W Magicznym Domku zmiany toczą się naturalnie i powoli, tak by dostosowywać je do panującej sytuacji rodzinnej. Uwielbiam te wszystkie wnętrzarskie posty, do których wracam z wielką przyjemnością, by powspominać jak zmieniała się nasza rodzina. Znacznie łatwiej mi wtedy cofnąć się do tych wszystkich zdarzeń i przeżyć, bo wnętrza chociaż są zbiorem różnych przedmiotów ustawionych w danej konfiguracji, w jakiś magiczny sposób odzwierciedlają charakterystykę danego okresu.
Niedawno mieliśmy sporą rewolucję tworząc pokoik dla Miłoszka (o nim pisałam tu), a i przy okazji zmienił się również mój gabinecik na poddaszu i nasza sypialnia, która po latach zmieniła swoje ustawienie. Jednak od tego czasu zmiany w naszym domu są nieznaczne. Kiedyś miałam dość sporą potrzebę ciągłych zmian aranżacyjnych i trudno mi było odmówić sobie kolejnych pięknych przedmiotów, nawet jeśli ich obecność oznaczała pozbycie się na dobre poprzednich. Ale wraz z biegiem czasu zgromadziłam swoje "idealne" przedmioty, których nie chcę już zmieniać oraz się ich pozbywać i ten stan bardzo mi się podoba. Oczywiście robię małe zmiany w zakresie tego co posiadamy. Zmienię koc czy poduszki w salonie czy też pościel i narzutę w sypialni - tekstylia mają wielką moc i można z łatwością odświeżyć przestrzeń lub wręcz odmienić charakter pomieszczenia.
Jednak zawsze imponował mi dom mojej cioci Żanety w Nicei, gdzie ustawione przedmioty osiadły w nim na stałe. Wtedy zastanawiało mnie jak można nie ulegać tym wszystkim nowościom i chęci zmiany, tym bardziej, że wokół były dostępne przepiękne sklepy wnętrzarskie. Ale chyba z wiekiem zaczynam dostrzegać w tym sens i niezwykłe piękno. Na przestrzeni lat bardzo zmieniło się u mnie podejście do zakupów i kupuję rzeczy naprawdę nam niezbędne, lub które absolutnie mnie zachwycą. Niezmiernie od lat przedmioty i meble migrują po całym domu piękniejąc w nowej roli i miejscu. Sprawia mi wiele przyjemności nie tyle nowy zakupiony przedmiot, ale właśnie ten stary, który odnalazł się u nas na nowo (czasami musi przeleżeć swoje na strychu). :)
Jednak dla mnie priorytetem jest to, by nasz dom był funkcjonalny i dostosowany do naszych obecnych potrzeb. Gdy tylko dzieciaki wyrastają z zabawek, fotelików, łóżeczek, od razu te przedmioty szukają nowego domu, robiąc przestrzeń na te dostosowane do wieku. Jak tylko Miłoszek pożegnał na dobre pieluszki, usunęliśmy przewijak z łazienki nie czekając na moment, że a nuż jeszcze się przyda. Takie pożegnania bywają nostalgiczne, bo przewijak był u nas w łazience na górze od momentu, gdy szykowałam wyprawkę dla nienarodzonej jeszcze wtedy Marysi. Gdy w tym miejscu zrobiło się pusto po ponad 8 latach, zakręciła mi się łezka w oku. Jednocześnie nie znoszę niefunkcjonalnych przedmiotów w swoim otoczeniu, zabierają nie tylko miejsce, ale też energię.
Niedawno czułam jakieś wewnętrzne podenerwowanie i nie mogłam skupić się na codziennych obowiązkach i pracy. Ponieważ wierzę w terapeutyczne porządki, poczułam ogromną potrzebę aktualizacji naszego domu i pierwszym miejscem, który uporządkowałam był pokoik dziewczynek. My takie ogólne porządki robimy cyklicznie (średnio co 2 miesiące) i siłą rzeczy nie mamy wielu rzeczy, ale chciałam zrobić takie naprawdę rygorystyczne czystki w posiadanych przez dziewczyny przedmiotach. Marysia za chwilę kończy drugą klasę i z części zabawek wyrosła. Naturalnie część z nich przechwyciłaby Gabrysia, ale jak wiecie preferuje zupełnie inny styl, bardziej "chłopacki" - jak to o nim sama mówi. Otaczanie się przedmiotami, które już nam nie służą jest pozbawione jakiekolwiek sensu, wiec głownie razem z Marysią zabrałyśmy się do pracy.
Marysia ma w sobie pewną mieszankę, bo z jednej strony jest pedantyczna i lubi porządek, ale też ma tendencje do zbieractwa, bo a nuż coś się przyda (i to najczęściej dotyczy nie tyle zabawek co jakiś przedmiotów dnia codziennego - różnych pudełek, pojemniczków). Jednak tłumaczenie nie poszło w las i byłam bardzo zaskoczona jak sprawnie poszła jej selekcja wszystkich posiadanych rzeczy. Przejrzałyśmy każdą rzecz i zostawiłyśmy tylko do co jest niezbędne. Zrobiłyśmy porządki w biurku, zestawach plastycznych, puzzlach i grach oraz zabawkach. Trafiły mi się takie dzieci, że do zabawy naprawdę nie potrzeba im wiele (zwłaszcza w sezonie wiosna-lato, gdzie najwięcej czasu spędzają w ogrodzie - a i tam zrobiłyśmy porządki w domku ogrodowym w kuchennych akcesoriach) i trochę jak na tej świetnej ilustracji autorstwa @kurarysuje, gdzie dzieci mają dużo zabawek, chcą oczywiście pięć razy tyle, ale w rzeczywistości bawią się dosłownie garstką. ;)
Marysia dojrzewa i widzę, że dla niej poukładana przestrzeń też jest bardzo ważna (nie może wręcz zasnąć jak coś w pokoju jest niepoukładane). Dzieci porządku można nauczyć najlepiej przez przykład oraz fakt, że wszystko w ich pokoju posiada swoje miejsce (najlepiej schowane, nie na wierzchu). Wtedy po prostu kształcimy nawyk odkładania rzeczy na miejsce. Dlatego też ważne jest to by tych rzeczy nie było za dużo, tak by ogarnianie przestrzeni było łatwe do wykonania.
Po drastycznych porządkach pokój nabrał jeszcze większego oddechu i lekkości. Schowałyśmy również domek dla lalek, ponieważ coraz rzadziej dziewczynki się nim bawiły, a zajmował sporo miejsca. Został ostreczowany i schowany na strychu. Być może powróci na miejsce, gdy zaistnieje taka potrzeba, albo zostawię go już dla potomnych. Mam kilka ukochanych zabawek, które zostawiłam dla wnuków (wierze, że w tym szaleństwie jest metoda), ale wszystkie pozostałe sprzedaję lub oddaję dalej rodzinie i przyjaciołom. Na miejscu domku pojawiła się przepiękna komódka, którą zabrałam z pracy (tam też szykujemy się do małych zmian). Pasuje tu idealnie!
Na komodzie powstała mała toaletka dla młodych dam, a w środku jest dodatkowe miejsce, którego brakowało na różne przedmioty.
Ponieważ zrobiłyśmy duże porządki w szufladach w biurku, mogłyśmy cześć rzeczy schować do środka. Im mniej na wierzchu tym lepiej.
Dziewczynki lubią odcienie niebieskiego, więc nie brakuje tu błękitnych akcentów.
Ulubiona pościel dziewczyn to ta w odcieniach błękitów (dziewczynki mają kilka kompletów Layette - dawnych kolekcji, które są już niedostępne).
Tak wersja z delikatnymi modyfikacjami zostanie u nas na jakiś czas. Marysia w tym roku skończy 9 lat a Gabrysia niedawno skończyła 6, dopiero pamiętam jak urządzałam im wspólny pokoik, gdy pojawiło się tu łóżko piętrowe. Gabrysia miała wtedy 15 miesięcy (!) a wszystko co zawarłam we wstępie w tym wpisie sprawdziło się. :) No może nie spodziewałam się, że z tej uroczej, wręcz bardzo dziewczęcej Gabrysi wyrośnie taka chłopaczara. Jednak widzę już pomalutku subtelne zmiany, np. zażyczyła sobie (wzorując się na starszej siostrze) swój własny tonik i krem do twarzy. ;)
Oczywiście porządki automatycznie przeniosły się do pokoiku Miłoszka (chociaż tam nie było zmian aranżacyjnych, ale również redukcja i segregacja zabawek) jak w inne zakątki Magicznego Domku. Zabrałam się za porządki na strychu, naszej garderobie z butami na dole oraz przedpokoju. Pochowałam płaszcze, wyprałam buty sportowe i ogarnęłam przestrzeń przed domem. Obiecałam sobie, że do końca czerwca każdy zakątek będzie wysprzątany na tip top - głównie za sprawą redukcji rzeczy.
Mam nadzieje, że się uda, bo przed nami kilka czerwcowych wyzwań, ale o tym zapewne napiszę w migawkach czerwca. ;)
Pozdrawiam ciepło! Do następnego!
Cudnie! Twoje zdjęcia to największa inspiracją i motywacja dla mnie.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło! :*
UsuńBardzo ładnie, zupełnie jak w muzeum....
OdpowiedzUsuńDziękuję, to dla mnie komplement :*
UsuńTa komódka idealnie się wpasowała do pokoju dziewczynek. Porównując zdjęcia z chwili obecnej i z wtedy, gdy przeniosłaś Gabrysię do wspólnego pokoiku widać, że pokój dorasta razem z dziewczynkami, ale styl pozostaje bardzo spójny. Naprawdę czasem zazdroszczę Ci tego zmysłu estetycznego :)
OdpowiedzUsuńMój dom błaga o gruntowne porządki, zwłaszcza schowek na piętrze jest w stanie dramatycznym. Dlatego czytam te Twoje wpisy i staram się nabrać chęci, żeby coś ruszyć.
Ja też mam różne okresy i takie newralgiczne miejsca w domu, gdzie czuje, że trzeba coś z tym zrobić (właśnie najczęściej w pomieszczeniach gospodarczych). Jeszcze czekają mnie porządki w kotłowni i kanciapie od strony ogrodu. ;) Ale z każdym odhaczonym miejscem jest mi lżej na duchu, wiec warto! Powodzenia również :*
UsuńNaprawdę zakręciła ci się łezka w oku za przewijakiem czy tylko kokietujesz?
OdpowiedzUsuńZapewne kokietuje, podziwiam Magiczny Domek, śledzę od lat, kiedyś było jakoś inaczej, teraz to takie wszystko na pokaz, niczym Ci wszyscy celebryci (torebka za tyle, meble, dom itp...), kosmetyki, wyjazdy...mam wrażenie, że im człowiek biedniejszy, tym skromniejszy... szanuję P.Gusię, to jest tylko wyłącznie moje spostrzeżenie...zawsze mogę przestać śledzić bloga , raczej tak będzie, bo czasami to mam wrażenie jakbym czytała relację Gosi Majdanowej... wszystko na pokaz, perfekcyjna Pani Domu, no niesamowite...
UsuńNaprawdę zakręciła ci się łezka w oku za przewijakiem czy tylko kokietujesz? - Padło takie pytanie i zastanawiam się (z szacunku dla pozostałych czytelników) czy to wymaga naprawdę tłumaczenia? Czy myślisz, że ta łezka zakręciła się za "meblem" czy może za czymś znacznie głębszym i zawiłym? Za tym co przemija? Za zmianami, na które nie mamy wpływu? Przewijak był tu odkąd byłam w pierwszej ciąży i czekałam na pierwsze maleństwo, gdy pojawiła się potem Gabrysia i Miłoszek - cały czas był u użyciu. Przewijak to nie tylko "zmiana pieluszki", to gilgotki, śmiech, kąpiele, troska, gdy dzieci były chore, przytulaski, wygłupy - tam bowiem było najłatwiej zająć się szeroko pojętą pielęgnacją i w ciągu ponad 8 lat w codzienności nazbierało się tych pięknych wspomnień bardzo dużo. Teraz ten krąg się zamyka, najmłodszy Miłoszek dorasta i jest w nas pewna nostalgia połączona z ciekawością następnych etapów, których jeszcze w rodzicielstwie nie znamy. To wyzwala szereg głębszych uczuć i wzruszeń.
