To choroba XXI wieku - chroniczny brak czasu. Świat rozwija się w błyskawicznym tempie, a my staramy się go dogonić. Jest tyle możliwości, opcji oraz stylu życia, że już sami nie wiemy na co mamy się zdecydować. Często się okazuje, że biegniemy, nie wiedząc właściwie po co.
Dla mnie samej ostatnia jesień i zima były wielką próbą. Działo się tyle niespodziewanych rzeczy, zwrotów akcji, że przez króciutki moment sama nie wiedziałam gdzie właściwie jestem. Stres był tak mocny, że musiałam skupić się tylko na dwóch najważniejszych rzeczach.
Mamy prawo do takich chwil. Lecz ta chwila nie może zamieniać się w wieczność. Dajmy sobie pewien próbny okres na pogodzenie się z nową sytuacją, ale później, w miarę możliwości, musimy nauczyć się z tą sytuacją żyć.
Żyć, i to pełnie i bogato!
Jak to zrobić, jeśli nie ma się na to czasu?
Nie ma uniwersalnych rozwiązań i każda sytuacja jest inna, ale jest kilka metod, które mogą pomóc każdemu z nas.
Pierwsza 'oczywista oczywistość' - organizacja.
Zawsze wierzyłam w jej magię. Wcześniej byłam całkiem zorganizowana i nagle 'bum' - kilka ciężkich zdarzeń i z wypracowanej organizacji zostały szczątki.
Nie wolno się jednak poddawać. Trzeba zorganizować się na nowo! :)
Mi częściowo pomogła książka, o której pisałam
tu oraz organizer (papierowy lub w telefonie). Potem metodą prób i błędów doszłam do kilku wniosków oraz ku mojemu zaskoczeniu poznałam jeszcze bardziej samą siebie.
WEEKEND
Czy ktoś zna taką osobę, która w te dwa dni zdąży jednocześnie:
- (Domowe:) posprzątać w domu, zrobić zakupy na nadchodzący tydzień, wstawić zalegające pranie, przygotować obiady i inne posiłki
- (Rodzinne:) zdąży - odwiedzić teściów, brata, babcię itp.
- (Towarzyskie:) zdąży - udać się na wesele znajomych, urodziny przyjaciela, zaprosić na kolacje paczkę przyjaciół, spotkać się na kawie z dawno niewidzianą znajomą itp.
- (Sportowe:) zdąży - zgodnie z noworocznym postanowieniem udać się na fitness czy poranny jogging, pójść na długi spacer z psem i wyjechać nad zalew lub jezioro pożeglować
- (Rozrywka:) zdąży - pość da kina lub teatru, przeczytać książkę, zorganizować wieczór filmowy w domu, pójść na bilard lub kręgle itp
- (Edukacja:) zdąży - nauczyć się do egzaminu w poniedziałek, uczęszczać weekendowo na studia podyplomowe itp
- (Hobby:) zdąży - umieścić posta na blogu :) , namalować obraz, uszyć i... (tu wpisać wedle uznania)
- (Inne:) zdąży - pomalować paznokcie ;) , zrobić sobie rekalsujący wieczór SPA (by po weekendzie, w pracy lub w szkole wyglądać kwitnąco), pójść ze zwierzakami do weterynarza, wyspać się do granic niemożliwości, wyjechać na weekend poza miasto itp
Mogłabym wymieniać możliwości spędzania czasu, w nieskończoność. To tylko część, która przyszła mi szybko do głowy, a już zdążyła mnie od tego nadmiaru rozboleć! :)
Wniosek jest jeden - nie da się tego wszystkiego zrobić w dwa dni!
Moim sposobem na oszukanie czasu, jest rozłożenie tych czynności na cały tydzień. By się udało muszę mieć na to siły. Dlatego weekend jest dla mnie czasem ładowania akumulatorów. Wysypiam się, zdrowo jem, spędzam czas rodziną. Zwalniam, nie spieszę się nigdzie i robię to na co mam akurat ochotę.
Po takim weekendzie w tygodniu mam więcej siły. Pomimo, iż obecnie w pracy mam stresujący okres, to właśnie w tygodniu, wieczorami idę do kina lub spotykam się ze znajomymi. Zdążę jeszcze wpaść do rodziców i pomóc Mamie w opiece Taty (wraca do zdrowia, ale w pełni sił będzie dopiero za kilka miesięcy). W tygodniu rzeczywiście żyję szybko i staram się zorganizować tak, by na wszystko starczyło czasu.
Nie przepadam za tłumami w kinie czy restauracji. W grudniu popełniliśmy błąd udając się do kina, w któryś grudniowy weekend. Straciliśmy strasznie dużo czasu stojąc w przeraźliwie długiej kolejce, rezerwacja zdążyła nam przepaść i było więcej stresu niż przyjemności.
Teraz jeśli kino to tylko w ciągu tygodnia gdy kasy wyglądają tak:
Przed seansem można spokojnie zjeść kolację, w niezatłoczonej restauracji.
Tym razem padło na sushi, które uwielbiam! Niestety do tej pory nie mogę zrozumieć czemu jest tak niewymiernie drogie! Od jakiegoś czasu planujemy zrobić je po prostu sami.
W ciągu tygodnia można się spotkać z przyjaciółkami na szybką kolację po pracy. Taką, którą można zrobić raz dwa, po przyjściu z pracy - np. sałatka i ciepłe pieczywo z piekarnika.
Nawet jeśli trwa 2-3 godzinki, przy regularnych spotkaniach, zawsze jesteśmy na bieżąco. Ustalamy terminy nawet z miesięcznym wyprzedzeniem - każda jest zajęta i zapracowana, ale grunt to dobra organizacja!
Uwielbiam spotykać się z najbliższymi. W zeszłym tygodniu miałam trzy spotkania towarzyskie, dzięki temu w weekend mogę naprawdę naładować akumulatory na aktywne życie w tygodniu.
Wieczorami, chociaż nie wiem jakbym była zmęczona zabieram się za czytanie książek. Nawet jeśli przeczytam tylko 2 rozdziały (tak by pójść spać nie później niż przed północą) jestem z nimi na bieżąco.
Obecnie czytam dwie ciekawe pozycje:
Naprawdę nie macie na nic czasu a nadmiar obowiązków Was przytłacza?
Po części to dobry znak!
Zauważyłam, że im więcej człowiek ma na głowie tym bardziej staje się zorganizowany. To taka podświadoma sztuka przetrwania. Jeśli chcemy sporo rzeczy załatwić, zrobić, przeżyć, zobaczyć - jedyne co nam pozostaje, to się w końcu zorganizować. Zależy nam na wielu sprawach na raz, więc staramy się w końcu ze wszystkim uporać.
Nie ma osób idealnych, sama się wciąż uczę, ale warto spróbować, by niezależnie co się wokół nas dzieje, żyć z pełną piersią.
Tego Wam życzę Drodzy Czytelnicy!