowiedzUsuń