11 sierpnia 2022

Migawki Czerwca i Lipca '22

Ponieważ połowa z tych miesięcy wypadła na nasz wakacyjny wyjazd, to pozostałe tygodnie skleję ze sobą w jeden migawkowy post w czerwcowo-lipcowych migawkach.

Kolejny raz zasiadam do migawek i nachodzi mnie refleksja czy dobrze, że piszę o naszej codzienności. Oczywiście nie zawieram tu wszystkiego, ale jednak sporą część z naszego życia. Mam szczęście, bo mam swoich stałych, dojrzałych czytelników i większość z Was jest tu ze mną od samego początku. Ale pojawiają się też takie paradoksy. Czytają mnie też czasami dalsi znajomi, którzy dzięki lekturze zaspakajają swoją ciekawość co tam u nas słychać. W "normalnym" życiu poza blogami i mediami społecznościowymi ludzie, gdy są ciekawi co u Ciebie słychać, dążą do spotkania. Wtedy oprócz takich suchych faktów mogą wychwycić nastroje, uczucia, "prawdziwość" z danego okresu drugiej osoby. Gdy prowadzisz bloga daje się złudną iluzję, że wszystko co ważne jest tu zawarte - a tak nie jest. Nie jest to spowodowane tylko autocenzurą przez czytającymi, ale czymś tak prozaicznym jak brak czasu, by to wszystko, czyli głębsze przemyślenia, myśli oraz przekonania przekazać w odpowiedni i wystarczający sposób. Jednak bez tego, bez tej głębszej wiedzy, trudno kogoś tak naprawdę poznać i zrozumieć. Paradoks współczesnego świata polega na tym, że tak naprawdę te suche fakty, bez głębszej analizy i zastanowienia zaczynają nam wystarczać. Spłycamy wszystko co odbieramy, bo jesteśmy przemęczeni ilością informacji ze świata. Jeśli dostajemy je od tylu ludzi, brakuje nam miejsca na głębsze przemyślenia i rozmowy z garstką z nich. 

Ktoś może zasugerować, że jeśli zastanawiam się na publikowaniem zdjęć i treści w Internecie (zawsze podkreślam, że gdy zaczynałam 12 lat temu to wszystko działo się jeszcze na zupełnie innych zasadach niż teraz), to czemu właściwie publikuje? Oprócz argumentu, o którym już pisałam wcześniej, że czuje się dzięki Wam bezpiecznie i swobodnie, to fakt jest taki, że jest coś magicznego w wpisaniu bloga w formie pamiętnika i czujesz wtedy takie poczucie obowiązku i systematyczności. Mogłabym pisać tylko dla siebie i porządkować zdjęcia co miesiąc w prywatnym folderze. Ale pomyślmy, Wy też tak możecie, a ile osób co miesiąc siada, układa zdjęcia, robi podsumowania i jest przy tym regularna? No właśnie. Pisanie bloga jest dla mnie bardzo ważną częścią życia, która porządkuje mi nasze wspomnienia, do których zawsze mogę powrócić, gdziekolwiek jestem, gdziekolwiek zadziała Internet i do tych wspomnień w chmurze mogę powrócić.

Ach tak, dziś taki wstęp :) więc dalej już spokojnie i na luzie zapraszam do minionych tygodni.

Jestem przeszczęśliwa, że udało nam się zrobić w ogrodzie tak dużo. Trawnik przepięknie rośnie, ścieżki wokół tarasu cieszą!


Lubię moje miasto!


Spotkanie z inspirująca osóbką, z którą mogłabym gadać i gadać i gadać!


I dobrze zjeść - na mnie w tej kwestii zawsze można liczyć. :)


Czerwiec. Po tym zdjęciu widzę jak mocno rozhulała się przyroda przez te 2 miesiące!


Ulubione lody w pobliskiej galerii.


Sorbet limonkowo-miętowy. Hmmm.


Nadrobić jak najwięcej się da przed długim wyjazdem.


Koci dzidziuś w łóżeczku.


Domowe prace artystyczne zawsze ucieszą Marysię. :)


Nowy sezon czyli czas na nowe buty dla dzieci. Nie mamy dużo par, u nas sprawdzają się Crocsy (po domu lub na lato na dwór), para adidasów i para sandałek. I tak jesienią trzeba kupić kolejne a wiadomo, że w wakacje noga rośnie w zastraszającym tempie.


Poproszę jeszcze o ten placuszek.


I jeszcze tamta sałateczkę. :)


Wieczorne usypianki. Od początku roku nauka spania w łóżeczku poszła całkiem nieźle, ale bywało, że trwało to wieki (siedząc na podłoże przy łóżeczku). Na wyjeździe spaliśmy razem z Miłoszkem i zastanawiałam się, czy cała nauka poszła na marne, gdy po miesiącu spania z rodzicami będzie mu trudno znów wskoczyć do łóżeczka. A tu się okazało, że Miłoszek zasypia cudnie! Teraz wystarczy chwilkę poczekać z nim w pokoju, ale można w tym czasie położyć się na łóżku i czytać w trakcie książkę. DOCZEKAŁAM SIĘ! 


Plan na czerwiec przed wyjazdem - namalować nową jesienną kolekcję. Wyszła przepięknie!


To był bardzo przyjemny wieczór u znajomych na grillu, w trakcie moja znajoma Dorota (zostawiłyśmy tatusiów z 6 dzieci ;P) zabrała mnie na przejażdżkę sportowym samochodem z odkrytym dachem! 


Lato. Śniadania, obiady i kolacje na tarasie.


Kolejna wizyta z dziadkami w Spale na giełdzie staroci, ale ja zrobiłam zdjęcia śpiącego Miłoszka w trakcie. :P
On uwielbiam drzemki w wózku niezależnie czy jest zima czy lato - co ja zrobię jeśli z niego wyrośnie? 


Przedwakacyjne obcięcie włosków w domowej łazience.


Trochę zmian wokół domku dla dzieci - tu też pojawiła się ścieżka i obrzeże. Dbamy o ten domek (np. zmieniliśmy dachówkę przy okazji zmiany dachu w domu) bo chce go zachować długo na przyszłość -dla swoich wnuków. :)


Nasza jeszcze kochana trójeczka... :(


My oglądamy bajki a Wy szykujcie się na wyjazd.


Mała przerwa w toku załatwiania spraw.


Ikea z Babubabu.


Przyjechał nasz nowy domek na kółkach!


Jeszcze tylko masa przygotowań, pakowania i niebawem ruszamy na wakacje.


Mama, no trochę przesadziłaś z tym basenikiem. :) (Tak myślałam, że będzie ciut większy :P)


Czasami taka cena za ciepła kawę. :P


Piękne miejsce, gdzie udałam się na mój zdecydowanie ostatni manicure hybrydowy (kiedyś wyjaśnię dlaczego.)

A następnego dnia ruszyliśmy w drogę na nasze cudowne kampingowe wakacje, o których możecie poczytać tu: KLIK


Było pięknie a powroty bywają brutalne.


Dużo tez padało w 2 części lipca, ale wózeczek musi być na drzemkę.


Piękne pelargonie rozweselą nawet pochmurny dzień.


Odkładanie wszystkiego na miejsce po powrocie zajęło by mi pewnie tydzień, ale z racji, że już w drodze powrotnej w piątek zaprosiłam naszą ekipę na sobotę na spotkanie powyjazdowe to się raz dwa sprężyłam. A jeszcze zdążyłam zrobić ulubiony deser i przygotować coś na przekąskę. :) Chyba lubię takie spontaniczne akcje.




To, że chcieliśmy się zobaczyć dzień po miesięcznym wspólnym wyjeździe chyba całkiem nieźle świadczy o zgraniu naszej ekipy. :)


Miła część powrotów czyli wszystkie paczuszki czekające na mnie. :)


Milusińscy.


Marysia z Gabrysią w następnym tygodniu po powrocie zaczęły przygodę na żeglarskich półkoloniach. Miłoszek miał trochę "spokoju". :)


No i tak, moje najdłuższe w życiu włosy postanowiłam ściąć do ramion i poczułam się świetnie!


Z Lunką u weterynarza, jeszcze nie spodziewaliśmy się, że to Gapcioszek mocno zachoruje. :(


Tęskniłam za swoimi rytuałami.


Po półkoloniach żeglarskich lody...


I obowiązkowo szorowanie od stół do głów, takie były zawsze czarne. :)


Gagatki.


Zupka pomidorowa u Babci.


Lista rzeczy do zrobienia zawsze jest długa, ale postanowiłam na tą listę wpisać też regularne czytanie i bez wyrzutów sumienia stwarzam sobie ku temu możliwości. :)


Tym bardziej, że czytam bardzo ciekawą lekturę. Myślę, że napiszę trochę więcej o tym w kolejnym poście np. o kosmetykach.


Rodzinne spotkania przy grillu.



W lipcu Marysia uczęszczała  na kolejne półkolonie - tym razem końskie w pobliskiej stajni. Bardzo podoba mi się idea półkolonii, dzieci spędzają dzień niczym na obozie, a jednak wieczory mogą mieć dalej w gronie rodziny.


Ten błysk w oku oznacza jedno, że udało nam się wyskoczyć do kina na Top Gun!


Bardzo tęskniłam za kinem. Nie ma co ale jednak film w kinie ogląda się nieco w innym klimacie niż Netflixa na kanapie (co też na swój urok ale jednak).


Lunch z ukochanym.


Kawa i ciepła czekolada z ukochaną. :)

I po miłych dniach nagle nad naszą rodziną uniosła się czarna chmura i zachorowała nam Gapcia. Zaczęła wymiotować, przestała jeść i spać, była osłabiona i nie miała siły chodzić. Nie działało na nią żadne leczenie, kroplówki. Po trzech dniach odeszła...:(


Pewnie się domyślacie, że akurat w ten smutny deszczowy weekend po jej odejściu nie robiłam zdjęć. To był ciężki czas dla naszej rodziny, którego zupełnie się nie spodziewaliśmy i który otworzył smutki, które przeżywaliśmy jesienią, gdy odeszła Babi. Gabcia postanowiła do niej dołączyć. 

Życie jest ciągłą zgodą na utratę, dlatego warto cenić każdą dobrą chwilę i chyba o to w naszych migawkach chodzi. Gdy do nich powracam, przenoszę się do tych momentów, które warto zapamiętać. Jestem przekonana, że kiedyś nasze dzieci przeczytają bloga od deski do deski.

Trzymajcie się w zdrowiu.
Wasza G.
SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig