Witajcie kochani po dłuższej przerwie, która wynikała z tego, że czerwiec był tak intensywny, że mam wrażenie, iż pomieścił w sobie o wiele więcej dni niż podpowiada kalendarz. Działo się na prawdę dużo, ale zanim pojawi się podsumowanie miesiąca, chcę Was zaprosić na wyjątkowe migawki z moich urodzin. :)
Wyjątkowe chociażby dlatego, że swoje ostatnie urodziny wyprawiałam 10 lat temu i przez dekadę skupiałam się głównie na przygotowywaniu urodzin dzieci. Oczywiście moi bliscy o mnie pamiętali. Przez ostatnie trzy lata moje urodziny przypadały podczas podróży przyczepą kempingową i wtedy całą paczką szliśmy do restauracji to uczcić, jednak prawdziwego przyjęcia nie było od wielu lat.
Powiem szczerze, że pomimo mojej okrągłej rocznicy, urodziny mogły się nie odbyć, gdyż byłam dość przemęczona po ostatnich rodzinnych imprezach - Wielkanocy, urodzinach Gabrysi oraz w końcu niedawnej komunii Marysi, że przeszła mi myśl, żeby sobie odpuścić. Przeraziła mnie ilości osób, które miałabym zaprosić, rodziny, przyjaciół oraz całej gromady dzieci i wtedy pomyślałam sobie, że zrobię to dla siebie w formie jaka mi w 100% odpowiada. Pomysł na urodzinowy Tea Time tylko z najbliższymi dziewczynami wpadł mi do głowy dosłownie w sekundę i już po chwili pisałam SMSy by zarezerwowały sobie termin. :)
Klimat przyjęcia urodzinowego to kombinacja klimatów, które są bliskie mojemu sercu. Od lat zbieram biało-niebieską porcelanę i rozsmakowana jestem w piciu herbaty, kocham słodkości i mam do nich niewątpliwą słabość, uwielbiam filmy kostiumowe i z wielką przyjemnością śledzę serial Bridgertonowie, zaczytuje się w książkach z dawnych czasów i kocham ogrodowe przyjęcia. Pomysł narodził się błyskawicznie i wyszło dosłownie tak jak sobie wymarzyłam.
Na popołudniowym Tea Time przygrywał nam gramofon, który jest wspaniałym prezentem na urodziny od Pana Poślubionego wraz z płytą ze ścieżki dźwiękowej z Bridgertonów. Bardzo podobają mi się popularne piosenki różnych twórców w klasycznym wydaniu. Z pewnością ten kącik nadawał niepowtarzalnego klimatu.W tle prezenciki, które przygotowałam dla dziewczyn, by podziękować za ich obecność i by poczuły się wyjątkowo. A w nich między innymi mini herbaty w puszeczkach. :)Przyjęcie zorganizowałam na tarasie przygotowując stół z herbatą, przekąskami i masą słodkości. Wszystko w klimacie angielskiego podwieczorku.
Oprócz słodkości na piętrowych paterach (czyli ptysi oraz błękitnych i różowych ciastek), które zamówiłam w zaprzyjaźnionej cukierni, wszystko było domowej roboty. Były wytrawne tartaletki z sałatką z kukurydzą, serem, ananasem i tuńczykiem, angielskie kanapki z pastą tuńczykową, krakersy z mozzarellą i nektarynką oraz gruszką i gorgonzolą oraz kanapeczki z serkiem i łososiem. Zrobiłam też filiżanki z rozmaitościami (czyli coś a la deska serów i wędlin, ale poukładane razem w filiżankach). Był też sernik na zimno (oj oj nie polecam w takie upały ;P) i biszkopt z galaretką. Były też makaroniki, które uwielbiam i niewątpliwie nadają odpowiedniego klimatu popołudniowej herbatce.
Po jakimś czasie podałam również zupę serowo porową z klopsikami, byśmy się nie zasłodziły tymi pysznościami. ;)
Dziewczynom nakazałam ubrać się w stylu empire tylko w błękitach i bielach i muszę przyznać, że spisały się wyśmienicie!
Sama w tym stroju czułam się wyśmienicie i chyba do tego przyczyniła się Penelope z 3 sezonu Brigertonów (kto oglądał ten wie ;) ). I chociaż jest mnie teraz trochę za dużo, to po prostu lubię siebie i uważam, że kobiecość nie powinna być definiowana rozmiarem.
Ponieważ była to impreza iście dziewczęca, Pan Poślubiony pięknie obsługiwał nas na samym początku imprezy. Tak wczuł się w rolę, że przez jakieś 20 min stał wyprostowany z kieliszkami prosecco na tacy. :P
Na tą okoliczność mnie zaskoczył i założył swój surdut z naszego ślubu! :P
My czułyśmy się jak prawdziwe damy. To było przeurocze popołudnie.
Jeśli chcecie zobaczyć więcej z urodzin to zapraszam do obejrzenia
filmiku, który wrzuciłam na Instagram. Uwielbiam tworzyć migawki, również w ruchu. :)
Tort bezowy wyszedł idealnie (chociaż do bezy podchodziłam dwa razy ;P). Nie za słodki, lekki - to miła odmiana, po tych wszystkich rodzinnych biszkoptach tematycznych.
Prezenty dostałam przecudowne, dlatego z miłą chęcią zatrzymam je tu sobie na pamiątkę.
Oprócz wspomnianego wcześniej gramofonu, dostałam dwie płyty analogowe. To początek mojej kolekcji. (Więcej o kąciku do grania i płytach napisze w jednym z kolejnych postów).
Słucham przeróżnej muzyki i chyba to widać po tytułach. ;) Drugą płytą byłam o tyle mile zaskoczona, że bliska mi osoba jak tylko zobaczyła, że dostałam taki prezent (w relacji na Instagramie) to następnego dnia podarowała mi taką perełkę.
Od Juli i Agaty dostałam kilka prezentów w moim stylu (i trochę w stylu przyjęcia) :)
Przepiękną, dużą puszkę z angielską herbatą. :)
Sole do kąpieli, które uwielbiam.
Zestaw do haftowania...z przyczepą kempingową. :)
Oraz przepiękną nocną koszulę z delikatnymi haftami. Jest przeurocza!
Urodziny bez książki byłyby niezaliczone. :) To nowa książka o Simonie Kossak z mnóstwem zdjęć okiem jej wieloletniego partnera. To szalenie ciekawa postać!
Idąc tropem natury dostałam od teściowej piękny kwiat do ogrodu.
Cudnie pachnąca kula do kąpieli z Lusha z kolekcji Brigertonów w kształcie makaronika. :)
Prezenty zdominowała przepiękna biżuteria, z której się ogromnie cieszę, bo ogólnie nie mam jej za dużo.
Dwie pary przepięknych kolczyków do różnych stylizacji.
Dwa wyjątkowe naszyjniki. Jeden z ukrytą wiadomością i miejscem na malutkie zdjęcie.
Przepiękny złoty pierścionek z czarnymi brylantami. Dziewczyny zaszalały! Oprócz pierścionka zaręczynowego nie miałam nigdy takiej biżuterii! :)
Nawet opakowania były piękne i klimatyczne.
Gdy tak ze starannością rozkładałam prezenty Marysia powiedziała, że muszę się ogromnie cieszyć z tych przedmiotów. Odpowiedziałam, że rzeczywiście nie wyrosłam z tej naszej zabawnej, rodzinnej cechy, gdy rozkładamy sobie podarunki na biurkach i przez kilka dni je podziwiamy zanim zaczniemy "używać". :) Marysia zauważyła, że nigdy nie dostałam tylu prezentów na raz. Rzeczywiście, tych czasów nie miała prawa pamiętać... ;)
Jestem niezmiernie szczęśliwa moich okrągłych, wyjątkowych urodzin. Jeśli życie zaczyna się po czterdziestce, to czuje, że moje urodziny to świetny początek. :)
Ściskam Was serdecznie, a już lada moment pojawią się migawki minionego miesiąca.
:*