Trudno mi uwierzyć, że wakacje już za nami. W tym roku minęły mi niesamowicie szybko, chociaż wykorzystaliśmy je naprawdę w pełni.
Ponieważ wrzesień rozpoczął się pełną parą i migawki pojawiają się z lekkim opóźnieniem, nie przedłużając dłużej zapraszam Was do migawek sierpnia.
Pogoda tego lata była bardzo różnorodna. Bywały też iście jesienne dni na początku sierpnia.
O zmianach w pokoju dziewczyn znajdziecie osobnego posta - tu.
Za sprawą pogody weszła wcześniej do menu jesienna kuchnia. Nie lubię, gdy coś się marnuje, dlatego brązowe banany kończą zawsze jako chlebek bananowy, który znika błyskawicznie.
Zmiany pociągają za sobą kolejne i tak piękna półeczka trafiła do łazienki na dole. Tyle lat nadawała klimatu w dziecięcym pokoju, ale to miejsce dosłownie jakby na nie czekało!
Ponieważ w wakacje również nasze przedszkole jest zamknięte na 2 miesiące, trzeba jakoś funkcjonować w pracy z 3 dzieciaków. Co roku im bardziej na luzie do tego podchodzę, tym więcej się udaje się wtedy logistycznie to połączyć.
Remont pociągnął też za sobą wielkie porządki na strychu. W ogóle w ostatnich miesiącach mocno oczyściliśmy naszą przestrzeń w róznych zakątkach (np. w przydomowej kanciapie).
Jednak z niektórymi przedmiotami nie mogę się rozstać. Miałam zamiar zredukować odłożone ubranka po dzieciach, ale większość i tak zachowałam z sentymentu. Na szczęście te odłożone ubranka dotyczą tylko okresu od 0-2 lat jak na ten uroczy zestaw z sukienki i kapelusika, który nosiły dziewczynki.
W drodze na wysypisko. Takie porządki dają mi też wiele do myślenia jeśli chodzi o gromadzenie przedmiotów. Jest teraz dostępnych za wiele rzeczy, czasami kuszą swoim pięknem, ale nie są nam zupełnie potrzebne. Warto mocno zastanawiać się nad każdym zakupem, po względem ilości i jakości. Po porządkach czujemy się znacznie lżej, ale to temat na zupełnie odrębny wpis w przyszłości.
W tym roku wprowadzili się nowi sąsiedzi, więc zaprosiliśmy ich na uroczy wieczór w naszym ogrodzie. Ponieważ również mają trójkę dzieci w podobnym wieku to paradoksalnie cieszyliśmy się spotkaniem tylko we czworo, gdy nasze oraz ich dzieci były akurat u swoich Babć. 😋
Siedzieliśmy do późnego wieczora.
A ja korzystając z tego, że dzieciaki pojechały na kilka dni do Babci, zrobiłam sobie wagary i pojechałam na wycieczkę do Muzeum Wnętrz Dworskich w Ożarowie.
Kiedyś ten "minimalizm" był w takim stylu jak lubię. Czyli otaczasz się przedmiotami codziennego użytku, w ciepłych, uroczych wnętrzach. Masz wszystko czego potrzebujesz (jak na te czasy), ale nie ma tego w przesadnych ilościach, bo każda rzecz jest wyjątkowa, starannie i pięknie wykonana i pełni swoją wyjątkową rolę.
Po wizycie zamarzyłam o swoim zestawie herbacianym. Mam taki na wiele gości, który podaje na naszych przyjęciach, oraz kuchenne czajniczki z filiżankami z Bolesławca takie na co dzień. Ale zaczęłam poszukiwania serwisu, który będzie idealny do serwowania przy stoliczku przy kanapach.
Tęskno mi za typowymi spotkaniami na ciasto i herbatę.
Takie Jeżówki marzą mi się w ogrodzie.
Mini królestwo synka. Malutki, ale jaki przytulny ten pokoik. Najbardziej cieszę się z tego, gdy moje dzieci absolutnie nie są zazdrosne o siebie nawzajem. Nigdy nie usłyszałam od Miłoszka, że u dziewczynek takie zmiany, a u niego nie. Wręcz cieszył się z nowej (starej) komody i porządków w pokoiku i w zabawkach.
Gdy przestajesz cieszyć się z małych rzeczy, nawet te duże Cię nie uszczęśliwią.
Kwiatek przejmuje kontrolę w łazience a mnie szalenie się to podoba. :)
Sypialniane zacisze. Pomimo, ze latem później robi się ciemno a i świt nadchodzi szybciej, to zupełnie nie byłam w stanie wstawać w okresie wakacyjnym o 5.50 jak jesienią i zimą.
Ale do porannego wstawania pomalutku się przyzwyczajam. To dobry pomysł przesuwać sobie czas o kilka minut co kilka dni. Potem wstawanie o 5 rano nie będzie problemem. Tyle da się w tym czasie nadrobić, że naprawdę warto.
Zdarza się nocny pasażer na gapę, gdy powodem jest... komar w pokoju.
Mam ten fotel już ze dwa, trzy lata i cóż...w te wakacie nawet nie miałam chwili by na nim przysiąść.
Dziewczynki przymierzają nowe kostiumy, a chłopaki jak to oni, nudzą się czekając w przymierzalni.
Noc spadających gwiazd. Koc piknikowy, ciepłe bluzy, koce i oglądaliśmy w ogrodzie niesamowity spektakl ponad 2 godziny. Widzieliśmy ok. 13 spadających gwiazd snując marzenia i wypowiadając życzenia w myślach.
Marysia powiedziała, że to było jedno z lepszych doświadczeń w jej życiu. Bardzo mnie to wzruszyło.
Często pytacie mnie, gdzie zjeść w Łodzi, ale paradoksalnie ostatnio nie chodzę jakoś często po knajpkach. Przy Kominie w Monopolis polecam z czystym sumieniem.
W pracy urlopy, więc sporo zamówień pakowałam osobiście.
Ale w drugiej połowie sierpnia to my ruszyliśmy na nasze wyczekane wakacje przyczepą kempingową.
Uwielbiam ten klimat, te widoki, ten luz, to jak zupełnie inaczej płynie wtedy czas.
O naszym wyjeździe napiszę osobny wpis, ale jeśli korzystacie z Instagrama - to tam starałam się umieszczać filmiki. Zajrzyjcie:
Słowenia : https://www.instagram.com/p/DNm_sJfIiCX/
Chorwacja: https://www.instagram.com/p/DODh4YLjLtv/
Moja przygoda: https://www.instagram.com/p/DNxxvbU2IEW/
Moje pocztówki: https://www.instagram.com/p/DN8cE3gDHIn/