29 stycznia 2014

Zaklinam Wiosnę

Nie chcę narzekać, bo zima to naprawdę piękna pora roku, ale...ale jest już po Świętach (gdzie śniegu nie było nawet ciut ciut), wyskoczyły mi 4(!) zimna/febry/opryszczki, jestem wciąż podziębiona i nie wiem jak mam się ubierać na te minusowe temperatury (wciąż mi zimno). 
Tak już mam, że już pod koniec stycznia wyczekuje wiosny. W zeszłym roku nadeszła bardzo późno i może strach, że i w tym będzie tak samo, mnie jeszcze bardziej niecierpliwi. Czekam, no nie da się ukryć! :)

Jak sobie pomagam? Myślę o wiośnie! O nowych pomysłach, podróżach, zmianach w Magicznym Domku i kompletowaniu wiosennej garderoby! 
Większość rzeczy wyszukuje w sklepach internetowych, bo teraz wyjątkowo nie lubię wychodzić z domu. :)



















Koszula w kwiatki z przeceny w Jackpocie. Do jeansowej spódnicy lub jasnych spodni.


























Urocza torebeczka w moich ulubionych kolorach. :)



















Lakierowane baleriny w kolorze jasnego różu do sukienek.



















Dawno nie kupowałam butów sportowych do chodzenia. Ta para z myślą o wiosennych spacerach i wyjazdach latem.





















To już ostatnia para butów! :) Czarno złote baleriny do jeansów. :)



















Zeszyt w kwiaty na wiosenne pomysły i plany. :)



















Lawendowa świeczka z Bath&Body Works.


A na stole tulipany, które chociaż trochę rozweselają biel za oknem.




















Jednym z moich noworocznych postanowień jest oszczędzanie, dlatego staram się by moje zakupy były jeszcze bardziej przemyślane. Poza tym, robię po raz setny porządki w szafie i tam naprawdę jest sporo fajnych rzeczy, do których muszę powrócić.

Czy Wy też tęskno odliczacie dni do wiosny?
SHARE:

24 stycznia 2014

Bomba! (Kąpiel w Wannie a la Magiczny Domek)

--- Mała przerwa w odpoczywaniu! --- ;)

Otóż. Jeszcze przed świętami dostałam wspaniałą (pachnącą!) paczuszkę do przetestowania. Co jak co, dostaję różne propozycje, ale z tej nie mogłam nie skorzystać! 
Akcesoria do kąpieli? - To w Magicznym Domku towar bardzo pożądany! 
I tak w sprzyjającej aurze jesienno-zimowej oddałam się rozkoszom kąpielowym!

Jeśli lubicie czasami zrelaksować się w wannie 'na bogato' jak ja, to warto spełnić kilka warunków by poczuć się naprawdę wyjątkowo.

Po pierwsze, wyłączamy typowe, górne  światło w łazience na rzecz kojącego blasku świeczek. O świecach pisałam osobnego posta, wiec wiecie doskonale, że świeczki w Magicznym Domku są ważnym elementem. 
Na stronach Aromatelli (www.aromatella.pl) wybrałam prześliczną błękitną puszeczkę o kuszącym zapachu 'Błogi Odpoczynek' - bo co jak co, ale w wannie o ten relaks własnie chodzi! :)

Świeczuszka zawiera czyste, naturalne olejki eteryczne z lawendy oraz szałwii i jest o zapachu cytrusów i bergamotki. Jej zapach, może nie jest tak intensywny jak świece z Bath&Body Works, ale wielu osobom taka zbytnia intensywność aromatu właśnie wręcz przeszkadza. Świeczki z firmy Bomb Cosmetics mają jeszcze jedną niesamowicie oryginalną i słodką rzecz - zatapiające się serduszka! :)






















































Zapaliliśmy świece, woda leje się do wanny. W tym momencie koniecznie musimy zadbać o odpowiednią ilość piany. 
Bomb Cosmetic ma w swojej ofercie płyny tzw. kąpiele bąbelkowe, które musiałam wypróbować! 
I tu muszę przyznać, byłam baaardzo pozytywnie zaskoczona!
 Piękny, delikatny zapach i prawdziwa piana!
Dodatkowy plus za dobry skład, który nie wysusza skóry i fikuśne opakowanie. Naprawdę polecam! (sama muszę wypróbować jeszcze inne zapachy!)



















Piana to jedno, jednak kąpiel z prawdziwego zdarzenia to nie tylko relaks ale i pielęgnacja. 
Dlatego też warto do kąpieli wrzucić nawilżająca dzięki olejkom kulę do kąpieli. Bardzo je lubię, jednak do tej pory było trudno mi zdobyć takie z prawdziwego zdarzenia jak np. z firmy Lush (która jest niedostępna w Polsce) w sklepach, do których chodzę.
Miłośnicy kąpieli już nie muszą się martwić! Są sklepy z samymi pysznościami od Bomb Cosmetics (lista sklepów tu - klik) bądź można siedząc w cieplutkim domu zamówić je ze strony aromatella.pl. :)





















































Kule uroczo wyglądają, niektóre mają w sobie np. suszona lawendę, a niektóre silne działanie musujące. Bo takiej kąpieli, skóra jest natłuszczona, delikatna w dotyku, pachnąca i nie wymaga smarowania (a czasami właśnie ta czynność przebudza nas z błogiego stanu po kąpieli!) :) 

Bomb Cosmetics ma niesamowicie duży wybór wszelakich kuli, babeczek, kuleczek oraz zestawy, które można podarować bliskiej osobie.
Cudownie prezentują się w łazience i jeszcze wspanialej pachną. 




































Po prostu uwielbiałam wchodzić do naszej łazienki i wąchać ta kombinację zapachów.

Czy Wy też czasami sprawiacie sobie iście królewską kąpiel z piana świecami i pielęgnacją? 
Czy to dla Was przesada?

Ja przyznaję się bez bicia, jestem kąpieloholiczką. :)
SHARE:

17 stycznia 2014

Pauza

Kochani, robię malutką przerwę dla siebie. Na początku roku czas trochę zwolnił na zewnątrz, ale przyspieszył wewnątrz mnie. Czuję się zobowiązana przygotować do jakiś zmian. Gdzieś czuję, że dobrych, choć jeszcze sama nie wiem jakich. Mam taką specyficzną ochotę pobyć sama, napisać w zeszycie swoje postanowienia, plany, marzenia, myśli, poczytać, posłuchać muzyki, pobyć z najbliższymi. Czy to jakieś wewnętrzne zmiany przed ukończeniem 30 urodzin? Nie wiem. Czuje się jednak dobrze, pełna wewnętrznego skupienia. W tym spokoju, chce poskładać myśli i celebrować codzienność. Wracam pod koniec miesiąca z migawkami miesiąca i w lutym zaczynamy posty czekające w kolejce. :) Chociaż kto wie jak najdzie mnie ochota wrócę jeszcze szybciej.

Czytam i słucham uważnie.... Kończę książkę Schmitt'a i z niecierpliwością zacznę "Dziewczęta i Kobiety" Alice Munro!





















A ta płytka ścięła mnie z nóg... Sięgnęłam po nią zupełnie przypadkowo. Usłyszałam jeden utwór i zaciekawiła mnie cała otoczka. Ukrywania wydania płyty i nakręcenia do każdego kawałka teledysku. Nie wiem co mnie skusiło by pójść do sklepu i kupić ją w całości. Pomimo, iż podziwiam sukces artystki i bardzo lubię jej piosenki i uwielbiam do nich tańczyć, jednak ale aż nigdy tak by pójść do sklepu i kupić całą płytę. Bardzo lubię gdy artyści są gotowi i dojrzali na eksperymentowanie. Na coś więcej niż dotychczas. Tak jest w tym przypadku.



















Płyta Beyonce jest niesamowicie dojrzała i różnorodna. To nie tylko skoczne kawałki, a wielowarstwowa, bardzo wszechstronna muzyka. Pierwszy raz, w całości płytkę 'przesłuchałam' jednocześnie oglądając DVD i po prostu jestem w szoku! :) Do słuchania w samochodzie, w samotności, a niektóre kawałki z powodzeniem będą stale puszczane w klubach. Polecam!


Kochani, życzę wspaniałego weekendu i do napisania za jakąś chwilkę! :*
SHARE:

12 stycznia 2014

Inspirująca Niedziela

Dziś za oknem szaro-buro, wietrznie, morko, nieprzyjemnie. Sprzyjająca aura do nadrobienia zaległych małych spraw, na które zazwyczaj nie ma czasu. 
I tak wzięłam się za porządki w pismach wnętrzarskich, które sukcesywnie redukuje, gdy ich ilość przekroczy dopuszczalna normę. Jednak znajduje w nich wiele inspiracji, z którymi trudno mi się rozstać. Wtedy przeglądam stos pism i wycinam to co mnie interesuje. Później inspiracje trafiają do dużego zeszytu z wycinkami. Inspiracje zatrzymuję przy sobie, ale niekoniecznie z niepotrzebną kupką makulatury.
Początek nowego roku sprzyja też przyszłym planom odnośnie zmian w Magicznym Domku. Mam kilka pomysłów, które chce wprowadzić w pierwszej połowie roku. Jednak potrzebuję do tego parę groszy. Postanowiłam zrobić  porządek w moich butach, torebkach, apaszkach, biżuterii, zegarkach i sprzedać kilka rzeczy na allegro. Są to fajne rzeczy, których żal mi się pozbyć przy typowych porządkach (czystkach), które regularnie robię, ale sama dążąc do minimalizmu, chcę je puścić dalej w świat. ;) Spakowałam rzeczy w pudło, pomyślę dziś nad ich wyceną i poczekam na lepszą pogodę do zrobienia zdjęć. Zobaczymy czy 'second-hand'owy' sklepik spełni swoją rolę, bo jest przy nim trochę pracy.








































A tak na marginesie Wam powiem, że pogoda w Polsce tak mnie roztroiła, że pomimo iż dziś jest nieciekawa aura, zdążyłam poczuć wiosnę. Czuje ją w powietrzu i w brzuchu (takie motylki, które zawsze czuje wiosną). Myślę o wiosennych aranżacjach i robię wiosenne, ubraniowe zakupy w sieci. Mam ochotę na powiew świeżości, zmiany i mam masę energii. 
A tu zapowiadają, że zima ma właśnie nadejść... Eh!

A Wy jak spędzacie niedziele? Całuje Was mocno!
SHARE:

08 stycznia 2014

Salon w Naturalnych Barwach

Wszystkie odcienie szarości i brązów oraz stonowane kolory pozwalają zgrać się z tą już - 'niejesienną' a jeszcze - 'niezimową' aurą. Po ciepłych barwach, które panowały tu, gdy spadały  jeszcze liście (zobacz tu - klik) oraz po świątecznym panującym klimacie (zobacz tu - klik), do salonu wdarła się kolorystyka zainspirowana warunkami na zewnątrz. Żadnej rzeczy nie dokupiłam, po prostu u nas w Magicznym Domku zmienia się jak w kalejdoskopie, przedmioty migrują z pokoju do pokoju, a czasem odradzają się na nowo wyjęte z pudeł. :)




































Pokój, w piękne dni, ocieplają promienie słoneczne. W te mgliste, pochmurne, światło świec. To idealna pora na palenie świeczek!




































Ponieważ w salonie mamy ogromne okno tarasowe, lubię gdy atmosfera wewnątrz współgra z krajobrazem na zewnątrz. Ma się wtedy wrażenie, że ogród i las wkrada się do środka.




































Tak prezentuje się nasz salonik w Nowym Roku. :)




































Kolejna odsłona już na wiosnę, gdy pokój nabierze wiosennych barw. A potem powróci lekki styl marynarski na lato. Mam też nadzieję, że znajdziemy wreszcie coś odpowiedniego do zawieszenia nad kanapą. Mam pewien pomysł, ale muszę to zdobyć. :)

Do napisania!
SHARE:

07 stycznia 2014

Sypialnia w Słonecznym Kolorze

Nowy Rok i powiew świeżości w Magicznym Domku. Ale nie są to duże zmiany. W sypialni zazwyczaj są to małe detale. Gdy całą wysprzątam i zmienię pościel, mam ochotę na odmianę, chociaż minimalną. :) 
Pokazywałam Wam niedawno, to samo wydanie sypialni z nuta fioletu (KLIK) i w leśnym klimacie (KLIK). Teraz zagościł w niej słoneczny kolor. Bo ten rok będzie bardzo wesoły! :)





















































Wystarczy inna pościel, narzuta czy kocyk, świeczuszka i już ten niewielki pokoik nabiera innego charakteru. Uwielbiam takie małe zmiany. 




































Zamierzam zrobić mały cykl o pomieszczeniach w Magicznym Domku po roku od przeprowadzki. Niektóre pomieszczenia trochę się zmieniły, a niektóre pozostały takie jak na początku. :)

W sypialni, muszę stwierdzić, że śpi się znakomicie. Bardzo lubię przed snem patrzeć na gwieździste niebo nad głową. Wczoraj w nocy zobaczyłam spadającą gwiazdę (klik) i byłam bardzo zaskoczona! Oczywiście pomyślałam życzenie...

Do napisania kochani! 
SHARE:

Nowy Rok '14

Minął już tydzień od Sylwestra! Czas na krótką notatkę w pamiętniku Magicznego Domku.

Sylwestra spędziliśmy za miastem w doborowym towarzystwie. Wszyscy chcieliśmy by ten dzień był totalnie na luzie, bez stresu, sylwestrowej gorączki. Chcieliśmy dobrze bawić się w swoim towarzystwie i...dobrze się najeść. Okazało się, że bawiliśmy się tak wyśmienicie, że tańcowaliśmy prawie całą noc, a ja przez to nie zdołałam zrobić dużo (czytaj 'dużo ostrych') zdjęć. Hitem, całkiem we właściwym miejscu* i czasie, była piosenka - "My słowianie" KLIK. :)

* w końcu byliśmy na wsi w iście wiejskiej chacie. :)



























































W Nowy Rok, rano zdecydowanie trzeba było iść na spacer przewietrzyć bolące od szampana głowy. :)





















































Dokładniejszą relację znajdziecie na blogu Natalii i Ze (znplace - klik), którzy razem z nami świętowali Nowy Rok! :)

A tu jeszcze trochę zdjęć wokół naszej wiejskiej chaty. :) Wcześniej o niej pisałam i umieściłam masę zdjęć, gdy byłam tu latem z na babskim weekendzie (klik tu)! :)

























































Mam nadzieję, że i Wy bawiliście się świetnie! Jeszcze raz życzę wszystkim samych wspaniałości w nadchodzącym roku! :*
SHARE:

04 stycznia 2014

Ulubione w 2013 roku (kosmetyki do makijażu)

Im jestem starsza, tym bardziej przykładam wagę do mojego makijażu dziennego. Jednocześnie, po dawnej fascynacji kolorami i sztuką makijażu, staram się był jak najmniej widoczny, raczej delikatnie podkreślał urodę . W tym roku najlepszymi kosmetykami do makijażu są:

Podkład

Każda z nas wie jak trudno dobrać sobie idealny podkład (czasami naprawdę łatwiej znaleźć męża ;) ) ponieważ mamy bardzo duże wobec tego kosmetyku wymagania. Chcemy mieć piękną, jednolitą cerę. Mam kilka podkładów do których chętnie wracam, jednak wciąż szukam idealnego. W tym roku jednak wypróbowałam pewną nowość (w mojej kosmetyczne), która przypadła mi do gustu. To podkład od Vichy.

































Po podkład Vichy Liftactiv flexilteint (wygładzający zmarszczki) sięgnęłam za namową pewnej pani, która chyba zlitowała się nade mną, widząc, że od godziny oglądam wszystkie podkłady Vichy i La Roche Posay w Superpharm i wciąż nie mogę się zdecydować. Mam specyficzne wymagania wobec podkładu. Musi być dość kryjący ale nie za bardzo (Dermablend odpada), nie może podkreślać suchych skórek czyli raczej nawilżający i dobrze jak 'coś' z nią dodatkowo robi, oprócz tylko nadania pigmentu. Pomyślałam więc, że taki 'przeciwzmarszczkowy' z pewnością posiada takie właściwości. I się nie pomyliłam.
To, że jest przeciwzmarszczkowy to zupełnie mi nie przeszkadza, bo wiedziałam że podkład cudów nie stworzy, wiec i mi nie zaszkodzi. Ale jednak muszę przyznać, że ma działanie ujędrniające. Cera jest jakby bardziej soczysta i sprężysta, a to przyda się w każdym wieku. Nie polecam (zdecydowanie!) tego podkładu cerom tłustym (a nawet mieszanym w stronę tłustą) ponieważ jest naprawdę nawilżający i potrzebuje trochę czasu by się wchłonąć. Jednak jest lekki, nie tworzy absolutnie maski i ma zadowalające średnie krycie. W moim przypadku przypudrowany wygląda idealnie i nie mam problemów ze świeceniem wciągu dnia. Ale sprawdzi się lepiej na cerach suchych, odwodnionych.
Znając mnie, jeszcze będę szukać swojego ideału, ale właśnie ten podkład pozytywnie mnie w minionym roku zaskoczył.

Cena ok. 70 zł

Puder

Moje absolutne odkrycie roku! Puder wygładzający firmy Alverde.

































Daje satynowe wykończenie. Neutralizuje świecenie się podkładu/cery, jednak nie daje efektu płaskiego matu. Przepięknie pachnie! Minimalizuje widoczność porów, optycznie wygładza cerę i  jest bardzo miły w użytkowaniu. Cudny skład (nie zawiera talku). Pobił zdecydowanie mojego poprzedniego ulubieńca od Clinique i będę do niego wracać!

Róż i Bronzer

Ukochane w tym roku róż i bronzer należą do firmy Pupa.




































Co tu dużo mówić, po prostu świetnie wyglądają i współgrają z moją cerą. Bronzer jest fenomenalny, ma lekko  kremową konsystencję i przepięknie, luksusowo pachnie.
Róż ma idealną pigmentację, nie za lekką i nie za mocną. (nr 07) Bardzo, bardzo lubię! 

Rozświetlacz

Rok 2013 był rokiem poszukiwań rozświetlacza idealnego. 
Do tej pory 'prawie' ideałem w tej kwestii okazał się kultowy Benefit High Beam.

































Przetestowałam parę produktów i naprawdę jest ciężko z odnalezieniem idealnego, wobec którego mam dość specyficzne wyobrażenie. Musi być bez brokatu i drobinek, ale musi tworzyć dość widoczny połysk jak tafla wody. Po prostu marzyły mi się policzki Mirandy Kerr (klik - jak ona to robi, że ma zawsze takie błyszczące, soczyste policzki?) i stąd te poszukiwania. :) 
(nie wszystkie, ale większość kobiet te poszukiwania może i zrozumie, ale (jakoś spontanicznie) wyobraziłam sobie czytających mnie w tej chwili facetów - oj nawet nie chce wiedzieć co oni na ten temat, w tej chwili, myślą ;) )

Zanim kupię pełnowymiarowe opakowanie, chciałam zapytać Was o najlepszy rozświetlacz, który stworzy jednolitą, błyszczącą tafle. Macie jakiś ulubieńców?

Cienie do powiek

Moimi ulubionymi cieniami jest nadal moja paletka z Inglota, którą sama sobie skomponowałam. Skuszę się czasami na coś innego, ale jednak ku mojemu zaskoczeniu, najlepiej odpowiadają mi własnie 'inglotki'. Jednak w tym roku sięgnęłam po nowość na rynku firmy L'oreal i myślę, że jest również godna uwagi.

































Mają ciekawą konsystencję, która można nakładać również palcami. ładnie się rozcierają i nie zbierają w załamaniu powieki.

Eyeliner

Już nie szukam żadnego innego, bo znalazłam swój osobisty ideał. Eyeliner Super Liner Perfekt Slim firmy L'oreal.



















Bardzo łatwo zrobić nim kreskę, nie rozmazuje się, jest trwały a pisak nie wysycha (oczywiście do czasu aż się zużyje ;) ) Super!

ok. 40 zł

Tusz do rzęs

W tym roku zachwycił mnie tusz z górnej półki - Le Volume de Chanel.

































Lubię dość mocno podkreślone rzęsy, dlatego zawsze wybieram tusze pogrubiające. Ten zachwycił mnie intensywnością koloru oraz pogrubienia, przy jednoczesnym nie sklejeniu rzęs w trzy kępki. Tusz jest widoczny, mocny, więc nie polecam tym które wolą naturalniejszy efekt. Przepiękne luksusowe opakowanie. Szukam (testując) godnego, tańszego zastępcy, ale póki co bezskutecznie. Może coś polecicie?

Cena: ok. 140 zł

Korektor pod oczy

Dla takich osób jak ja, które mają widoczne cienie pod oczami to kosmetyk obowiązkowy! Testuje i szukam idealnego i jak na złość tym ulubionym w 2013 okazał się ten droższy z firmy Chanel.
Znalazłam na szczęście pod koniec roku tańszy o podobnym działaniu i konsystencji - odpowiednik z  firmy Revlon (Color Stay). 

































Dobrze kryją i nie wysuszają skóry wokół oka - czyli moje wymagania co do korektorów pod oczy, które powinny spełniać. :)

Szminki i błyszczyki

Mam kilka ulubionych, jak np. nawilżające pomadki Pupa (klik) jednak najwięcej komplementów (a to chyba tez się liczy ;) ) dostałam mając na ustach błyszczyki z firmy Revlon.

































Dają intensywny, ale naturalny kolor i blask. Są dość klejące (nie na ustach ale mogą przykleić się włosy). Wiem, że niektóre dziewczyny tego nie lubią, ale dla mnie dzięki temu błyszczyki są bardziej trwałe i mają większe właściwości nawilżające. Uwielbiam te trzy odcienie ( Berry Allure 225, Fatal Apple 240, Super Natural 215) i odkąd je kupiłam używam właściwie tylko ich. :)
Są dość drogie jak na błyszczyki (ok. 40 zł) ale warto czekać na promocję - 40% w drogeriach Rossman.

Lakiery do paznokcji

W minionym roku najwięcej lakierów kupiłam z firmy Essie. I moimi ulubionymi kolorami były: naturalny odcień - Sugar Daddy oraz malinowa czerwień - Rose Bowl (którą dostałam w tajemniczej paczuszce tu - klik).

































Tu muszę dodać, że niestety lepszej jakości oraz z lepszymi pędzelkami są lakiery dostępne w USA (lakier malinowy), na polski rynek (Superpharm) wypuszczone są trochę inne modele. Jednak i tak je bardzo lubię i mam w swojej kolekcji kilka kolorów.

Cena: ok 34zł

Zapach

Zakochałam się na amen w Manifesto od Yves Saint Laurent!



















Nuty zapachowe:
 nuta głowy: bergamotka, czarna porzeczka
 nuta serca: jaśmin, konwalia, białe kwiaty
 nuta bazy: drzewo sandałowe, bób tonka, wanilia, cedr

Bardzo je oszczędzam i tworzę wokół nich swoją magiczna aurę. :) I tak, pachnę nimi na wieczorne wyjścia, ważne wydarzania, a na co dzień używam ich gdy maja mi dodać pewności siebie np. znaczące spotkania w pracy. Myślę, że zostanie ze mną na lata bo jestem wierna zapachom.

To wszystko na dziś! Buziaki! :*
SHARE:

02 stycznia 2014

Ulubione w 2013 roku (kosmetyki do pielęgnacji)

Witajcie kochani w Nowym Roku! :)
Mam nadzieję, że zaczynacie początek roku w bardzo pozytywnym nastawieniu i masą budujących postanowień na nadchodzące miesiące. Czyż nie wspaniale zacząć od nowa z czysta kartką? 
Ja do takich 'początków' przywiązuję dużą wagę, chociaż wiem, że teoretycznie nic się nie zmienia w ciągu jednego dnia, to jednak wewnętrznie czuję ogromną energię i motywację. A przecież wszystko zaczyna się w naszej głowie. :)
Ale zanim zaczniemy Nowy Rok i zanim umieszczę mały reportaż z naszego sylwestra, to czas na pierwsze podsumowanie minionego roku. Uwielbiam takie podsumowania!

Moje ulubione (w tym poście - kosmetyki) w tym roku, to te które, się najlepiej u mnie sprawdziły, i do których powracałam w ciągu roku kilkakrotnie. To dlatego w mojej liście znajdzie się mniej produktów do pielęgnacji twarzy, a to dlatego, że próbowałam kilka zestawów i choć naprawdę byłam z nich zadowolona to nie miałam tego samego np. kremu w tym roku dwa razy. Ponieważ moja cera znacznie się zmienia w ciągu roku używam innych produktów do twarzy, zwłaszcza jeśli chodzi o kremy. Jednak wciąż poszukuję. Jestem rozerwana pomiędzy miłością do kosmetyków naturalnych, a chęcią testowania polecanych cudotwórców niekoniecznie naturalnych. Staję się jednak bardziej otwarta, ale nadal patrzę na skład kosmetyków i wybieram mniejsze zło, które zaskakująco nie jest takie złe dla mojej skóry :)
Druga sprawa to, że akurat w grudniu wpadło do mojej kosmetyczki kilka perełek, które zostaną ze mną na dłużej, ale byłoby to niesprawiedliwe nazywać je ulubieńcami minionego roku. Pojawią się pewnie w lutym, przy okazji posta o pielęgnacji zimą. :)

PIELĘGNACJA

Włosy:

Odkryłam najlepsze szampony dla moich włosów* i wypróbowałam kilka serii. Sa to szampony firmy Organix, które kupowałam w aptece z kosmetykami naturalnymi ale odkryłam, że znacznie taniej można je kupić w drogerii Hebe. 



















Dostępne są rożne serie - Zielona Herbata, z Keratyną, z olejkiem makadamia lub kokosowym. Różnią się zapachem, czasami konsystencją, ale efekt po ich użyciu jest podobny. Włosy są puszyste, ale wygładzone, lśniące, zdrowe i nawilżone. Robią dokładnie to, czego oczekuję od efektów pielęgnacji włosów. Poza tym są bardzo wydajne i mają ładne, zgrabne opakowanie. Cena ok. 26 zł 

Już wiem, że w tym roku będę im również wierna, tylko wypróbuje pozostałe serie.

* moje włosy: naturalne, niefarbowane, normalne z tendencją do przesuszania, czasami ze swędzącą skórą głowy

Ciało:

W minionym roku wypróbowałam parę ciekawych płynów, masełek i olejków do ciała, jednak biorąc pod uwagę, działanie i jednocześnie dostępność oraz cenę, moi faworyci roku minionego (i poprzedniego również ;) ) to mleczko do kąpieli i oliwka do ciała firmy Babydream z serii dla mam. 



















Ponieważ uwielbiam kąpiele w wannie, jest to dla mnie idealny zestaw na co dzień. Mleczko ładnie pachnie i zmiękcza wodę. Staje się taka mleczna, przez co delikatniejsza dla naszej skóry. Ogromny plus za dobry skład, niezawierający SLS-ów.
Nie przepadam za smarowaniem ciała (tak, pod tym względem jestem strasznym leniem) dlatego forma smarowania ciała oliwką na mokrą jeszcze skórę, jest dla mnie idealna! Olejek pomaga zapobiegać rozstępom, ładnie nawilża, wygładza i pachnie. (Tu muszę przyznac, że w tym roku kochałam się też w innym ulubionym olejku KLIK jednak ze względu na dostępność i cenę, zdecydowanie wybieram ten zestaw.) Cena ok. 10-12 zł

Dłonie i Stopy

Ulubionymi kosmetykami, które trzymam w szufladzie w stoliczku nocnym :) są kremy do pielęgnacji rąk i stóp firmy Alverde.

































Uwielbiam (!) je za zapachy, konsystencję oraz naturalny skład. Krem do stóp nie dość, że nawilża to jeszcze koi stopy po całym dniu. Jedyny minus to dostępność. Kończą mi się zapasy. :( Testowałam wiele kremów, ale te po prostu są dla mnie najlepsze.

Twarz

Tu jak wspominałam, w tym roku pojawiło się kilka perełek, jednak wymienię te które powróciły do mnie kilkakrotnie.

Woda termalna Uriage.

































Na wodę termalną namówiła mnie lata temu moja Babcia, która używała jej zwłaszcza do odświeżenia latem. Jednak w tym roku zaczęłam używać wód termalnych (lub hydrolatów) również zamiast toniku. Wypróbowałam kilka firm, ponieważ często były przecenione lub dodawane do innych kosmetyków. Jednak do tej wracam już po raz kolejny. W niej jest coś takiego, że naprawdę wiem, że działa. Poza tym ma najlepszy rozpylacz i nie wymaga osuszania twarzy ręcznikiem. Przez to mam wrażenie, że jest mocniej nawilżająca i łagodząca. Z tego co widzę, wiele osób doceniło jej właściwości. Plusem jest też dostępność (zazwyczaj kupuje ją w Superpharm) i częste przeceny.

Demakijaż

To część mojego wieczornego rytuału. I chociaż tak czy siak lubię użyć w tym celu wody, to pierwszym krokiem jest demakijaż oczu płynem micelarnym. Fenomenalne są produkty firmy Bourjois.

































Wracałam w tym roku do tych produktów kilkakrotnie czasami do niebieskiego płyny czasami do fioletowego (klik) jak również do chusteczek (klik), które idealnie sprawdzają się w podróży i są najlepsze (moim skromnym zdaniem) na rynku. Tańszy i godny zastępca Biodermy, którą lubiłam kiedyś (na studiach) ale teraz uważam, że jest trochę przereklamowana i nie warte swojej ceny. (no i dodatkowy plus - dostępność w Rossmanie!)

Cena ok. 13 zł

Antyperspirant

Próbowałam stosować antyperspiranty naturalne, jednak nie radziły sobie z jednym... ze stresem. Nie należę do osób potliwych, jednak muszę czuć się swobodnie w sytuacjach stresowych. I tu idealnie sprawdza się dezodorant Vichy.

































Zaczęłam go stosować 10 lat temu za namową mojej przyjaciółki ze studiów - Marcysi. Jednak wtedy na studencką kieszeń wydawał mi się niesamowicie drogi! :) Powróciłam do niego ze 2 lata temu i teraz widzę, na rożnych portalach, blogach urodowych, że przechodzi swoją druga młodość i czas świetności. I dobrze! Bo naprawdę warto! Jest delikatny dla skóry i przepięknie pachnie. Działa i to najważniejsze. Dostępny w większości aptek, ale ja kupuje zazwyczaj na promocji w Superpharm za ok. 23 zł.

Pasta do zębów

To dziwne, że jeszcze nie pokazywałam swojej ulubionej pasty w postach o kosmetykach, bo używam ją przez cały bity rok! Pasta wybielająca Tea&Coffie Pearl Drops to mój faworyt!

































Pasta przeznaczona dla maniaków kawy i herbaty - czyli dla mnie! :) Regularnie używana, przepięknie wybiela zęby. Odkąd ją stosuję dostaję masę komplementów a nawet zarzuceń, że z pewnością poddałam się zabiegowi wybielania zębów! Używam jej przez cały czas, ale zaznaczam, że nie mam wrażliwych zębów. 
Cena ok. 12 zł

Peeling 

Chociaż mam małą obsesję na punkcie peelingów do twarzy (mechanicznych i enzymatycznych) to w tym roku pragnę wyróżnić ten produkt. To peeling z kwasem glikolowym firmy Le Maadr.

































Mały cudotwórca. Dla mojej skóry naprawdę zbawienny. Owszem troszeczkę szczypie. Owszem, po użyciu skóra jest lekko zaróżowiona, ale 'efektem ubocznym' jest gładka, oczyszczona cera, a pory zmniejszone.
Cena ok. 32zł (trzeba uważać na niby-promocje w Superpharm - bo czasami kosztuje tam 69zł! W aptekach internetowych znacznie taniej!)

Maseczka

Moja ulubioną maseczką jest oczyszczająca na bazie glinki z firmy Sanoflore.

































Za co ją lubię? Jest naturalna i bardzo delikatna. Ma działanie oczyszczające, ale jak na glinkę zasychającą na twarzy (dobrze w trakcie użyć wody termalnej) nie przesusza twarzy. Oczyszcza a jednocześnie nawilża. Jest wydajna! Ulubieniec! :)

Cena ok. 45 zł

To tyle jeśli chodzi o ulubieńców do pielęgnacji. Czas na ulubieńców makijażowych. CDN.
SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig