29 kwietnia 2011

Majówka

Moja marynarska majówka zaczyna się już za kilka godzin dlatego już teraz chcę Wam życzyć cudownych chwil  w nadchodzący weekend majowy! :)
Dużo słońca (a prognozy są różne...), wspaniałych przygód, odpoczynku i nutki szaleństwa! 















Gapcia (w marynarskim stylu) i Magiczny Domek pozdrawia! Trzymajcie kciuki za mój patent! Ahoj przygodo!
SHARE:

Zupa krem

Gdy mam ochotę na coś ciepłego a niekoniecznie dużo czasu na gotowanie, robię błyskawiczną zupę krem. Wiosenna, warzywna a jednocześnie sycąca.






















































Przygotowanie banalnie proste. Trzeba zagotować wodę z 2-3 kostkami rosołowymi (najlepiej różne rodzaje). Do gotującej wody wsypać mrożone warzywa (tym razem u mnie mix brokułowy - czyli brokuły, kalafior i marchewka). Zagotować warzywa do miękkości, następnie zmiksować blenderem. Dodać serek topiony wg uznania, zmiksować ponownie, doprawić (np. papryczką chilli). Do tego świeża bazylia lub natka pietruszki oraz ciepłe grzaneczki z pełnoziarnistych bułeczek i gotowe! Pyszne, szybkie i sycące!
SHARE:

27 kwietnia 2011

Styl Méditerranée

Już wiecie, że lubię żeglować, ale marynarski styl oraz morskie dodatki lubię również w modzie. Jest to jeden z moich ulubionych (obok romantycznego) stylów ubierania. Idealny na wiosne i lato. Wolę jednak wybiegać poza charakterystyczne kolory takiego looku. Typowe zestawienie kolorów wydaje mi się zbyt zimne i kontrastowe. Biel zastępuję więc często beżem, granat uzupełniam innymi odcieniami, a czerwień zamieniam na odcień malinowy lub koral. Dzięki temu styl, który uwielbiam ale jest znany od kilku sezonów staje się mniej oklepany.
Czuję się w nim doskonale. Z jednej strony jest bardzo wygodny, można ubrać się na luzie jak i bardziej dziewczęco. Jest w nim też nutka elegancji.
Wystarczy mieć kilka rzeczy by tworzyć zupełnie inne zestawy na kolejne dni. Ja przedstawiam Wam 27 propozycji i mogłabym je tworzyć w nieskończoność gdyby nie to, że zapadł zmrok i wykonanie zdjęć było utrudnione.











































































































Wszystkie ubrania kupiłam w znanych, typowych sieciówkach - H&M, Reserved, Troll, Springfield, Carry, Esprit oraz rzeczy z Jackpot, które kupiłam na przecenie. Ubrania pochodzą z tak różnych okresów, że aż sama się z siebie czasami śmieję. Beżowy sweterek (w 27 propozycji) mam jeszcze z 8 klasy podstawówki!!! Nie zniszczył się ani trochę i noszę go do dziś.



































































































A Wy lubicie mieszać wasze ubrania czy nosicie sprawdzone zestawy?

Magiczny Domek pozdrawia! Ahoj! :)
SHARE:

26 kwietnia 2011

Ahoj!

Odliczam dni do weekendu majowego. W tym roku zapowiada się naprawdę fajnie! Nie będzie to taka typowa majówka, postanowiłam bowiem zrobić... patent żeglarza!
Kurs będzie trwał przez cały maj (majówka plus weekendy) a następnie czeka mnie egzamin. 

Wiatr w żaglach pokochałam dzięki Panu Narzeczonemu. Strasznie lubię ludzi, którzy poszerzają nam horyzonty i zarażają swoimi pasjami. W zeszłe wakacje zabrał mnie na rejs po morzu Adriatyckim w Chorwacji. Było niesamowicie. Przygoda, słońce, otwarte morze, trzepot żagli na wietrze. Woda to mój żywioł!
Tak było jeszcze kilka miesięcy temu:





























































































W tym roku mamy zamiar podbić kolejne morze, dlatego wcześniej postanowiłam się poduczyć i zdobyć uprawnienia. Podręcznik żeglarza jachtowego leży na stoliczku nocnym a ja nie mogę się doczekać pływania!
Ahoj moi drodzy! :)
SHARE:

25 kwietnia 2011

Biochemia Urody

Od jakiegoś czasu buszuję po internecie poszukując kosmetycznych nowości. Lubię dbać o swoje zdrowie. Staram się uprawiać sport, zdrowo odżywiać i dbam o urodę.
Przemysł kosmetyczny oferuje nam ogromną ilość produktów do wyboru. Cenię sobie kosmetyki naturalne, delikatne ale skuteczne, które nie podrażnią mi skóry. Cieszę się, że na rynku coraz częściej można kupić kosmetyki ECO. Z naturalnych składników organicznych, bez sztucznych barwników i syntetycznych konserwantów. 
Ponieważ moje apteczne kosmetyki po woli się kończą, szukałam jakieś delikatnej pielęgnacji cery na wiosnę i lato. I tak trafiłam na filmik o kosmetykach, które możemy zrobić sami w domu.

Na stronie www.biochemiaurody.com możemy zakupić półprodukty kosmetyczne (w postaci samodzielnej lub jako odpowiednio skomponowane i odważone zestawy), służące do wyrobu własnych, naturalnych i efektywnych kosmetyków w warunkach domowych.
Produkty, które są dostępne w Biochemii Urody wykonane są na bazie zestawów, które mają proste składy, nie zawierają żadnych zbędnych wypełniaczy, sztucznych środków barwiących i substancji zapachowych oraz nadmiaru konserwantów. 
Podoba mi się polityka firmy. Nie stosują haseł reklamowych oraz dbają o świeżość dostarczanych półproduktów. Jednocześnie nie deklarują, że produkty są wyłącznie naturalne, korzystają też z metod wypracowanych przez człowieka - bezpiecznych i efektywnych.

Przeczytałam informacje zawarte na stronie od deski do deski i postanowiłam spróbować. Po 2 tygodniach dotarła do mnie paczuszka więc zabrałam się do stworzenia swoich własnych kosmetyków. :)

























































W moim zamówieniu dotarły do mnie następujące kosmetyki: hydrolat aloesowypomarańczowy olejek myjącypeeling enzymatyczny, puder bambusowy (jedwab + owies) oraz serum do twarzy.
Powiem szczerze, że niektóre kosmetyki po prostu mnie niesamowicie zaskoczyły. Stosuję je dopiero od tygodnia a już wiem, że niektóre produkty kupię ponownie oraz wypróbuję inne, które są dostępne na stronce. 
Szaleję na punkcie pudru bambusowego z dodatkiem jedwabiu i koloidalnej mąki owsianej. Gdy omiotę nim twarz, cera staje się wyrównana, jedwabiście gładka i oddycha. Po peelingu nie mogę przestać dotykać swojej twarzy jest tak gładka. Hydrolat przyjemnie koi cerę (czuję, że jest dla niej delikatny) a olejek myjący zmywa naprawdę wszystko!

Gorąco polecam! Wszystkie dostępne kosmetyki są naprawdę niedrogie. Po co przepłacać za znaną firmę i piękne opakowanie skoro działanie jest takie samo (a nawet lepsze!).
Znając mnie ulegnę również innym kosmetycznym nowościom ale kosmetyki z Biochemii Urody z pewnością zagoszczą u mnie na stałe. 
SHARE:

23 kwietnia 2011

Kurka

Kobiecy temat, padający często w kobiecym gronie na temat kobiecości i kobiecych powinności. :)
Kim jesteśmy gdy zajmujemy się domem? Kurą domową, panią domu a może Housemenagerem?































Jestem z natury pedantyczna. Lubię uporządkowaną przestrzeń, gdy wszystko ma swoją funkcje i miejsce na świecie. Już jako dziecko dobrze czułam się w czystych i schludnych pomieszczeniach i nigdy nie trzeba było mnie namawiać do sprzątania własnej przestrzeni. 
Zapamiętuje ustawienie przedmiotów i bez problemu zauważam zmiany w otoczeniu. Gra 'porównaj dwa obrazki' to dla mnie bułka z masłem! :) 
Jednak wierzę w równowagę. Z jednej strony poukładana przestrzeń paradoksalnie pomaga mi w twórczości a zewnętrzny ład sprzyja wybuchom kreatywności. Z drugiej strony cenie sobie inność, brzydotę, deformację, asymetrię, nieparzystość. Nie przepadam za oczywistością, w niektórych aspektach potrzebny jest artystyczny nieład. Są takie sfery w moim życiu gdzie 'nieporządek' ze śmiechem panoszy się po kątach. Ale nie o tych sferach dziś mowa (o tym, że lubię czasami się ubrudzić, wymęczyć i uszargać napiszę innym razem), dziś będzie o organizacji życia w domu.

W moim przypadku chęć zajmowania się domem pochodzi z dwóch źródeł. Po pierwsze muszę dać ujście pedantyzmowi. Wiąże się z tym chęć panowania nad swoją własną przestrzenią w taki sposób, by nas inspirowała a nie przytłaczała. Bałagan mnie rozprasza, zabija moją twórczość oraz trwoni czas. Po drugie urządzanie domu jest moim zboczeniem zawodowym. Ja w każdej dziedzinie życia muszę dołączyć chociażby najmniejszą dozę kreatywności. A w każdej codziennej czynności muszę się wyżyć artystycznie. Czy to jest sprzątanie, czy gotowanie, urządzanie własnego wnętrza czy codzienny makijaż, ta część mnie musi ujrzeć światło dzienne. Dla mnie dbanie o dom jest w pewnym sensie artystyczną sztuką życia a nie przykrym, stereotypowo kobiecym obowiązkiem.

I tu często pojawia się pytanie - jak Ty znajdujesz na to wszystko czas?
To kwestia organizacji i świadomości. Każdy ma jakiś wypracowany system. Mój rodził się z metody prób i błędów oraz obserwacji innych. Sprzątanie naprawdę nie musi zajmować nam połowy życia. Szczerze mówiąc, osobiście wcale nie przepadam za sprzątaniem. Ale cóż, coś za coś, nikt za nas tego nie zrobi. Oczywiście można kogoś wynająć do sprzątania. Kogo jednak stać na sprzątającą osobę u nas codziennie - bo tylko wtedy ma to sens. Porządek w domu i co za tym idzie minimalizacja czasu sprzątania to pewne nawyki, których trzeba się trzymać niczym ustalonej diety. Są to:

- minimalizacja zbędnych przedmiotów (trzeba oduczyć się chomikowania oraz okresowo robić czystki)
- ustalenie konkretnych miejsc na przechowywanie poszczególnych rzeczy
- odkładanie rzeczy na miejsce po każdym użyciu
- redukcja 'pustych kursów' (jeśli i tak idziesz po coś do lodówki, zabierz z sypialni pusty kubek do kuchni lub jeśli schodzisz na dół do sklepu, wynieś od razu śmieci itp)
- dziel się obowiązkami z domownikami
- systematyczność i regularność w czynnościach domowych redukuje czas ich wykonania
- szanuj swoja pracę i utrzymuj osiągnięty porządek

Takie proste zasady powodują, że wystarczy codziennie poświęcić 30 min na ogarnięcie całego domu a pewne czynności zajmują naprawdę niewiele czasu:

- podniesienie poduszki z podłogi na kanapę - 1 sekunda
- przemycie umywalki ręką po każdym użyciu - 3 sekundy
- starcie okruszków z blatu i deski do krojenia - 6 sekund
- pościelenie łóżka - max. 1,5 minuty
- odwieszenie kurtki na wieszak - 1 sekunda
- codzienne nakrycie do stołu w kuchni - 20 sekund
- nakrycie stołu dla gości - max. 15 min
- umycie podłogi w kuchni - 5 min
- podlanie kwiatów w domu - 3 min

Mogłabym mnożyć przykłady w nieskończoność ale nie o to mi chodzi. Sprzątanie może zająć nam dosłownie chwilkę z dnia codziennego. Z pewnością te z Was, które posiadają dzieci powiedzą, że to już nie jest takie proste. Na pewno jest trudniej, ale znam osoby, które radzą sobie z tym doskonale. My natomiast mamy dwa futrzaki, które niestety nie stosują się do powyższych podpunktów. :) Staram się uczyć je porządku, dogadać się jakoś a one nic! :)    (kto nie wierzy niech uwierzy)
Ale i na takie okoliczności staram się znaleźć wyjście. Żyjąc i śpiąc ze zwierzakami zmieniam częściej pościel (zdejmuję i od razu do pralki - 1 minuta) i odkurzam dywany co drugi dzień (np. odkurzenie 2 pokoi zajmuje mi niecałe 10min!)
Nie przepadam za sprzątaniem ale bywają takie okoliczności gdy sprawia mi to wręcz przyjemność. Napada mnie od czasu do czasu chęć dokładnych porządków. Jest to wtedy mój sposób na odreagowanie stresu i złości. Ostatnio poświęciłam więcej czasu na wiosenne porządki. Nie robiłam jednak nic więcej niż każda z Was.

Jeśli ktoś naprawdę twierdzi, że nie ma czasu na sprzątanie, musimy powiedzieć sobie prawdę w oczy. To kwestia braku dyscypliny, lenistwa lub braku organizacji tej osoby. (nie myślcie, że i mnie nie ogarnia magia lenistwa - wtedy nie robię w domu nic, ale wiem, że następnego dnia ze zdwojona siłą będę musiała stanąć naprzeciw mojej domowej rzeczywistości).

Więc jak to jest z tą kurką domową? Myślę, że określenie Hausemenager (jest nim każdy kto ma swoje cztery kąty) pasuje bardziej, bo nasz dom jest niczym zarządzana logistycznie firma. :) 
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wiem jedno, że życie jest na tyle ciekawe, że trzeba odnaleźć  czas na rozwój swoich pasji. Urządzanie domu jest tylko jedną z nich.


SHARE:

22 kwietnia 2011

Dekoracja stołu na Wielkanoc

Dziś w Magicznym Domku spotykamy się na babskim 'Jajeczku' z moimi przyjaciółkami. Niecałe pół roku temu widziałyśmy się na Wigilii. Bardzo lubimy te nasze świąteczne spotkania. Każda przynosi jakieś pyszności (niekoniecznie typowo świąteczne) i jedząc nadrabiamy wszystkie możliwe ploteczki. Co prawda z niektórymi dziewczynami widzę się częściej, ale nie zawsze jest taka możliwość zwłaszcza, że jedna z nich mieszka zagranicą na stałe. 
Wszystkie jesteśmy kompletnie inne! Każda z nas prowadzi zupełnie inny tryb życia, ma inne spojrzenie na świat. Dlatego te spotkania są takie ciekawe i inspirujące. Nie możemy się nagadać!

Już zupa krem (brokułowa) ugotowana, faszerowane jajeczka i wielokolorowa galaretka zrobiona. Ciekawe jakie jeszcze pyszności pojawią się na stole za sprawą moich dziewczyn.
A stół ubrany czeka na swoich gości. :)













































































Temat przewodni to wiosenne motywy. Nawet zupa będzie zielona. :)























































Kremowy obrus dostałam od rodziców na gwiazdkę (Home&You); beżowe bieżniki Ikea; kurkę dostałam w prezencie na Wielkanoc w zeszłym roku; spinacze z kurkami, gniazko oraz zielona porcelanowa skorupka (Home&You); talerze w kwiatuszki dostałam od Mamy; urocze szklaneczki w kropeczki to ostatni zakup w Ikei

































































Już dziś pragnę Wam wszystkim życzyć cudownych i rodzinnych Świąt!!!
To specjalnie dla Was, na tą okazję zamówiłam piękną słoneczną pogodę!  ;)
SHARE:

17 kwietnia 2011

Migawki

Migawki z udanego weekendu.













































































Złapaliśmy trochę słońca na działce. Po powrocie smaczny obiad. Jak zwykle coś łatwego i szybkiego do przygotowania.




















Miłych chwil kończącego się już weekendu Wam życzę!
SHARE:

Pokój frontowy

Zaszły tycie zmiany we frontowym pokoju. Lubię ten pokoik za przestrzeń ale jednocześnie wielofunkcyjność. Jest strefa pracy i twórczości,  kino domowe oraz biblioteczka z kącikiem na czytanie książek.













































































Pojawiły się rolety bambusowe. Wzięłam się też za przeorganizowanie naszego małego balkoniku. Jeszcze brakuje na nim kilku elementów, pokazuje więc tylko migawki.





























Biały regalik miał pomieścić książki i akcesoria do wyrobu różnych skarbów domowej roboty (rękodzieła i  handmade, którym się zajmujemy hobbystycznie. :) 
























































































W koszyczku trzymam pledy. Są pod ręką podczas oglądania filmów na kanapie. Koszyczek przywiozłam z Francji. Jest bardzo charakterystyczny zwłaszcza na południu. Elegancko ubrane kobiety chodzą z nim na zakupy. Wtedy najczęściej wystają z niego bagietki i warzywa oraz poranna gazeta zwinięta w rulon.

Poniżej pokoik wieczorową porą. 





























Pokój frontowy jest najmłodszym pokoikiem w naszym domu (wcześniej był zajęty przez mieszkającą w nim Babacię) dlatego jest to jego pierwsza wersja. Z pewnością to tu będzie pojawiać się najwięcej zmian w najbliższym czasie.
SHARE:

14 kwietnia 2011

Kolory w sypialni

Zbliżają się ciepłe dni. Delikatnie zmieniam sypialnię w letnie kolory. Beże zastąpiłam śmietanową bielą. (pokrycie fotela i narzuta na łóżko).
Dodatki w kolorze ugru przypominają mi szumiące łany zbóż. Idealne zestawienie na słoneczne dni.






















































Sielski klimat w sypialni pomaga nam lepiej wypoczywać. Dobór otaczających nas barw ma duży wpływ na nasze samopoczucie. Barwy pobudzają lub wyciszają. Sprawiają, że nasza przestrzeń życiowa oraz pomieszczenia, w których codziennie przebywamy oddziaływają  na nasz nastrój. 

Biały to kolor nieograniczonej przestrzeni i nieskazitelnej czystości. Przynosi spokój , dobre samopoczucie oraz łagodzi emocje. Jest dobrym lekarstwem na stres. Daje również poczucie swobody i ułatwia formułowanie myśli oraz nowych pomysłów.
Natomiast odcienie ugru sprzyjają pogodnym myślom i przywracają chęć do życia.
SHARE:

13 kwietnia 2011

Ilustracje

Długo oczekiwałam na te pięknie wydane Baśni Andersena. Kiedyś już Wam pisałam o tym jak  bardzo lubię świat ilustracji Dušana Kállay. Jest trochę magiczny, psychodeliczny, pozytywnie dziwny. Przypatruje się tym misternym szkicom w nieskończoność. Wielowarstwowość i dbałość o szczegóły mnie zachwyca. Praca nad ilustracjami trwała 4 lata. 
Teraz księga leży na stoliczku w sypialni. Powracam w ten świat baśni. Odbieram je zupełnie z innej perspektywy niż jak byłam dzieckiem. Czas zatoczył koło. Będąc małą dziewczynką czytałam je w tym samym miejscu i pamiętam jak bardzo na mnie wtedy zrobiły wrażenie. Zwłaszcza baśnie "Słowik" oraz "Nowe Szaty Cesarza". To od nich zaczynam moją ponowną przygodę przez słowo pisane Andersena oraz ilustracje Dušana.





































































Książkę można zamówić przez internet w Empiku bo raczej trudno będzie ją znaleźć na półkach.

Poniżej moje stare wydanie Alicji w Krainie Czarów i po Drugiej Stronie Lustra również autorstwa Dušana Kállay.






















































Ilustracje do Baśni Andersena są bardziej subtelne, widać tam kobiecą rękę. Żona Dušana jest współautorką rysunków.


Bardzo lubię pięknie ilustrowane książki dla dzieci. Niebawem ukaże się książka z ilustracjami mojej koleżanki Agatki, które wykonała w technice: akwarela i piórko. 
Jest to bajka napisana przez Grażynę Strumiłło Miłosz pt: "Pod szczęśliwą kocią gwiazdą" opowiadająca o kotce Frydze, która zawsze wychodzi obronną łapą z różnych niebezpiecznych sytuacji. Premiera 22 kwietnia a ja już nie mogę się doczekać. :)
Za pozwoleniem autorki ilustracji pokaże Wam skrawki jej pracy.




































Więcej ilustracji znajdziecie na blogu Agatki.
SHARE:

Jedzenie

Pisałam Wam o tym, że wprowadziliśmy do Magicznego Domku zdrowe jedzenie. Na te słowa, wiele osób pyta mnie jaką właściwie stosujemy dietę. Postanowiłam więc o tym napisać.
Nie stosujemy żadnej diety, po prostu staramy się jeść zdrowo.

Jednak w dietach jestem bardzo biegła. Stosowałam różne (mam nawet kilka książek) i owszem chudłam w ciągu tych 10 dni (tyle mniej więcej najdłużej udało mi się wytrwać) ale potem wszystko wracało do normy. Mój brat, który za każdym razem gdy mówię mu o kolejnej diecie, wyśmiewa się i przepowiada kolejny 'atak na lodówkę' po kilku dniach jej stosowania. Tak..zawsze tak było. Po kilku latach moich doświadczeń z dietami wiem, że typowe diety cud a nawet pseudo zbilansowane na mnie kompletnie nie działają.
Jedzenie jest dla nas jedną z najcudowniejszych czynności w życiu - ja na typowej diecie po prostu cierpię i jestem nieszczęśliwa!
I właśnie po zeszłorocznym zmierzeniu się z dieta Dukana (efekty są ale nie jest to taka zdrowa dieta jak o niej piszą) postanowiłam z tym skończyć. Nie przekonacie mnie do diet typu South Beach, Kopenhadzka, Montignac czy zgodnie z grupą krwi (nikt mi nie będzie mówił że nie mogę jeść pomidorów i rzodkiewek za którymi przepadam).
Postanowiłam sama intuicyjnie stworzyć naszą zdrową dietę. Zasady są banalnie proste:

- Jemy dużo warzyw, owoców, ryb, chudego mięsa i nabiału. Wykluczamy słodycze i alkohol. Jeśli węglowodany to brązowy ryż, pełnoziarniste makarony, pełnoziarnista mąka i razowy chleb. 
-  Pijemy dużo płynów (jest to zazwyczaj woda z cytryną, herbata zielona lub mięta)
- Wprowadziliśmy małą rzecz by szlifować sobie siłę charakteru. Nie jemy po godzinie 18tej. Taka codzienna mini głodówka  (ok. 14 godzin) reguluje prace układu trawiennego, daje mu trochę odpocząć oraz powoduje, że jedzenie śniadania staje się przyjemnym obowiązkiem - czekasz na nie z utęsknieniem. :)
- Potrawy nakładamy na mniejsze talerze (wydają się pełne) Człowiek często je oczami. Nawet kromkę chleba pełnoziarnistego dzielę na 3 lub 4 części i wydaje mi się że zjadłam 4 kanapeczki.

I tyle! Uważam (i zawsze powtarzała mi to Babcia), że człowiek powinien jeść wszystko. Diety wykluczające zupełnie węglowodany, czy białka, czy tłuszcze, czy owoce (oj opcji wykluczania jest nieskończenie wiele) są dla mnie pozbawione sensu. (chyba, że wymaga to jakaś choroba typu cukrzyca)
Lepiej jeść wszystko ale wybierając mniejsze zło - np. śmietanę zastąpić jogurtem greckim lub białe pieczywo czy makaron zastąpić pełnoziarnistym, masło czy smalec oliwą z oliwek.
Jedzenie jest dla ludzi i mnie też nachodzi ochota na coś słodkiego. Wtedy lepiej upiec domową szarlotkę (gdzie wiemy co i ile dodajemy) niż pójść do sklepu po batonika.
Gdy ogarnia mnie węglowodanowy głód pozwalam sobie na szklankę soku pomarańczowego lub robię sobie gorące kakao.
Są też takie takie okoliczności, że szalejemy na całego. Ostatnio byliśmy na kolacji z rodzicami i nie dość, że jedliśmy grubo po godzinie 18tej to jeszcze zamówiliśmy deser (hmm...zabajone z truskawkami).
Znam się już na tyle, że jestem świadoma, że ostre diety nie pomagają mi w nich wytrwać. Jestem łasuchem i muszę znajdywać dla siebie neutralne sposoby. Wolę chudnąć w żółwim tempie ale jeść i czuć się zdrowo. :)

Mniej więcej dwa razy w miesiącu robimy większe zakupy w markecie. Resztę miesiąca dokupujemy produkty na ryneczku i sprawdzonych sklepikach (np. nasz rybny ma zawsze świeże ryby a znajomy Babci dostarcza jajka z wolnego wybiegu).
Jeśli chodzi o markety najbardziej cenię sobie Lidla. Dla mnie jest takim kompromisem między dużym marketem a sklepikiem. Nie przytłacza swoją wielkością, produkty są świeże, nie korci mnie wrzucanie do koszyka niepotrzebnych  rzeczy (jak np. w Carrefourze) ponieważ wybór jest ograniczony. Pozytywnie ograniczony. Codziennie podejmujemy tysiące decyzji, nie chcę zastanawiać się, który z 50 rodzajów mleka wybrać. Kupujemy sprawdzone produkty a rachunek rzadko przekracza 100-150zł.

























































Nasze przykładowe zakupy: owoce, warzywa, zioła w doniczce, oliwa z oliwek, jogurty, musli, sery, chuda wędlinka, mięso mielone (uwielbiam je za wyjątkową jakość), masmix śródziemnomorski, mozzarella, pesto, pomidory i tuńczyk w puszce, sok pomarańczowy, wieloziarnisty chlebek (jeszcze ciepły).


SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig