16 września 2019

Jesienna Kolekcja Layette i Sprzątanie Świata

Kochani, dziękuje Wam najmocniej za ciepłe słowa pod ostatnim postem. Cieszę się, że spotkałam się ze zrozumieniem, ale nie martwcie się, to absolutnie nie oznacza, że się z Wami żegnam i nie będziemy się tu w ogóle pojawiali. Dowód na to znajdziecie nawet w dzisiejszym poście. ;) 

Ale wracając do tematu, szkoda, z wiadomych powodów, że nie zawsze mogę pokazać to nad czym obecnie pracuję, ale z wielką przyjemnością dzielę się tym, co już jest namacalnie gotowe. :)
W miniony weekend pojawiła się nowa, jesienna kolekcja Layette. To już nasz trzeci sezon i jesteśmy niezmiernie szczęśliwi, że nasza marka tak dobrze przyjęła się na rynku i dalej możemy tworzyć i inwestować w nowe kolekcje oraz pomysły! Czuje, że jesteśmy we właściwym czasie i miejscu. A najważniejsze, że mogę swoje wizje i marzenia namacalnie wdrażać w życie. Życie setek maluszków - to cudowne uczucie. :)
I chociaż, gdy ostatnio dzieliłam się z Wami poprzednią letnią kolekcją pojawił się głos, że teraz to będzie tylko reklama, to od razu podkreślę, że byłoby to nienaturalne, gdybym w ogóle nie pisała o tym, co jest wielką częścią naszego rodzinnego życia. Drugą sprawą jest to, że moi czytelnicy są bardzo zróżnicowani (pod względem wieku oraz etapu życia, w którym się znajdują) i myślę, że takich mam, czy kobiet w ciąży jest stosunkowo niewielki procent. Tym bardziej nie piszę o kolekcjach w celach reklamowych, bo całościowo czytelnicy bloga nie jest naszą  konkretną grupą docelową. 
Ważniejsze jest to, żeby każdy znalazł swoje miejsce na ziemi, coś co może robić z pasją i całym sercem, a do tego chociaż troszeczkę zmieniał świat na lepsze. I tym warto się dzielić. Bez przedłużania i zbędnych wywodów, zobaczcie jak cudownie jesienne klimaty zagościły w ilustracjach Layette.



Malowanie ilustracji, to jedna z tych przyjemniejszych części pracy. Bardzo lubię ten czas, gdy w skupieniu otwieram swoje farby i świat na chwile zamiera. To idealny przykład robienia czegoś tu i teraz. Moje magiczne chwile.


Tym razem nie będę wrzucała Wam całości. Tych, którzy są ciekawi całej kolekcji zapraszam do naszego LOOKBOOKA na stronie. A pozostałym nakreślę tylko klimat kolekcji pachnącej cynamonem. :) Tym bardziej, że jeszcze przed nami sesja plenerowa, ale czekamy na jesienne liście w parku. :)





To jedna z moich najukochańszych kolekcji, właśnie ze względu na kolory.




Całą kolekcję można obejrzeć tu - PARK.

Naszym głównym założeniem marki, obok oczywiście spójnego, artystycznego designu, jest tworzenie produktów w zgodzie z naturą. Sięgamy tylko po naturalne tkaniny i dbamy o ekologiczne opakowania. Ale chcemy, w miarę możliwości, brać udział w różnych szczytnych akcjach, które choć trochę zmieniają świat na lepsze.

Ponieważ we wrześniu przypada Dzień Sprzątania Świata (21-22 września) postanowiliśmy zorganizować nietypowy konkurs. Na naszym Instagramie zachęcamy rodziny z dziećmi do sprzątania lasów, parków czy innych zanieczyszczonych miejsc w okolicy. Watro zorganizować sobie taką przygodę z dzieciakami dla lepszego samopoczucia, ale można przy okazji wziąć udział w konkursie i wygrać bon na zakupy Layette o wartości 200 zł. :)

Jeśli ktoś jest zainteresowany konkursem to zapraszam na nasz Instagram, by zapoznać się ze szczegółami.

Zachęcam jednak do takiej akcji niezależnie od tego czy chcemy wziąć udział w konkursie. My w gronie rodziny i znajomych również zorganizowaliśmy taki dzień sprzątania świata (podmiejskiego lasu) i muszę Wam przyznać, że to był jeden z fajniejszych dni i świetny pomysł na zamknięcie lata i wakacji.
Zebraliśmy sporą ekipę, wzięliśmy worki i rękawiczki i ruszyliśmy w las (taką bardziej uczęszczaną zaśmieconą trasą). Całe spotkanie zorganizowaliśmy w leśniczówce. Sympatyczny Pan Leśniczy oprowadził nas, wygłosił ciekawy wykład pod pomnikiem przyrody, a potem użyczył nam terenu, by na tyłach leśniczówki zorganizować posiłek oraz ognisko po całym sprzątaniu. 3 pokolenia ruszyły na sprzątanie świata. To był naprawdę wyjątkowy dzień!


Mały krasnoludek, czeka na całą ekipę.


No to ruszamy!




Pomnik przyrody - drzewo, które pamięta ostatnie 200 lat...



Zebraliśmy kilka worków śmieci, podczas ponad godzinnego spaceru. Dzieciaki były niesamowicie zaangażowane i najlepsze w odnajdywaniu śmieci! :)


A potem ognisko w leśniczówce i jeden z tych cudownych, ciepłych jeszcze letnich wieczorów.





Tego dnia czuliśmy się wyjątkowo. Tych chwil nie wyobrażam sobie nie wkleić do blogowego pamiętnika. Pierwszy Dzień Sprzątania Świata obchodzony w Polsce odbył się we wrześniu w 1994 roku i brałam w nim udział razem z moją klasą z podstawówki. Do tej pory mam zachowane zdjęcia jak maszerujemy przez las (a ja na sobie mam świetne zamszowe botki z Jurasic Park! :)) Takie wspomnienia pielęgnuje się całe życie, bo fajnie być częścią czegoś ważnego, nawet jeśli to tylko lokalna inicjatywa. Myślę, że dzieciaki takie chwile docenią, a pewne zachowania ukształtują je na przyszłość.

Będzie mi bardzo miło jak dołączycie do tegorocznej akcji.
Trzymajcie się ciepło!

Wasza G.
SHARE:

14 września 2019

Migawki Sierpnia '19

Migawki sierpnia pojawiają się z małym opóźnieniem, gdyż ostatnio miewam problemy z telefonem i nie mogłam zgrać zdjęć na komputer. Ale nie ma co, od razu przechodzimy do zdjęć, by pięknie zamknąć etap minionego lata i wakacji. :)

Sierpień zaczęliśmy od wyjazdu do Folwarku Wrzosówka. Na blogu osobny post z wyjazdu. :)


Moje podróżniczki.


Ten widok był zabójczy!


Pytaliście co kupiłam w Bolesławcu i oto moje skarby - wszystkie wspaniałe i wszystkie z przeceny. Oczywiście kupiliśmy też zapas miodu. :)


Domowy Nail Salon. :)


Kolacja i kino z moją mamą i Panem Poślubionym. ;)



Pyszności w Szyby i Lustra.



Przyjemny spacer ulicą Piotrkowską.


Nowy Woody Allen.


Dobry lunch to podstawa dobrze wykonanej pracy. :)


Nocne wędrowniczki. Uwielbiam z nimi spać i gdy tylko tego potrzebują są mile widziane.


Wielkie porządki w rzeczach po dziewczynkach - te wielkie pudła trzeba było "ujarzmić".


Mała rodzinna wycieczka do Uniejowa.


Zlot rycerzy?



Takie cudowności mam dla dzidziusia po dziewczynkach.


Knedle ze śliwkami u Babci.


W tym miesiącu wyjątkowo dużo razy gościłam się na mieście. Miałam różne nagłe zachcianki na np. sałatkę z buraczkiem.


Obchodziliśmy też naszą rocznicę ślubu, którą spędziliśmy w gronie naszych przyjaciół. To był wyjątkowy wieczór!



Z Marysią udałyśmy się na badanie słuchu po operacji. Jestem z niej taka dumna, zawsze jest taka dzielna i niczego się nie boi!


A ponieważ Marysia ma dreny w uszach, to miała też robione specjalne zatyczki na basen.


Rodzinne grille to jest to!



Kuzyneczki.

 
Mniam mniam.


Uwielbiamy te klocki! Są wciągające!


Bardzo lubię tę część swojej pracy, czyli malowanie nowych kolekcji!


Moja Marysia, za miesiąc skończy 5 lat! A na kanapie dowód na to, że nasze psy staaaarsznie lnieją!


Nowości. :)


Był też czas na leniuchowanie.


Lody u Babci Joli.


Tradycyjnie kawa w Costa z moją Agatką. Czy wiecie, że została ilustratorem w Endo i będzie dostępna kolekcja z jej liskami? Jestem taka dumna!


Wizyta u cioci Ani. Jak zwykle pięknie przybrany stół - to lubię!


Dzieciaki miały frajdę i masę atrakcji.


Dorodne pomidorki.



Dzieciaki mogły samodzielnie udekorować ciasto.


Relaks u rodziców w sypialni. ;)


A tu drzemeczka na pikniku w ogrodzie.


Pod koniec sierpnia wyruszyliśmy na jeszcze jeden przedłużony weekend na wieś do Dobrego Miejsca.


Zauroczyła nas też Stalowa Wola. Takie przyjemne czyściutkie miasto, gdzie odwiedzaliśmy park linowy i wodny plac zabaw.




Wodne atrakcje najlepsze. Tu jezioro Tarnobrzeskie.



I nasze miejsce.


Wspólne śniadania z mieszkańcami przy jednym stole. Te pomidory, jajka, ten miód! Uwielbiam za to agroturystykę.


Miejsce inne niż Folwark. Tu bez udogodnień, luksusów, ale z klimatem, zwierzątkami, tak jakbyśmy przyjechali do przyjaciół na wieś.


Na wyjeździe Marysia miała test odwagi i miała przebiec przez wielki krzak pokrzyw. Zrobiła to i wygrała nową hulajnogę!


