Kolejny miesiąc za nami, który minął nam bardzo różnorodnie, a końcówka jeszcze mocniej nabrała tempa za sprawą spotkań towarzyskich i trwającego remontu na poddaszu. O dziwo zrobiłam w tym miesiącu sporo zdjęć, więc sama jestem ciekawa co w październikowych migawkach się pojawi. :) Zapraszam Was na kolejne migawki z Magicznego Domku.
Na początku miesiąca poszłyśmy z Gabrysią do dentysty, dzięki temu mogłyśmy spędzić cały dzień same. Kawa dla mamy a cudne kakao z misiem dla Gabrysi. :)
Moja ulubiona kawiarenka dostaje dodatkowego plusa za ten uroczy kubeczek na właśnie takie wyjątkowe okazje!
Jest coś magicznego w balonach z helem, bo to klika dni zabawy niezależnie od wieku. A ja z sentymentem patrzę na to zdjęcie, bo jeszcze ukazuje pełny salonik na górze tuż przed remontem i malowaniem.
Przy okazji tworzenia nowego pokoiku Miłoszka, kolejny raz wzięłam się za porządki w zabawkach dzieci. Bardzo tego pilnuje, by nasza przestrzeń się nie zagracała. Gdy zabawki już nie są w użytku, lecą do kolejnych małych właścicieli. Natomiast te zapomniane staram się odświeżyć, by cieszyły na nowo!
Czekając na spotkanie przeglądam kolejna piękną książkę dla dzieci...jestem uzależniona i szukam pięknych nowości. Ale mam wytłumaczenie, że nie tylko zbieram je do domowej biblioteczki. W Layette stworzyłam również zakładkę z pięknie ilustrowanymi książkami, które subiektywnie polecam (klik).
Od czasu do czasu przyjemność z wieczoru filmowego.
Kolejny miesiąc diety keto za nami i czasami przychodzi ochota na coś "normalnego" np. keto naleśniki (na mące migdałowej).
Nie zrealizowałam planu, by pojechać na grzybobranie, ale dostaliśmy grzybki od rodziny. Tu podszykowane czekają na suszenie w suszarce.
Za sprawą kilku kawałków próbek tapety oraz pomalowaniu mebelków, które mieliśmy, udało mi się stworzyć miły nastrój w Mysim domku, który stanie w pokoiku Miłoszka.
Już straciłam nadzieję, że jest coś wartościowego do poczytania wśród gazet, ale Przekrój dostaje 5+! Lubię gdy czytam coś co popycha mnie do szukania wiadomości na różne tematy, których pewnie nie poruszyłabym w głowie w pogoni dnia codziennego. Zastanawiam się nad prenumeratą, tym bardziej, że to kwartalnik, więc lepiej dopieszczony tematycznie, a ja też zdążę przeczytać i przemyśleć wszystko do następnego numeru. :)
W Ikea ostatnio bywamy często.
Naszym ogromnym sukcesem było odgruzowanie gabinetu, gdzie przez ostatnie lata zrobił się tu składzik do przechowywania. Było tu dosłownie wszystko i nie można było przejść przez pokój, bo piętrzyły się jakieś pudła i dziwne przedmioty! To dlatego ten pokój praktycznie się nie pojawiał w migawkach Magicznego Domku. Nadal nie jest tu idealnie - klimatyczne biurko, które tu kiedyś stało zawieźliśmy do naszego biura Layette, a lampki wstawiliśmy takie, które odnalazłam na strychu, więc ogólnie pokój jest urządzony bardzo oszczędnie, ale uwiercie mi, że to dzień do nocy co tu się wcześniej działo! Co najważniejsze wszystkiego się pozbyliśmy i oczyściliśmy przestrzeń, zostawiając dosłownie 10% rzeczy. To samo zrobiłam w tym miesiącu na strychu oraz garderobie z kurtkami i butami na dole. Ale o tych wszystkich czystkach i porządkach mam zamiar napisać osobnego posta.
I uczyły się rysować. :)
Nie ukrywam, że ten miesiąc był mocno pokręcony z masą zupełnie niepokrywających się wątków, które można powiedzieć wzajemnie się wykluczały i trudno było podzielić logicznie czas na ich realizację. Bardzo ważne jest dobre rozpisanie planu. A czasami nawet planowanie trzeba zaplanować, by odbyło się w ciszy i spokoju. :)
Ale należy im się trochę przyjemności... :)
Miłoszek nawet trafił pierwszy raz do fryzjera. Włoski trochę odrosły i trzeba było nadać im jakiś kształt. Ja przypatrywałam się jak to się robi i chyba następnym razem sama zrobię to maszynką dziadka. ;P
A tu wytrawne naleśniki (tylko jajka i odrobina szpinaku) z dodatkami - pycha!
Halloween'owy weekend miałam bardzo aktywny. W piątek miałam spotkanie z dziewczynami. (Tak już mam, że lubię robić zdjęcia tego co jem i zauważcie, że ta dieta keto wcale nie musi być taka mięsna jak się niektórym wydaje).
W sobotę byliśmy z dziećmi aż na dwóch imprezach, gdzie na pierwszej zrobiłam tylko zdjęcia Miłoszka w stroju wujka.
A następnie ruszyliśmy do znajomych na ognisko. Było cudownie ciepło! Zobaczcie jak chłopaki (znajomi mają 3 chłopców) mają domek na drzewie (drzewach!).
Natalia jest architektem wnętrz, wiec możecie sobie wyobrazić jak wielkie wrażenie zrobiło na mnie całe mieszkanie! Może kiedyś namówię ją na "Z cyklu podglądamy" (pamiętacie tą serię?) ale póki co mały podgląd łazienki, która chyba jest moim ulubionym miejscem w tym wnętrzu!
Ponieważ poniedziałek był wolny od zajęć przedszkolno-szkolnych, wybraliśmy się z Babcią na długi spacer do Babi na cmentarz. Nie mogę uwierzyć, że jeszcze rok temu była z nami... Śni mi się bardzo często i te sny mają mi naprawdę wiele do przekazania. W życiu dorosłym bywa, że niewiele się pamięta ze snów z poprzedniej nocy, ja też nie pamiętam wszystkich, ale gdy przyśni mi się Babi to zawsze widzę w tym śnie jakiś znak i pamiętam z wielką dokładnością.
Przyznam, że zawsze boję się listopada, bo to najbardziej depresyjny miesiąc w roku i często mi się to sprawdza. Dlatego będę starała się skupić na małych celach, załatwić jak najwięcej spraw (listopad będzie dość napięty) ale tak, by w grudniu w końcu naprawdę zwolnić. Nawet prezenty lubię już załatwić w listopadzie i wszelkie świąteczne pilne sprawy, by grudzień, był już tylko celebracją świątecznej atmosfery. Mam ogromną nadzieję, że się uda.
Ściskam Was mocno i do napisania już niebawem! Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się więcej wnętrzarskich postów. Sama nie mogę się ich doczekać! :)
W której restauracji serwują takie apetyczne sałatki?? 😍
OdpowiedzUsuńJak efekty diety? Naleśniki wyglądają apetycznie😉
OdpowiedzUsuńOoo dziękuję ...uwielbiam czytać oglądać zdjęcia co tam w was...całej rodzinki....to jak czekanie na film z serii "magiczny domek " sezon 11 odcinek 10 No no październik hi hi
OdpowiedzUsuńO proszę, wczoraj odcięta od SM dziś zajrzałam tu po nieprzespanej nocy i taka miła niespodzianka. Miałam się zrelaksować przy jakimś starszym wpisie a tu świeżutki. Po całej nocy prób zbicia gorączki u dziecia, to miód na skołatane nerwy
OdpowiedzUsuńOkazuje się że wszystko pamiętam Gusiu - i twoją francuską podróż i cykl z pokazywaniem mieszkania :-)
OdpowiedzUsuńWitaj jak zwykle z utęsknieniem czekałam na kolejny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPowiedzieć, że uwielbiam do Was zaglądać, to jak nie powiedzieć nic. To już jedyny blog jaki czytam. Po prostu kocham xxx Kinga
OdpowiedzUsuńTeż pamiętam wpis z Francji :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za te migawki :) Ja również pamiętam i francuską podróż, i serię podglądaczą ;-) trzymam kciuki za remont! Aga
OdpowiedzUsuńZawsze czytam migawki, ale to że wrzucasz tu zdjęcie z zębem jest głupotą. Nie powielaj proszę tych "sposobów" na nitkę i tak dalej, bo to że tak było kiedyś, to nie znaczy że właściwym jest to dalej stosować. Dentysta podczas wizyty powinien wyjaśnić Ci że takie działanie może doprowadzić do uszkodzenia zawiązki zęba stałego a w konsekwencji? Implant zęba w wieku nastoletnim? Po co. Tylko dlatego ze nie chciało się zaczekać kilka dni aż sam wypadnie? Na wszystko jest odpowiedni czas! Daleko mi do internetowego hejtera bo nigdy niczego nie komentuję, ale wiem że Tobie wyjątkowo zależy na dobry dzieci a to niejedyny ząb który jeszcze wypadnie w waszej rodzinie, więc aż mnie zmroziło! Przemyśl to proszę! To wydaje się błahe, ale jest okropnie niebezpieczne.
OdpowiedzUsuńDziękuję za sugestię, ale też proszę o wnikliwe czytanie migawek. :) Jak pisałam byłyśmy u dentysty z Gabrysią (można się domyśleć, że na wyrwanie zęba, że widział co tam się dzieje, ale zasugerował by jeszcze poczekać.) Sprawa była o tyle skompilowana, że z tyłu wyrosły już do połowy (!) zęby stałe i już nie wypychały mlecznych. Do tego zaczęło boleć dziąsło i coś tam zaczęło się dziać, więc nie czekając do następnej wizyty (był weekend), a ząb ruszał się już na ostatniej niteczce (a Gabrysię już bardzo bolało już przy dotyku - inaczej niż zazwyczaj by normalnym ruszającym się mleczaku) w tym jej trochę pomogliśmy. To samo zrobiłby dentysta- po prostu na kolejnej wizycie by zęba wyrwał a kto wie czy nie zrobiłby się do tego czasu na dziąśle stan zapalny. Kolejny ząb wypadł już sam, wiec to nie jest tak że wszystkie zęby wyrywamy na nitkę. Poza tym szanuje każde zdanie (choć przyznam, że raczej takie, o które zapytam) ale zdecydowanie mocniej polegam na mojej intuicji, tym bardziej, że suma faktów, które czytelnik nie zna, a ja jednak tak - powoduje, że to nasza rodzinna decyzja i dobra decyzja. Oba zęby już weszły na miejsce mlecznych i nic się nie dzieje. Zawiązki zębów były hen za mleczakami! Bardzo doceniam komentarze i wiem, że to nie jest hejt, jednak nie można generalizować! Marysia żadnego zęba nie miała wyrywanego na nitce (ale dwa u dentysty) bo miała taką samą sytuację, więc naprawdę wiemy co robimy. Pozdrawiam serdecznie! :)
Usuń"Podgladamy" to byla moja ulubiona serial postow tutaj. Nawet pytalam w komentarzach czy jeszcze kiedyś wróci.
OdpowiedzUsuńNaprawdę przyjemny wpis, poprawia humor na cały dzień ;) Poza tym tyle na Twoich zdjęciach słodziaków, aż chce się je schrupać :D Poza tym, co do diety keto, to mam nadzieję, że czujesz się na niej naprawdę dobrze, bo jednak słyszałam różne opinie. Choć spodziewałam się, że będą to takie hmm typowo mięsne przysmaki, a z tego co widzę to te potrawy (np. naleśniki) wyglądają niesamowicie apetycznie! Chyba będę musiała choć co jakiś czas przygotowywać takie dania, bo będą idealnym dopełnieniem do codziennych obiadów ;)
OdpowiedzUsuńKochana właśnie miałam Ci się pytać so słychać u Natalii. Kiedyś z Twojego poleceni trafiłam na jej blog „Natalia i Ze”, bardzo lubiłam ich podglądać. Pamietam, ze mieli taka piękna podłogę wykonana chyba z żywicy. Kilka lat później niestety zaprzestali prowadzić tego bloga. Kiedyś w Migawkach mignęło mi, ze Natalia urodziła chyba synka? Bardzo prosze przekaz jej, ze bardzo tęsknie za jej blogiem :)
OdpowiedzUsuńKocham listopadową słotę, niskie temperatury, pierwsze razy z ubiegłoroczną czapką, i światło świec palących się od 16-tej. Kołdierki, kocyki, sweterki kaszmirowe, ręcznie robione szale, i usypianie przy lekturze Agaty, całymi dniami nie mogę skończyć lektury, i budzę się z książką na piersi. Pozdrawiam, a "bydlę" za przeproszeniem da się oswoić, i spowodować, żeby pracowało na nasze konto.
OdpowiedzUsuń