W sieci od zarania dziejów (no.. może trochę przesadziłam ;) ) krążą posty oraz youtubowe filmiki o ulubionych produktach autorek. Ulubieńcy czy też perełki minionych miesięcy to jedne z najczęściej oglądanych i czytanych tematów. Pomyślałam sobie, że wprowadzę podobny cykl do Magicznego Domku, ale zmienię troszeczkę jego formułę.
Gdy nadejdzie mnie ochota, zbiorę wszystkie przedmioty, które obecnie używam, i które sobie cenię. Książkę, którą w danej chwili czytam, kosmetyk, który z przyjemnością używam, coś do jedzenia, czy też część garderoby, którą najczęściej noszę. Coś co lubię TU i TERAZ. :)
Mam nadzieję, że taki cykl Wam się spodoba! :)
Ponieważ wielkimi krokami zbliża się do nas lato, w moich ulubieńcach panuje lekko kolonialno-egzotyczny klimat. ;) Najmocniej podkręca go świetna książka, którą obecnie czytam.
"Euforia" Lilly King to opowieść o trójce antropologów prowadzących badania nad plemionami w Nowej Gwinei. Książka jest jednak przede wszystkim o poszukiwaniu samego siebie w kontekście swojej przeszłości i obecnych pragnień. Bardzo podobają mi się psychologiczne wątki, które przesiąknięte są tropikalnym klimatem. Jest to dokładnie taka atmosfera, jakiej obecnie potrzebowałam! Nie wiem czemu, ale ja po prostu bardzo lubię, gdy w książkach jest gorąco! :) Pięknie o książce napisała Bookendorfina.
I chociaż na zewnątrz też jest coraz cieplej. Wieczorami, po całym dniu picia zimnej wody, lubię zasiąść do czytania książki z filiżanką zielonej herbaty.
Obecnie pijam zieloną herbatę z jaśminem, którą kupiłam w TKMaxx. Lubię ten wieczorny rytuał zaparzania, gdy otwieram pudełko, następnie delikatnie rozrywam folijkę i wyjmuję saszetkę... tak wiem, że do prawdziwego parzenia zielonej herbaty to strasznie daleko, ale sama ta czynność już mnie relaksuje! :)
Wieczorny rytuał nie może też się obejść bez smarowania łydek kremem ochładzającym. W sezonie wiosenno-letnim mam problem z puchnięciem nóg.
Upały oraz to, że praktycznie ciągle jestem w ruchu i być może mam gorsze krążenie, powoduje, że często wieczorami bolą mnie nogi. Miętowy krem marki Manufaktura (naturalne, czeskie kosmetyki) stosowałam już kiedyś będąc w ciąży z Marysią i od tamtej pory go po prostu uwielbiam. Gdy tylko ktoś jedzie do Pragi, proszę o zapas na lato.
Jeśli chodzi o pielęgnację letnią, to nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez kremu z filtrem. Nie tylko chroni skórę przed szkodliwymi promieniami i przedwczesnym starzeniem, ale w moim przypadku stosowanie kremu z filtrem zapobiega rozszerzaniu się porów po ekspozycji na słońcu. Skóra jest mniej podrażniona i po prostu lepiej wygląda.
W tym roku odkryłam filtr marki Nuxe, który w 100% spełnia moje oczekiwania. Chroni, ma wysoki filtr (dostępny jest jeszcze SPF 50, ale nie wybieram się w jeszcze cieplejsze rejony niż Polska), błyskawicznie się wchłania, nie zapycha, ma przyjazny skład oraz przepięknie pachnie.
Na paznokciach u rąk od kilku tygodni, nieprzerwanie króluje u mnie ten lakier.
I chociaż lakiery OPI nie są najtańsze, w moim przypadku dążę do minimalizacji kolorów, bo po latach już wiem, które się u mnie najlepiej noszą. Kolor "Passion" cudownie pasuje do lekko opalonej skóry, a manicure wygląda świeżo i subtelnie.
Uwielbiam biżuterię i podziwiam ją u innych, ale sama nie mam i nie noszę jej za dużo. Kolczyki zazwyczaj po prostu zaczynają żyć ze mną w pełnej symbiozie i noszę swoje ulubione nieprzerwanie dzień i noc przez kilka miesięcy.
Te missie od Lilou dostałam od Pana Poślubionego na gwiazdkę i zdjęłam je dopiero teraz, by zrobić dla Was zdjęcie. Noszę je non-stop. :)
Pozostałej biżuterii też nie mam za wiele, ale ten naszyjnik skradł moje serce i noszę go bardzo często. Nie raz ktoś mnie zaczepiał, by zapytać gdzie go kupiłam. Dostaję mnóstwo komplementów.
Ten oryginalny naszyjnik kupiłam w Tatuum i pasuje mi do wielu moich outfitów. Bardzo go lubię! :)
Zapach... która kobieta nie lubi perfum? Otóż odkąd 2,5 roku temu zaczął mi rosnąć brzuch za sprawą Marysi, zrobiłam się bardzo wrażliwa na mocne zapachy. I chociaż w mojej toaletce mam kilka pięknych, firmowych zapachów, nie mogę ich używać. Migrena i duszności gwarantowane!
I może Was zaskoczę, ale obecnie idealnie otula mnie orzeźwiający lecz delikatnie letni zapach cytrusów od Yves Roche. Nie potrzebuję niczego więcej.
Powinnam o tej płytce wspomnieć na samych początku, bo to jest muzyka, która towarzyszy mi codziennie (w samochodzie) od dłuższego czasu i jestem nią oczarowana. Nie wiem doprawdy jak tak młoda osoba może mieć tyle wrażliwości, geniuszu i dojrzałości muzycznej za razem!
Powinnam o tej płytce wspomnieć na samych początku, bo to jest muzyka, która towarzyszy mi codziennie (w samochodzie) od dłuższego czasu i jestem nią oczarowana. Nie wiem doprawdy jak tak młoda osoba może mieć tyle wrażliwości, geniuszu i dojrzałości muzycznej za razem!
A mowa o cudnej płycie Fismolla "At glade". Uwaga! Po 2 pierwszych piosenkach zakochacie się bez pamięci!
Ostatnio kładę duży nacisk w swojej pielęgnacji na maseczki do twarzy. Uwielbiam te od Organique.
Regularne stosowanie daje niesamowite rezultaty i pozwala mi się zrelaksować. :)
Moją kolejną rzeczą, którą wręcz uwielbiam jest moja nowa torebka, którą kupiłam całkiem niedawno w TKMaxx i od tego momentu się z nią nie roztaję.
Wykonana jest z zaimpregnowanego materiału (taka zmywalna powłoka) i ma oryginalne ramiączka. Jest szalenie wygodna i pojemna. Można wrzucić do niej laptopa, jak i cały zestaw "wychodny" dla Marysi. Coś czuję, że nie roztanę się z nią całe lato! ;)
Mam nadzieję, że ten cykl Wam się spodoba!
Życzę Wam udanego weekendu! :*
Ostatnio kładę duży nacisk w swojej pielęgnacji na maseczki do twarzy. Uwielbiam te od Organique.
Regularne stosowanie daje niesamowite rezultaty i pozwala mi się zrelaksować. :)
Moją kolejną rzeczą, którą wręcz uwielbiam jest moja nowa torebka, którą kupiłam całkiem niedawno w TKMaxx i od tego momentu się z nią nie roztaję.
Wykonana jest z zaimpregnowanego materiału (taka zmywalna powłoka) i ma oryginalne ramiączka. Jest szalenie wygodna i pojemna. Można wrzucić do niej laptopa, jak i cały zestaw "wychodny" dla Marysi. Coś czuję, że nie roztanę się z nią całe lato! ;)
Mam nadzieję, że ten cykl Wam się spodoba!
Życzę Wam udanego weekendu! :*
Bardzo rzadko zostawiam komentarz, wynika to chyba z mojej nieśmiałości. Jednak dzisiaj aż podskoczyłam z radości jak zobaczyłam nowy cykl ! :-) będzie kolejnym ulubieńcem zaraz za serią tydzień/weekend z magicznym domkiem ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję zatem, że zostawiłaś ślad po sobie. Dla mnie Wasze komentarze są naprawdę ważne. Wtedy wiem, że jesteście tam po drugiej stronie. :)
UsuńKocham te płytę Fismoll, od 2 lat. Pozostali Twoi ulubieńcy również bardzo przypadli mi do gustu, z resztą jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysl z ulubiencami! Na mojej liscie ksiazka I maseczka do wyprobowania! Milego weekendu!
OdpowiedzUsuńoczywiście, że cykl bardzo mi się spodobał :) chętnie podpatrzę co tam u Ciebie słychać :)) jeśli chodzi o filtr, to moim ulubieńcem już od kilku ładnych sezonów jest ten z Vichy- wersja matująca. Super utrzymuje podkład i naprawdę chroni.
OdpowiedzUsuńMi się podoba Gusiu wszystko co piszesz ;)
OdpowiedzUsuńAkurat miałam post do kawy ;)
Bardzo mi miło! :)
UsuńGosiu, jak najwięcej takich postów :) Wszystko mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPewnie, dawaj wiecej ;)
OdpowiedzUsuńoch zazdroszczę możliwości picia zielonej herbaty codziennie ja póki co pozwalam sobie ja pic raz na tydz i wtedy rozkoszuje się każdym łykiem. obecnie mam wersje z pomarańczą i jest idealnie orzeźwiająca na lato
OdpowiedzUsuńDlaczego nie możesz pić codziennie? Są jakieś przeciwwskazania? Z pomarańczą nie próbowałam - czas to zmienić. :)
UsuńOstatnio polubiłam się z zieloną herbatą z Yves Rocher ;) Muszę sprawdzić Twój zapach, który polecasz ;)
OdpowiedzUsuńCykl fajny jeśli faktycznie motywacją jest to, o czym Gusiu piszesz, a nie reklama :(
OdpowiedzUsuńZawsze motywacja jest to co czuję i co sądzę. Zawsze! :) Okropne byłoby nie być sobą na własnym blogu.
UsuńSame wspaniałości. Moja wishlista właśnie się rozszerzyła:)
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł Gusiu! Uwielbiam Twojego bloga, a ten cykl to super sprawa. Osobiście czytam tylko 3 w porywach do 4 blogów, twojemu jestem wierna już od paru lat, jest wyjątkowy pod wieloma względami. Miłej nocy!
OdpowiedzUsuńKochana jest radosc,bardzo dziekuje za tego posta,umililas mi weekend,bardzo dziekuje....czekamy na wiecej
OdpowiedzUsuńTo najbardziej sielski, anielski blog pod słońcem!
OdpowiedzUsuńPamiętam, gdy kupiłam ją tóż po premierze, to towarzyszyła mi przez cały dzień. Osoby z mojego otoczenia zastanawiały się, jakim cudem w ciągu dnia słuchanie takiej muzyki mnie nie usypia? A ona działa na mnie wręcz przeciwnie. Niesamowicie koi i jednocześnie pozytywnie nastraja. Po dziś dzień mój ulubieniec. A przy utworze piątym rozpływam się! Polecam również jego nową płytę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPuchowa czapka blog
Ja też uwielbiam Fismolla i słucham go podczas biegania, choć wydawałoby się, że to taka niezbyt odpowiednia do trenowania muzyka, ale mnie daje wytchnienie. Właśnie czytam "Euforię". Wciągnęłam się.
OdpowiedzUsuńTo ten wpis zainspirował mnie do zrobienia sobie prezentu z okazji urodzin, które już za tydzień. Zamówiona Euforia już do zmierza - nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ��, to taka seria o docenianiu codzienności.
OdpowiedzUsuń