Gabrysia nastawiła się na naukę jazdy na rowerze.



Nasze dziewczyńskie spotkania z Julą i Alą.


Przygotowania do nowej kolekcji Layette. Muszę przyznać, że pomiędzy tymi przyjemnościami ze zdjęć, nie wiedziałam w co ręce włożyć!


Po 10 godzinach pracy zasłużona kolacja.


Jesienne klimaty wkradają się na salony.


I nowy wspaniały stół, o którym pisałam wcześniej.


A ja rosnę i rosnę. Czyli puchnę i puchnę. ;)


Spotkanie z dziewczynami. Uroczy wieczór. To był wyjątkowo towarzyski sierpień.



Tak bardzo będziemy tęsknić za latem!



I tak raz dwa skończyły się wakacje. :)

Kochani, wiem, że uwielbiacie migawki i nie ukrywam, że ja również lubię do nich wracać i patrzeć co robiliśmy rok czy dwa lata temu, jednak postanowiłam, że na jakiś czas zawieszę ich publikację.

Ostatnio bardzo dużo się dzieje, mamy dużo pracy, a każdą wolną chwilę staramy się w 100% poświęcić na życie rodzinne. Migawki to część naszego życia, ale nie mam aż tak dużo czasu na robienie zdjęć (coraz częściej chce przeżywać chwile, a nie łapać je na zdjęciach, co wymaga dużo dodatkowej energii). Nie wszystko jest też na pokaz, a skoro nie mogłabym tych wszystkich chwil tu umieścić, to całość mogłaby być bardzo myląca. Prawdziwa, ale tylko marginalna i nie przedstawiająca wszystkiego co się u nas naprawdę dzieje. Kolejną sprawą jest też to, że mam takie osoby ze swojego otoczenia, którym nie chcę zdradzać co u nas słychać, a wiem że maniakalnie śledzą bloga i szukają informacji. ;) Ostatnie miesiące dały mi wiele do myślenia i coraz bardziej pragnę prywatności.
Pisanie bloga jest moją długoletnią pasją, to tu mogłam się wyżyć artystycznie. Pisać, tworzyć, robić zdjęcia, wkładać artystyczne zacięcie w każdą część dnia codziennego (wnętrza, kuchnię, przyjęcia, otoczenie), jednak teraz jestem spełniona i swoją kreatywność lokuje w swoją pracę. A ponieważ jest to blog lifestylowy, nie wypada akurat o niej za dużo pisać na tego typu blogu. Bardzo chętnie pisałabym o moich najnowszych projektach, ale z racji, że charakter tej pracy na to nie pozwala, to czuję, że nie jestem w stanie być tu na 100%. Bo skoro tak dużo energii na to poświęcam, a za bardzo nie mogę o tym pisać, to czuje pewien dysonans wewnętrzny. Kolejne migawki kończyłyby się na tym - co w tym miesiącu jadłam (robienie zdjęć jedzenia to już taka trochę moja mania ;)) i jakieś drobne sprawy, więc czy to ma nadal sens?
Zauważyłam też, że migawki zrobiły się też takim must have każdego miesiąca. Dostaje masę komentarzy czy prywatnych wiadomości o treści typu "Migawki migawki migawki !!!!! Szkoda, że te opóźnienia są tak duże i zdarzają się tak często. Mimo to czekam czekam czekam.." - oczywiście jest to bardzo miłe, że ktoś je tak lubi i na nie czeka, ale przecież to nie jest mój obowiązek. Pisanie bloga, zupełnie niekomercyjnego polega na tym, że piszę się właśnie wtedy kiedy płynie jakaś potrzeba z serca. Nie gonią terminy, zobowiązania. Raz pisze się 10 postów na miesiąc, a raz nadchodzi okres, że człowiek nie ma na to ochoty i już. :) Ale zawsze jest wtedy gwarancja, że każda treść, czy bardziej głęboka, czy ot taka luźna, jest szczera i prawdziwa.
Pisać oczywiście nie przestanę, ale chcę nabrać znów takiej swobody, by pisać kiedy chcę i o czym chcę i będzie mi bardzo miło, gdy zostaniecie by mi towarzyszyć. Jeśli jednak oczekujecie regularności i dużo treści i chwytliwych postów, to jest mnóstwo blogów, które muszą pisać regularnie, bo to ich praca i muszą zwiększać swoje zasięgi.
Takie mam ostatnio przemyślenia i postanowiłam po prostu robić to co dyktuje mi serce, dlatego chwilowo postanowiłam pisać o rzeczach bardziej neutralnych. Oczywiście zawsze między słowami znajdziecie cząstkę Magicznego Domku. :) Dodam jeszcze, że przecież w każdej chwili mogę zatęsknić za tego typu formą pisania na blogu, więc uznajmy to za chwilową przerwę w danej serii. :)
Potrzebuję trochę wolnej głowy na inne życiowe projekty, a tak to już jest, że część z nich ma prawo pozostać moją słodką tajemnicą. ;)

Ściskam Was ogromnie!
SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig