To był bardzo aktywny miesiąc, pełen zwrotów akcji. Gdy myślę "miesiąc" to w głowie mam zaledwie 4 tygodnie. To przecież chwila, moment. I chociaż z jednej strony czas pędzi jak szalony to z drugiej strony, gdy przygotowuje migawki kolejnego miesiąca, myślę sobie ileż to on zdołał pomieścić! Pamiętajcie, że nie wszystko nadaję się na publikację w szalonych internetach ;) a jednak mimo to, tonę w ilości naszych rodzinnych zdjęć. Tak chcemy zapamiętać nasz czerwiec.
Siostry. I jak tu się nie uśmiechnąć? :)
Słodkiego ziemniaczka?
Babskie "Knedle Party" ;)
Knedle z truskawkami smak lata.
Babski wieczorek zamienia się w ogrodowe SPA. :)
Cudownie było posiedzieć na świeżym powietrzu do późnego wieczora.
Tylko trzeba rano wstać. ;)
Ale jest fajnie, bo ciocia została na noc!
W tym czasie Tata zdobywał góry na rowerze!
Trasa Stelvio Santini to jeden z trudniejszych kolarskich podjazdów! O szczegółach przeczytacie tu: KLIK, gdzie jest sporo zdjęć jak to wszystko strasznie* a zarazem przepięknie (ach widoki!) wygląda!
*piszę strasznie, bo ja naprawdę podziwiam mojego męża, że dobrowolnie, motywowany swoją pasją, jedzie gdzieś, by podjeżdżać pod górę rowerem cały dzień przy morderczych nachyleniach!
Ale udało się! Brawa!!!
Harmonia w związku najważniejsza, więc pozostaje mi... poprzycinać kwiaty do wazonu. ;)
Ja też pielęgnuje swoje pasje, więc wybraliśmy się z wujkiem na zawody do Bogusławic. Właśnie tam kiedyś trenowałam skoki.
Potem zabraliśmy ciocię i ze znajomymi pojechaliśmy zjeść rybkę i na mały spacer.
Tak aktywny weekend trzeba odespać. Marysia musiała zrobić sobie wagary od przedszkola.
Sielsko, anielsko wewnątrz i za oknem. Pogoda wciąż nas rozpieszcza!
Śmiejki i drugie śniadanko.
Moje uzaleznienie! (Zjadam całą paczkę, wiec wcale nie jest o lekko kaloryczna przekąska, ale przynajmniej bez chemii!)
Po podjeździe trzeba wypocząć. Na zwierzaki zawsze można liczyć!
Moja siostra była kiedyś taka jak ja??
Dbamy o wózek! A Gabrysia uparcie chce wchodzić na domek sama! Przy niej można osiwieć!
Mój cotygodniowy trening. W tym miesiącu spadłam z konia elegancko zeskakując na nogi. Niestety pociągnęła mnie wodza i naciągnęłam sobie wiązadła i ścięgna barku. Bolało tak mocno, że w nocy pojechałam na pogotowie. Na szczęście nie jest to aż tak poważne, ale boli już 3 tydzień! Taki ze mnie sportowiec! ;)
A w przedszkolu odbył się piknik dla dzieci i rodziców!
W drodze na małe zakupy.
Test koloru pudru mineralnego. Mama też się zdecydowała.
Najlepszy chłodnik to u Mamy.
Gabrysia trochę śpi, trochę nie śpi.
A Lunio nie ma kłopotu w żadnym miejscu. :)
Spotkanie z moją inspirującą Agatką, która z targów książki, przywiozła nam książkę z podpisem Emilii Dziubak! Zawsze o nas pomyśli! Kochana!
Duże pożegnalne spotkanie z Izą i znajomymi. Już za chwilkę znów wyrusza na koniec świata.
A potem spacer późnym wieczorem po mieście.
I następnie odwiedziliśmy kolegę, który ma piękny taras na dachu w centrum miasta! Pierwszy raz od jakiś 5 lat wróciłam o 2 w nocy do domu! ;P
Niedzielne śniadanie w ogrodzie.
Potem obiad...
Podwieczorek. Jedzenie na świeżym powietrzu jest po prostu najlepsze!
Nie zamieniłabym tych nieprzespanych nocy za żadne skarby. Ale... jedna noc pełnego snu by się mi przydała. ;) Z ostatniego przemęczenia trochę podupadłam na zdrowiu.
Nie tylko ja potrzebuje się wyspać...Marysia była ostatni bardzo przemęczona, potem okazało się, że dziewczyny zachorowały na bostonkę! Na szczęście obie przeszły ją naprawdę łagodnie.
Lody dla ochłody!
Miłe spotkania z ciociami i z dzieciaczkami.
Obowiązkowe odwiedziny u Babi, a tam Marysia szaleje i udaje, że ma długie włosy z apaszki prababci.
Gdy Mama szykuje stroje dnia, my tak grzecznie czekamy. ;)
Czy ja kiedykolwiek nauczę się chodzić do kina bez popcornu?
Tego dnia obudziłyśmy się jak zwykle wcześnie, a ja odwróciłam się na bok i bezwiednie zasnęłam. Ocknęłam się po pół godziny, a one po prostu stały i myły sobie zęby. ;)
Poranna kawa na kanapie w Magicznym Domku. Ulubiona! :)
Kolejna część migawek już jutro!
Do napisania!
Słodkiego ziemniaczka?
Babskie "Knedle Party" ;)
Knedle z truskawkami smak lata.
Babski wieczorek zamienia się w ogrodowe SPA. :)
Cudownie było posiedzieć na świeżym powietrzu do późnego wieczora.
Tylko trzeba rano wstać. ;)
Ale jest fajnie, bo ciocia została na noc!
W tym czasie Tata zdobywał góry na rowerze!
Trasa Stelvio Santini to jeden z trudniejszych kolarskich podjazdów! O szczegółach przeczytacie tu: KLIK, gdzie jest sporo zdjęć jak to wszystko strasznie* a zarazem przepięknie (ach widoki!) wygląda!
*piszę strasznie, bo ja naprawdę podziwiam mojego męża, że dobrowolnie, motywowany swoją pasją, jedzie gdzieś, by podjeżdżać pod górę rowerem cały dzień przy morderczych nachyleniach!
Ale udało się! Brawa!!!
Harmonia w związku najważniejsza, więc pozostaje mi... poprzycinać kwiaty do wazonu. ;)
Ja też pielęgnuje swoje pasje, więc wybraliśmy się z wujkiem na zawody do Bogusławic. Właśnie tam kiedyś trenowałam skoki.
Potem zabraliśmy ciocię i ze znajomymi pojechaliśmy zjeść rybkę i na mały spacer.
Tak aktywny weekend trzeba odespać. Marysia musiała zrobić sobie wagary od przedszkola.
Sielsko, anielsko wewnątrz i za oknem. Pogoda wciąż nas rozpieszcza!
Śmiejki i drugie śniadanko.
Moje uzaleznienie! (Zjadam całą paczkę, wiec wcale nie jest o lekko kaloryczna przekąska, ale przynajmniej bez chemii!)
Po podjeździe trzeba wypocząć. Na zwierzaki zawsze można liczyć!
Moja siostra była kiedyś taka jak ja??
Dbamy o wózek! A Gabrysia uparcie chce wchodzić na domek sama! Przy niej można osiwieć!
Mój cotygodniowy trening. W tym miesiącu spadłam z konia elegancko zeskakując na nogi. Niestety pociągnęła mnie wodza i naciągnęłam sobie wiązadła i ścięgna barku. Bolało tak mocno, że w nocy pojechałam na pogotowie. Na szczęście nie jest to aż tak poważne, ale boli już 3 tydzień! Taki ze mnie sportowiec! ;)
A w przedszkolu odbył się piknik dla dzieci i rodziców!
W drodze na małe zakupy.
Test koloru pudru mineralnego. Mama też się zdecydowała.
Najlepszy chłodnik to u Mamy.
Gabrysia trochę śpi, trochę nie śpi.
A Lunio nie ma kłopotu w żadnym miejscu. :)
Spotkanie z moją inspirującą Agatką, która z targów książki, przywiozła nam książkę z podpisem Emilii Dziubak! Zawsze o nas pomyśli! Kochana!
A potem spacer późnym wieczorem po mieście.
I następnie odwiedziliśmy kolegę, który ma piękny taras na dachu w centrum miasta! Pierwszy raz od jakiś 5 lat wróciłam o 2 w nocy do domu! ;P
Niedzielne śniadanie w ogrodzie.
Potem obiad...
Podwieczorek. Jedzenie na świeżym powietrzu jest po prostu najlepsze!
Nie tylko ja potrzebuje się wyspać...Marysia była ostatni bardzo przemęczona, potem okazało się, że dziewczyny zachorowały na bostonkę! Na szczęście obie przeszły ją naprawdę łagodnie.
Lody dla ochłody!
Miłe spotkania z ciociami i z dzieciaczkami.
Obowiązkowe odwiedziny u Babi, a tam Marysia szaleje i udaje, że ma długie włosy z apaszki prababci.
Gdy Mama szykuje stroje dnia, my tak grzecznie czekamy. ;)
Czy ja kiedykolwiek nauczę się chodzić do kina bez popcornu?
Tego dnia obudziłyśmy się jak zwykle wcześnie, a ja odwróciłam się na bok i bezwiednie zasnęłam. Ocknęłam się po pół godziny, a one po prostu stały i myły sobie zęby. ;)
Kolejna część migawek już jutro!
Do napisania!
Już nie mogłam się doczekać tego posta...tych migawek miesiąca:)))
OdpowiedzUsuńGusiu gdzie kupilas te posciel z zoltymi delikatnymi wzorami? Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam posty z tej serii!
OdpowiedzUsuńNiesamowity i aktywny miesiąc za wami ;) bardzo lubie was tak podpatrzeć ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Wasze migawki! Jesteście super Rodzinką :-) buziaki. Natalia
OdpowiedzUsuńa ja poprosze przepis na chlodnik babci :)
OdpowiedzUsuńGusiu...przepysznie wygląda ten chodnik ;D
OdpowiedzUsuńhehehe już poprawione! Chłodnik czy chodnik - dla zmęczonych oczu Mamy chyba nie ma różnicy. :P
UsuńGusia ślicznie wyglądasz! Słodkie te Twoje dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńŻycie kobiety jest sto razy trudniejsze od zycia faceta.
OdpowiedzUsuńZnalazłaś idealne mleko roślinne do kawy?
OdpowiedzUsuńWitam, a ja z kolei chciałam zapytać o pościel w niebieskie kwiatki, piękna.
OdpowiedzUsuńGdzie kupiona? Pozdrawiam.