Maj to jeden z moich ulubionych miesięcy w roku i ten nie zawiódł mnie ani troszeczkę. Wiele się działo, były i skradzione dni na wyjazd, ale też sukcesywnie odhaczałam swoje zadania z listy. Oprócz pracy i domowych obowiązków, mam też kilka spraw, które dobrze robią mi na głowę. Pomiędzy tymi wszystkimi priorytetami, które zawsze widnieją na szczycie listy staram się jednak wpleść te teoretycznie mniej ważne (ale jednak okazuje się bardzo ważne!), które ładują mnie energią. To jest z resztą temat na odrębny post i obiecuje taki kiedyś napisać, ale w maju zabrałam się za terapeutyczne porządki zarówno w domu jak i w głowie. Nie przedłużając więcej, zapraszam Was na migawki minionego miesiąca. :)
Maj zaczęliśmy od wyjazdu domkiem na kółkach.
Jezioro Garda - jedno z piękniejszych miejsc, w którym byłam.
Klimat tak bliski mojemu sercu, zabrałabym z tego sklepu wszystko. :)
Wyjątkowy wyjazd, bo na nim świętowaliśmy 6-te urodziny Gabrysi. :)
Pierwszą rzeczą, którą zrobiliśmy po powrocie to wypucowanie przyczepy na błysk, by była gotowa na kolejne podróże. :)
Dobrze jest jednak wracać do naszego miejsca na ziemi.
Oraz ogrodu, który obudził się do życia.
Na ten sezon mamy w nim kilka pomysłów do zrealizowania. Mam nadzieję, że zapału i czasu nie braknie. :)
Za tym miejscem też tęskniłam. Czasami jest trudno się przestawić, bo wiosna w pełni, przed nami lato, a w Layette trwają przygotowania do sezonu jesień-zima.:)
Poke-poke-pokemon! Pamiętam ja ja zbierałam do
albumu karteczki, one teraz zbierają karty i staram się to zrozumieć. :)
A tu cześć kosmetycznych zdobyczy z drogerii DM we Włoszech. Nie mogłam sobie odmówić. :)
Odwiedzinki u cioci Ani i malutkiej Klary - to są kulinarne przyjemności i nasycenie się malutkim bobaskiem. Czasami chciałabym takiego jeszcze w domu! Ale uspakajam, ta konfiguracja, którą mamy obecnie, jest skrojona idealnie do naszej rodziny. :)
Zgłosiłam się jako 2 opiekunka do klasy Marysi i wybraliśmy się na warsztaty do biblioteki.
Były też duże ogrodowe zakupy, na które wybrałam się z Miłoszkiem i Babcią. Mój malutki samochodzik ledwo pomieścił to wszystko (bagażnik też załadowany).
Zdrowe, pożywne śniadanko.
Staram się jeść zdrowo, po diecie keto miałam trochę dosyć mięsa (nadal jadam, ale sporadycznie, jak tylko mogę wybieram wersję wegetariańską). Niestety moja droga do wyregulowania metabolizmu i poziomu cukru w organizmie nie jest taka łatwa, nadal waga waha się w obie strony i jeszcze daleko mi do tej zdrowej wersji mnie. Ale w swoim tempie działam w tym kierunku po swojemu, bez presji, na spokojnie.
Sezon grillowy rozpoczęty. :)
Pnąca różyczko, czy będzie Ci tu dobrze?
Posiłki pod chmurką, na naszym tarasie - uwielbiam!
Mały miś to niezły gagatek, który uwielbia stroić minki.
Ale też sporo pracy! Zrobiliśmy ogromne porządki w ogrodowym domku dzieci. Usunęliśmy gniazdo os (!), wymyliśmy od środka, posegregowaliśmy zabawki, zrobiliśmy małe aranżacyjne zmiany.
To teraz znów można odpocząć! :)
Maj to czas Mam. Ja Dzień Mamy celebrowałam kilka dni. Było cudne przedstawienie Gabrysi w przedszkolu (a widok Gabi w stroju ludowym naprawdę bezcenny ;P - szkoda, że ze względów bezpieczeństwa nie mogę Wam pokazać), było też wyjście do kina z moją Mamą i ciocią Zosią (moją mamą chrzestną).
Była też następnego dnia randka z Miłoszkiem, którą spędziliśmy na pysznym jedzonku, lodach i Muzeum Przyrodniczym.
Muszę przyznać, że chociaż cenie sobie nasz rodzinny czas razem (i takich chwil jest zdecydowanie najwięcej) to uwielbiam takie randki sam na sam z każdym dzieckiem. :)
A muzeum jest po prostu urocze. Nie za wielkie, nie ma tłumów, bardzo czyściutkie i klimatyczne. Obiecałam sobie, że kiedyś się tu wybiorę sama poszkicować naturę i poszukać inspiracji do dalszych ilustracji Layette.
W tym roku stuknęło mi...20 lat od matury. To z jednej strony brzmi trochę abstrakcyjne, ale ja jakoś nie mam problemu z upływającym czasem i czuję, że dopiero się w tym swoim życiu rozkręcam. :)
Ale okazja była sprzyjająca by spotkać się ze swoją klasą z liceum. Na super zorganizowane spotkanie przyszło aż 26 osób i dwie Panie profesor (nasza wychowawczyni, profesor matematyki oraz Pani profesor od języka polskiego, którą bardzo, bardzo cenię!). Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak pozytywnie nasyciłam się tymi rozmowami. Niesamowite jak ludzie rozwinęli się w różnych kierunkach i życiu robią bardzo ciekawe, nietypowe rzeczy! Piszą książki, są korespondentami wojennymi, zarządzają ZOO, kilka osób zostało na uczelni i prowadzi badania (np. o socjalizacji byłych więźniów czy też filozofii Immanuela Kanta), jest założyciel szkoły i trener Capoeiry, osoba zarządzająca w MMA, programiści, lekarze - i pomyśleć, że siedząc w szkolnych ławkach mierzyliśmy się z (nie)typowymi problemami nastolatków, bo liceum uważam za bardzo trudny, burzliwy okres w poszukiwaniu siebie.
Trochę tak jest, że w tym czasie wolnym tego czasu stricte dla mnie jest niewiele i jedynie jak się czasami rozpieszczam, to dłuższa kąpiel dla ciała i równowagi duszy.
Moim planem w najbliższym czasie do zrealizowania jest wygospodarowanie czasu na regularny sport i ćwiczenia.
Ale za to opanowałam do perfekcji łączenie przyjemnego z pożytecznym. Czas wartościowy z Marysią, która zamienia się w małą kobietkę i czasami mamy takie maseczkowe wieczory.
Kąpać można się i tak. :)
Rodzinna wycieczka rowerowa do lasu.
Jak te dzieci rosną! W przyszłym roku czeka nas zmiana rowerów.
Uwielbiam ten tunel z zieleni.
I nasze miejsce postojowe.
Staram się spędzać dużo czasu w ogrodzie. Dzieci biegają do wieczora, ja podlewam, coś przytnę, posadzę.
A i w domu prac się nie boję. Czasami te małe ustereczki trzeba sukcesywnie pchać do przodu.
A na koniec leniwe z cukrem, masełkiem cynamonem i truskawkami u mojej Mamy. Teraz rozumiecie jak mi trudno dojść do formy! ;)
Trzymajcie się ciepło i bądźcie czujni, bo niebawem wracam z nowym wpisem!
Wasza G.
Gusiu a jak wasze zwierzaki znoszą rozłąkę z wami w czasie wakacji?
OdpowiedzUsuńZwierzaczkami zajmuje się moja Mama, bo jest tuż obok. Zwierzaki trochę tęsknią wiadomo, ale jak to z Babcią mają lepiej pod względem smakołyków. ;)
Usuń