Luty, obok listopada, jest najbardziej depresyjnym miesiącem w roku. Zima w pełni, pochmurne niebo, a my coraz częściej myślimy o wiośnie. Minęły już święta Bożego Narodzenia, świętowanie Nowego Roku i karnawału za nami. Magia śnieżnobiałego krajobrazu zaczyna się ulatniać, a my jak na zbawienie czekamy na wiosenne słońce. Jest szaro, buro i smutno. Nie bez powodu luty jest najkrótszym miesiącem w roku. :)
Wszyscy wiemy, że wiosna w końcu nadejdzie, a wraz z nią podwójna chęć do życia. Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość i postarać się uprzyjemnić sobie to nerwowe oczekiwanie na wiosnę.
Mam swoje 10 sposobów na lutowe smutki. Nie są ani odkrywcze, ani wyszukane, ot tak proste rzeczy, które możemy wprowadzić w życie, by zrobiło nam się lepiej.
Wczoraj usiadłam nad kartką i wypisałam 10 rzeczy, które w moim przypadku najlepiej się sprawdzają, gdy ogarnia mnie zimowa melancholia.
1. MAŁE PRZYJEMNOŚCI
Już wiecie, że to mój ulubiony punkt. :) To małe, z pozoru nic nie znaczące rzeczy, które pomogą nam zrekompensować kłótnie z szefem, stłuczkę, zły dzień czy niepowodzenie. Umiejętność celebrowania prostych chwil jest bardzo przydatną umiejętnością w życiu. Cieszyć się można naprawdę ze wszystkiego. Z dobrego posiłku, aromatycznej herbaty, gorącej kąpieli, interesującej książki. Tak naprawdę tu nie chodzi o to, którą wersję wybierzemy, ale o to by cieszyć się tą czynnością. Doceniajmy to co mamy, nawet jeśli jest to zwykła drobnostka. Cieszenie się z najmniejszych rzeczy, uratowało mnie w jednym z najgorszych okresów w życiu, jakim była choroba Taty i związana bezpośrednio z tym, stresująca praca. Na blogu pojawia się wiele postów o małych przyjemnościach, bo lubię pisać o tym co dobre i nie zapamiętywać tego co złe.
2. NIE TRAĆ CZASU
Jednym z głównych czynników, które mają wpływ na moje samopoczucie, jest przeświadczenie, że nie tracę swojego czasu. Bardzo nie lubię takich dni gdy snuję się po domu bez celu, gdy nie mam zrobionego planu i nie wiem właściwie za co się zabrać. Między innymi dlatego nie mamy telewizji, bo potrafi zabrać spory kawałek z naszego życia. Pamiętam jak w liceum, zdarzały mi się takie dni, że po powrocie ze szkoły siadałam przed telewizorem i skakałam po kanałach. Nie było to ani relaksujące, ani rozwijające (zmieniając wciąż kanały trudno było trafić na dobry film). Gdy zdałam sobie z tego sprawę, zaczęłam zupełnie inaczej organizować swój czas wolny. I tu nie chodzi o to by robić codziennie coś wyjątkowego. Nie namawiam Was byście od razu skakali ze spadochronu, bo życie ucieka. :) Nawet 'nic-nie-robienie', gdy w pewien sposób jest zaplanowanie, pozwala się nacieszyć lenistwem w konstruktywny sposób. Można zaplanować sobie weekend tak, by w 100% naładować akumulatory. Jednak dobry plan pozwoli nam i zjeść leniwie śniadanie (trzeba jednak wcześniej zaplanować zakupy) i wyjść na dłuższy spacer z psem (trzeba sobie ustalić godzinę, trasę i czas spaceru), czytanie przy kawie oraz domowe SPA i wieczorny maraton filmowy (wcześniej warto zrobić listę filmów). Dzięki temu będziemy wstanie zrobić jednego dnia znacznie więcej i nie będziemy mieli poczucia, że czas nam ucieka. Jest to jeden z głównych czynników, które mogą oddalić od nas chandrę czy depresję.
3. SPORT I ŚWIEŻE POWIETRZE
O tym, że sport pozytywnie wpływa na nasze samopoczucie, wiemy wszyscy doskonale. Mamy wiedzę o uaktywniających się endorfinach i o tym jak zbawienny wpływ ma na nasze zdrowie. Jednak u niektórych (i do tej grupy zaliczam się również ja) zimowa aura lutego nijak pokrywa się z tą wiedzą. Tak jak we wrześniu cała szczęśliwa i zapalona biegałam o świcie, tak w obecnej chwili na samą myśl o wyjściu rano, gdy jest zimno i ciemno, przechodzi mnie dreszcz. Podziwiam ludzi wytrwałych i konsekwentnych. W tej materii muszę jeszcze się sporo podszkolić, ale wierzę, że kiedyś uda mi się wprowadzić sport do mojego życia na stałe. Kolejna próbę rozpoczynam wiosną. :)
Jednak jeśli dziś, nie możecie się przemóc, warto zrobić chociaż minimum. Minimum to i tak coś w porównaniu do nic nie robienia. W moim przypadku ustaliłam sobie przynajmniej raz w tygodniu dłuższy, energiczny spacer z psem. Spacer jest o tyle dobry, że oprócz samego ruchu, łykamy świeżego powietrza. Po takim spacerze czuję się rewelacyjnie. Mam wręcz wrażenie, że zimowe spacery są jeszcze przyjemniejsze. Zimne, soczyste powietrze ładuje akumulatory, cera jest rozpromieniona a umysł oczyszczony.
Jeśli uprawiacie regularnie sport to rewelacja! To krok milowy w stronę dobrego samopoczucia. Jeśli jednak macie malutki kryzys jak ja, to postarajcie się chociaż raz w tygodniu pójść na basen czy na dłuższy spacer. To zawsze coś! :)
4. NOWE HOBBY
Znajdź nowe hobby lub odkurz swoje dawne. Może być to szycie, nauka domowych wypieków, studiowanie filmografii Hitchcock'a czy szkicowanie postaci.
Zimowe wieczory sprzyjają domowym hobby, ale nie tylko. Po feriach zimowych zaczynają się przeróżne kursy czy szkolenia. Wydaje mi się, że na smutki najlepsze będzie hobby twórcze. Podczas nauki nowych umiejętności osiągamy bardzo przyjemny stan skupienia, który powoduje, że nie jesteśmy wstanie jednocześnie myśleć o naszych problemach. Po twórczym działaniu, jesteśmy dumni z naszego dzieła, nawet jeśli nie jest idealne. Symbolizuje jednak naszą ciężką pracę i włożone w nią serce.
Mam kilka rzeczy DIY do zrobienia w domu i cieszę się na samą myśl. :) Wiosną i latem będzie znacznie mniej czasu niż teraz. Korzystajmy z zimowych wieczorów!
5. DBAJ O SIEBIE
To dobry moment by pomyśleć o swoim zdrowiu i wyglądzie. Warto się wybrać na badania okresowe, odwiedzić lekarza rodzinnego i wyleczyć przewlekłe choroby. Chociaż jak mantrę powtarzają nam, że zdrowie jest najważniejsze, często o tym zapominamy.
Gdy zadbamy o odpowiednią dietę (niekoniecznie odchudzającą!), ruch i zdrowy styl życia, łatwiej będzie nam przezwyciężyć smutki i problemy dnia codziennego.
Warto też zadbać o swój wygląd. Zadbana cera, włosy i ciało, wzmacnia poczucie własnej wartości. Doskonale wiecie, że gdy czujemy, że jesteśmy zadbani, jesteśmy bardziej otwarci i mamy większą odwagę, bo czujemy się dobrze we własnym ciele (niezależnie od kilogramów).
Jeśli nie możecie pozwolić sobie na regularne i częste wizyty u kosmetyczki, możecie, jak ja, cieszyć się małymi przyjemnościami (punkt 1) w zaciszu domowym urządzając sobie SPA. Bardzo mnie to relaksuje.
6. OTACZAJ SIĘ LUDŹMI
Spotkania z przyjaciółmi, znajomymi czy z rodziną pomogą nam przetrwać zimowe smutki. Wspólnie można zrobić coś ciekawego lub spędzić spokojny wieczór w domu rozmawiając na wszelakie tematy.
7. ROZWÓJ OSOBISTY
Melancholia może być dobrym pretekstem do głębszego zastanowienia się nad swoim życiem. Skoro czujemy, że brakuje nam sił i napędu do działania, musimy zastanowić się co blokuje nasz dalszy rozwój. Rozwój osobisty to nie tylko kolejne nabyte umiejętności, ale również dialog ze samym sobą i zdolność słuchania swoich wewnętrznych potrzeb.
Współczesny świat bombarduje nas tyloma sposobami na życie, że czasami nie wiemy czy żyjemy tak jakbyśmy chcieli (w zgodzie ze sobą), czy tak jak powinniśmy żyć według panującej mody, religii czy przekonań innych. Czasami trudno dotrzeć wgłąb siebie i trzeba sobie trochę w tym pomóc np. odpowiednią literaturą. Bardzo lubię zawarte w niej ćwiczenia i sam fakt, że robię coś w tym kierunku, by w jakiś sposób poszerzyć swoje umiejętności interpersonalne, poprawia mi humor.
Wybierając książkę powinniśmy zastanowić się jaki w danym momencie życia mamy problem. Czy jest to kwestia problemów w pracy, traumatyczne przeżycie czy poszukiwanie swojej drogi. Ponieważ jest mnóstwo poradników dostępnych na rynku, powinniśmy przed zakupem przeczytać recenzję, dowiedzieć się czegoś więcej o autorze, by ich treść nie była infantylna i stereotypowa.
8. PLANUJ
Już sama myśl o danej czynności może nas pobudzić do działania. Planowanie ma w sobie wiele korzyści. Pozwala nam się oswoić (na początku w myślach) z daną czynnością lub problemem oraz ułatwia opracowanie strategii. Czy już samo planowanie wakacji (trasy, miejsc do zwiedzania) nie poprawia nam samopoczucia? :)
Planowanie jest ambitniejszą wersją marzeń. Planujemy po kolei kroki by się do nich zbliżyć i je spełnić.
Mi ostatnio wiele radości sprawiło zaplanowanie wiosennych prac w ogródku. W tym roku będzie dużo zmian, a ja już wiem co zrobić, by nie zacząć od końca. :)
9. UŚMIECH I DOBRE UCZYNKI
Zazwyczaj w pracy czy w szkole mamy kontakt z wieloma osobami. Ludzie, których spotykamy w ciągu dnia mają wpływ na nasze samopoczucie. Jeśli widzimy kogoś płaczącego w tramwaju, od razu robi nam się przykro. Jeśli pokłócimy się z kimś w pracy, napięta atmosfera może przenieść się do naszego domu. Również to, jaki my mamy stosunek do innych osób, ma wpływ na nasze samopoczucie. Zauważyłam, że warto zmienić nastawienie i przełamać schematy w stosunku do osób, za którymi np. nie przepadamy. Jeśli my zaczniemy być dla nich milsi, po jakimś czasie okaże się, że i oni stają się dla nas przychylniejsi. Gdy uśmiechniemy się do kogoś smutnego, jest szansa, że ta osoba odwzajemni uśmiech i zrobi się jej milej. Nie chodzi o to by uśmiechać się nieszczerze i nienaturalnie, ale po paru sytuacjach, w których to mnie ktoś zupełnie obcy 'uratował' uśmiechem, zaczęłam wierzyć w jego siłę.
Pozytywne nastawienie do ludzi, zwyczajny uśmiech, dobre uczynki sprawiają, że zaczynamy siebie lubić i szanować. W moim przypadku, wielokrotnie przekonałam się, że gdy mnie poniosą emocje w pracy czy w miejscu pełnym równie zdenerwowanych ludzi, zawsze obraca się to przeciwko mnie. Jeśli obdarowujemy się dobrym słowem i nie chcemy pielęgnować złych emocji w stosunku do innych, coraz więcej dobra wraca z powrotem do nas. Dobre uczynki mogą być naprawdę malutkie, ale skoro uszczęśliwią osobę, która tego potrzebuje, uszczęśliwią również nas samych. Jak to mawiał Bartoszewski: "Warto być przyzwoitym". I warto w swoim życiu do tego dążyć.
10. WYSYPIAJ SIĘ!
Mamy dużo na głowie, w ciągu dnia pragniemy zrobić jak najwięcej, a jak na ironię doba jest najmniej elastyczną rzeczą na świecie. Często kosztem snu staramy się sprostać wymaganiom współczesnego świata. Niestety permanentne niewysypianie się powoduje, że jesteśmy rozdrażnieni, rozkojarzeni i niespokojni. Im dłużej to trwa, tym mamy większe problemy z zasypianiem. Najgorsze jest to, że na jakość snu ma nie tylko czas snu (modelowo 8 godzin) ale również miejsce snu w ciągu doby. Nawet jeśli położymy się spać o 3 nad ranem i będziemy spali nawet 10 godzin, regeneracja naszego organizmu będzie niekompletna. Chodzenie spać o regularniej, w miarę wczesnej porze, naprawdę poprawia jakość naszego życia.
Oczywiście są pewne okresy jak sesja (nauka po nocach), świętowanie (nocne imprezy do białego rana) czy też szał twórczy (malowanie, szycie, tworzenie muzyki itp.) lub wciągająca książka, od której nie możemy się oderwać do 5 nad ranem. Ale najgorzej jest wtedy gdy nie idziemy spać bo 'nam się nudzi' (patrz punkt 2). Bo zmarnowaliśmy czas w ciągu dnia i teraz w środku nocy próbujemy go nadgonić lub gdy bezwiednie skaczemy po kanałach do późnej nocy. Jeśli nie pracujesz na nocnej zmianie, czy nie masz małego dziecka, które samo wyznacza system snu :) lub gdy nie ma ku temu wyjątkowej sytuacji - wysypiaj się! Tak mała rzecz może przyczynić się do Twojego lepszego samopoczucia.
Zrób mały eksperyment i chociaż przez tydzień chodź spać o 22.30 - 23.00. Czy każdego, kolejnego ranka nie czujesz się weselsza i pełniejsza energii?
Są to moje sposoby na lutowe smutki, których staram się dla własnego dobra i samopoczucia przestrzegać.
A Wy macie jakieś sposoby na 'lutowe smutki'? :)
Wasza G.
i pisanie postów prawda? to też jakiś rodzaj relaxu, odpoczynku twórczego.
OdpowiedzUsuńjak zawsze trafnie i na temat i w 100% zgadzam się z Tobą.
niestety luty ma to do siebie, że ciągnie mnie wtedy do lodów z bitą śmietaną i... będzie co zrzucać wiosną ale... jakieś ofiary muszą być:)
ściskam!!!
Właśnie przed chwilką opublikowałam krótkiego posta na swoim blogu o tym, jak bardzo nie mogę się doczekać wiosny i jak mi źle, bardzo źle w tej pogodzie ostatnio..:( Dziękuję za Twojego posta! Wszystko co opisałaś staram się od dawna już wprowadzać w swoje życie, niby żadna nowość, a jednak dziś u Ciebie - zabrzmiało to jak naprawdę najlepsza rada jaką mogłam dostać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Zima to moja ukochana pora roku, nie ma więc mowy o depresji, szczególnie w lutym, kiedy mam trochę wolnego! Polecam narty/sanki/snowboard/łyżwy ;)
OdpowiedzUsuńJa przytulam się do Gapci :) I wszelkie smutki mijają :)
OdpowiedzUsuńJeśli mam sporo czasu, to najlepiej na mnie działa kąpiel a potem czytanie książki w pięknie wysprzątanym mieszkaniu;) A jeśli mam jeszcze więcej czasu to uciekam w góry;)
OdpowiedzUsuńBardzo spodobała mi się notka :) Mam nadzieję, że chociaż kilka rad wcielę w swoje życie! Mi pomaga również porządkowanie rzeczy, sprzątanie. Wyrzucając pewne rzeczy czuję się jakbym wyrzucała część problemów. Staram się też jeść dobre śniadania ( nie przed komputerem), słuchając muzyki i czytając gazetę, dziś zaczynam też ćwiczyć z Chodakowską. Czas na zmiany. A wiosny się nie mogę doczekać! Tak poza tym, to uwielbiam Twojego bloga. Mogę powiedzieć, że dzięki niemu moje życie trochę się zmieniło, uspokoiło. Czytam od dawna i nie przestanę :)Pozdrawiam ciepło ;)
OdpowiedzUsuńchyba wszystkim daje się we znaki końcówka zimy. ja parę dni temu pisałam o tym samym. musimy uzbroić sie w cierpliwość i...oby do wiosny:)
OdpowiedzUsuństula - lody zaliczam do małych przyjemności - o tak! :)
OdpowiedzUsuńCzekoladka - bo proste zasady są najczęsciej takie prawdziwe. :) Nie smutaj się, wiosna tuż tuż. :)
Czmiel - ja też nie mam nic do zimy, ma w sobie dużo uroku, ale czasami się dłuży :(
Mała Gosia - Przytulanie do Gapci czy Lunki to wręcz codzienny obowiązek hihi to pieszczochy straszne i rzeczywiście działają jak balsam
Świetny post, też staram sie pamiętać o przyjemnościach dnia codziennego, nie zawsze jednak mam na nie czas, uroki zycia w dużym mieście :(
OdpowiedzUsuńPrzyjemny post:) i oby do wiosny!:)
OdpowiedzUsuńWitaj, pięknie tu u Ciebie. Dzięki za dobre rady na zimowe smutasy :)
OdpowiedzUsuńPowinnas napisac ksiazke :))
OdpowiedzUsuńWspaniałe inspiracje ;) w szczególności ostatni punkt :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam po prawcowitym dniu, w piżamce powiedzieć już wszystkim: "dobranoc", przymknąć drzwi i zaszyć się w swoim pokoju i obejrzeć na laptopie odcinek ulubionego serialu (ew.jakiś film). A potem od razu idę spać.:) Bardzo mnie to relaksuje. Minusem jest to, że zazwyczaj nie udaje mi się zorganizować tego wcześniej niż ok.23.-23:30, ale przecież wszystko można systematycznie wypracować.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, Sara.
A ja właśnie od kilku dni byłam w fatalnym nastroju, ale spotkania z przyjaciółmi, nowy lakiej, aromatyczna herbata i perspektywa twórczego weekendu spędzonego na decoupagowaniu poprawia mi humor od rau. Wszystkie porady trafione w 10 i stosowane przeze mnie od dawna,żeby nie zwariować w tym codziennym kieracie.
OdpowiedzUsuńJak zwykle przeczytalam ten post jednym tchem. Jestes G. bardo fajna osoba i masz dar pisania (co nie jest takie znowu czeste). Na Twoj blog trafilam niedawno i przypadkiem, potem zajrzalam pare razy a teraz juz bede zagladac regularnie:) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńjestem tak zmęczona po pracy i zakupach, że jak wracam około 17-18 do domu, a wstaję o 5.30 to nie mam siły na nic, "dogorywam" całe popołudnie, żeby około 22 dopiero iść się kąpać i spać po 1 w nocy, masakra, ale nie wiem jak to przerwać :(
OdpowiedzUsuńCiekawy post :))
OdpowiedzUsuńwitaj Gusiu, niby wszystko to jest oczywiste ale bardzo fajnie o tym poczytać :)Świetny post. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńO.
Twoje notki mnie wyciszają - bez względu na to czy czuję się smutna czy rozdrażniona. Koją! Biorę głęboki świadomy wdech i czytam raz jeszcze :) Sporo osób napisało, że piszesz o rzeczach oczywistych. Ale takie oczywiste prawdy najszybciej umykają, prawda??
OdpowiedzUsuńuwielbiam posty tego typu ponieważ dają mi motywacyjnego kopa do działania!
OdpowiedzUsuńGusiu jak spędzacie walentynki? opowiesz? jestem ciekawa czy gotujecie coś smacznego
ja wczoraj upiekłam serduszkowe kruche ciasteczka, zrobiłam sama opakowanie, wydrukowałam piękne etykietki, taki samorobiony prezent daje wiele satysfakcji :))
zainteresowała mnie Twoja książka i na pewno sobie ją sprezentuję w lutym, dla poprawy nastroju i zmotywowania siebie do działania !:)
Gusiaczku ten post jest kwintesencją Ciebie! Myślę, że zgodzi się ze mną każdy, kto choć trochę Cię zna. Jak zwykle bardzo sympatycznie się go czytało. Ja czekam na moment, aż wrócisz do szycia Tildy, bo jak zapewne wiesz, mam w tym swój interes;) Całusy Kochana
OdpowiedzUsuńEwa - prawda, że w posprzątanym otoczeniu odpoczywa się pełniej?
OdpowiedzUsuńBlogowy Świat - w mieście niestety żyje się znacznie szybciej i coraz szybciej! Też mieszkam w dużym mieście i wiem, że 'zwolnienie' w tych warunkach jest jeszcze trudniejsze.
JuicyBeige - już niebawem będziemy śpiewać "wiosno, wiosno, wiosno ah to Ty!" :)
katiuszka - dziękuje kochana! :)
Bachert - kiedyś chciałam być pisarką (jako dziecko), ale lekcje polskiego w liceum wybiły mi to z głowy :(
Monika. - ja lubię spać więc ostatecznie stosowanie się do tego punktu to sama przyjemność :)
Sara - ważne, że się potrafisz wieczorem relaksować i chodzisz spać przed 24 - to już coś!
Kilka promieni słońca - nie dajmy się po prostu smutkom mijającej zimy!
BlancheNeige - dziękuję kochana i zapraszam :)
Rakija - widać, że dużo pracujesz więc masz prawo być po prostu przemęczona. Może jednak warto spróbować np. sobie zaplanować tydzień na przyjemności. I po powrocie do domu jednego dnia pójść na spacer, drugiego zaplanować sobie oglądanie filmów, trzeciego manicure a czwartego herbatkę i książkę itp. Tak by wszystkie te czynności były zaplanowane ale relaksujące po powrocie do pracy. No i sen, jak stajesz tak wcześnie musisz się wysypiać. Spróbuj chociaż tydzień! :)
Magdalena - dziękuję!
O. - Dziękuję!
OdpowiedzUsuńOdMydłaDoPowidła - Ja muszę sobie niemal codziennie przypominać o najprostszych rzeczach np. 'Dbaj o swoje zdrowie'! Jakoś tak ironicznie zapominamy o prostych zasadach bo są w sumie najtrudniejsze do wprowadzenia w życie.
Sonja - ojej to przepiękny prezent! Ja tez bym takie słodkości chciała dostać! :) Jeszcze nie wiem co będzie się działo w Walentynki, pewnie jakaś pyszna kolacja. (przez żołądek do serca - na nas to działa najmocniej :P )
Anutek - dziękuję kochana! Mam w planach powrót do szycia, bo strasznie to lubiłam! I wtedy nie zapomnę o Tobie! :)Muszę jeszcze tylko zagospodarować sobie biureczko w Nowym Magicznym Domku. Działamy pomalutku, a jeszcze sporo rzeczy do zrobienia.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj Magiczny Domku!
OdpowiedzUsuńGusiu (mam nadzieję, że mogę się tak do Ciebie zwracać), wypominałaś nie raz, że nie oglądacie TV - podziwiam takie osoby. Ja mam wrażenie, że oglądam jej za dużo. Nawet gdy robię coś zupełnie innego to w tle leci TV. Mój narzeczony chyba ma "jeszcze gorzej" ;-). Jak spędzacie razem czas wolny? Czy naprawdę nigdy się nie nudzicie?
pozdrowienia z Wrocławia
Gusiu, gdzie zamówiłaś wannę?:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoją małą przyjemnością jest czytanie Twojego bloga:)
OdpowiedzUsuńWidzę tutaj podobne poglądy do "sztuki prostoty" .. , ale tak czy siak zgadzam się z każdym Twym podpunktem .. nawet w 100 % :D
OdpowiedzUsuńGusiu, Ty jesteś niesamowita!!! Minęłaś się z powołaniem. Ty powinnaś pisać psychologiczne poradniki. Przepiękny i "przemądry" ten post. Nie przeczytałam na raz tylu mądrych myśli i porad w żadnym merytorycznym poradniku, których, wierz mi przerobiłam trochę w swoim życiu. Pisz do nas częściej w tym stylu, to baaaardzo mądre i wartościowe.Aż chce się żyć!!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Ci za tego posta :) Bardzo poprawił mi nastrój i z dystansem spojrzałam na swoje smutki i smuteczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Marta
I wszystkie smutki idą w cień... Wspaniałe masz te swoje sposoby. Ja ratuję się kubkiem gorącego kakao i robię rzeczy, na które normalnie nie ma czasu. Nawet za robótkę chwyciłam ostatnio:) Tak wyszło:) http://www.domodnaleziony.blogspot.com/2013/02/koronkowe-cudo.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę zdrowia:)
Czekałam na taki blog, który postawi mnie na nogi- dziękuje!
OdpowiedzUsuńMnie pociesza, że Luty jest krótki, co prawda to 2-3 dni mniej niż normalnie, ale zawsze coś.
OdpowiedzUsuńNie lubię za to Grudnia- bo tłumy w sklepach, świąteczne piosenki itd.
I Marzec bo już wymiękam od braku światła. Na szczęście w Grudniu miałam tygodniowy wyjazd w ciepłe strony i to mi pomogło na jakiś czas.
Luty wg mnie jest jednym z najlepszych miesiąców :) W czasie szkolnym zawsze kojarzył mi się z feriami, świętuję urodziny, a w mojej branży jest wtedy przestój i znajduję czas dla siebie. Poza tym od lutego już blisko do astronomicznej wiosny :)
OdpowiedzUsuńO wiele bardziej depresyjny jest listopad, Święto zmarłych, rozmyślanie nad życiem i śmiercią (Bliskie mi Osoby odeszły właśnie w tym miesiącu), ale każdy z nas jest inny i ma inne wspomnienia z danym miesiącem.
Pozdrawiam :)