19 czerwca 2023

DEKORACJA STOŁU NA CHRZCINY MIŁOSZKA (Bonus z chwalipietą)

Na ten uroczysty dzień Chrztu Świętego Miłoszka czekaliśmy dość długo, do czego niewątpliwie przyczyniła się pandemiczna rzeczywistość. Zgodnie z naszą rodzinną tradycją nasze dziewczynki miały chrzest w pierwszą Wielkanoc po swoim urodzeniu. Marysia miała wówczas niecałe 6 miesięcy, Gabrysia na swój Chrzest czekała niecałe jedenaście. A w tym przypadku lockdown, biegnący potem czas i kilka spraw oraz rodzinnych zdarzeń spowodowały, że nasz synek do Chrztu przystąpił jako trzy i pół letni kawaler i to wcale nie w czasie świąt. :)

Cieszę się jednak, że w końcu, tego słonecznego, pięknego dnia odbyła się rodzinna uroczystość, na którą tak czekaliśmy. Lubię, gdy wszystkie ważne wydarzenia celebrujemy właśnie w Magicznym Domku, w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół. Chociaż wyprawić takie przyjęcie dla 26 osób jest nie lada wyzwaniem, podeszłam do tego na spokojnie, z nastawieniem, że co ma być to będzie i starałam się małymi kroczkami odhaczać wytyczone cele. To z czego się najbardziej cieszę w tych uroczystościach, to fakt, że doświadczenie oraz praca nad sobą i emocjami pozwala mi cieszyć się czasem przygotowań w spokoju. Zawsze zaczynam od przygotowania stołu, który daje mi poczucie, że już połowa pracy zdecydowanie za mną. ;) Chociaż to połowa prawdy, bo przecież jeszcze tyle do zrobienia od kulinarnej strony, to jednak daje mi to jakieś wewnętrzne wytchnienie, gdy stół czeka na swoich gości dzień wcześniej.



Lubię, gdy przybranie stołu jest raczej schludne i skromne z nutką elegancji. Kluczem są wyprasowane obrusy (na łączone stoły często potrzebne są dwa), świeże kwiaty w wazonie czy delikatne akcenty wprowadzające w nastrój przyjęcia (w tym przypadku świece i serwetki ze złotymi detalami).




Lubię, gdy przybranie pasuje do charakteru przyjęcia ale też do całego pomieszczenia.




Przyznam, że początkowo nie miałam pomysłu na menu (ogólnie ostatnio mam spadek formy i na nic nie miałam siły i weny twórczej) ale po prostu postawiłam na tradycyjne, proste potrawy. 

Zaczęłam przygotowania dzień wcześniej od tortu.


Tort to mój tradycyjny biszkopt (rodzinny przepis) z kremem z mascarpone i sezonowymi owocami - tym razem oczywiście truskawki!


Postawiłam na tort w wersji minimalistycznej pasującej do uroczystości.


Zazwyczaj dzień wcześniej przygotowujemy też mięso (które piecze się kilka godzin w piekarniku) oraz zupę, ale ponieważ były burzowe prognozy bałam się, że po wystudzeniu skiśnie. Zdecydowałam się więc na tradycyjny rosół, który pyrkał od 6 rano na palniku w dniu przyjęcia. Wyszedł przepysznie!

Menu było następujące: rosół, na drugie danie: kopytka, zapiekane ziemniaczki, surówka z kapusty, pieczone warzywa, szarpana wieprzowina oraz kotlety schabowe. Następnie na zimno: faszerowane jajka, sałatka jarzynowa, sałatka z tuńczykiem, ananasem, kukurydzą i serem, talerz wędlin i serów z melonem, domowy pasztet i chleb. A na słodko tort i tiramisu. 

Chociaż było sporo pracy, to mogłam liczyć na moich bliskich i tak np. sałatkę i faszerowane jajka przyniosła chrzestna Miłoszka ciocia Jula, domowy chlebek ciocia Kasia, pasztet zrobiła moja mama a tiramisu zaoferowała babcia Jola. Wiele cudownych rąk do pomocy!

Do strojów też podeszliśmy na luzie - dziewczynkom zamówiłam białe bluzeczki i kuloty (czyli takie luźniejsze, plisowane spodnie, bo obie nie przepadają za sukienkami i spódniczkami) a Miłoszkowi koszulę z muchą oraz spodnie na szelkach, w których wyglądał uroczo i nonszalancko! :)




Czas świętować!


Dzieci miały przygotowany stół w kuchni, ale i tak się wszystkie przebrały i głównie bawiły na świeżym powietrzu w ogrodzie.


Sami wymyślali gry i zabawy!



Była przepiękna pogoda!

A na koniec ku pamięci chwalipięta z podarunków na chrzest Miłoszka. Bardzo lubimy wracać do tych postów - np. ostatnio dziewczynki mnie pytały co one dokładnie wtedy dostały i wystarczyło wrócić do tamtych zapisków. :)

Na początek piękne tradycyjne prezenty od chrzestnych na tą wyjątkową uroczystość. Gromnica z szatką, pięknie ilustrowana Biblia dla dzieci, złoty łańcuszek z krzyżykiem i mała sztabka złota.

Zestaw dla małego ogrodnika :)


Duża śmieciarka marki Bruder.


Czy zestaw laboratorium, które pomogła następnego dnia złożyć Marysia. :)


Miłe było to, że Miłoszek dostał też prezenty do raczki, tak by mógł cieszyć się świętem na swój dziecięcy sposób. Nie zabrakło więc akcentów Spidermana. :)


Czy tez zestawów Lego.



I zestaw do gry w krykieta w ogrodzie.


A jak przeżył ceremonie sam Miłoszek? Był bardzo dzielny i cierpliwy, dokładnie opisałam mu jak będzie wyglądał cały jej przebieg, i że będzie miał polewaną główkę. Ale z racji, że nie przepada za moczeniem głowy to minę w trakcie miał iście nietęgą!
To trwało chwilkę i potem był zadowolony, ale gdy zobaczyłam to zdjęcie to uśmiałam się, że przejdzie do historii. :)


To był cudowny weekend!

Kolejny raz dziękuję, że jesteście z nami.

Wasza G.
SHARE:

05 czerwca 2023

Pokoik Dorastających Dziewczynek

W Magicznym Domku zmiany toczą się naturalnie i powoli, tak by dostosowywać je do panującej sytuacji rodzinnej. Uwielbiam te wszystkie wnętrzarskie posty, do których wracam z wielką przyjemnością, by powspominać jak zmieniała się nasza rodzina. Znacznie łatwiej mi wtedy cofnąć się do tych wszystkich zdarzeń i przeżyć, bo wnętrza chociaż są zbiorem różnych przedmiotów ustawionych w danej konfiguracji, w jakiś magiczny sposób odzwierciedlają charakterystykę danego okresu.

Niedawno mieliśmy sporą rewolucję tworząc pokoik dla Miłoszka (o nim pisałam tu), a i przy okazji zmienił się również mój gabinecik na poddaszu i nasza sypialnia, która po latach zmieniła swoje ustawienie. Jednak od tego czasu zmiany w naszym domu są nieznaczne. Kiedyś miałam dość sporą potrzebę ciągłych zmian aranżacyjnych i trudno mi było odmówić sobie kolejnych pięknych przedmiotów, nawet jeśli ich obecność oznaczała pozbycie się na dobre poprzednich. Ale wraz z biegiem czasu zgromadziłam swoje "idealne" przedmioty, których nie chcę już zmieniać oraz się ich pozbywać i ten stan bardzo mi się podoba. Oczywiście robię małe zmiany w zakresie tego co posiadamy. Zmienię koc czy poduszki w salonie czy też pościel i narzutę w sypialni - tekstylia mają wielką moc i można z łatwością odświeżyć przestrzeń lub wręcz odmienić charakter pomieszczenia. 

Jednak zawsze imponował mi dom mojej cioci Żanety w Nicei, gdzie ustawione przedmioty osiadły w nim na stałe. Wtedy zastanawiało mnie jak można nie ulegać tym wszystkim nowościom i chęci zmiany, tym bardziej, że wokół były dostępne przepiękne sklepy wnętrzarskie. Ale chyba z wiekiem zaczynam dostrzegać w tym sens i niezwykłe piękno. Na przestrzeni lat bardzo zmieniło się u mnie podejście do zakupów i kupuję rzeczy naprawdę nam niezbędne, lub które absolutnie mnie zachwycą. Niezmiernie od lat przedmioty i meble migrują po całym domu piękniejąc w nowej roli i miejscu. Sprawia mi wiele przyjemności nie tyle nowy zakupiony przedmiot, ale właśnie ten stary, który odnalazł się u nas na nowo (czasami musi przeleżeć swoje na strychu). :)

Jednak dla mnie priorytetem jest to, by nasz dom był funkcjonalny i dostosowany do naszych obecnych potrzeb. Gdy tylko dzieciaki wyrastają z zabawek, fotelików, łóżeczek, od razu te przedmioty szukają nowego domu, robiąc przestrzeń na te dostosowane do wieku. Jak tylko Miłoszek pożegnał na dobre pieluszki, usunęliśmy przewijak z łazienki nie czekając na moment, że a nuż jeszcze się przyda. Takie pożegnania bywają nostalgiczne, bo przewijak był u nas w łazience na górze od momentu, gdy szykowałam wyprawkę dla nienarodzonej jeszcze wtedy Marysi. Gdy w tym miejscu zrobiło się pusto po ponad 8 latach, zakręciła mi się łezka w oku. Jednocześnie nie znoszę niefunkcjonalnych przedmiotów w swoim otoczeniu, zabierają nie tylko miejsce, ale też energię.

Niedawno czułam jakieś wewnętrzne podenerwowanie i nie mogłam skupić się na codziennych obowiązkach i pracy. Ponieważ wierzę w terapeutyczne porządki, poczułam ogromną potrzebę aktualizacji naszego domu i pierwszym miejscem, który uporządkowałam był pokoik dziewczynek. My takie ogólne porządki robimy cyklicznie (średnio co 2 miesiące) i siłą rzeczy nie mamy wielu rzeczy, ale chciałam zrobić takie naprawdę rygorystyczne czystki w posiadanych przez dziewczyny przedmiotach. Marysia za chwilę kończy drugą klasę i z części zabawek wyrosła. Naturalnie część z nich przechwyciłaby Gabrysia, ale jak wiecie preferuje zupełnie inny styl, bardziej "chłopacki" - jak to o nim sama mówi. Otaczanie się przedmiotami, które już nam nie służą jest pozbawione jakiekolwiek sensu, wiec głownie razem z Marysią zabrałyśmy się do pracy.

Marysia ma w sobie pewną mieszankę, bo z jednej strony jest pedantyczna i lubi porządek, ale też ma tendencje do zbieractwa, bo a nuż coś się przyda (i to najczęściej dotyczy nie tyle zabawek co jakiś przedmiotów dnia codziennego - różnych pudełek, pojemniczków). Jednak tłumaczenie nie poszło w las i byłam bardzo zaskoczona jak sprawnie poszła jej selekcja wszystkich posiadanych rzeczy. Przejrzałyśmy każdą rzecz i zostawiłyśmy tylko do co jest niezbędne. Zrobiłyśmy porządki w biurku, zestawach plastycznych, puzzlach i grach oraz zabawkach. Trafiły mi się takie dzieci, że do zabawy naprawdę nie potrzeba im wiele (zwłaszcza w sezonie wiosna-lato, gdzie najwięcej czasu spędzają w ogrodzie - a i tam zrobiłyśmy porządki w domku ogrodowym w kuchennych akcesoriach) i trochę jak na tej świetnej ilustracji autorstwa @kurarysuje, gdzie dzieci mają dużo zabawek, chcą oczywiście pięć razy tyle, ale w rzeczywistości bawią się dosłownie garstką. ;) 

Marysia dojrzewa i widzę, że dla niej poukładana przestrzeń też jest bardzo ważna (nie może wręcz zasnąć jak coś w pokoju jest niepoukładane). Dzieci porządku można nauczyć najlepiej przez przykład oraz fakt, że wszystko w ich pokoju posiada swoje miejsce (najlepiej schowane, nie na wierzchu). Wtedy po prostu kształcimy nawyk odkładania rzeczy na miejsce. Dlatego też ważne jest to by tych rzeczy nie było za dużo, tak by ogarnianie przestrzeni było łatwe do wykonania. 

Po drastycznych porządkach pokój nabrał jeszcze większego oddechu i lekkości. Schowałyśmy również domek dla lalek, ponieważ coraz rzadziej dziewczynki się nim bawiły, a zajmował sporo miejsca. Został ostreczowany i schowany na strychu. Być może powróci na miejsce, gdy zaistnieje taka potrzeba, albo zostawię go już dla potomnych. Mam kilka ukochanych zabawek, które zostawiłam dla wnuków (wierze, że w tym szaleństwie jest metoda), ale wszystkie pozostałe sprzedaję lub oddaję dalej rodzinie i przyjaciołom. Na miejscu domku pojawiła się przepiękna komódka, którą zabrałam z pracy (tam też szykujemy się do małych zmian). Pasuje tu idealnie!

Na komodzie powstała mała toaletka dla młodych dam, a w środku jest dodatkowe miejsce, którego brakowało na różne przedmioty.



Ponieważ zrobiłyśmy duże porządki w szufladach w biurku, mogłyśmy cześć rzeczy schować do środka. Im mniej na wierzchu tym lepiej.




Ponieważ lada moment jest koniec roku i niebawem wakacje, dobrze zrobić takie porządki przed rokiem szkolnym. Pewnie cześć osób robi je w sierpniu (pewnie my też zrobimy wtedy odświeżenie), ale z racji, że pokoik jest na poddaszu, latem jest tu naprawdę ciepło, to lepiej się tu śpi i przebywa, gdy jest mniej rzeczy na wierzchu. Poza tym czekają nas wyjazdy, jak i spędzanie czasu w ogrodzie latem, dlatego dobrze mieć minimalistyczną wersję do ogarnięcia na co dzień.


Dziewczynki lubią odcienie niebieskiego, więc nie brakuje tu błękitnych akcentów.



Tak na prawdę do tej aranżacji nie zostało dokupione nic nowego, co mnie bardzo cieszy. Wyciągnęłam nawet niebieską poduszkę ze strychu, która była mocno zmechacona. Jednak wystarczyło ją potraktować golarką do ubrań i dosłownie jest jak nowa. 


Jest błogo i spokojnie. Tak lubimy tą kremową bazę, że nawet ograniczyłyśmy ilość obrazków na ścianach. Jedynym dodatkiem w najbliższym czasie będą półeczki na obecnie czytane i przeglądane książki umieszczone w zagłówkach łóżka piętrowego. Półeczki już czekają na zawieszenie, tylko potrzeba rąk mojego męża. ;)



Ulubiona pościel dziewczyn to ta w odcieniach błękitów (dziewczynki mają kilka kompletów Layette - dawnych kolekcji, które są już niedostępne).


Bardzo mnie cieszy, że swojego czasu zrobiliśmy tu boazerię. Taki akcent pasuje zarówno dla niemowlaka jak i nastolatki.

 

Szafa przełamuje panującą tu kolorystykę.






Tak wersja z delikatnymi modyfikacjami zostanie u nas na jakiś czas. Marysia w tym roku skończy 9 lat a Gabrysia niedawno skończyła 6, dopiero pamiętam jak urządzałam im wspólny pokoik, gdy pojawiło się tu łóżko piętrowe. Gabrysia miała wtedy 15 miesięcy (!) a wszystko co zawarłam we wstępie w tym wpisie sprawdziło się. :) No może nie spodziewałam się, że z tej uroczej, wręcz bardzo dziewczęcej Gabrysi wyrośnie taka chłopaczara. Jednak widzę już pomalutku subtelne zmiany, np. zażyczyła sobie (wzorując się na starszej siostrze) swój własny tonik i krem do twarzy. ;)

Oczywiście porządki automatycznie przeniosły się do pokoiku Miłoszka (chociaż tam nie było zmian aranżacyjnych, ale również redukcja i segregacja zabawek) jak w inne zakątki Magicznego Domku. Zabrałam się za porządki na strychu, naszej garderobie z butami na dole oraz przedpokoju. Pochowałam płaszcze, wyprałam buty sportowe i ogarnęłam przestrzeń przed domem. Obiecałam sobie, że do końca czerwca każdy zakątek będzie wysprzątany na tip top - głównie za sprawą redukcji rzeczy. 

Mam nadzieje, że się uda, bo przed nami kilka czerwcowych wyzwań, ale o tym zapewne napiszę w migawkach czerwca. ;)

Pozdrawiam ciepło! Do następnego!

SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig