26 grudnia 2023

Magia Świąt i Przybranie Wigilijnego Stółu

Zgodnie z tradycją wrzucam do blogowego pamiętnika trochę magii z ostatnich dni. Bardzo lubię wracać do tych postów po latach, by poczuć atmosferę tamtych chwil. Kolejny rok cieszę się, że przygotowania do Wigilii, choć tak ważnej i uroczystej przebiegły bez stresu i pośpiechu. Choinkę przybraliśmy już na początku grudnia, by cieszyć się jej widokiem cały grudzień. Świąteczne menu rozdzielone jest na wszystkich dorosłych członków, więc nikt się w tym okresie się nie przepracowuje i szykuje to, w czym jest najlepszy (więc naprawdę wszystko jest przepyszne!). Listy do Mikołaja dzieci piszą już w listopadzie, więc prezenty czekają spakowane znacznie wcześniej. Planując i robiąc sobie spokojny grunt przed świętami, można naprawdę poczuć magię świąt, gdy już nadejdą i cieszyć się z wolnych dni spędzonych z rodziną. 

Wigilijny stół też przybieram dzień wcześniej, by z dumą czekał na swoich gości. Jestem bardzo zadowolona z tegorocznej wersji, chociaż wyszła dość spontanicznie. Na początku grudnia mamy swoją malutką rocznicę i dostałam przepiękny bukiet kwiatów, na Wigilijnym stole postanowiłam go wykorzystać. Ponieważ część kwiatów i gałązek jeszcze się uchowała pomieszałam je ze skarbami z naszego ogrodu. Położyłam ulubione, zimowe szklaneczki, serwetki, które znalazłam w TKMaxx jeszcze jesienią, a dokupiłam tylko świece i piękne kieliszki do wina (Krosno), bo z poprzedniego ikeowskiego kompletu zostały mi tylko 4 sztuki! :) I wyszło naprawdę magicznie.


Bukiecik cieszył cały grudzień. Może dlatego, że chowałam go do łazienki na noc, by nie dorwała się do niego Lunka. :)

Skarby z naszego ogrodu pomieszałam z częścią bukietu, który już dogorywał i wyszła naprawdę piękna zimowa kompozycja.

Obrus wyprasował Pan Poślubiony a stół pomagała mi przybrać Marysia. Bardzo się cieszę, że lubi to ze mną robić i jestem pewna, że tą naukę zachowa w sercu, gdy będzie miała już własny dom.





Stwierdziliśmy z mężem, ze ten stół to jeden z naszych lepszych zakupów do domu. Cudownie się rozkłada i może zasiąść do niego komfortowo 12 osób. 







I szklaneczki, które pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Czekam na nie cały rok.

Ale magia świąt tkwi też w samych przygotowaniach i małych tradycjach, jak pieczenie ciasteczek na święta.


Trzeba w końcu coś zostawić Mikołajowi na kominku. :)




Mikołaj wraz z ciasteczkami dostał szklankę mleka, list, bombkę robioną w przedszkolu i marchewki dla reniferów. :)


Obok tradycyjnych potraw, lubię wprowadzić jakąś nowość. Wcześniej były to śledzie curry, ale w tym roku postawiłam na korzenne. Wyszły przepyszne! 


Karpatka rośnie na święta.



Ale pyszności przychodzą również z rąk przyjaciół, którzy rozwożą pierniki najbliższym w Wigilię aż po same drzwi. To takie urocze!

Mikołaj przychodzi do nas w nocy przed Wigilią i bezstresowo rozkłada prezenty pod choinką. Jest radość o poranku i oczekiwanie na prezenty przez cały dzień. 


Magiczny czas!


Jest pierwsza gwiazdka i czekamy na naszych gości.



Nie udało mi się zebrać wszystkich dzieciaków pod choinką na zdjęciu (wiadomo, że zabawa ważniejsza) ale tu czwórka wspaniałych.


W tym roku przewrotnie nie będzie gwiazdkowej chwalipięty dzieci, bo nie wszyscy rozumieli idei pokazywania prezentów w poprzednich latach (a może rzeczywiście jest to obecnie pozbawione sensu, gdy dzieci powyżej 4 roku życia mają swoje indywidualne preferencje), ale na pocieszenie pochwalę się swoimi zdobyczami, bo jest w nich wszystko to co lubię najbardziej. Uwielbiam taki mix różności. Naturalne kosmetyki (uwielbiam domową pielęgnację!), herbatka i kule do kąpieli (idealne na zimowe dni), zestaw dużych kartek do akwareli (mam w planach artystyczny projekt do domu), piękne pióro Kaveco z atramentem (uwielbiam pisać ręcznie) i książki (które dostałam też na Mikołajki). I wszystko tak ładnie pasuje do siebie kolorystycznie. :)


Kochani, w tym miejscu chcę Wam podziękować za kolejny rok spędzony z Magicznym Domkiem. Dziękuję, że wpadacie zobaczyć co u nas i za wszystkie pozostawione komentarze. 

Jeszcze nie wiem jak zaplanuje blogowanie w przyszłym roku. Z jednej strony chciałabym poruszyć wiele innych życiowych wątków, z drugiej strony wiem, że macie swoje ulubione rodzaje wpisów. Zobaczymy. Póki co ostatnie dni roku planuję w trybie offline i chcę na spokojnie zrobić sobie podsumowania, posnuć plany na przyszłość i najzwyczajniej odpocząć.

Tego samego życzę Wam, drodzy czytelnicy. Szczęśliwego Nowego Roku!

SHARE:

22 grudnia 2023

Magia Codzienności

Czy to wiek, czy też po części wrodzona wdzięczność za pomyślne rozwiązanie życiowych trosk sprawia, że cieszę się tym co mam i doświadczam tego stanu z każdym rokiem jeszcze mocniej. 

Niemalże jak dziecko raduje się na nadchodzące święta, na to skumulowanie najbliższych mi osób w jednym miejscu, pyszności robione od serca tyloma rękami, radość na samą myśl, gdy goście odpakują swoje podarunki i będzie można dostrzec na ich twarzach szczere uśmiechy. Grudzień to wyjątkowy czas pełen nadziei i oczekiwań, który znamy od najmłodszych lat. I chociaż święta bardzo szybko mijają, to uwielbiam też ten czas tuż przed Sylwestrem, jak i powiew świeżości po Nowym Roku (gdy zawsze snuję masę planów i nie chcę tego zmieniać skoro mam wtedy do tego spory zapał).

To nie były łatwe tygodnie. Powiedziałabym, że jedne z trudniejszych w ostatnich latach. Teraz gdy już najgorsze za nami, czuję jak napięcie ze mnie schodzi i przekornie właśnie teraz kulminuje się w moim kręgosłupie, bólu całego ciała i lekkim przeziębieniu. Tak działa stres, który jest częścią naszego życia. Kiedyś szukałam sposobów, by go uniknąć, jednak po latach wiem, że unikając wszystkich stresogennych sytuacji pozbawiamy się rozwoju. W zamian za uciekanie przed światem, warto nauczyć się ten stres neutralizować. Najlepszym sposobem (chociaż wiem, że zabrzmi górnolotnie) jest wdzięczność i miłość - te proste dwie wartości, które tak trudno współczesnemu człowiekowi do życia wprowadzić. Zamiast uciekać, warto rozejrzeć się wokoło i ujrzeć magię w tych małych drobnostkach w naszej codzienności.

Dziś przedświąteczny, spontaniczny post o klimacie, który staramy się wyczarować przed świętami. To czarowanie jednak jest wplecione w naszą codzienność, bez silenia się na wykonywanie tysiąca rzeczy tuż przed Wigilią, bo trzeba, wypada, bo pewnie będzie fajnie. Nie chcemy się przed tymi świętami przebodźcować, nie śpieszymy się po ostatnie prezenty, nie oglądamy świątecznych filmów na siłę oraz nie robimy niczego co zaburza nasz błogi nastrój. Od lat wiem, że zły duch świąt to nic innego jak pośpiech i to on zabija tą magię, którą każdy chce poczuć.

Ubieranie choinki to mój ukochany czas, na który czekam z utęsknieniem każdego roku. W tym miałam takie przemiłe uczucie ciepła w sercu, gdy podczas wykładania ozdób, nie musząc absolutnie o tym przypominać, dzieci same wiedziały jak ubrać choinkę według teorii i zasad Mamy*. Nauka nie poszła w las i w tym roku nie miałam nic do roboty i delektowałam się tym widokiem! :)

*Nawet Pan Poślubiony się z tego trochę podśmiewa, ale dla mnie ubieranie choinki to bardzo ważna sprawa. ;) Zawsze uczyłam dzieci, by najpierw posegregować powtarzające się ozdoby, następnie równomiernie je rozłożyć. A że lubimy tak wielowarstwowo, to jest nie lada logistyczne przedsięwzięcie, w którym nie ma miejsca na przypadek. ;)


Bardzo lubię, gdy już od pierwszych dni grudnia towarzyszy nam choinka. Wtedy zabawa czy ciepła kawa nabiera innego wymiaru.




Pakowanie prezentów to całkiem duże zamieszanie. :) Na raty, ukradkiem u moich rodziców. 


W naszym przypadku ucieczka od przedświątecznej gonitwy udaje się też chociażby dlatego, że nie czujemy presji w "osobistych" przygotowaniach. Nie kupujemy specjalnych kreacji (założymy coś odświętnego, co mamy już w szafach) czy też nie umawiamy się specjalnie do kosmetyczki czy fryzjera przed Wigilią. Osobiście mam tak dobrą fryzjerkę, że nawet przy włosach za brodę układają mi się świetnie kilka miesięcy (ostatnio byłam u fryzjera we wrześniu). Dzieciom natomiast często ścinam włosy sama i wychodzi mi to całkiem nieźle. Nawet Miłoszka udało mi się ściąć maszynką. :) Oczywiście dobrze nie robić tego na ostatnią chwilę.



Muszę się Wam przyznać, że nie zawsze lubię oglądać filmy, które akurat są modne w sezonie (na Halloween, na święta itp). Oglądamy co nam w duszy gra ale myślę, że w zimowy nastrój jak najbardziej wpisują się "101 dalmatyńczyków", prawda?


Czy w święta myślicie też o sobie? Ja robię prezenty również dla samej siebie, a raczej zaopatrzam się w niezbędne produkty, które umilą mi nadchodzące dni i pozwolą rozwinąć swoje pasje, również po nowym roku. 

Przyznam, że sama takie cuda chciałabym dostać pod choinkę. Może i Wam przyda się taka podpowiedź, gdy brakuje Wam jeszcze prezentu.


Pięknie wydany zeszyt z 100 pytaniami do samego siebie pozwoli mi rozwinąć wieczorną rutynę. Zazwyczaj spisuje po kilka zdań każdego dnia w formie krótkiego pamiętnika (nowy egzemplarz już czeka), ta czynność zajmuje mi naprawdę niewiele czasu a czuję realny wpływ na moją codzienność. W trakcie pisania odczuwam większą wdzięczność i mocniej doceniam to co mam, pojawiają się rozwiązania bieżących problemów, prowadzę głębszy dialog z samą sobą i znacznie lepiej śpię. 
Zeszyt znalazłam w uroczej pracowni zeszytów, gdzie przyciągnął mnie nietuzinkowy design okładek i koncepcja tematyczna wewnątrz. Bardzo cenie sobie takie zeszyty rozwojowe, gdy w pędzie tego świata można zadać sobie ważne pytania i poznać bliżej samego siebie. 


Plany na Nowy roku rodzą się u mnie już przed świętami. Małymi kroczkami chcę stworzyć własną "playlistę" ukochanych przepisów i trzymać je w jednym miejscu w tym uroczym przepiśniku w gruszeczki. Takie ulubione potrawy z Magicznego Domku podzielone według pory roku będą cudną rodzinną pamiątką. Do każdego przepisu będę dopisywać też sentymentalne wstawki, np. kiedy dane danie było podane, kto najbardziej się nim zajadał, na jakich uroczystościach królowało itp. 


Ostatnio w poście "Sposoby na jesienne wyciszenie" podałam Wam kilka pomysłów na kreatywny czas, który warto wyczarować w sezonie jesienno-zimowym. Moja lista się wciąż powiększa!


Już nie mogę się doczekać aż w najdłuższe wieczory tego roku zajmę się....filcowaniem! To będzie cudowny sposób na wyciszenie w sobie emocji, które brały górę w ostatnich tygodniach.


Zimowe wieczory najlepiej spędzić również w towarzystwie dobrej książki. Ja będę w nadchodzących dniach przeplatać czytanie z nadrobieniem ostatniego sezonu "The Crown", ale jestem niezmiernie dumna z faktu, że w tym roku naprawdę dużo czytałam. Po różnych poradnikach i książkach o konkretnej tematyce naszła mnie ochota na literaturę piękną. Na liście mnóstwo pozycji. Ale dziś z całego serca polecam Wam te dwie książki. Marquez to oczywiście klasyka i "Miłość w czasach zarazy" to moja ulubiona pozycja obok "Sto lat samotności" wiec nie ogromnie się cieszę, że obie pozycje mam w tak przepięknym wydaniu z wyjątkowymi ilustracjami. 

Książka "Zadziwenie" zrobiła na mnie ogromnie wrażenie. Relacja rodzic - dziecko, człowiek - przyroda, świat - wszechświat. Wszystko to co mnie osobiście interesuje zawarte w tej jednej książce, którą dosłownie się połyka. Uwielbiam moje książkowe intuicyjne poszukiwania. Jedna książka prowadzi mnie do następnej lub gdzieś w zgiełku mignie mi autor czy tytuł, a potem okazuje się, że to jest dosłownie to czego oczekiwałam.


Zachęcanie do czytania (dorosłych czy dzieci) i dobra książka to naprawdę wartościowy prezent.


Ale przecież prezenty wcale nie muszą być ogromne i drogie, czasami wręcz zapominamy o co w nich tak na prawdę chodzi. 
Nam rodzicom jest trudno nie spełnić prezentowych marzeń, ale staram się od najmłodszych lat wpajać, by nasze dzieci cieszyły się z najmniejszej drobnostki. Ja oczywiście pamiętam wiele cudnych prezentów od rodziców na Gwiazdkę, ale jednak w moim sercu najmilej wspominam upominki od Babi i cioci Zosi, która robiła paczuszki rozmaitości. Była w niej często ciekawa książka, jakiś drobny podarunek i obowiązkowo po kilka mandarynek - uwielbiałam to! 
Chociaż w reklamach przejawiają się motywy nowych telefonów czy biżuterii pod choinką, to jednak nie mają tyle uroku co poniższy.

Na terenie, gdzie mieści się Layette pracuje dozorca Pan Sławek. To starszy Pan, ale z taką charyzmą, której nasze pokolenie może tylko pozazdrościć. Chodź wielu jego pracy może nie docenić, ja widzę jak dużo serca wkłada w swoje obowiązki. Dba o czystość, miłą atmosferę i jest zawsze gotowy do działania, gdy trzeba coś zrobić nadprogramowo. Podziwiam go, bo zawsze imponuje mi nie tyle stanowisko czy zawód danej osoby, a zaangażowanie w konkretną pracę. 
Z Panem Sławkiem można porozmawiać na każdy temat, jego życiowe historie są niezwykle pasjonujące i pełne życiowej mądrości, a i mamy wiele wspólnych tematów. Pan Sławek uwielbia naturę, swoją działkę pod miastem i żyje z rytmem pór roku. Jakże miłym prezentem był słoik marynowanych oraz woreczek zasuszonych, własnoręcznie zebranych przez niego grzybów. 

W naszej Wigilijnej zupie będzie cząstka tej dobroci.


Świąteczny nastrój buduje też luz, który dajemy swoim dzieciom. Owszem pomagają mi w porządkach, ale z drugiej strony mają też sporo czasu wolnego, gdzie w weekendowe poranki mogą spędzić w piżamkach i mieć te swoje sprawy, na które w roku szkolnym raczej nie ma tyle czasu.


A jeśli o porządkach mowa, to też nie spinam się wyjątkowo przed świętami. O porządek staram się dbać na bieżąco i ostatnio, pomimo naprawdę skurczonego czasu, całkiem nieźle mi się to udawało (tak to bywa, że człowiek w takich chwilach mocniej się mobilizuje). Ale ponieważ planujemy spędzić wolny czas w domu w przerwie między świątecznej, to z przyjemnością wykonuje jakieś dodatkowe porządki, które wplatam w codzienność.

Nadchodząca Gwiazdka to też dobry pretekst by zrobić porządek w zabawkach dzieci. Czyli nie tylko na zewnątrz w pokoikach, ale również w szafach, komodach i skrzyniach na zabawki. W końcu Mikołaj pewnie coś przyniesie i trzeba na te skarby zrobić miejsce. :)






Pokoik Miłoszka. Staram się ogarnąć pranie i układanie ubranek w szafach, by w czasie świąt nie piętrzyły się stosy ubrań.





Jeszcze kilka zadań z listy do zrobienia, ale staram się przeplatać obowiązki z małymi przyjemnościami.
Dziś czeka nas pieczenie pierniczków z dzieciakami i obejrzymy sobie wspólnie film. W sobotę upiekę karpatkę, śledzie i udekoruję stół na Wigilię i zrobię sobie długą pielęgnację oraz domowe spa. Ale przede wszystkim mam zamiar nigdzie się nie śpieszyć!

I tego kochani Wam życzę: Cudownych Świąt w gronie najbliższych bez gonitwy i zbędnego stresu. Pamiętajcie, że przy Wigilijnym stole nie jest ważna ilość potraw, ale suma miłych słów wypowiedzianych wokół niego. To śmiech i radość dzieci płynąca przytulasów czy też dumy, że tak pięknie i dzielnie pomagały na święta, a nie ilość prezentów dla nich pod choinką. To czas zimowania, najkrótszych dni w roku, które sprawiają, że możemy wsłuchać się w siebie a nie zagłuszać tej możliwości niepotrzebnym zgiełkiem.

Najlepszego kochani! Spokoju i radości!

I wracam do Was tuż po Świętach. :)
SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig