11 maja 2021

4 Urodziny Gabrysi i Urodzinowa Chwalipięta

Nasza młodsza córeczka skończyła niedawno 4 lata i to jak bardzo mnie to zaskoczyło, podkreślił fakt, że gdy w tym całym zamieszaniu poszłam po tort oraz świeczki do dmuchania, to z dumą do owego tortu wsadziłam...tylko 2 świeczki. Całe szczęście, że mam przytomnych gości, a dzieci biegające po ogrodzie jeszcze nie zdążyły tego zauważyć. Nie mogę po prostu uwierzyć, że ten czas tak mija. Mija, a jednocześnie jest wypełniony całą naszą trójką po brzegi. I tak mogłabym podsumować przygotowania do urodzin Gabrysi. Miałam nie lada wyzwanie, bo dla Gabrysi urodziny to rzecz święta. Oczywiście, każde dziecko (dorośli też!) kochają urodziny, ale w przypadku Gabrysi oznacza to, że ona właściwie od września codziennie pytała kiedy będą jej urodziny albo mimochodem poruszała jej ulubiony wręcz temat. Wiedziałam, że ten dzień musi być arcywyjątkowy! :) Do tego dochodzi kwestia, że mamy naprawdę sporą rodzinę i liczne grono osób, które musiało na urodzinach przecież być, a ja przez tą całą pandemię trochę wyszłam z prawy z przygotowaniem przyjęć na 30 osób (wliczając w to dzieci). Sam efekt końcowy to jedno, ale to całe planowanie i załatwianie wszystkiego przed, to już wyższa szkoła jazdy. Ale wspólnymi siłami, udało się i co najważniejsze w tym wszystkim, nasza jubilatka Gabrysia była bardzo zadowolona! :)

Nasza Gabrysia absolutnie nie jest typem człowieka, który dałby się w jakikolwiek sposób zaszufladkować. Jest niezwykle bystra, w przedszkolu podpowiada dzieciom, gdy nie wiedzą jak coś rozwiązać (przedszkole metodą montesorii), kocha majsterkować i jak się czymś zajmie to potrafi mocno się skupić i  zaangażować. Z drugiej strony to żywe srebro, biega, skacze, uwielbia wszystkie te dziwne zabawy, fikołki, rzuty na łóżko. Bywa, że nie wysiedzi w miejscu. Nie ma problemu z założeniem dziewczęcej sukienki, ale świetnie się dogaduje i większą sztamę trzyma raczej z chłopakami. Jest bardzo obrażalska i lubi się złościć (mały choleryk), ale gdy sama sprawi komuś przykrość potrafi przepięknie i szczerze przepraszać. Ma naprawdę dobre serce i wciąż uczy się, że warto się dzielić z najbliższymi. Kocha książki, puzzle, robienie skrytek, jazdę na rowerze i hulajnodze. Ma słabość do słodyczy (tu musimy trzymać rękę na pulsie) i uwielbia niespodzianki! I uwielbia rekiny! I to właśnie wymarzony rekin na jej torcie został motywem przewodnim jej czwartych urodzin! :)

Obiecałam sobie, że jak tylko będę mogła, będę robiła dla swojej rodziny torty sama . Tort domowy jednak ma niepowtarzalny smak i chcę, by moim dzieciom kojarzył się po prostu z domem rodzinnym. Jednak im dalej w las, tym trudnej wymyślić coś wyjątkowego - czasami wyjdzie idealnie, a czasami nie do końca zgodnie z moimi oczekiwaniami. Ostatni tort na roczek Miłoszka nie wyszedł idealnie tak jak zaplanowałam, ale tak może się stać, jeśli sięgamy po nowy, jeszcze nie do końca sprawdzony przepis. Jednak tak na prawdę przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Tym razem tort musiał być pokaźny, na wiele osób, więc upiekłam 2 biszkopty o łącznej sumie 20 jajek. A potem ostatkiem sił udekorowałam tort w sobotę wieczorem masą z mascarpone i wyszedł naprawdę nieźle! 




Przyjęcie przygotowaliśmy na tarasie, który niedawno był trochę poszerzany i odnawiany. Trafiliśmy przepiękną pogodę i myślę, że słońce zrobiło nam najlepszy prezent, a za razem tło całego ogrodowego przyjęcia. Było cudownie!



Nad stołem z przekąskami zawiesiliśmy oczywiście rekina! :)


Było tak pięknie, że kocyki okazały się zupełnie zbędne. 




Gdy przyszli goście, nawet nie miałam głowy do robienia zdjęć! Ale kilka kadrów znalazło się do blogowego pamiętnika.


Ale na przyjęciu byli wszyscy Ci, których nie mogło zabraknąć.





Prezenty korciły i korciły! :)



Sto lat Gabrysiu! Jesteś wyjątkową małą osóbką.


Niestety tak już jest, że ja na zdjęciach bywam niezwykle rzadko, bo mało osób w moim otoczeniu robi zdjęcia tak maniakalnie jak ja. Pozostaje mi selfie od czasu do czasu i to w trakcie przygotowań w fartuszku. :)


Przyjęcie było naprawdę ciepłe i pełne takiego rodzinnego oraz grillowego klimatu. Oprócz przekąsek na stole, Pan Poślubiony serwował różne mięsa z grilla. Bardzo tęskniłam za jedzeniem na świeżym powietrzu - po prostu to uwielbiam!

Było tyle gości, że Gabrysia dostała ogromną ilość prezentów. Oczywiście na pamiątkę wklejam tu chwalipiętę. Ta może się okazać na tyle ciekawa, że z racji wszechstronnych zainteresowań Gabrysi, skorzystają również mamy chłopców i będą mogły się z powodzeniem zainspirować. Zobaczcie jakie piękne, pasujące do niej prezenty dostała nasza czterolatka.

Plecak, bidon (Little Dutch) oraz spodenki - oczywiście wszystko z motywem rekina! :)


Zestaw do majsterkowania (Brio). Gabrysia uwielbia!



Zabawy na świeżym powietrzu bezcenne, a jeśli jeszcze z motywem rekina to wiadomo! :)


Rzutki i rzepki! (B.Toys)


Pluszowy ogromny rekin (to on wisiał nad stołem) (Ikea).


Myśleliście, że rekinowych prezentów już koniec? Gra rodzinna!


Sterowany rekin!


I cudny kask z rekinowym motywem!


Bardzo ładnie ilustrowane i nietypowe puzzle o sekwencji zdarzeń w ciągu dnia. 



Ale żeby nie było, że Gabrysia nie ma dziewczęcych marzeń i potrzeb. 
Coś dla młodej damy. :)


Piękny domek do kolekcji! (Sylvanian Families)


Ciocie wyposażyły go o dodatkową pralkę i lodówkę.


A do rodziny kotków i kangurków, które dziewczynki mają dołączyły króliczki.


I prezent, który na zbliżający się sezon był niezbędny, gdyż z poprzedniego wyrosła. Rower! Pompka też jest jej własna, bo bardzo chciała mieć taką jak Tata. :)


Powiem Wam, że takich prezentów to ja jej nawet zazdroszczę i cieszę się, że mogę się też...nimi bawić. :) 

Przecudowny czas, cudowny dzień spędzony w gronie najbliższych nam osób, mam nadzieję, że takie urodziny będą dzieci wspominały do końca swoich dni.

Ściskam Was ogromnie i do napisania już niebawem! Jeśli tylko czas pozwoli będę chciała do Was się jeszcze częściej odzywać! 
SHARE:

06 maja 2021

Migawki Kwietnia '21

Śpieszę się czym prędzej z migawkami kwietnia. Jak minęły nam ostatnie tygodnie? Bez dłuższego wstępu zapraszamy na relacje z codzienności w Magicznym Domku!

Zawsze, gdy zaczynam pisać migawki, nawet nie pamiętam dokładnie co się w nich znajdzie. Wybieram datami zdjęcia i na bieżąco dodaje do nich komentarz. Już zupełnie zapomniałam o tym, że na początku miesiąca dziewczynki trochę chorowały. Nawet Marysia miała robiony wymaz (negatywny) i była bardzo dzielna. Ale tak naprawdę, na wszelkie początki przeziębienia najlepiej sprawdza nam się: odpoczynek, parę dni w domu zanim choroba się rozwinie oraz inhalacje (które dziewczynki uwielbiają, bo mogą oglądać wtedy bajki :) )



Było jednak tak pięknie, że nie powstrzymało nas to od wypraw do ogródka. Mali konstruktorzy. :)


Wiele bym dała, gdyby ktoś dał mi tak po prostu sobie pospać i jeszcze się cieszył z tego, że ta drzemka tak długo trwa. ;)


Z Gabrysi jest naprawdę wielki konstruktor. Uwielbia takie majsterkowanie i jest szalenie bystra jeśli chodzi o takie różne logiczne zadania. W ogóle nie ma u nas w domu podziału na zabawy dziewczęce czy chłopięce. Kto to w ogóle wymyślił? (Taaak, Gapcia to typowy pies kanapowy - a raczej "fotelowy") ;)


Domowa plastyka. :)


Ale to malowanie pisanek farbami plakatowymi...


..chyba nam wymknęło się spod kontroli! ;)

 
A Miłoszek cały w saloniku myszek. :)


Opanował już jazdę konną (wrzucałam filmiki na Instagramie jak robi to dynamicznie! ;P )


Kameralna, ciepła Wielkanoc - wpis o niej znajdziecie tu : KLIK.


Jestem osobą, która czasami potrzebuje samotnego spaceru na łonie natury, czy przejażdżki samochodem i słuchania audiobooków. Oczywiście robię to na miarę możliwości, gdy np. już dzieci smacznie śpią, a ja mam swoje tajne odludne miejsca i chwilę wytchnienia, zwłaszcza, gdy mam zabiegany okres.


Wiosenne witaminki.


Mały żarłoczek. :)


A potem zabraliśmy się za zmiany w pokoiku dziewczynek. Trzeba było przenieść całą biblioteczkę. Marysia przemyła (każdą!) książkę i układałyśmy je na półkach. A Gabrysia...no cóż czasami liczy się też to, że ktoś grzecznie czyta książki obok i chociaż nie przeszkadza. :)


Muszę przyznać, że lockdown minął nam naprawdę bardzo przyjemnie. Miałyśmy swój rytm dnia, a ja odpuściłam nadprogramową pracę i robiłam naprawdę minimum. W domu czas mija wolniej.


Malowanie w pokoju dziewczynek trwało parę dni, ale dzięki temu efekt wyszedł super.


Nawet czasami mały pomocnik towarzyszył przy pracy.


Jak świeżutko!


Ja cię kocham a Ty śpisz! 
Moje pierwsze dziecko, które lubi pospać rano! U Marysi 6.10 to była norma, z Gabrysią było podobnie. Teraz zdarzy im się sporadycznie (ze 3 razy do roku) pospać do 8 (nigdy dłużej!) ale zazwyczaj już przed 7 rano się krzątają. Miłoszek ostatnio śpi do 7.40 co dla mnie jest jak środek dnia i musimy go w końcu budzić! ;)


Już nie pamiętam kiedy kupiłam kobiecą prasę (lata temu!) i naszła mnie ochota, by poczytać coś luźnego na wiele tematów offline. Znalazłam parę ciekawych artykułów, ale... nie, to chyba nie jest już dla mnie. (Ale plus jest taki, że do magazynu był dołączony hydrolat różany, który bardzo przypadł mi do gustu!) - Może chcecie aktualizację moje pielęgnacji w najbliższym czasie?


Te kredki świecowe się rozmazują, ale jestem zachwycona rysunkiem Marysi. Jaka piękna wiewióreczka.


Ach, ale nie wszystko zawsze idzie po naszej myśli, jak to mawiają raz: na wozie, raz pod wozem.


Co tam masz Marysiu?


Były też deszczowe dni, lubię je gdy nie musimy wychodzić z domku.


Zabawy na poddaszu.


Te pół godzinki dla mnie. Po takim seansie nie straszne mi żadne przeciwności losu.


Pamiętacie robione z muliny bransoletki? Robiłam takie w podstawówce, coś tam pamiętam, więc zaczęłyśmy produkcję z Marysią. :)


Z wizytą u Babi, gdzie pomagam jej zmienić pościel. Jej ulubiona to taka, która zapina się na takie zatrzaski. To pudełeczko służy do tego odkąd pamiętam, czyli jeszcze z mojego dzieciństwa. Babi załatwiliśmy nowe regulowane elektrycznie łóżko, by było jej wygodnie spać, podnosić się i by mogła ułożyć wyżej nogi.
 

Bardzo lubię te wiszące talerzyki w naszej kuchni.


W niektórych zakątkach naszego domku jest tak....hmmm błogo i artystycznie. :)


Pokoik wyszedł uroczy! Więcej kadrów znajdziecie tu: KLIK.


Wieczór, to zawsze czas na herbatkę i rozmowy tylko we dwoje, wspólny film (czasami też osobno, na 2 komputerach, gdy mamy jednak inne preferencje ;) ) albo czytanie książek. 


Uwielbiam tą uważność w codzienności, o której przypominają nam dzieci.


Cześć żabki! Miłoszek eksploruje każdy zakamarek naszego ogródka. Dla niego musi wydawać się ogroooomny! 


Pogoda w kratkę, częściej taka sobie, ale Marysia marzyła o ognisku!


A u nas wciąż zamieszanie i masa naprawianych usterek. Gdy ktoś mieszka w domu to wie o czym mówię - zawsze jest coś do zrobienia. Ale tak to już jest, o domek trzeba dbać.


Jakiś czas temu zrobiłam znów kolejne zamówienie do naszej dziecięcej biblioteczki. Ilość pięknych pozycji jest po prostu nie do ogarnięcia! Zaczynamy z dziewczynkami czytać takie książki, które nie czyta się za jednym zamachem, ale właśnie trzeba rozdzielić historię na kilka dni, czytać rozdziałami i za każdym razem włożyć do niej zakładkę. Teraz czytamy "Przygody dzieci z ulicy Awanturników" (zobacz) - uwielbiamy te klimaty, jest prześmieszna! :)


Z Miłoszkem można ćwiczyć jogę! Uwielbia robić pozycję "Pies z głową w dół". :)


Wyjątkowe zamówienie z Perełka Mamy. Jestem po prostu zachwycona! Kolczyki z delikatnymi perełkami to moje marzenie. Są idealnie wyważone. Do kompletu zamówiłam prześliczną bransoletkę i naszyjnik z 3 perełkami, które symbolizują nasze dzieci. 


A do tego wszystko tak pięknie zapakowane! Wspieram polskie, rodzinne biznesy, bo wiem, że wkłada się tam masę serca i pasji. Tu warto zajrzeć, bo można znaleźć prezent dla każdej bliskiej sercu osoby.


W drodze, ale moje "perełki" są zawsze przy mnie.


W Layette jak zwykle zmiany. To bardzo inspirujące miejsce!


Lunka, daj buziaczka!


Każdy chce do Babci na kolanka!


Po remoncie w pokoiku dziewczynek, czas na przebudowę naszego tarasu!


U sąsiadów, czyli u dziadków, czyli... w sumie w tym samym domku co nasz z widokiem na nasz ogród. :)


A wracając do książek, coraz częściej zwracam uwagę na te dla starszych dzieci i pomału kompletuję biblioteczkę dla starszaków. Już od dawna czeka na nas cała, przepięknie ilustrowana seria Pożyczalskich, Tajemniczy Ogród, Muminki czy Kubuś Puchatek. Niedawno jednak na Inverso odnalazłam wydanie ilustrowane Harrego Pottera! Lubię wyszukiwać takie perełki, tym bardziej, że można znaleźć je w niższych cenach. Właśnie tu, Harry Potter (zobacz) był ponad 40% tańszy! 


Przyznam się, że nigdy nie czytałam Harrego Pottera, a nawet nie obejrzałam wszystkich filmów. Jednak wiem, że gdyby ta seria pojawiła się wcześniej, z pewnością bym w nią przepadła. I żeby nie było, znam mnóstwo osób, które już w dorosłym życiu przeczytali wszystkie części z wypiekami na policzkach i są zachwyceni. Tak więc i na mnie przyjdzie czas, gdy zaczniemy czytać je wspólnie z dziećmi. Ponoć pierwszą część można zacząć już tak mniej więcej w wieku 8-9 lat (Harry zaczyna przygody w wieku 11 lat). Gdyby w pewnym momencie moje dzieci ogarnęła mania Harrego, wtedy będę czytała go z nimi* i będziemy wspólnie dyskutować o jego przygodach! 
A wydanie ilustrowane jest przepiękne i będę sukcesywnie zbierała do tego czasu kolejne części.

*dla nastolatków bardzo ważne jest to, by rodzice byli z dziećmi "na bieżąco". Jestem gotowa na te wszystkie szaleństwa sportowe, gry komputerowe i specyficzne książki (ja w wieku 12 lat czytałam namiętnie "Pamiętnik Narkomanki" i "My dzieci z dworca ZOO" - to był wtedy hit i myślę, że nie ma co robić ograniczeń dzieciom, a właśnie być blisko w tym czasie i rozmawiać na różne i trudne tematy. Ja chociaż zaciekawiona owym światem, dzięki takim książkom wiedziałam też, że to bardzo niebezpieczna sfera i nigdy nie miałam w dorastaniu i późniejszym życiu do niej ciągot).




Ja już tu o nastolatkach w domu, gdy nasza najstarsza Marysia ma 6,5 lat...ale sami widzicie jak te dzieci rosną! Miłoszek już wchodzi dosłownie wszędzie!


I uwielbia kwiatki. Czasami śmiejemy się, że z niego taki byczek Fernando (lubi byczki bardzo) a dodatkowo owy byczek z bajki lubi siedzieć i wąąąąąchć kwiatki.


Małe zmiany w sypialni. Łóżeczko jak malowane, ale i tak Miłoszek śpi z nami. :)


Dziękuję kochani za kolejny miesiąc z nami i zapraszam niebawem na kolejne wpisy.

Ściskamy z Magicznego Domku!
SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig