Koniec świata! Po paru pięknych, wiosennych dniach powróciła zima! Kwiecień postanowił poprzeplatać zimowo-letnią pogodę w ciągu paru godzin. Obudziłam się z padającym za oknem śniegiem, a już w trakcie robienia obiadu świeciło radośnie słońce. Jest jednak nadal bardzo wietrznie.
Nie straszna nam pogoda za oknem, gdyż postanowiliśmy spędzić ten weekend w domu z dwóch powodów. Po pierwsze Gapcia miała w piątek operację i dochodzi do siebie. Po drugie, chcieliśmy w końcu nigdzie się nie śpieszyć. Tematem przewodnim naszego weekendu zostało jedzenie! :)
ŚNIADANIE
LUNCH
PRZYGOTOWANIA DO OBIADU
Często pytacie mnie o przepisy. Bywają takie, że trudno mi je tu ładnie przedstawić. Często robię coś szybkiego, z dostępnych akurat składników w domu. Otwieram lodówkę i układam kompozycje z paru zaledwie rzeczy.
Jeśli akurat nie chcę spędzać za dużo czasu w kuchni, mam parę kawałków zamrożonego ciasta na tartę. Reszta to kwestia przypadku - zawsze coś się w lodówce znajdzie. :)
Nie podaję typowego przepisu. Na oko i z pamięci mogę telegraficznie opisać go tak:
Wyciągam ciasto z zamrażalnika. Gotuję brokuły (al-dente). Na patelni duszę bakłażana. Układam rozmrożone ciasto w foremce. Wstawiam do nagrzanego piekarnika (180 stopni). Po 10 minutach wyciągam.
Nakładam po kolei - brokuły, bakłażan, ser feta, polewam sosem (śmietana, jajko, pieprz, sól i ząbek czosnku) i suszone pomidory.
Następnie wkładam na ok. 30 min do piekarnika. I gotowe!
OBIAD
Tak nam zasmakowały przyrządzone przez Pana Poślubionego steki na ostatnim grillu, że postanowiliśmy w tą niedzielę, zrobić ich domową wariację.
Na parapecie wiosna. Nowy koszyczek oraz kwiatki od kochanego teścia. :)
Gapcia przez cały weekend była skazana na specyficzne okrycie głowy, ale nasza 'latareczka' czuje się coraz lepiej!
Szkoda, że weekendy tak szybko mijają. Czeka mnie ciężki i bardzo aktywy tydzień. Ale potem... święta! Do napisania kochani!
u mnie też właśnie rozpoczyna się bardzo pracowity tydzień... byle do świąt ;)
OdpowiedzUsuńOjejku, Twój piesek też jest w kołnierzu jak mój..na szczęście dziś swojemu zdejme i jedziemy do wet. Przede mna też tydzien sprzatania, ale nie zamierzam się za bardzo wysilać, gdyż wychodze z założenia, że sprząta się cały rok a nie tylko na świeta :)
OdpowiedzUsuńMmm Kochana, bardzo miły motyw przewodni! :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie Twoje posty i zdjęcia, emanują takim ciepłem :)
Pozdrawiam!
Witam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Pani bloga,odwiedzam go już od jakiegoś czasu, jednak dopiero teraz zdecydowałam się zostawić po sobie jakiś ślad:)
Mam dopiero 18 lat, a już marzę, by moje życie wyglądało jak Pani :)
Szczęście tryskające z przedstawianych zdjęć aż oślepia, uwielbiam tu wejść w wolnej chwili.
Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo energii na dalsze prowadzenie bloga :)
Zgłodniałam patrząc na te zdjęcia.
OdpowiedzUsuńZdjęcia dań mogłyby spokojnie reklamować jakąś dobrą restaurację ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te ciasteczka z Almy, są cudowne!
Piękny parapet:) Kotek nie zajmuje się kwiatuszkami? Ja mam takiego urwisa i tym samym nie mogę trzymać kwiatów w doniczkach...:(
Czyli robisz taką tartę :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ciasteczka i inne produkty Bonne Maman, a najlepiej smakują oczywiście jedzone w Paryżu! :)
OdpowiedzUsuńWszystko musiało smakować idealnie, szczególnie w takim magicznym miejscu ;)
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do zdrowia dla Gapci :)
Oo widzę same pyszności, a na nowy tydzień życzę dużo energii i uśmiechu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJestem ZACHWYCONA Twoim blogiem :)Ma tak magiczna atmosfere, ze wchodze tu niemal codziennie z nadzieja, ze dodalas nowa notke. Uwielbiam zdjecia a mieszkanko ma taki klimat,ze chetnie bym sie tam przeprowadzila :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Laurka
Wszystko pięknie tylko dlaczego Pan Poślubiony? Nie może być po prostu mąż?
OdpowiedzUsuńDzisiaj kupiłam takie same ciasteczka tylko że z malinami ;)
OdpowiedzUsuń