UsuńJa nie wymagam od wszystkich by mieli taką samą wrażliwość, wiem, że nie każdy ma i nie każdy ją mieć musi. Jednak bycie miłym dla drugiego człowieka może być dobrym początkiem by ją wyćwiczyć. Pozdrawiam ciepło.
W odpowiedzi na komentarz animowego 7 czerwca 2023 01:18
UsuńKiedyś - to znaczy kiedy? ;) Bo piszę bloga od...13 lat!
I właśnie mam wrażenie, że obecnie jest coraz mniej wpisów na temat przedmiotów, kosmetyków, torebek, ubrań i to nawet nie dlatego, że nie chcę o tym pisać, tylko jak już niejednokrotnie pisałam, że ja wręcz z wyboru, teraz niewiele kupuję!:)
Pokazuje Magiczny Domek? Przecież to ten sam od 12 lat.;) Meble? Przecież ja nawet w tym poście podkreślam, że to ukochane, które migrują po całym domu, które mamy od lat. Mam wręcz wrażenie, że zupełnie ominęłaś początek tego wpisu, w którym właśnie o tym piszę. :)
Rozumiem konstruktywną krytykę, ale zejdźmy na ziemie i róbmy trochę lepszy research.
Chyba, że to zupełnie nie o prawdę chodzi.... ale to już inna bolączka współczesnego świata.
Zmiany przy małych dzieciach to coś nieuniknionego, tak samo jak i ich dorastanie. To normalne, że dzieci przestają używać jakiś mebli. Myślę, że to ty masz jakiś problem z tym, że dzieci rosną, że aż z tego wszystkiego płaczesz za meblem.
UsuńNawet nie wiem jak to skomentować 🤣 Ty tak na poważnie?
UsuńOj, ale tu KTOŚ złośliwy się pojawił😱 Czytam bloga jeszcze z czasów przed dziećmi i zawsze jest tu miło i spokojnie. Posądzać Autorkę o epatowanie bogactwem i chwalenie się porządkiem???! Serio? Chyba KTOŚ ma problemy na swoim podwórku🙃 Serdecznie pozdrawiam całą Rodzinkę Magicznego Domku🥰😘
UsuńStrzał w dziesiątkę, też mam takie zdanie....
UsuńUwielbiam czytać Twoje wpisy mimo, że nic nas właściwie nie łączy. Jestem dużo starsza od Ciebie i mam już dorosłego syna, mieszkam też większość swego życia poza granicami Polski. Niemniej jednak urzeka mnie Twoja wrażliwość, przywiązanie do bliskich oraz ta dbałość o szczegóły. Myślę,że jesteś pięknym człowiekiem i na zewnątrz i wewnątrz również. Śle gorące pozdrowienia
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam post z przyjemnością. Nie uważam, że jest coś u Was na pokaz, wręcz przeciwnie wszystko jest bardzo naturalne i prawdziwe. Uwielbiam wpisy zarówno migawkowe jak i wnętrzarskie:) Pozdrawiam serdecznie :):) Justyna
OdpowiedzUsuńJa też czytam posty z przyjemnością,, ale nie do końca jest to takie naturalne i prawdziwe jak piszesz.... troje dzieci, zwierzęta, no proszę...uwielbiam porządek, znajomi mówią, że jestem pedantką..ale mam dwójkę małych dzieci i wiem jak to jest..wypucować, strzelić fotkę, puścić w obieg...ok... ale czy to takie prawdziwe...wszystko pod publikę...pozdrawiam Magiczny Domek ....
OdpowiedzUsuńTo może rób codziennie zdjęcia jeśli potrzebujesz zewnętrznej motywacji? Ja osobiście robię zdjęcia naszej codzienności każdego dnia, więc siłą rzeczy muszę pucować domek codziennie. ;) Lepsze funkcjonowanie w uporządkowanej przestrzeni I wyrobienie nawykow też robi swoje. Trzymam kciuki ✊️
UsuńA ja chętnie tu zaglądam (od 13 lat) bo w świecie chamstwa, wulgarności i bylejakości przyjemnie jest oglądać piękne życie. Nie interesują mnie pobudki Autorki, czy na pokaz czy nie, podoba mi się to co oglądam i czytam. Polecam takie podejście. Pozdrawiam i czekam na kolejne ciekawe relacje.
OdpowiedzUsuńMam takie samo zdanie!:) Miło tu być na blogu, pewnie niektórych trochę zżera zazdrość, że tak sobie świetnie radzicie z porządkami, przygotowaniem uroczystości, ale jak ktoś czyta bloga od dawna to wie, że macie duże wsparcie ze strony rodziny, głównie babć, ale i życzliwych przyjaciół, którzy pomogą. Z przyjemnością czytam Wasze wpisy, też troszkę zazdroszczę, bo ja takiej pomocy nie mam, jesmam dwójkę małych dzieci i żadna babcia nie pomaga mi ani przy dzieciach ani w inny sposób.
UsuńDekuję za wpis :) Bardzo przyjemnie opisujesz Wasze życie i domek. Zawsze mnie inspirujesz do dbania o swoje otoczenie. Lubię Twój spokój i szacunek do rzeczy i ludzi. Bardzo bym chciała żebyś nigdy nie traciła zapału do prowadzenia tego bloga 😉 Jest to dla mnie najprzyjemniejsze miejsce w sieci. Martwią mnie ostatnio coraz częstsze złośliwe komentarze pod postami. Nie rozumiem po co ludzie celowo rozsiewają negatywne emocje. Takie nic nie wnoszące zaczepki, drobne złośliwości, uszczypliwości. Bardzo to przykre… Ściskam, czekam na kolejne wpisy 😘
OdpowiedzUsuńSzafa niestety psuje wszystko!!!
OdpowiedzUsuńZgadzam się, masakra....
UsuńAutorko, chyba ktoś kto ma żal w realnym życiu wpadł na bloga i śmieci w komentarzach. Proszę się nie przejmować bzdurami, bo nic nie jest tu na pokaz. Wszystko pokazane z klasą i poszanowaniem dla domowników. Niektórzy mają problem z zazdrością. Zaglądam od 2011 roku (a może 2010?) i nigdy nie widziałam to sprzedaży prywatności ani pozerstwa, za to zawsze inspirację do działania. Pozdrawiam całą załogę Magicznego Domku.
OdpowiedzUsuńDlaczego od razu stwierdzenie, że śmieci.. każdy ma swoje zdanie i nie zawsze musi słodzić autorce bloga...
UsuńSympatyczna rodzinka, inspirujące posty, z których można zaczerpnąć wiele pomysłów na ogarnianie własnej przestrzeni. Jestem mamą i od kilku lat babcią, a Magiczny Domek odwiedzam już od wielu lat. Myślę, że dom i dużą rodzinkę da się"ogarnąć", tylko potrzebna jest właśnie systematyczna praca i chęci.Ja również nie miałam większych problemów z utrzymaniem porządku w domu przy trójce dzieci(chłopców), mimo, że nie zawsze było łatwo. Oczywiście pomoc małżonka, a z czasem i dzieci była nieoceniona. Śmieszą mnie modne teraz stwierdzenia, że czysty i zadbany dom świadczy o tym, że pani domu musi być nudna albo robi wszystko na pokaz. Nic bardziej mylnego, to tylko kwestia podejścia do obowiązków i umiejętność planowania swojego czasu oraz zrozumienie, że do zadbanego domu, naszego małego azylu, zawsze miło się wraca. Pozdrawiam, Ela
UsuńZawsze lubię tu zaglądać również do pokoi dzieciaków. Dziś jestem mamą nastolatki a obraz pokoju nastolatka rzadko pojawia się w życiu blogowym. Jest wiele powodów włącznie z uszanowaniem prywatności takiego typa😉Ciekawa jestem - i to nie jest złośliwy komentarz- jak będą ewoluowały wnętrza twoich dzieciaków i jak długo pozwolą nam do nich zaglądać. Pozdrawiam☺️
OdpowiedzUsuńPytasz jak będą wyglądać? Tak jak teraz, pod dyktando Mamy wypucują, poukładają pod linijkę, mama zrobi fotkę i wrzuci na bloga🤣...
OdpowiedzUsuń