01 września 2019

Najpiękniejszy Prezent Na Rocznicę

Od lat marzyłam o wyjątkowym, rozkładanym stole do naszego salonu. Do tej pory mieliśmy stół (i krzesła) jeszcze z poprzedniego mieszkania. Nie mogę powiedzieć, stół z Ikea sprawdził się doskonale. Przy nim spędziliśmy masę wyjątkowych uroczystości i bardzo dobrze dopasowywał się do różnej stylistyki zmieniających się u nas wnętrz. Jednak 11 lat dla mebli Ikea to dość duży sprawdzian. Część krzeseł się rozregulowała (klejona parokrotnie, więc nic już się z tym nie dało ostatecznie zrobić), a blat stołu lekko się wypaczył, po tym jak Lunka rozlała wodę z wazonu stojącego na stole z kwiatami. Z tyłu głowy wierzyłam w to, że znajdę piękny stół z historią. I tak twierdziliśmy, że na rocznicę wybierzemy się do naszego sprawdzonego miejsca z antykami, poszukać czegoś do naszego domu. Gdy zobaczyłam ten stół oniemiałam! Właśnie taki marzył mi się od lat! Przepięknie wykończony, w idealnym kolorze pasującym do naszych pozostałych mebli, rozkładany (uwielbiam te stare rozwiązania, są najlepsze) i do tego w świetnej cenie! Do niego dobraliśmy aż 8 krzeseł za taką cenę, że w Ikei kupilibyśmy za nią jakieś najtańsze plastikowe rozkładane krzesełka. A do tego wszystkiego stół i krzesła były w takim stanie, że nie trzeba było go malować ani dawać do renowacji. Najpiękniejszy prezent na rocznicę ślubu, który cieszy mnie za każdym razem, gdy a niego spojrzę. Kolejny dowód na to, że piękne wnętrza to nie tyle pieniądze co mieszanka gustu, szczęścia oraz serca, które się w nie wkłada.

Nasz salon na reszcie jest kompletny i idealnie wpisuje się w klimat nadchodzącej jesieni. I chociaż bardzo lubimy antyki, to jednocześnie staram się otaczać przedmiotami z obecnej epoki. Ratanowe dodatki, prosta forma kanapy oraz stolika powoduje, że styl salonu staje się bardziej eklektyczny, przez co nie przytłacza i jest autentyczny. Kolejne wielkie/małe zmiany w naszym Magicznym Domku.


Lubię przy okazji naszych małych zmian wysprzątać każdy kąt pomieszczenia. Odsuwam wtedy meble, pucuje każdy zakamarek. Dzięki temu cieszę się zmianą jeszcze mocniej. :)




Na kanapie nowe poduszki z jesiennym motywem. Bardzo lubię takie drobne detale i poduszki z H&M Home, które wykonane są z naprawdę dobrej jakości płóciennej tkaniny i są niedrogie.






Kanapowiec. :)
Często pytacie co robimy, że u nas tak czysto przy zwierzakach. Otóż naprawdę tak nie jest. Sierści u nas nie brakuje i pomaga tylko częste odkurzanie kanap oraz to, że mamy zdejmowane pokrowce.


Nasze ratanowe łóżeczko idealnie nam służy jako "kosz" na koce i poduszki. Ale kiedy pojawi się trzeci dzidziuś, będzie mógł mieć swój zaciszny kącik na drzemki.



I wreszcie bohater tego wpisu. :)



Przepięknie wykonany i solidny stół z 8 krzesłami (na co dzień dwa są schowane).


Bardzo podobają mi się te ratanowe siedziska. Pewnie kiedyś będzie trzeba je wymienić, ale póki co, aż dziw bierze, że tak świetnie się uchowały.




Stół po rozłożeniu. Nie trzeba wyciągać żadnych części jak w naszym poprzednim stole, a po prostu wysunąć blaty z 2 stron. Dzięki temu stół może bez problemy pomieścić 16 osób.




Jesienne detale.






Nie mogę się nasycić urokiem tych detali. Nasza słabość do antyków, nie tylko spowodowana jest fascynacją stylu retro, który oboje wynieśliśmy z naszych rodzinnych domów, ale również tym, że są to niezwykle praktyczne przedmioty, nietuzinkowe rozwiązania oraz fakt, że pewne rzeczy się nie starzeją i kupowanie rzeczy używanych wpisuje się w nurt zero waste.



Ściskam Was mocno i do następnego wpisu!
:*
SHARE:

20 sierpnia 2019

Wakacyjne Migawki: Folwark Wrzosówka

W te wakacje nie planowaliśmy dłuższych wakacyjnych wyjazdów, ale system weekendowych wycieczek w ciągu całego roku jest dla nas wystarczającym sposobem regularnego wypoczynku. Ostatnie lata właśnie tak odpoczywamy. Średnio co 2 miesiące kradniemy sobie przedłużony weekend i dzięki temu mamy energię do działania przez cały rok. Takie weekendy lubią też nasze dziewczyny. Zapytałam Marysię gdzie chciałaby jechać w tym roku - czy nad jeziora, czy w góry, czy nad morze (chociaż byliśmy w maju) a ona odpowiedziała od razu, że marzy jej się jechać do gospodarstwa! Tak więc wyszukałam dwa miejsca agroturystyczne, gdzie miało być klimatycznie w towarzystwie zwierzątek. I tak trafiłam na na jeden z nich czyli Folwark Wrzosówka, który zauroczył nas rodzinną atmosferą i klimatem (w drugie miejsce jedziemy pod koniec sierpnia). Jak zwykle w takich agroturystycznych miejscach zachwycają mnie sielskie, niesamowite wnętrza pełne inspiracji. Ten dom jest magiczny!













Stary folwark oprócz wspólnej części dla gości ma osobne 5 apartamentów. Gdy przyjechaliśmy była zmiana gości, więc pozwoliłam sobie zajrzeć do innych pokoi. Każdy inny, urządzony z niezwykłym smakiem i pomysłem!





My zamieszkaliśmy w pokoju Zimowym z przepięknymi, oryginalnymi deskami na podłodze.






Dziewczynki zaaklimatyzowały się tu błyskawicznie. Bardzo dobrze spały i spędzały całe dnie na świeżym powietrzu. A ogród....to marzenie. Przepięknie urządzona posiadłość z magicznymi zakątkami, placem zabaw oraz drewnianym domkiem z widokiem na stado owiec, które w Folwarku Wrzosówka pasą się na przepięknym wzgórzu!







Miałam swoje chwile samotności i wytchnienia z książką, herbatą i takim widokiem.


Ale miejsce nie byłoby tak urokliwe, gdyby nie ludzie. Począwszy od przemiłej właścicielki, którą urządzaliśmy sobie pogaduchy, przez przemiły personel - Panią Domu Tosię, która pilnowała by każdy detal w Folwarku był nieustannie dopracowany (wraz z przepysznymi śniadaniami z loanych przysmaków) jak również przemiły Pan, który codziennie opiekował się zwierzętami (miał pod opieką 200 owiec i dwie przemiłe udomowione oślice Mercedes i Różę). Nasze dziewczynki oszalały na ich punkcie!





Ale wracając do ludzi, cudowne było to, że przyjechała przemiła rodzina z 2 córeczkami (w takim samym wieku jak nasze!) i malutkim synkiem, którzy przyjechali jeszcze z jedną parą, a na dodatek w Folwarku odwiedzili ich jeszcze dziadkowie, że w pewnym momencie zrobiło się tak rodzinnie i pozytywnie tłoczno, że Marysia była wniebowzięta. Wakacje, gdzie można poznać inne dzieci to są dopiero prawdziwe wakacje! I tak w takim powiększonym towarzystwie robiliśmy pikniki na trawie i wieczorne grille. Dzieci szalały szczęśliwe do późna! A czy wspominałam, że w tym drewnianym domku z przepięknym widokiem były też sauny i wielkie jackuzzi? 




No czyż to nie fajnie mieć taką gromadkę?? ;)


Jedynym minusem, nad którym ubolewam był fakt, że na miejscu nie było możliwości wykupienia pełnego wyżywienia czyli obiadów (jednak jest taka opcja, gdy np. wynajmie się cały dom na święta czy inne okoliczności i zamówi dla wszystkich wyżywienie). Jednak to była świetna okazja by wyrwać się do Jeleniej Góry i zjeść coś dobrego! Odwiedziliśmy między innymi malowniczo położoną restaurację Aquakultura. Rybka była przepyszna!








Przemiło też wspominamy wyjazd do pobliskiego gospodarstwa w poszukiwaniu miodu. Miód oczywiście kupiliśmy (3 wielkie słoje) ale przy okazji poznaliśmy szczęśliwe kurki (dostaliśmy nawet jajeczka gratis) i malutkie kociaki, które zauroczyły dziewczyny!





Korzystając z okazji, że do Bolesławca była tylko godzina drogi, pojechaliśmy również do firmowego sklepu z porcelaną. Na przecenie (w specjalnym oddzielnym namiocie) kupiłam parę cudowności!


I chociaż nasz wyjazd trwał zaledwie 4 dni, to naprawdę bardzo wypoczęłam fizycznie i psychicznie. To już kolejne miejsce na mapie Polski i dochodzę do wniosku, że coraz trudniej jest mi wyjechać gdzieś za granicę, tak zachwyca mnie nasza agroturystyka!



Takie krótkie wyjazdy pozwalają przetrwać codzienną gonitwę, której ostatnio nam nie brakuje. Cieszę się, że chociaż tym postem mogę się do Was choć na chwilę odezwać, bo chociaż moich nieustannych starań, czasu na pisanie mam ostatnio jak na lekarstwo. 

Do napisania kochani! Cudownych dni mijającego lata!
SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig