28 sierpnia 2015

Jedziemy!

No i jest! Wyczekiwany urlop, pierwszy raz z naszą Marysią! :) Już za parę godzin znajdziemy się w centrum natury. Bezkresne pola, piękne lasy i czyste jeziora. I nasza Polska kochana! 
Kierunek Warmia i Mazury.  :)


Póki co pakowanie, logistyka, szykowanie. I ten dreszczyk emocji oraz troski czy wszystko zapakowane. By nie za dużo, z głową, ale by nic na miejscu nam nie brakowało.





Przygotujcie się na dużą dawkę zdjęć z naszej podróży na naszym Instagramie! :)

Dziękuję Wam z całego serca, że jesteście tam z nami. Magiczny Domek ma już ponad 3.000 followersów! :)
SHARE:

27 sierpnia 2015

Joolz i Joie

Obiecałam niektórym Mamom (i Tatom), że napiszę parę słów o naszych wózkach Joolz i Joie. Będzie to subiektywne podsumowanie naszej 'współpracy', a nie dokładna (technicznie) recenzja, gdyż jestem raczej z tych osób, które absolutnie nie interesują się tym co np. samochód ma w 'środku' począwszy od mocy silnika i innych danych, a liczą się dla mnie wrażenia podczas użytkowania. Porównanie nie jest przypadkowe, bo wybór wózka zdecydowanie porównałabym do wyboru samochodu! ;)

Jeśli jesteście przed wyborem wózka dla Waszek przyszłej pociechy, powinniście po pierwsze dostosować wybór do własnych potrzeb, po drugie zrozumieć, że nie ma wózka idealnego, bo trudno by spełniał wszystkie wymagania jakie można sobie wymarzyć. Ważne są priorytety i nimi trzeba się kierować.

JOOLZ

Gdy wybieraliśmy wózek przede wszystkim ważne było dla mnie by mógł zmieścić się w mój mikroskopijny bagażnik (Fiat Panda), by łatwo prowadził się w warunkach 'leśnych' i by miał przyjemny i lekki dla oka wygląd. O naszym wyborze pisałam już tu - klik i tam pokazany jest wózek z gondolą.

Ogólne wrażenia po prawie roku użytkowania: nie mamy większych zastrzeżeń! Gondola super, dość duża, służyła nam prawie 6 miesięcy. Jest idealna na warunki letnie, ponieważ nie jest przesadnie ocieplana (to może być minusem dla dzieci urodzonych zimą, aczkolwiek my trafiliśmy na okres jesienno- zimowy gdzie pogoda była piękna, a zima krótka i ciepła).
Wózek naprawdę łatwo się prowadzi, ma bardzo wygodne koła, które amortyzują wyboje i robi wrażenie na innych Mamach - zawsze ktoś zawiesi oko na wózku! Wózek łatwo złożyć i nie zajmuje dużo miejsca.



Jednak jest parę minusów, o których musicie wiedzieć.
Minusem gondoli była dosyć krótka budka (daszek). Można dokupić dodatkową część ale to bez sensu - powinna być w zestawie. Wózek posiada też mały kosz na zakupy (chociaż ja i tak wolę wieszać rzeczy na poręczy). Minusem spacerówki jest to, że ma dość płytkie siedzenie (chociaż to moje wrażenie, bo Marysia jakoś się nigdy nie skarżyła) oraz to, że do pozycji leżącej musimy używać dwóch rąk (do absolutnie nie przeszkadza, gdy dziecko znajduje się w wózku, ale jest uciążliwe gdy śpiące chcemy odłożyć do nierozłożonego wózka).



Reasumując, bardzo cenię sobie wózek za łatwość prowadzenia i minimalistyczny, prosty design. Trochę przerażają mnie wózki z mnóstwem gadżetów, takie bardzo masywne i przytłaczające. Ten jest lekki, ale stabilny i bezpieczny.

JOIE

Ponieważ z Marysią bardzo często przemieszczamy się samochodem, potrzebny mi był wózek do codziennego użytku czyli tak zwana parasolka (chociaż w przypadku Joie powiedziałabym walizeczka ;) ). Zależało mi na tym by wózek składał i rozkładał się jedną ręką, tak by jednocześnie móc trzymać dziecko na rękach. No i oczywiście by idealnie wpasował się w mikro bagażnik. :)


Albo tak:


Jestem tym wózkiem oczarowana! Po prostu spełnia moje absolutnie wszystkie wymagania!


Idealnie się prowadzi, nawet jedną ręką. Wózek po prostu płynie! Kółka ma, jak na spacerówkę, naprawdę dobre, chociaż oczywiście na wybojach (kamieniach zwłaszcza) i off-roadowych spacerach jest mniej zamortyzowany niż nasza spacerówka.
Jest stabilny (można z powodzeniem wieszać nawet ciężką torbę i zakupy). Ma ogromną budkę (i właśnie takiej brakowało nam w Joolzie)!


Rozkłada się na płasko do snu (jedną ręką) i ma niesamowicie dużo miejsca w środku!. Jest naprawdę komfortowy! Marysia zakochała się w nim od pierwszej przejażdżki.



Posiada pojemny kosz na zakupy. Wózek szybko się składa przy jednym pociągnięciu i jest lekki. Wózek jest bardzo stabilny i bezpieczny, można z powodzeniem zawiesić na haczykach zakupy czy torbę.
Jedyny minus jaki mogę zarzucić wózkowi Joie (w myśl zasady, że ideałów nie ma), to pasy bezpieczeństwa., które dość długo się zapina. Trzeba włożyć jedną część w drugą i połączone części i trzecią (i tak z 2 stron). Ale jest to jedyna rzecz, którą bym zmieniła.

Wózek posiada też organizer z miejscem na 2 napoje (np. na kawę dla Mamy i picie dla dziecka ;) ) i  mały schowek pośrodku.



(Filmik z wózkiem z jednym kołem z przodu, my wybraliśmy wózek czterokołowy.)

Często pytacie o haczyki na wózek. Dostałam je od www.tatata.pl i są świetne.

Zawieszka do wózka Mamas & Papas.

Do napisania!
SHARE:

18 sierpnia 2015

Jesienna Lista Życzeń

Lato w pełni, przed nami wyczekany urlop, a ja już snuję plany na jesień. I tak, między innymi robię listę rzeczy, które chciałabym posiąść na nadchodzący sezon. :) 
Moja wymarzona lista rzeczy dla mnie i dla Marysi.


Marysia:
1. Cudna koszula w jeżyki (Zara Kids)
2. Drewniany sorter z przysmakami zwietrzątek (Tildo)
3. Drewniane puzzle (Tildo)
4. Duży drewniany kot do ciągnięcia (Tildo) 
5. Kalosze (Endo)
6. Plecak biedronka ze smyczą bezpieczeństwa (Little Life)

Mama Gusia:
1. Opaska monitorująca aktywność/sen (Jawbone)
2. Kardigan (Zalando)
3. Bronzer (Shiseido)
4. Pościel (H&M Home)
5. Kalosze (Lemon Jelly)

Marysia jesienno-zimową garderobę ma już praktycznie skompletowaną, ja mam w szafie właściwie wszystko czego potrzebuję z poprzednich sezonów, więc lista jest naprawdę przemyślana. Oczywiście Marysia większość rzeczy z listy ma już w drodze, ja na całkowite skompletowanie swojej będę musiała pewnie nieźle poczekać... ;)

A Wy robicie już listę życzeń na nadchodzący sezon? Jak się przygotowujecie? Kompletujecie garderobę? Robicie kosmetyczne zapasy? A może wszystko co potrzeba już macie?

Pozdrawiam mocno z Magicznego Domku!
Do napisania! :*
SHARE:

14 sierpnia 2015

Letnia Pielęgnacja

Od jakiegoś dłuższego czasu zmieniłam pielęgnację na letnią, chociaż tak naprawdę sporo kosmetyków jest tak wydajnych, że posłużą mi jeszcze jesienią oraz zimą i również w tych porach roku będą się sprawdzały znakomicie. 
Często mnie pytacie co nowego w pielęgnacji Magicznego Domku i rzeczywiście jest kilka nowych marek, których wcześniej nigdy nie miałam. Mam chyba szczęście (chociaż oczywiście nie zawsze) bo kilka z tych produktów mnie po prostu zachwyciła. :)

Kupiłam kilka produktów francuskiej marki kosmetyków naturalnych Avril (w tym też kosmetyki kolorowe, ale o tym innym razem) i jestem zachwycona! Szukałam naturalnego płynu micelarnego, który nie będzie kosztował krocie (ten kosztuje ok. 29zł za 500ml) i naprawdę będzie skutecznie usuwał makijaż. Znalazłam swojego ulubieńca!


Również z marki Avril do pielęgnacji kupiłam płyn do kąpieli i nie mam do niego zastrzeżeń, bo jest delikatny, naturalny i przyjemny w użyciu. 


Buszując w sieci natrafiłam na krem/maść, która niesamowicie mnie zaintrygowała. Ma regenerować, działać antybakteryjnie, koić i łagodzić wszelkie podrażnienia. Taki balsam, który ma wszelakie zastosowanie od demakijażu, pielęgnacji twarzy, po włosy, rzęsy czy rozstępy po ciąży. Ma specyficzną konsystencję i ziołowy zapach. Jest bardzo wydajny i naprawdę sobie go cenię.
Balsam znalazł się na liście 10 najlepszych kosmetyków organicznych angielskiego "The Independent". 


Powróciłam ostatnio do używania czarnego mydła do mycia twarzy (dwa razy w tygodniu). Czarne mydło doskonale oczyszcza i ma działanie podobne do peelingu enzymatycznego. Tym razem wybrałam mydło wzbogacone o olejek z eukaliptusa, dzięki czemu posiada silne właściwości odświeżające i ma znacznie przyjemniejszy zapach niż zwykle. Jest szalenie wydajne i niedrogie. Znów trafiłam w dziesiątkę! 


W pielęgnacji twarzy pojawiły się dwie nowości polskiej marki Phenome. Tonik i olejek nawilżający. Są naprawdę znakomite. Tonik ma bardzo bogaty, naturalny skład i dzięki temu właściwości silnie nawilżające. Nie ma mowy o uczuciu ściągnięcia. Można w ramach odpoczynku od bogatej pielęgnacji pozostawić twarz na noc bez kremu używając tego toniku. Jedynie do czego mogę się doczepić to, że aplikator nie jest delikatny.

Olejek ma przepiękny zapach z nutą pomarańczową. Bardzo silnie nawilża, nie jest tłusty, ale trzeba dłuższą chwilę poczekać by się wchłonął. Przeznaczony do bardzo przesuszonej skóry i myślę, że jeszcze lepiej sprawdzi mi się w sezonie jesienno-zimowym.


Latem mam bardzo podrażnioną skórę. Słońce, upał, czy klimatyzacja powodują, że cera łatwiej mi się zanieczyszcza, gdyż pory od gorąca są rozszerzone. Nadaj jednak jest to cera wrażliwa, więc na silną kurację nie mogę sobie pozwolić. Na wszelakie podrażnienia używam Avene Citafate, który koi ale jednocześnie ma działanie antybakteryjne. Na lato wybrałam lżejszą wersję - emulsję, która świetnie sprawdza się pod makijaż.


Pomimo, iż firma Avene nie oferuje kosmetyków naturalnych, to bardzo sobie ją cenię. Byłam zachwycona kremem pod oczy na pierwsze zmarszczki tam bardzo, że kupiłam kolejny flakonik. Po prostu działa!


* Świeczka szalenie mocno pachnąca ananasem kupiona a TKMaxx. :)

Do napisania! :*
SHARE:

13 sierpnia 2015

Letnie Orzeźwienie!

Lato lato! Polskie kojarzy mi się z letnimi dniami, wiaterkiem na polach, przelotnym deszczem i owocami. Jednak z roku na rok upały się wydłużają. Owszem bywały i wcześniej, ale teraz nie ma nawet dnia wytchnienia. Susza, ukrop, duszno i parno. Nie wiadomo gdzie się podziać! Tak już mamy, my Polacy, że lubimy sobie ponarzekać na każdą pogodę, ale po prostu do takich upałów nie jesteśmy przyzwyczajeni. 
My w Magicznym Domku czujemy się tak jakbyśmy na coś czekali, na dzień wytchnienia, na koniec zmiany organizacji w naszym domu, bo wyspać się nie da porządnie w swoim łóżku. :) Poza tym nasza garderoba jest nieprzygotowana na taką pogodę. T-shirt i zwiewne szorty - trudno w tym zestawie nie wyglądać jak turysta. Podziwiam kobiety, które w takie upały noszą się elegancko i nic im nie przeszkadza. :) Zimy czy pluchy też nie lubimy! Prosimy o 22-24 stopnie, błękitne niebo z delikatnymi chmurkami i ciepły wiaterek! :)
No dobrze. Jest jak jest i trzeba się cieszyć z innych dobrodziejstw, które nam w tym okresie towarzyszą. W sumie da się jakoś przeżyć i nawet może być przyjemnie. :) Wieczory takie ciepłe, można oglądać w ogrodzie, w zupełnej ciemności spadające gwiazdy. To naprawdę magiczne chwile, bo ile mamy takich chwil w życiu, by móc godzinami patrzeć w niebo? :)

Dziś przygotowałam dla Was kilka prostych przepisów na to by przetrwać upały... kulinarnie. Nie będą to jakieś odkrywcze recepty, a raczej lekkie przypomnienie i kilka wskazówek jak schłodzić organizm w upalne lato. W takie dni nie mamy sił by gotować, siedzieć w gorącej kuchni i głowić się nad menu. Im prościej, tym lepiej!

Zaczniemy od przygotowania arbuzowych kostek lodu. Kroimy w kostkę arbuza i wkładamy do zamrażalnika! I... gotowe! :) 
Przyda nam się arbuzowy lód do lemoniady, za którą za chwilkę się zabierzemy.


Następnie będziemy potrzebować ok. 5 - 6 cytryn. 
Przekrawamy cytryny na pół i wydrążamy środek (tak by nie zepsuć skórki). Miąższ (bez białych części) i sok blendujemy na drobno, dodajemy cukru według uznania (tak by nie zabić kwaśności) oraz opcjonalnie możemy dodać odrobinę słodkiego wermutu. Uzyskany płyn wkładamy do zamrażalnika. Za ok. 2 godziny wyciągamy przepyszny sorbet, który dodamy do wody z arbuzowymi kostkami lodu i gałązką mięty. Miks słodkiego arbuza i cytryny jest niesamowicie  orzeźwiający!


W między czasie wstawcie wodę na galaretkę i wracamy do naszych skórek od cytryny.
Połówkom odcinamy 'ogonki' tak by można było je postawić. A następnie wiewamy w nie gotową , lekko ostudzoną galaretkę i wkładamy do lodówki. Gdy galaretka się zsiądzie odcinamy brzegi (by skóra była równiutko z zastygniętą galaretką i przekrawamy na ćwiartki. 

Efekt jest niesamowity! Wizualnie wygląda to przepięknie. Gryziemy naszą odmienioną cytrynkę i zamiast goryczy doznajemy chłodnej słodyczy! :)


Galaretka prosto z lodówki jest alternatywą lodów, które nie wiem jak Wam, ale mnie się już lekko przejadły! :)


W upały zazwyczaj mamy mniejszy apetyt, ale samymi owocami się nie najemy. Potrzebujemy trochę urozmaicić nasze menu, by mieć po prostu siły.

Oczywiście najlepszym wyjściem w takie upały jest chłodnik. Jednak ten najpopularniejszy, z botwinki jest dość pracochłonny (w każdym razie w upały właśnie tak nam się wydaje ;) ), a my chcemy coś zrobić na szybko, ale nadal smacznie. Proponuję chłodnik rzodkiewkowo-ogórkowy na bazie maślanki i kefiru, który nauczyła mnie moja Mama. Nie ma nic prostszego, a jest przepyszny!

Do zimnego kefiru i maślanki (pół na pół) dodajemy posiekane lub starte ogórki, rzodkiewki, dużo koperku oraz przyprawy (sól, pieprz, trochę gałki muszkatołowej, startego imbiru). Na koniec dodajemy jajko na twardo i zupa chłodnik gotowa! :)




Na drugie danie - sałatka na zimno udająca pastę. Jest po prostu przepyszna!

Gotujemy makaron z solą i oliwą. Odcedzamy i do jeszcze ciepłych klusek dodajemy pastę z suszonych pomidorów (można suszone pomidory zblendować lub kupić gotową pastę np. w Biedronce) oraz wciskamy 3 ząbki czosnku. Dokładnie mieszamy. Następnie dodajemy surowe, pokrojone pomidory (wcześniej sparzamy skórki) oraz dużą ilość posiekanej, świeżej bazyli. Sól, pieprz, szczypta ziół prowansalskich oraz startego parmezanu i wkładamy do lodówki.

I tak w ekspresowym tempie można przygotować obiad z dwóch dań, deser i napój chłodzący! :)

A Wy co serwujecie w takie upały? Może polecicie jakieś przepisy?

Pozdrawiamy gorąco z Magicznego Domku! :*
SHARE:

11 sierpnia 2015

Upał, norka i kanapa

Fala upałów 'zamroziła' nasze moce sprawcze. Codziennie zmuszam się do najmniejszych czynności i jestem dumna jeśli cokolwiek uda mi się zrobić. Ale z drugiej strony jest naprawdę bardzo wakacyjnie! Szalejemy w ogrodowym basenie, siedzimy w cieniu na kocyku i codziennie ucinamy sobie z Marysią popołudniową sjestę! Nawet śpimy w innym miejscu, gdyż na piętro w ogóle nie wchodzimy! Dach od tygodni nagrzewany do granic możliwości, otacza poddasze ciepłą pierzynką w temperaturze 32 stopni! Nie było innego wyjścia i przeniosłyśmy się z Marysią do gabinetu na dole, a reszta załogi poleguje na kanapach i fotelach w salonie. 
I tak sobie właśnie pomyślałam, że ów gabinet tylko raz pojawił się na blogu na samiutkim początku, a ostatnio zaszły w nim subtelne zmiany i czas byłoby go tu uwiecznić.

Gabinet na dole jest dosyć specyficznym pokojem. Specyficznym bo dość zimnym i męskim jak na Magiczny Domek. Wciąż mam wrażenie, że jest niedokończony (no nie powiem niedorobiony bo Pan Poślubiony się obrazi ;) ) ale z drugiej strony taka jego natura i już i nie ma co zagracać pokój na siłę. Najważniejsze, że pracuje się tu dobrze, ma się święty spokój oraz widok na las za oknem, a my z Marysią mamy tu tymczasowo sypialnię. Ja śpię na kanapie, Marysia w kojcu a wiatrak lulający nas do snu, buja się miarowo na pięknym biurku, który Pan Poślubiony odziedziczył po swoim dziadku. A typowo męski zakątek Magicznego Domku prezentuje się tak:



Niewątpliwie biurko ma tu najwięcej uroku, szkoda tylko, że naprawdę trudno dobrać do niego fotel by był piękny i wygodny... No ale ten jest wygodny i to najważniejsze w kontekscie siedzącej pracy. :)



Całkiem niedawno zawisły w gabinecie nowe plakaty z ulubionymi filmami P.P. Nad biurkiem świetny obraz Edwarda Hoopera, który idealnie pasuje mi do klimatu pracy po nocach. :)






W przyszłości, gdy już będziemy mieli tę trójkę dzieci, urządzę tu przepiękną sypialnię! hehe ;)



W kredensie cuda wianki z barkiem na czele. :)

Pozdrawiamy z naszej letniej norki gdzie uciekamy przed straszliwymi, niekończącymi się upałami!

A już jutro kilka przepisów na to jak przetrwać upały! Do napisania!
SHARE:

03 sierpnia 2015

Lipcowy Tydzień z G. dzień 13

Niedziela

Takie kwiaty wyrosły nam na trawniku. Uratowane przed koszeniem.... ;)



Drugie śniadanko. Ciasto drożdzowe mojej Babci i domowa konfitura. Mmmm...


Po wczorajszej pracy, dziś słodkie lenistwo na łonie natury. Marysia śpi.



Mój Marysiek! :)


Po południu szykujemy się do wyjścia.


Dziś wybieramy się na obiad do teściów. Przyjeźdza ciocia z wujkiem z daleka i będzie cała rodzina. Malutki Tymek też!
Marysia lulała i bujała wóżkiem. :)


Same przyszności! Uwielbiam taką domową tradycyjną kuchnie.




Marysia zdrzemnęła się w ogródku. Ja w czasie usypiania czytam książeczkę w wierszami dla dzieci. A potem Tata wkracza do akcji.




Zapoznanie się z Kropkiem. Poznanie nowego zwierzątka zaliczone!


A Tymek śpi i śpi. :) Błogość aż emanuje z wózka. Słodziaszek.


Rodzinny bezcenny czas...

Kochani to już ostatni dzień w tej serii. Czas na odpoczynek i dla Was i dla nas. :)

Życzę wspaniałego, nadchodzącego weekendu! Dziękuje, że byliście z nami!
SHARE:
© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig