11 czerwca 2011

Francuskie Życie 3

Dziś sobota. W naszym miasteczku odbywa się targ i znów w koszyku lądują same pyszności.
































































Stragany uginają się pod ciężarem rozmaitości. A w co drugim, pod ladą, śpią w cieniu psiaki. Pilnują interesu. ;)



























Jedzenie, jedzenie, jedzenie. Bagietki tu są obłędne. Czasami z Mamą potrafiłyśmy całe dnie jeść tylko bagietkę z dodatkami. 
Odpoczywamy od typowego gotowania i stania przy garnkach. Tylko od czasu do czasu robimy sobie na szybko kluseczki lub pieczemy w piekarniku bataty.








































Obżarstwo trwało nieprzerwanie do wczoraj. Do czasu kiedy przypomniałam sobie, że po powrocie, równo za tydzień, umówiłam się z krawcową! 
Jestem przerażona. Popłynęłam zmysłem smaku na całego! Boję się centymetra, który będzie mnie mierzył we wszystkie strony więc od dziś czas na lekkie jedzenie. Maślane ciasteczka? Basta. Dwie bagietki dziennie? Basta. Wino? Basta. Paszteciki i kiełbaski? Basta. Lody karmelowe? la fin!
Już po jednym dni odpoczynku od mięsa, pieczywa, słodyczy i wina czujemy się lżejsze. Francja bywa niebezpieczna. :)




















































Jadłam pierwsze truskawki w tym roku. Były pyszne ale czekam na nasze polskie po powrocie. 
Miłego wieczoru kochani!
SHARE:

4 komentarze

  1. Co tam centymetr krawcowej? ;-) Najważniejsze, że wraz z Mamą będziecie miały fantastyczne wspomnienia - także kulinarne - z Francji. :-)
    Pollyanna

    OdpowiedzUsuń
  2. Pollanna - masz w zupełności rację! Tylko, że... jedzenie jest moją słabością, miłością, pasją i gdyby nie moje 'otrzeźwienia' zrobiłoby się naprawdę niebezpiecznie chociażby dla zdrowia. Eh!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieprawda. :-) Można dużo jeść ale jeszcze więcej trzeba ruszać się. Wtedy nie narazimy się na przytycie ani uszczerbek na zdrowiu. Jestem tego najlepszym przykładem. :-)
    Pollyanna

    OdpowiedzUsuń
  4. No i tu mnie masz!
    Wydało się, że jestem leniwcem!
    W myślach? Czego to ja nie robię!
    Biegam, pływam, trenuję! A w rzeczywistości kończy się to na paru razach.
    Nie pozostaje mi nic innego tylko wziąść z Ciebie przykład! Bardzo podziwiam takich ludzi który regularnie ćwiczą - nie dla samego chudnięcia ale przede wszytskim dla zdrowia.

    OdpowiedzUsuń

© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig