12 lipca 2013

...

... straciliśmy Kikulka ...

..dziękuje Wam za wsparcie w tych ciężkich chwilach, jednak są pewne rzeczy, na które nie mamy zupełnie wpływu. To bardzo boli.
Myślenie, że odszedł 'tylko' kot jest bardzo płytkie i bolesne. I nie chodzi tu nawet o umiłowanie do zwierząt. Takie sytuacje dotykają nas głęboko, bo w obliczu straty i śmierci zaczynamy myśleć o życiu inaczej. Myślimy ile czasu nam zostało, ile czasu zostało naszym bliskim? W czasie kiedy życie pędzi na oślep, takie chwile uprzytamniają nam co jest naprawdę ważne. Strata zawsze jest bolesna i nas czegoś uczy. Rozpacz po stracie, zaczyna mieć na nas filozoficzny wpływ. Pojawia się bolesna świadomość kruchości naszego życia.

..rozpacz w tym przypadku jest ogromna, bo tak bardzo chcieliśmy dać prawdziwy dom i miłość tak pokrzywdzonej kotce. W swoim krótkim życiu tak wiele przeszła, a ja ze wszystkich sił chciałam by o tym zapomniała. By zaznała odrobiny szczęścia i spokoju.

Ze łzami w oczach, dziękuję Kikulkowi, że była... i tak mocno boli, że już jej nie ma...
SHARE:

144 komentarze

  1. Jest mi ogromnie przykro. Dbajcie o siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. :( strata pupilka jest bardzo ciężka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przezywalam to osobiscie rok temu [*]

    OdpowiedzUsuń
  4. Przykro mi :/ Miałam podobną sytuację dwa miesiące temu :/

    OdpowiedzUsuń
  5. tak mi przykro:( miałam nadzieję, że wyzdrowieje... Wiem co przeżywacie, ja straciłam kilka kotków... bardzo współczuje:(

    OdpowiedzUsuń
  6. dzięki Wam ostatnie chwile życia kotka spędziła szczęśliwie wśród dobrych ludzi i tak musisz na to spojrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak mi przykro... Ja naprawde wierzylam, ze uda sie uratowac waszego kotka... Bardzo mi smutno... :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi przykro! Kotka miała wspaniałą rodzinkę, chociaż przez tak krótki czaa.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję Bogu, że sa jeszcze tacy ludzie jak Wy... Dziękuję Wam...

    OdpowiedzUsuń
  10. Gusiu, Kikulek zaznała szczęścia i spokoju dzięki Wam. Nie miała łatwego życia, ale przynajmniej przez ten ostatni miesiąc zaznała ciepła i miłości. Smutne i bolesne, ale pomyśl o tym, że gdybyś się nią nie zaopiekowała, to kotka umarłaby gdzieś na śmietniku, nigdy nie zaznając tego wszystkiego co jej daliście. I na pewno była Wam za to wszystko bardzo wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kotek chociaż ostatnie dni swojego życia miał przepełnione miłością. Teraz biegnie sobie szczęśliwy na drugą stronę tęczy ...Trzymajcie się

    OdpowiedzUsuń
  12. pamiętaj że odeszła w najpiękniejszym okresie swojego życia. Ten miesiąc który przeżyła w Magicznym Domku i poczucie bezpieczeństwa oraz ciepła przyćmił te wszystkie lata udręki i cierpienia. Dałaś jej możliwość poznania dobra i miłości w tym okrutnym świecie który dotychczas znała. Wiedz że odeszła będąc w pełni szczęścia. Ja i mój narzeczony przeżywamy tą stratę razem z Tobą, bo sami opiekujemy się futrzakiem. Bardzo się cieszymy że na tym ponurym świecie są jeszcze ludzie tacy jak Ty - gotowi zrobić wszystko by dać poczucie bezpieczeństwa i bycia kochanym tak bardzo skrzywdzonym przez los istotom.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj, Gusiu, tak mi przykro...
    Ten śrut, o którym pisałaś... Okrutny los spotyka te TYLKO zwierzęta z rąk AŻ ludzi. Wstyd...
    Myślę o Tobie ciepło. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko jak się wzruszyłam...
    Nie wiem co ja bym zrobiła bez mojego ukochanego kotka. Jest łobuzem, hałasuje, drapie, bałagani, ale jest mój! Nie zamieniłabym go na nic innego.

    OdpowiedzUsuń
  15. strasznie mi przykro :( Sciskam Cie mocno!!!

    www.malachitt.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. współczucia, trzymaj się ciepło

    OdpowiedzUsuń
  17. Przykro mi:( Ściskam cieplutko...

    Ola

    OdpowiedzUsuń
  18. Gusia:(... plakalam na początku , poplakalam się teraz...nie wiem co pisac...jest mi strasznie przykro. Szkoda mi jej ...
    trzymaj się kochana!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. bardzo mi przykro;( trzymalam kciuki za los kociaka w Waszym domku! macie wielkie serducha i z pewnoscia kotka tego doswiadczyla:)
    gdyby nie Wy, kociak zachorowalby szybciej, zrobiliscie wszystko co mozna bylo zrobic!!!takie zycie-kotka byla szczesciara ze trafila do Waszych lapek, jestem pewna ze przez ten czas byla najszczesliwszym kociakiem pod sloncem! lacze sie w bolu! paula

    OdpowiedzUsuń
  20. Kochanie, dałaś kotkowi tyle ciepła i miłości, że nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić. Żadne słowa nie dodadzą w tej chwili otuchy, ale wiedz, że przywracasz wielu osobom wiarę w ludzi i dobro na świecie. Trzymaj się mocno i trwaj w tym, co robisz.
    Anonimowa, ale stała czytelniczka Karolina

    OdpowiedzUsuń
  21. To bardzo, bardzo smutne, jak los potraktował kotkę. Na szczęście znalazła Was i daliście jej chwilę szczęścia i bezpieczeństwa, a to jest najważniejsze. Trzeba o tym pamiętać, że choć odrobinka ciepła się znalazła. Trzymajcie się.

    OdpowiedzUsuń
  22. przykro mi ;( dobrze, że w ostatnich dniach swojego życia zaznała tyle dobrego i ciepła......

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak mi przykro :( mam łzy w oczach,wiem dobrze,co teraz czujecie,ja od marca do maja straciłam moje 3 ukochane kotki :(( w marcu wyszedł z domu i do dzisiaj nie wrócił pierwszy-najstarszy Kiciuś,nie wiemy do dzisiaj co się z nim stało,a po miesiącu drugi Kiciuś odszedł-miał raka i musieliśmy mu ,,pomóc''-to najstraszniejsza decyzja,jaką musieliśmy podjąć żeby nie cierpiał,a w maja nasza trzecią Kicię przejechał samochód...ale po kilku dniach adoptowaliśmy Kocie rodzeństwo i jesteśmy szczęśliwi,chociaż bywają chwile,że ból i tęsknota nadal dają o sobie znać.... jeszcze raz wyrazy współczucia.Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  24. bardzo mi przykro ale chociaż w ostatnich dniach swojego życia była szczęśliwa :(

    OdpowiedzUsuń
  25. No i siedzę i płaczę. Strasznie mi przykro i bardzo Ci współczuję.
    Nienawidzę ludzi, którzy na odejście zwierzaka reagują tekstami typu "to tylko zwierzę"... Żal mi ich, we wszystkich możliwie negatywnych sposobach.
    Kocham zwierzęta, zwłaszcza koty, sama co roku przygarniam nowe, dokarmiam obce.. Czytałam notkę niżej - moja kotka też miała śruty pod skórą bo moi sąsiedzi kiedyś do niej strzelali - idioci! Wiem co czujesz i mocno Cię przytulam. Ja od stycznia tego roku straciłam już trzy koty, w tym jednego, który był ze mną ponad 11 lat i jego strata boli mnie cały czas. Nie umiem sobie darowac, że nie umiałam mu pomóc... pojechałam do nowej weterynarki, zamiast do sprawdzonych (nie sądziłam, że tym razem to ostatni raz..), ona sama nie wiedziała co mu jest chociaż udawała, że wie, dała mu miliony zastrzyków i tym go zabiła. A ja wciąż widzę jego smutne oczy. ;( Pocieszam się jedynie tym, że bardzo mnie kochał i sam też wiedział, że był przez nas wszystkich bardzo kochany, bo przez te 11 lat dostarczył mi dużo radości i dał w swój koci sposób mnóstwo miłości. Twoja kicia chociaż tyle przeszła na pewno w tych ostatnich dniach czuła, że zostało jej to przez Ciebie wynagrodzone. Przytulam!

    OdpowiedzUsuń
  26. Bagniak Demonalny13 lipca 2013 01:54

    Kikulek :(((((((((
    Teraz stąpa po kocich niebiańskich łąkach nafaszerowanych łatwymi w złapaniu myszami (przepraszam kochających myszy i same myszy, ale później jest raj następnego stopnia), głaskana przez swoich bliskich, a niebo niebieskie nad nią i pod nią (nie pamiętam czy koty widzą niebieski, ani gdzie jest wedle nas zorientowany koci raj)... Szkoda kikulka i mi przykro i smutno i w ogóle:(
    I wiecie co? Tam się bawi ganiając za punktem laserka, tu tego biedna nie mogła :( PS. przepraszam za błędy

    OdpowiedzUsuń
  27. Kosmetasia,
    właśnie to jest najgorsze... weterynarze, którzy nie powiedzią nawet wprost, że nie ma nadziei, tylko naszpikują lekami maleństwo :(

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo mi przykro.
    Dobrze, że udało jej się zaznać pod koniec życia ciepła i miłości dzięki wam.

    A ludzie sa naprawdę chorzy, jak można strzelać do kota... Aż chce się takim źle życzyć.

    OdpowiedzUsuń
  29. Przykro mi:*. Zrobiliście dla niej wszystko co mogliście

    OdpowiedzUsuń
  30. Strasznie mi przykro Gusiu :( Zrobiłaś co mogłaś, jestem pewna że kotka to czuła. ściskam Cię serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  31. Bidulka, chociaż ostatni miesiąc przeżyła wśród dobrych ludzi, Trzymaj się Gusia

    OdpowiedzUsuń
  32. To przykre...Najważniejsze, że w swoim krótkim życiu zaznała też szczęścia i poznała dobrych ludzi, którzy jej pomagali i dali bezpieczny dom:) Teraz już nie cierpi i pilnuje Was z chmurki:)

    OdpowiedzUsuń
  33. W swoim krótkim życiu przeżyła wiele złego, ale w końcu spotkała Was -dobrych ludzi, którzy się nią zaopiekowali i ją pokochali, myślę, że dzięki temu była szczęśliwa i na pewno czuła, że jest kochana. Daliście jej tę iskierkę na koniec i dzięki temu odeszła w spokoju i czując się bezpieczna.

    OdpowiedzUsuń
  34. Mocno tulę i ogromnie współczuję.
    Ból po stracie zwierzaka- nie do opisania. Aż rozrywa od środka.
    Teraz chcę wierzyć, że Kikulek jest szczęśliwy, bez bólu tego świata.
    Boże jak dobrze, że miał Was i ostatnie chwile spędził będąc szczęśliwym. Za to Wam dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  35. a ja dziekuje Tobie, ze nie bylas obojetna. Kicia spedzila u Was piekne chwile i poznala milosc czlowieka.Odeszla w bezpiecznych warunkach, gdzie starano sie jej ulzyc, a nie na ulicy. Jestescie dobrymi ludzmi.

    OdpowiedzUsuń
  36. Bardzo mi przykro. Dokładnie wiem co czujecie

    OdpowiedzUsuń
  37. Gusiu,

    czytam Twojego bloga od daaawna.

    ale chyba jako jedynej spośród komentujących nie jest mi przykro.

    nie współczuję Tobie ani nikomu innemu, współczuję jedynie dzieciom, które dorastają w rodzinach patologicznych.

    dziwi mnie, że w ostatnich czasach wartość życia jakiegos zwierzęcia przewyższa wartość życia człowieka...paranoja. czy Wasze zwierzęta dbałyby o was tak bardzo, gdybyście znaleźli się w takiej sytuacji? odpowiedź brzmi : NIE. prawo dżungli.

    pozdrawiam

    a.

    OdpowiedzUsuń
  38. Chociaż nie mój kotek.. Łzy mi popłynęły. I chce Ci powiedzieć że jest mi strasznie przykro z powodu Waszej straty. Pocieszające jest jedynie to że w ostatnich dniach jej życia Kikulka doznała tyle miłości i opieki ile nie dostała w ciągu całego swojego życia.. Trzymaj się!!

    OdpowiedzUsuń
  39. Bardzo mi przykro. To była odważna i godna podziwu decyzja, zabrać chorego, niewidomego kotka do domu. A potem walka z jej postępującą chorobą. Myślami jestem z Wami i podziwiam. Dwa pozostałe zwierzaki niech dodają Wam otuchy w tych trudnych chwilach.

    OdpowiedzUsuń
  40. :( nie wiem nawet co napisać. Dobrze są na świecie tacy ludzie jak Wy

    OdpowiedzUsuń
  41. Bardzo mi przykro :( bardzo..
    Miarą naszego człowieczeństwa jest stosunek do zwierząt. I to prawda co piszesz..śpieszmy się kochać..

    OdpowiedzUsuń
  42. Kilka lat temu wujek przywiózł małego kotka ze śmietniska, opiekowałam się nim 3 dni, niestety nie udało się go uratować... Zrobiliście co mogliście, macie wielkie serca.

    OdpowiedzUsuń
  43. Strasznie mi przykro:( jednocześnie bardzo się cieszę, że są ludzie tacy jak Wy, którzy kochają zwierzęta, naszych "braci mniejszych" a nie chełpią się tekstami typu "dobry kot to martwy kot" - ostatnio zbyt często na takich trafiam, a to potencjalni oprawcy bezbronnych zwierząt:(

    OdpowiedzUsuń
  44. Bardzo wam współczuję :(
    Z niecierpliwością zaglądałam na Twojego bloga czekając na dobre wieści ale niestety los zadecydował inaczej.Pozostaje żyć nadzieją że Wasza pupilka jest teraz w lepszym świecie.Wiem że nie ma słów które ukoją Wasz smutek ale mimo wszystko napiszę że bardzo Wam współczuję...

    OdpowiedzUsuń
  45. Zwierzę, które z nami mieszka to nie jest "tylko" zwierzę. To nasz przyjaciel, towarzysz życia i nawet jeśli jest z nami od niedawna to z łatwością robi sobie legowisko w naszych sercach. Rozumiem ból i smutek po stracie i bardzo współczuję. Kikulek jest teraz za tęczowym mostem i ma tam na pewno dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Serdecznie współczuję straty:((( Sama mam dwa koty i nie wyobrażam sobie bez nich życia. Strachem napawa mnie myśl o tym, że kiedyś będę musiała się z nimi rozstać...:(

    OdpowiedzUsuń
  47. Ależ mi się smutno zrobiło... Trzymaj się maleńka :*

    OdpowiedzUsuń
  48. Kobiety !
    Czy wyście wszystkie oszalały?

    Czy nie padają tu za moce słowa??

    Przy całej miłości i trosce o zwierzęta to że zdycha ukochany kot to chyba nie powód żeby wpadać w taką rozpacz!!!
    Chyba ze te wszystkie wpisy są po to żeby przypodobać się autorce bloga??

    Pod poprzednią notką były płacze, trzymanie kciuków a nawet jedna z dziewczyn porównała rozpacz po śmierci babci na równi ze śmiercią swojego kotka.......
    Ludzie zastanówcie się !!!
    Co będziecie robić jak stracicie kogoś bliskiego z rodziny ...wieszać się, ciąć, skakać przez okna??

    Ja też traciłam swoich pupili , ratowałam nie jeden raz kociaki z tarapatów, leczyłam dbałam.....ale to są zwierzęta ......nie można ich traktować jak ludzi!!

    Która z Was tak bardzo przejęła się brudnym i zaniedbanym dzieckiem ze swojej okolicy, która pomyślała czy ma coś do jedzenia żebrak siedzący z kartką pod murem, czy zastawiałaś się dlaczego np. Twoja sąsiadka chodzi w okularach nawet w pochmurny dzień???

    Anonim .

    OdpowiedzUsuń
  49. Moim zdaniem ten kotek miał więcej szczęścia niż niejeden zwierzak. W całym swoim życiu doświadczyła od życia i (o zgrozo) od człowieka tak wiele złego, a kiedy przyszło jej umierać to nie była sama! Przygarnęła ją wspaniała Rodzina, której ten kotek stał się ważną częścią. To, że nie umierała sama i zapomniana znaczy bardzo wiele... jesteście wspaniali i ona na pewno o tym wiedziała, bo zwierzę skrzywdzone tysiąckrotnie bardziej odczuwa miłość jaką w końcu ktoś go obdarzy...

    OdpowiedzUsuń
  50. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  51. Rozumiem tę rozpacz i nie zgodzę się z Anonimem. Taki zwierzak staje się członkiem rodziny i nie ma w tym nic dziwnego czy niestosownego, że właściciele rozpaczają.
    Jeśli kogoś obchodzi naprawdę los innych ludzi, to tak samo będzie reagował na krzywdę czy stratę pupila.

    OdpowiedzUsuń
  52. Jeszcze muszę się odnieść do anonimowych (co za zaskoczenie) komentarzy.
    W miłości i poczuciu odpowiedzialności nie ma czegoś takiego jak "prawo dżungli". Jako ludzie jesteśmy czymś więcej niż zwierzęciem, dlatego chyba powinniśmy wymagać od siebie czegoś więcej niż tylko respektowania "prawa dżungli". To, że ktoś (zwierze, czy człowiek) zachowałby się wobec nas źle (a wierzę, że zwierze - w przeciwieństwie do człowieka - nie atakuje dla zabawy) nie znaczy, że my też mamy być obojętni wobec stworzeń, które akurat potrzebują pomocy. To od naszego człowieczeństwa zależy to, czy reprezentujemy sobą prawo dżungli, czy coś więcej.
    Po drugie... do zwierzęcia naprawdę można się przywiązać i pokochać. Trudno to zrozumieć komuś, kto nigdy czegoś takiego nie doświadczył. Z własnego doświadczenia wiem, że zwierze potrafi być bliższe niż drugi człowiek. Z moją kotką, która ma 13 lat, jestem związana przeogromnie. Żyję z nią dłużej niż bez niej i nie wyobrażam sobie żeby jej nie było. Po takim czasie, traktuje się zwierzę jak przyjaciela. Zna się jego przyzwyczajenia, jego ulubione miejsca, w których śpi, rozpoznaje się dźwięki, które z siebie wydaje i, co więcej, wie się co one oznaczają.
    Nie chcę nikogo atakować tym komentarzem, ale uważam, że osobom, które cierpią z powodu straty jakiegokolwiek przyjaciela (nie ważne czy przyjaciel ten ma dwie nogi czy cztery łapy) należy się szacunek. Nie sztuka kochać kogoś równie dobrego jak my sami, nie sztuka kochać lepszego. Sztuka kochać to, co jest mniejsze, czasami brzydsze, bardziej ułomne i którego życie zależy od tego czy będziemy zdolni mu pomóc.
    Ci, którzy kochają i respektują prawo do życia zwierząt zasługują wg mnie na szacunek.

    OdpowiedzUsuń
  53. Oh, tak bardzo mi przykro! :( Bardzo wam współczuję, jednocześnie chciałabym podziękować, że pomimo przeciwności stworzyliście jej kochający dom. Dziękuję, że są tacy ludzie jak wy.

    OdpowiedzUsuń
  54. Widzę, że choroba i śmierć kotki Gusi spowodowała wielką burzę na forum...

    Pozwolę sobie wyrazić WŁASNE zdanie na ten temat.

    Kocham zwierzęta, nigdy żadnego bym nie skrzywdziła, troszczę się o nie, szanuję i doceniam ich obecność w życiu mojej rodziny.

    Aktualnie mamy kilkuletniego psa, którego wzięliśmy ze schroniska. Nero od razu zdobył nasze serca.

    Niestety mamy tą przykrą świadomość, że kiedyś będziemy musieli się z nim pożegnać.
    Wiemy, że będzie to bardzo bolesne doświadczenie ponieważ około roku temu, po 15 latach wspólnego życia pod jednym dachem, byliśmy zmuszeni uśpić poprzedniego psa.

    Ale przecież takie rzeczy się zdarzają...choroby i śmierć są wpisane w egzystencję zarówno zwierząt jak i ludzi.

    JEDNAK choćbym nie wiem jak bardzo była przywiązana do zwierzaka, to NIGDY nie porównałabym jego straty do śmierci człowieka.

    Piszę te słowa z pełną świadomością, jako matka dzisiaj 5-letniej dziewczynki, którą w wieku 10 m-cy, w środku nocy, pogotowie zabrało do szpitala.
    Nie potrafię znaleźć słów, które mogłyby wyrazić tamtejszy strach o jej życie, nie wiem co bym zrobiła gdybym ją straciła...

    Kilka m-cy temu moja koleżanka została wdową z dwójką małych dzieci. Zaledwie po 10 latach szczęśliwego małżeństwa, po długiej i ciężkiej chorobie odeszła miłość jej życia, najdroższy mąż i kochający ojciec...

    Naprawdę nie mam serca z kamienia, współczuję Gusi, szanuję Jej uczucia, nie umniejszam Jej bólowi i poczuciu straty...

    ...ale nie do końca potrafię zrozumieć jak można tak bardzo rozpaczać po śmierci kota.

    Jeżeli autorka tak bardzo przeżywa obecną sytuację to co zrobi gdy w przyszłości zachoruje jej dziecko? Albo gdy odejdzie któreś z Rodziców lub Babcia?

    Bo kiedyś takie fakty dotkną każdego z nas...

    OdpowiedzUsuń
  55. Kochani, dziękuje Wam za wszytskie ciepłe słowa. Bardzo są nam potrzebne.
    Owszem rozpaczamy, owszem życie toczy się dalej, owszem po prostu potrzebujemy trochę czasu. Napisałam o moich przeżyciach, ale w żadnym zdaniu nie porównywałam śmierci zwierzaka do człowieka. Jednak dziś przeżywam to na swój sposób, jest mi smutno, źle i uszanujcie to.
    Jakoś trudno mi uwierzyć, że osoby które kiedykolwiek miały zwierzaki, gdy one odeszły, powiedziały sobie "o zdechł i już". Dla mnie jest to poza granicami umysłu. Pewnie, że to nie jest koniec świata i największa tragedia, która może człowiekowi sie przytrafić. Ale dziś gdy jest to dla nas świeże, gdy nie bylismy na to kompletnie przygotowani, jest nam źle. Tak jak niektórzy nie mogą tego zrozumieć, tak ja nie moge po prostu pojąć co Was w tym dziwi, że okazujemy wobec tej sytuacji smutek.
    Powiem więcej, nasze zwierzaki z 'prawa dżungli' też go okazują..

    OdpowiedzUsuń
  56. Cześć, chciałam tylko napisać żebyście sie trzymali.
    Jutro będzie lepiej...
    Pozdrawiam M

    OdpowiedzUsuń
  57. zbyt łatwo przychodzi nam osądzanie, a tak jak napisała juz po raz drugi Gusia , ona nie porównuje swojej sytuacji do żadnej skrajnej sytuacji, w której umiera człowiek... dajmy spokój, są ludzie dla których zwierzaki to całe życie, moja przyjaciółka za konie wpadłaby w ogień, kiedy zostałam mamą usłyszałam od niej: że koń dla niej jest jak dziecko, pomyslałam sobie co Ty pleciesz? pokłółciłysmy sie, bo jak mozna konia porownac do urodzenia dziecka, gdy okres ciazy i wychoywania maluszka jest jej obce... dzis patrze na to troche inaczej a jestem juz mama dwojki maluchow i sporo z nimi przeszlam... ogladnelam marley i ja, przeczytalam ksiazke i marze sama o zwierzaku, o przyjacielu .... szanujmy czyjes uczucia....

    OdpowiedzUsuń
  58. Gusiu, moja uwaga dotycząca porównywania śmierci zwierzaka do śmierci człowieka nie była skierowana do Ciebie.

    Dotyczyła osoby, która w swoim komentarzu napisała, że odejście Jej Babci wstrząsnęło nią tak samo mocno jak śmierć Jej kota.

    Osobiście uważam, że to szokujące porównanie bo dla mnie największą wartością zawsze był, jest i będzie człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  59. Gusiu,bardzo współczuje ,że kotka odeszła.Lecz jak pisał ktoś juz powyżej,miała przy Was w Magicznym Domku ..choć końcówke życia w cieple i poczuciu bezpieczeństwa..wiem co czujecie bo tez starciłam ukochanego psa..
    Dyskusja która sie rozkręciła, jest nawet nie na miejscu..dziwie się że są osoby które nie rozmumieją tego..i nie potrafią uszanować waszego bólu i po prostu się zamknąć.Pozdrawiam Was serdecznie.Yagodowawiosna

    OdpowiedzUsuń
  60. Gdy przeczytałam ten post..poleciały mi łzy..bardzo mi przykro :( mój pies od 3 tyg. jest chory na zmianę albo wychodzi mu ropień albo ma powiększone więzły chłonne..gdy w piątek chciałam się zwolnić parę godzin z pracy-koordynator powiedział mi że mam go uśpić.. Jak tak można :( Jak bardzo jest płytkie myślenie że "to tylko zwierzę" - Nie! To członek rodziny.. Wiem że pokochaliście Kikulka-dobrze że chociaż przez ostatnie dni życia miał dom.. Na pewno choć Was nie widział był ogromnie wdzięczny.. Trzymajcie się .

    OdpowiedzUsuń
  61. Kochana, niesamowicie mi przykro. Łączę się z Tobą w bólu i wysyłam masę wspierających Was uścisków...

    OdpowiedzUsuń
  62. A ja mimo iż uwielbiam Magiczny Domek, nie mogę wprost tego czytać! Zdarza mi się to tutaj po raz pierwszy w życiu, jestem w ciężkim szoku naprawdę... Kot, zwierzę - jest to ogromnie ważne, że tak dbacie o zwierzęta, bardzo to podziwiam. Rozumiem też taką stratę, bo także miałam zwierzaki, które z czasem odchodziły. Ale... ale bez przesady! Jak można zachowywać się tak i pisać tak, jakby był to człowiek, jakby było to dziecko... Myślę, że jak zostaniecie rodzicami, to bardzo przewartościuje to wasze życie i priorytety. Jest tyle na świecie dzieci które choruję, tylu ludzi samotnych i potrzebujących - Ludzi... a Wy wpadacie w rozpacz i depresję z powodu kota? Boże... Świat przewraca się do góry nogami... Naprawdę.
    Z szacunkiem
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  63. Pamiętam, jak kiedyś znajomy zapytał mnie po co wpłacam pieniądze na schronisko, skoro jest tyle cierpiących ludzi, dzieci. Zapytałam go: ile ty wplaciles na tych ludzi?
    Nic. No właśnie.
    Niech każdy przeżywa swoje straty jak chce, jak potrzebuje, niech używa słów, które przynoszą ulgę, to tylko słowa. To chyba jasne, że inaczej oplakuje się ukochanego człowieka, inaczej kota, jeszcze inaczej utraconą rzecz. I nie ma się o co oburzac, bo to niczego nie wnosi, w niczym nie daje ulgi. Niech każdy robi swoje.
    Uściski, Gusiu.

    OdpowiedzUsuń
  64. DO Anonimowy o 15.03
    Moglabys sie ugryzc w jezyk i nie komentowac wcale,widocznie Tobie nigdy sie nie udalo nikogo uratowac obojetnie czy to zwierze czy czlowiek-skoro nie masz pojecie jakie to uczucie porazki kiedy juz ci sie wydaje ze jest dobrze a nagle wszystko sie sypie i masz poczucie porazki.Powtarzam to jest obojetne czy dotyczy zwierzecia czy czlowieka.

    OdpowiedzUsuń
  65. Drogi Magiczny Domku!
    nie przejmujcie sie niektorymi komentarzami ludzi ktorzy swiat widza tylko bialo i czarno a ich wartosci sa po prostu spaczone i zacofane.Trzymajcie sie cieplutko ,jestem z Wami calym sercem.

    OdpowiedzUsuń
  66. Myślę, że każdy nadasany anonim, który nie może przeżyć tego, jak bardzo kochamy zwierzęta i przeżywamy ich choroby oraz śmierć napisałby zupełnie inny komentarz (lub nie napisał go wcale) gdyby stracił w swoim życiu kogoś na prawde bliskiego. Nieważne czy to był przyjaciel, ukochany pupil, rodzic, dziecko... Takie bolesne doświadczenia ucza empatii i zrozumienia dla czyjegoś cierpienia. Jakim prawem osadzacie czyjeś podejście do śmierci bliskiej jemu sercu istotki. Jakim prawem wartościujecie, po czyjej stracie nalezy bardziej cierpieć? JAk czytam te komentarze to jest mi was żal za wasze plytkie myslenie i krotkowzrocznosc.

    OdpowiedzUsuń
  67. Anonimie a co ma do tego smutku posiadanie dzieci??? Jakby posiadali dzieci to strata zwierzaczka by mniej bolała?? Co się z tym światem dzieje, ze u niektórych panuje taka znieczulica?!

    Autorko blogu współczuję bardzo, wiem z doświadczenia co to za smutek...

    OdpowiedzUsuń
  68. U niektórych posiadanie dzieci wywołuje zleczulicę wobec wszelkiego innego stworzenia. Znam rodzinę, która wyrzucila z domu kotke po tym jak urodzilo sie dziecko. No bo kot na pewno zrobilby dziecku krzywde. Przy czym nie pomysleli nawet o tym, żeby dac kotce szanse i sprawdzic jak zachowuje sie w sotosunku do dziecka. Wobec takich sytuacji jest mi wstydz że i oni, i ja wsóolnie określamy się mianem "człowiek"

    OdpowiedzUsuń
  69. Gusiu, przykro nam. Mamy tylko nadzieję, że nie zniechęci to Was przed podejmowaniem podobnych prób, żeby pomagać bezdomnym zwierzakom w przyszłości. Osobiście uważam, że to nie jest przesada. Kiedy ludzie, którzy tak wielką miłością darzą zwierzęta, świadczy o wspaniałym charakterze. Trzeba mieć w sobie wiele delikatności i dobrego serca, żeby z tak wielką troską zajmować się istotą z natury słabszą, której życie zależy tylko od człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  70. Daliście Małej wspaniałe ostatnie chwile, i to jest najważniejsze. Od kiedy jest ze mną moja psiunia bardzo cenię losy zwierzaków i ludzi, którzy dają im dużo serca... wyobrażam sobie co czujesz, gdyż.. nie wyobrażam sobie, że mojej Soni mogłoby się coś stać. Jestem z Wami :* Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  71. Długo opierałam się przed komentowaniem pod tym postem , głównie z szacunku dla Gusi i tego co teraz przeżywa .Trzymaj się kochana .Jedna drobna uwaga do tych którzy cenią bardzo ludzkie życie ,a kot "tylko zdechł",gdzie było wasze człowieczeństwo i empatia kiedy pisaliście "ludzie "te brednie .Nie chciałabym być członkiem waszej rodziny , strach się bać takich bestii .

    OdpowiedzUsuń
  72. bardzo mi przykro! w pewnym sensie rozumiem, co czujesz - mam 3letniego kota, którego moja Mama uratowała, gdy miał ok.2 miesiące. znalazła go podczas letniej ulewy (chyba tej największej, jaka nawiedziła Warszawę w lato w 2010) i początkowo chciała go oddać do schroniska, ale uznałyśmy, że lepiej jeśli zostanie z nami. był chory, zaniedbany, nie potrafił jeść, bo najwyraźniej został za szybko odseparowany od matki. wyleczyłyśmy go z kataru kociego i ma się dobrze. ma lekkiego zeza i jest dosyć nieporadny, przez co kochamy go jeszcze bardziej. Kiciuś od początku upodobał sobie mnie i nawiązała się miedzy nami naprawdę niesamowita więź. jestem szczęśliwa, że udało nam się go wyleczyć i że dał sobie radę, ale na obecną chwilę nie wyobrażam sobie życia bez niego. bardzo mi przykro, że historia z Waszym kotkiem zakończyła się inaczej. niestety trzeba się z tym pogodzić i pocieszyć, że przynajmniej nie musiał długo cierpieć. ściskam mocno cały Domek i pozdrawiam
    E.

    OdpowiedzUsuń
  73. Nie smuć się, dzięki Tobie Kilkulek miał cudowne swoje ostatnie dni (jak się okazało). Dzięki Tobie, że Nim się zaopiekowałaś całkiem możliwe, że mógł się cieszyć życiem dłużej. Dzięki Tobie swoje ostatnie dni spędził wśród ludzi, którzy Go kochali i roztaczali nad Nim opieke. Pozdrawaim Cię bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  74. Przykro mi.... wasza historia jest wzruszająca. Dobrze, że miała tak kochającą rodzinę na koniec swojego kociego życia. Teraz ma swoje miejsce za Tęczowym Mostem.
    Oboje z moim kotem jesteśmy z Wami....

    OdpowiedzUsuń
  75. do niektorych z was - sadze po waszych wpisach ze uwazacie autorke za osobe kochajaca zwierzetach i pomagajaca im ,ale ludzi juz nie.napewno by im nie pomogla,nie zauwaza ludzkiej tragedi,uwazacie ja za tak ograniczona? czy nie mozliwe jest kochanie i pomaganie zwierzetom tak samo jak i ludziom?skad wiecie ,ze nie pomaga ludziom? sadzicie ja chyba na swoim wlasnym przykladzie.dajcie spokoj juz z tymi tekstami bo to jej napewno nie pomoze.otrzasnijcie sie troche,znieczulico,to jest objaw zwyklej ludzkiej wrazliwosci-obce jest wam to uczucie?

    OdpowiedzUsuń
  76. Agusiu, dziękuję Wam za dobre serduszko. Kikulek jest teraz za tęczowym mostem, bryka tam sobie z moim Simonkiem, już nigdy nie poczuje bólu, a ostatnie tygodnie życia, pomimo wszystko - miał najpiękniejsze w całym swoim życiu...

    OdpowiedzUsuń
  77. Każda śmierć jest bolesna, nieważne czy ludzka, czy zwierzęta... W obu przypadkach następuje żałoba - u jednych trwa dłużej, u innych krócej. Należę do osób niesamowicie związanych emocjonalnie (sic!) z moimi kocurami i doskonale rozumiem Gusię. W przeszłości straciłam i człowieka, i zwierzę. Nie wydaje mi się, żeby umniejszanie smutku po stracie pupila miało jakikolwiek sens, bo każdy jest inny - dla kogoś będzie to TYLKO zwierzak, a dla innej osoby AŻ najlepszy przyjaciel. Uszanujmy to, że się od siebie różnimy.

    OdpowiedzUsuń
  78. Z całego serca przesyłam Wam wyrazy mojego żalu wobec tej tragedii, bo śmierć zwierzaczka, który był kochanym Domownikiem jest straszna i zmienia życie. Szczerze trzymałam kciuki, żeby się udało.

    Sama to przeżyłam, mimo ciężkiej walki nie dało się wygrać ze śmiercią, wtedy czułam jakbym straciła część siebie, bo przeżyłam z moimi kotami 11 i 13 lat. Ten ból nie zniknie, ale pociechę stanowi fakt, że Maleńkiej już nic nie boli, że biega szczęśliwie za Tęczowym Mostkiem i czeka na swoją Rodzinę, bo wierzę, że spotkamy się z Ukochanymi po drugiej stronie. To było i jest moim jedynym pocieszeniem. Teraz też kocham po wielokroć potężniej moje zwierzaki, bo życie jest takie kruche. Kikulek zaznał dzięki Wam miłości, ciepła, troski, to najpiękniejsze, co mogliście Jej podarować! Wiele przeżyła, ale znalazła w końcu Dom, to jest najważniejsze. Chwała i część za to, Wam, Ludziom o tak gorących sercach! Przywracacie mi wiarę w ludzi...

    Smutna to dla mnie wiadomość, bo ja właśnie od tygodnia walczę o maleńką sunię, wyrzuconą po urodzeniu przez niedobrych ludzi... Jak tak można... Ja widzę światło i nadzieję, bo mała wspaniale się rozwija, kiedy dla Was nadszedł tak smutny czas...

    Są z Wami moje myśli, modlitwa i ciepłe życzenia! Dbajcie o siebie Kochani!

    Paulina.

    OdpowiedzUsuń
  79. Strata zwierzaka jest bardzo bolesna, jak przypomnę sobie nasze tragiczne chwile po stracie 18 letniej kotki to dreszcze mnie przechodzą. jednak w tym wszystkim wspaniałe jest to, że ostatnie chwile Kikulki były wspaniałe, w ciepłym domu, wśród miłości i troski, tak jak powinno być cały czas...

    OdpowiedzUsuń
  80. dobrze, że odeszła wśród miłości skoro już bidulek był taki chory:(

    OdpowiedzUsuń
  81. Kornelio przylaczam sie do Twojego zdania.

    Duzo slow a czyny?Rozejrzyjcie sie w kolo i placzcie nad soba a nie nad tym biednym kotkiem ,ktorego nikt ponad rok nie zauwazal w wielkim miescie.Na szczescie tu gdzie mieszkam nie ma zjawiska bezdomnych zwierzat a ludzie moze mniej mowia o swoich uczuciach a wiecej czynia.

    OdpowiedzUsuń
  82. Co złego jest w mowieniu o swoich uczuciach? "płaczcie nad soba" twoje madrości sa takie głębokie, że aż żal. Kogo oceniasz w tym momencie? bo nikogo z nas przecież nie znasz. Mówisz, że tam gdzie mieszkasz ludzie "może więcej czynia", a cóż czynisz Ty?

    OdpowiedzUsuń
  83. oburzajace sa niektore komentarze ,wprost nie moge tego czytac np.Kornelia ktora kocha zwierzeta a pozbywa sie psiaka a jednego wczesniej uspila.Takie "zdrowe" podejscie do sprawy konczy sie czesto znieczulica i pozbywaniem sie zwierzat kiedy pojawia sie np.dziecko-jak ktos tu napisal ,narodziny dziecka budza czesto wstret i obojetnosc do innych istot.Ktos jeszcze inny zmienia mieszkanie na nowe ,wiec szkoda podlog i czystych scian,trzeba sie pozbyc zwierzecia,nie mowiac o psach przywiazanych w lesie lub biegajacych po drogach -bo wlasciciele pojechali na wakacje.Znieczulica i udawanie milosnika zwierzat.Dla mnie nie ma w tych DZIWNYCH komentarzach za grosz uczucia do zwierzat.Patrzac na niektorych ludzi chodzacych po tym swiecie uwazam ze czasem warto bardziej rozpaczac po stracie zwierzecia,bo bardziej na to zasluguje.Szkoda mi was.

    OdpowiedzUsuń
  84. bardzo mi przykro, współczuję z całego serca, Gosia

    OdpowiedzUsuń
  85. Bardzo szkoda mi Kikulka :( Ale mam nadzieję, że mimo tego wszystkiego co przeszła w swoim kocim życiu, na koniec czuła się kochana i szczęśliwa. Wspaniale, że zapewniliście jej to :) Bardzo Wam za to dziękuję! Trzymajcie się cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  86. Anonimowy z 14.07. godz. 19:16...

    Czytaj uważniej i ze zrozumieniem, proszę...

    NIGDZIE nie napisałam, że pozbyłam się psiaka tylko, że aktualnie mamy kilkuletniego psa, którego około roku temu WZIĘLIŚMY ze schroniska, to raz.

    Co do poprzedniego, uśpionego psiaka, to nie muszę ale bardzo proszę, uświadomię Cię...
    Uśpiliśmy go bo sunia była ciężko chora, dostała krwotoku i weterynarz powiedział, że nie przeżyłaby operacji z powodu wieku (ponad 15 lat) i słabego serca.

    Jeszcze jakieś bezpodstawne zarzuty?

    OdpowiedzUsuń
  87. Mój zwierzak jest dużo bliższy memu serce niż niejeden człowiek - dlatego mocno ściskam i jak najbardziej rozumiem!

    OdpowiedzUsuń
  88. Gosiu!
    Bardzo Ci wspolczuje, wiem,ze jestes bardzo wrazliwa osoba i dlatego tak bardzo boli Cie wiele spraw, ktore inni uwazaja za smieszne. Masz dobre serce, po prostu.
    Sciskam mocno
    Wiola

    OdpowiedzUsuń
  89. Droga Gusiu, postanowiłam,że napiszę komentarz na twoim blogu,bo czuję,że mamy podobną wrażliwość do zwierzątek. Mam nadzieję, że czas chociaż trochę uleczy Twoją ranę.Trzymaj się Kochana - dobrze,że są tacy wspaniali ludzie na tym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  90. Nie wiem co mogłabym napisać. Chyba tylko, że wiem co czujesz.
    Wiem co znaczy, gdy zwierzak oślepnie.
    Wiem co znaczy nagła duszność i pędzenie na sygnale do weterynarza.
    Wiem co znaczy antybiotyk, tabletki, syropy i podawanie tlenu.
    Wiem też jak inaczej bije serce, kiedy słyszysz ten charczący,przyspieszony oddech i zastanawiasz się czy usłyszysz go jeszcze jutro.

    I wiem co znaczy go nie usłyszeć.

    Chciałabym zabrać chociaż cząstkę Twojego bólu. Życzę dużo siły i ściskam ciepło.
    Pamiętaj, że nas - osób, które walczyły do końca o swoich czterołapkowych przyjaciół jest więcej. Myślę, że w pewien sposób wszyscy wygraliśmy, bo odrobiliśmy jedną z najważniejszych lekcji życia. A nasze zwierzęta... coż ... są już zupełnie zdrowe i czekają na nas po drugiej stronie. Kiedyś jeszcze zanurzymy palce w ich jedwabistej sierści, głeboko w to wierzę...

    OdpowiedzUsuń
  91. Strasznie mi przykro :( Mialam rowniez nadzieje, ze uda Wam sie odratowac kotke :(
    Usciski
    Wiola

    OdpowiedzUsuń
  92. Musze jeszcze dodac, ze komentarze o przesadzonej zalobie i smutku mnie kompletnie zszokokowaly.

    Przykre jest to, kiedy ludzie czuja potrzebe ponizenia i zbagatelizowania uczuc, do ktorych sami nie sa zdolni.

    Pisze wlasnego bloga od 2007 roku i czytam wiele, wiele innych i w Polsce i w UK ale takich komentarzy pod podobnymi postami jeszcze nigdzie nie widzialam.

    Jezeli ktos nie potrafi uszanowac czyjegos smutku z powodu straty przyjaciela to przynajmniej moglby uszanowac wrazliwosc kogos, kto sie dzieli swoimi glebokimi uczuciami.


    Trzymaj sie Gusiu i jeszcze raz ogromnie mi przykro :(

    OdpowiedzUsuń
  93. Bardzo mi przykro Gusiu, jestem z Wami. To bardzo smutne, kiedy zwierzak odchodzi, jest niemal jak członek rodziny. Ale pomyśl sobie, że na koniec życia zaznała dużo miłości od Was

    OdpowiedzUsuń
  94. Przytulam Bardzo Bardzo mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  95. Odwiedź pobliskie schronisko i wyciągnij z niego innego kota. W przyrodzie nic nie ginie, skoro zdecedowaliscie sie na 3 zwierze, nie traćcie tego entuzjazmu.

    OdpowiedzUsuń
  96. Żal mi tych wszystkich bezdusznych istot, które twierdzą, że zwierze to tylko zwierze. Być może nie zaznaliście w życiu prawdziwej miłości dlatego nie potraficie zwrócić światu tego pięknego uczucia w całej swojej okazałości. Kochacie więc tylko wybiórczo. Miłość do zwierząt jest miłością piękną i nie należy jej w żaden sposób umniejszać. A krytykowanie kogoś, kto dzieli się z nami swoimi uczuciami jest chamskie i bezczelne. Pozdrawiam z całego serca wszystkich miłośników zwierząt - tych prawdziwych. A Tobie Gusiu życzę dużo siły w tym smutnym dla Ciebie czasie. Mam nadzieję, że ta sytuacja się zrazi Cię do podobnych czynów w przyszłości i za jakiś czas znowu będziemy mogli przeczytać post o uratowanym zwierzaku :) bo Kikulka również uratowałaś - dałaś mu miłość, ciepło i dom!

    OdpowiedzUsuń
  97. do anonimowej ani:

    moja droga, dla niektorych zwierzeta to istoty rownie pasjonujace i absorbjace co ludzie. tak wiec wez sie jebnij mlotkiem w glowke, moze ci sie cos puoklada w mozgu. a jak nie, to trudno, ale nie dopierdalaj sie do innych, tylko dlatego, ze zycie kota cenia bardziej niz takiego robala jak ty.
    i nie pierdol o chorych i samotnych ludziach, kazdy robi to, na co ma ochote do kurwy nedzy. jak mnie wkurwiaja takie prawiace moraly pipy, jak ty. sama se pomagaj tym samotnym a innych zostaw w spokoju.

    OdpowiedzUsuń
  98. Do Anonimowego z 15.07. g. 12:08...

    W Polsce istnieje coś takiego jak wolność słowa co oznacza, że każdy ma prawo do własnego zdania.

    Jednak każdą opinię można wyrazić z zachowaniem kultury osobistej, bez używania wyzwisk oraz wulgaryzmów.

    OdpowiedzUsuń
  99. do anonimowego z 12.08
    wszak wulgarnie ale PRAWDE powiedzialas ,najczystsza PRAWDA.

    OdpowiedzUsuń
  100. A ja popieram Anonima z 12:08. Czasem trzeba ostro, bo inaczej do tępych główek nie dociera :) Z resztą we mnie tez budzi się agresja słowna jak czytam komentarze takie jak z 13.07 9:47 czy 13.07 15:03.

    OdpowiedzUsuń
  101. Droga Gusiu, łączę się z Tobą w bólu po stracie ukochanego Zwierza. 7 lipca odszedł mój Kotek Gucio, miał 10 lat... to straszny ból i wielka strata. Trzymaj się ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  102. Współczuje. Strata zwierzaka potrafi nas dotknąć i boleć niewyobrażalnie.

    OdpowiedzUsuń
  103. myślę, że czas spęðzony u Was, to najlepsze co mogło sie jej przytrafić ...

    OdpowiedzUsuń
  104. Magiczny Domku- dziekuje Wam za to, ze daliscie koteczce wszystko na co bylo Was stac- uczucia, troske i walke o jej kocie zdrowie i zycie. Dziekuje tez za wrazliwosc i doskonale rozumiem, co teraz przezywacie! Nie rozumiem natomiast oburzonych komentarzy jak mozna przezywac w ten sposob odejscie zwierzecia! Ale wlasnie gdyby w ludziach bylo wiecej wrazliwosci (dla wszytskich istot zywych), to taki Kikulek nie mialby srutu w srodku i nie nacierpialby sie tak w zyciu. Niestety dla wielu zwierze to tylko zwierze! :( Wam raz jeszcze dziekuje i przesylam duzo pozytywnych mysli, niech zaswieci Wam slonce nad magicznym domkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  105. Gusiu, to moj pierwszy komentarz u Ciebie chociaz czytam juz od jakiegos czasu. jestes mega dobrym czlowiekiem. Przytulam i lacze sie w smutkach...

    OdpowiedzUsuń
  106. Nie ma w tym nic złego, że człowiek uważa tego typu posty - za przesadę. Sądzę, wręcz jestem pewna, że przyznałoby to bardzo wielu ludzi. Piszecie, że osądzam - a sami osądzacie, np. mnie, bo mam przeciwne zdanie, więc idąc Waszym tokiem myślenia...sami pod sobą kopiecie dół, bo niektóre "wulgarne riposty" są kompletnie poniżej poziomu i całkowicie nie na miejscu. Napisałam tak, ponieważ wiele w życiu przeżyłam i codzienne zajęcia oraz praca z ludźmi wcale nie doprawiły mnie do ZNIECZULICY... - (widzę ostatnio modne słowo, bo co druga osoba powyżej używa go), ale przewartościowały pewne kwestie. Jeśli masz trzy zwierzaki w domu, to domyślam się, że duża część uwagi poświęcana jest im. Natomiast kiedy masz trójkę dzieci, widzisz o ile ważniejszy jest CZŁOWIEK. I nie są to żadne farmazony... jeśli Ty, który czytasz uważasz, że zwierzę jest na równi z drugim człowiekiem, to mogę tylko powiedzieć - współczuję. I to w sumie Wy powinniście zadać sobie pytanie, czy zaznałyście prawdziwej miłości od drugiego człowieka, prawdziwej głębokiej przyjaźni i szacunku - bo widocznie nie, skoro taką relację jesteście w stanie porównać z kontaktem z pupilem. To tyle ode mnie.

    ps. Nie jestem anonimem, podpisuję się Ania, bo tak mam na imię, a konta na Google nie mam.

    Z szacunkiem
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  107. tak, dla mnie moje koty sa na rowni wazne jak rodzina bo one naleza do rodziny! i nie jestem okaleczona emocjonalnie ,mam meza i dziecko i jestem szczesliwa i mamy koty ,jeden z nich jest przygarniety podobnie jak kikulek,brytyjka wyrwana z pseudohodowli,trafila do nas totalnie chora,leczylismy ja ponad rok ,wszystkimi mozliwymi sposobami,nie tracilismy nadzieji i udalo sie,wprawdzie nigdy nie bedzie w pelni zdrowa ale radzi sobie,i odwdzieczyla nam sie najwieksza miloscia,jest niesamowita,to niewiarygodne jak zwierzeta odwzajemniaja uczucia i emocje ludzkie.jest naszym pupilem,przyjacielem i czlonkiem rodziny,ma tylko nas, nie mozemy jej zawiezc,podobnie jak reszty naszej kociarni.jesli my o nie nie zadbamy to kto? nasze dziecko wychowuje sie szczesliwe i uczy sie od malego szacunku i milosci do zwierzat.z pewnoscia nie bede rozpaczac po stracie zwierzaka tak jak po stracie bliskiej osoby ,ale emocje i uczucia temu towarzyszace sa podobne.wczesniej jednego juz stracilismy wiec wiem co mowie.serce nie peka ale zal i smutek podobny.swiat bylby o wiele piekniejszy gdyby ludzie potrafili dzielic uczucia po rowno miedzy ludzi i zwierzeta zamiast je katowac.
    Magiczny domku! jestem z wami myslami i zycze sily!!
    (zadomowiona anonimowa)

    OdpowiedzUsuń
  108. Bardzo mi przykro, że nie udało się uratować Kotki. Smutne jest to, że często nasze starania i poświęcenie nie wystarcza i trzeba się pogodzić z tym, na co nie mamy wpływu. Ja kiedyś znalazłam pieska potrąconego przez samochód, którego kierowca zostawił psiaka cierpiącego na środku drogi. Zawiozłam go szybko do lecznicy ale niestety bylo za póćno i nie udało się go uratować. Płakałam z besilności i z żalu, że istnieją ludzie nie mający serca dla tych bezbronnych istot zdanych tylko na człowieka. Ja nie wyobrażam sobie prawdziwego domu bez zwierząt, mam trzy psy i za nic bym tego nie zmieniła. Pozdrawaiam i pamiętaj, że liczy się ten miesiąc, który Kitulek mogła spędzić w kochającym domku i zaznać trochę ludzkiej dobroci :)

    OdpowiedzUsuń
  109. Nie moge uwierzyć że odeszła...... sama mam dwa koty i chyba bym oszlała żeby cos im się stało :(

    Biedna kicia szkoda że chorowała

    OdpowiedzUsuń
  110. Otóż nie rozumiem dlaczego miłość do zwierząt w mniemaniu niektórych wyklucza miłość do ludzi.Czy przy każdej informacji o pokrzywdzonych zwierzętach zawsze musi pojawiać się temat biednych dzieci? Czy ktoś kochający zwierzęta musi natychmiast dostać po głowie od osób,które nie są w stanie zrozumieć,że w sercu wrażliwego człowieka jest miejsce na przeżywanie straty i szacunek do każdego stworzenia.Komentowanie w jaki sposób i jak długo autorka bloga powinna przeżywać śmierć zwierzęcia jest po prostu nieeleganckie i świadczy o braku empatii w stosunku do Gusi.I gdzie tu zatem szacunek do drugiego człowieka,na który niektórzy tak chętnie się powołują.Ciebie Gusiu doskonale rozumiem.Podjęłaś trud i obdarzyłaś miłością stworzenie,które cierpiało i które masz teraz pełne prawo opłakiwać.Pozdrawiam-Aleksandra

    OdpowiedzUsuń
  111. Droga Gusiu.
    W zeszłym roku straciłam kilkunastoletnią kotkę - moje oczko w głowie, od dziecka - a niedługo: stracę psa(ma nowotwór, postać zaawansowana, nieuleczalna), którego zaczęłam kochać dopiero niedawno. Więc z jednej stronie jestem już "po", a z drugiej - jeszcze "przed".
    Wiem, że jest Ci ciężko. I że to strasznie, strasznie bolesne. Nie do opisania. Że nagle cały Twój świat wywraca się do góry nogami, a równolegle, wszystko bezlitośnie dalej "płynie" swoim rytmem, kiedy człowiek by chciał, żeby świat zamarł i razem z nim zastygł na chwilę w bezruchu. Jednak byłaś przy kocie do końca, robiłaś co mogłaś i wszystko, bo uważałaś dla niego za najlepsze. Nasze koty miały szczęście być pod stałą opieką i odchodzić w atmosferze miłości. Nie płacz, Kochana, kotek już się nie męczy, a pewnych rzeczy nie przeskoczymy, choćbyśmy nie wiem jak się starali. Pięknie się nim opiekowałaś, jestem z Ciebie naprawdę dumna.
    Zapal świeczuszkę(ale koniecznie!) i pomyśl o kotku z miłością, ciepłem i...radością. Miał wiele szczęście, że czas pozwolił Ci tak pięknie się nim opiekować i doglądać.
    Przesyłam moc pozdrowień i buziaków, piękna główka do góry. :*
    S.(@tofcik)

    OdpowiedzUsuń
  112. PS. Czy wiesz, że prześwietlenie płuc mojego pieska też wykazało, że ma śrut? :/ Został wzięty ze schroniska, a wcześniej Bóg jeden wie gdzie latał, ale to naprawdę niesamowite...
    S.

    OdpowiedzUsuń
  113. Do Ani
    To ja Tobie współczuje Twojego toku myślenia ..,jesteś bardzo ograniczona kobieta...delikatnie mówiàc..

    OdpowiedzUsuń
  114. Osoba, która podpisuje się jako Ania nich już się zamknie i lepiej komentuje posty o kosmetykach. Gdybyś doświadczyła prawdziwej miłości od bliskich zwłaszcza w dzieciństwie potrafiłabyś kochać
    bezwarunkowo każde stworzenie zamiast je dzielić więc to ja Tobie współczuje.

    OdpowiedzUsuń
  115. Czy Wy nie rozumiecie że można kochać zwierzęta inną miłością niż ludzi !
    Można je szanować, opiekować się nimi ale bardziej kochać ludzi???

    Co w tym takiego dziwnego?

    Co ma do tego miłość bliskich ? Szczęśliwe dzieciństwo ?
    Znam takich co je mieli i topią małe kotki i wręcz przeciwnie Ci co go n ie mieli opiekują sie kilkoma zwierzakami.


    Każdy może mieć inne zdanie na ten temat, wrażliwość i uczuciowość też ma się na różnych poziomach - więc nie zakrzykujmy tych dla których rozpacz po stracie zwierzaka nie będzie taka jakby sobie wyobrażali niektórzy - tu cytat , który mnie osobiście zaskoczył -
    "Wiem, że jest Ci ciężko. I że to strasznie, strasznie bolesne. Nie do opisania. Że nagle cały Twój świat wywraca się do góry nogami, a równolegle, wszystko bezlitośnie dalej "płynie" swoim rytmem, kiedy człowiek by chciał, żeby świat zamarł i razem z nim zastygł na chwilę w bezruchu"

    Ja osobiście pewnie myslałabym jakby mi umarła bliska osoaba ( maż, matka, ojciec) i nie wymagajcie ode mnie i innych żeby tak reagowali na odejście swojego : kota , psa czy kanarka .

    A właśnie , mówimy tu o kotach i pieskach ......nikt jakoś nie pisze , że był w takim stanie jak w zacytowanym powyżej tekście - jak "odchodził" jego kanarek, chomik czy świnka morska ....czy rozjechany jeż na drodze.

    To zwierzęta może też dzielą się na te po których rozpacza się bardzie i na te po których mniej.....?

    Anonim

    OdpowiedzUsuń
  116. A przede wszystkim kochałabyś ludzi i darowała sobie takie komentarze ,szczególnie w stosunku do osoby która ma zdecydowanie wyższy poziom wrażliwości i cierpi po stracie zwierzęcia . Ale przecież nawet zwierze nie dowali tak jak "człowiek" który zaznał w życiu wiele miłości (to Twoje słowa).Myślę ,że musisz poszukać innego miejsca na leczenie własnych kompleksów.

    OdpowiedzUsuń
  117. Właśnie, popieram wpis z 12:50 napisany w odpowiedzi do postu z 12:43

    OdpowiedzUsuń
  118. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  119. O matko, wyższy poziom wrażliwości? Raczej infantylizm i widocznie, ktoś musi mieć różowe i błogie życie, którego gratuluję wprost, skoro tylko takie rzeczy spędzają Wam sen z powiek i wprawiają w smutek i rozpacz. "Nakazują" Wam toczyć tutaj bezsensowne dyskusje i wzajemne oskarżanie. W imię czego? Posprzątajcie lepiej własną chatę, będzie z tego większy pożytek, niż wypisywanie w komentarzach takich dyrdymałów, nikomu nie potrzebnych i nic nie wnoszących. Domyślam się, a przynajmniej mam taką nadzieję, że większość z Was komentujących ma poniżej 18stu lat, bo tak mogą pisać tylko osoby niedojrzałe, małolaty.


    ps do tych wszystkich mądrych: jeśli tak kochasz zwierzęta, jak piszesz, odejdź od komputera i wykaż sam przed sobą, na czym polega ta Twoja miłość i szacunek do zwierząt, zrób coś, a nie "wisisz" tylko w komentarzach.

    Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  120. Bardzo Ci współczuję i jest mi bardzo przykro... Trzymaj się Gusiu!

    OdpowiedzUsuń
  121. do Kaski
    blog jest zalozony przez autorke do wiadomosci publicznej,kazdy kto chce zaglada i czyta ,podobnie jak miejsce na komentarze .nie podoba ci sie to zmien blog ,jesli czytalas to masz jasnosc ,ze wiekszosc tych MALOLAT tu wiszacych cos robi dla zwierzat,wychowuje znajdy na przyklad i nie jest nam obojetny ich los.A ty co zrobilas poza tym ze tu WISISZ ?Najlepiej jest widziec tylko wlasny czubek nosa .

    OdpowiedzUsuń
  122. Ludzie, skończcie już tą żałosną dyskusję...dajcie Gusi dojść do siebie w spokoju...

    OdpowiedzUsuń
  123. Zdaje sie ze ta zalosna dyskusje rozpoczal anonimowy z 13 lipca i potem kolejny anonimowy tego samego dnia.I wcale sie nie dziwie,jak czytam ich komentarze jeszcze raz to krew mnie zalewa i rozpoczelabym ta dyskusje ponownie.Ale z pewnoscia magiczny domek ma juz dojsc i potrzebuje chwili spokoju,takze skonczmy prosze bo to do niczego nie prowadzi a pewnych ludzi nie da sie naprostowac .Czekam niecierpliwie na kolejny wpis z zycia Magicznego domku,a Gusie sciskam i pozdrawiam,nie ma z nami dziewczyna lekko...
    (zadomowiona anonimowa)

    OdpowiedzUsuń
  124. Magiczny Domku, jak sie czujecie?

    OdpowiedzUsuń
  125. otóż to, Gusiu wracaj..czekamy

    OdpowiedzUsuń
  126. Ja też parę miesięcy to przeżyłam - naszego kotka potrąciło auto i trzeba było go uśpić. W ostatnich chwilach był świadomy, otwierał oczy i czuł, że jesteśmy przy nim i że nie jest sam. Kikulka też na pewno czuła, że to czas w jej życiu (zapewne jedyny), w którym ktoś jest obok niej i ją kocha. Zasnęła sobie z poczuciem, że był ktoś, kto o nią dbał. Gdyby nie Wy, zdychałaby gdzieś samiuteńka. Daliście jej coś na co na pewno nigdy nie liczyła, że dostanie.

    OdpowiedzUsuń
  127. Gusiu, bardzo mi przykro z powodu Twojego kotka. Włożyłaś masę serca, zaangażowania i pieniędzy, żeby ratować życie Kikulkowi.

    Przykre są też niektóre komentarze. Według Was autorka powinna mieć wyrzuty sumienia z powodu swoich odczuć? Zastanówcie się. Nawet jeśli takie emocje są Wam odległe, uszanujcie czyjeś cierpienie i odpuśćcie.

    Gusiu, trzymaj się dzielnie.

    OdpowiedzUsuń
  128. Strasznie mi przykro bardzo trzymałam za Was kciuki i mocno wierzyłam, że wszystko będzie dobrze. :(

    OdpowiedzUsuń
  129. tyle kasy wywalonej na veta i leki poszło w błoto

    OdpowiedzUsuń
  130. Przykry ten obraz naszego społeczeństwa,który wyłania się z niektórych komentarzy. Brak empatii, komentowanie,że ktoś przeżywa stratę czworonożnego członka rodziny,ważenie czyje życie ma wartość,a czyje nie.Zwierzę nie jest rzeczą o czym niektórzy chyba zapomnieli.

    OdpowiedzUsuń
  131. Magiczny Domku... wróć do Nas proszę :(

    Smutno i cicho bez Was:(

    Ślę moc uścisków,
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  132. Kochana, zrobiłaś wszystko co mogłaś. Masz wielkie serce. Dobrze, że kicia zanim odeszła zaznała ludzkiego dobra, troski i miłości. O tym trzeba pamiętać. :)

    OdpowiedzUsuń
  133. hm..no cóż mój post z 13.07 z 9:47 komuś się nie spodobał, jak i inne posty innych osób, które myślą, że to co tu się komentuje od zielonych laserów na kociej niebiańskiej łące, po porównanie śmierci kota do śmierci babci.

    ale to właśnie WY, zagorzali obrońcy kotów i innych zwierząt, tak kochający i bezmiaru współczujący, nie szanujecie zdania innych osób i nie umiecie prowadzić konstruktywnej dyskusji, tylko napadacie na tych co mają inne zdanie. brzydzę się takimi osobami,bo przypominacie mi współczesnej pokolenie obrońców PiSu przeciw tvn.

    tyle w temacie, kot Gusi umarł, będzie zapewne kolejny...


    pozdrawiam

    a.

    OdpowiedzUsuń
  134. Myślę, że test jakiemu zostali Państwo poddani przez życie - został zdany celująco. Ta ogromna wrażliwość, ciepło, pokłady dobroci i opiekuńczość, które w Was drzemią nie pozwoliły Państwu przejść obojętnie obok cierpienia żywej istoty. Osłodziliście Państwo tej Kotce ostatnie tygodnie jej życia, jestem pewna, że ona czułą tę miłość. Z całego serca dziękuję Pani, że swoim postępowaniem przywraca Pani wiarę w drugiego człowieka.

    Trzy tygodnie temu razem z Narzeczonym zawieźliśmy do weterynarza kotkę, która od jakiegoś czasu pojawiała się u niego w ogrodzie. Niestety nie dało się jej uratować. Lekarz powiedział, że najprawdopodobniej ktoś ją skopał :(. Trzeba było podjąć niełatwą decyzję, dotyczącą uśpienia. Koty to bardzo inteligentne zwierzęta. Kilka dni wcześniej pochwaliła się nam swoim już trochę odchowanym maleństwem. Może czuła, że coś złego ją spotka ? Dobrze, że dowiedzieliśmy się o jego istnieniu, przynajmniej możemy wynagrodzić maluchowi stratę matki.

    OdpowiedzUsuń
  135. jejku jestem w szoku co do niektórych komentarzy :/:/ to, ze dla was zycie ludzkie ma wieksza wartość nie oznacza, ze dla innych tez tak musi być, ludzie ogarnijcie się!!! jeśli macie dzieci to logiczne jest, ze zycie dziecka będzie dla was ważniejsze niż zycie zwierzaka, czasami w granicach rozsądku a czasami do tego stopnia, ze po narodzinach dziecka wykopiecie zwierzaka z domu - co niestety często się zdarza. dla mnie zycie mojego krolika jest ważniejsze niż mojej babki z bardzo prostej przyczyny - z babką nie mam zadnej wiezi emocjonalnej, z królikiem zas ogromna. to o WIĘŹ chodzi a nie o to czy to zwierzak czy człowiek. nawet nie wiecie jakie niektóre zwierzęta potrafią być madre, często mądrzejsze od niejednego człowieka. i przestańcie już chrzanic o tych umierających i chorych dzieciach, sama jestem osoba ciężko chora od dziecka wiec nie mowie tego na pusto. zamiast narzucackomus swój tok myslenia wezcie się za pomoc tym których wam tak zal.

    OdpowiedzUsuń
  136. Nie mam siły czytać wszystkich komentarzy, ale aż za bardzo wiem, co czujesz, ponieważ moja ukochana kotka, towarzyszka dziecięcych zabaw, poważnie zachorowała, straciła wzrok, i nie wiadomo jak to wszystko się potoczy. Wiem jednak, że przeżyła ze mną wiele szczęśliwych lat, nie cierpi i nie pozwolę jej cierpieć, a gdy odejdzie jej miejsce zajmą inne koty, które spędziłyby swoje życie w schronisku lub na ulicy. Jest wiele zwierząt, które potrzebują pomocy, dlatego proszę Was - podarowaliście wspaniały czas i opiekę do końca jednemu zwierzęciu, dlatego pozwólcie, by jego miejsce w Waszym domu i sercu zajął inny skrzywdzony przez los zwierzak. Kikulkowi pomogliście i już nic więcej nie da się zrobić, ale gdzieś na ulicy lub w schronisku czeka na Was inny wspaniały kot, który również zasługuje na miłość i dom.

    OdpowiedzUsuń
  137. doskonale Cię rozumiem bo 19 lipca zabralam z cchodnika starą Kotkę była w ciężkim stanie, zadzwinilam na pogotowie wetern. i zawiezli ja do schroniska i 20 lipca lekarz ją uspił...do dziś nie mogę się pozbierać, mam wyrzuty sumienia że za malo dla niej zrobilam że gdybym ją wzieła wczesniej dalo by sie ją uratowć:( jak czekalam na to pogotowie to Kicia lezala i ją glaskalam i wtedy mimo ze miala wczesniej powiekszone oczy i jakby niekontaktowala, to jak ja glaskalam to zamknela oczy i sciskala łapki jak robią kotki gdy są szczęsliwe..a jeszcze wczesniej zanim sie polozyla to podeszla do mnie i wtulila łebek w moje dlonie mimo ze ledwo co chodzila:(( od soboty mój świat runął, nic mnie nie cieszy, wszystko przestalo miec sens.. moglam byc przy niej jak ja usypial ale nie wiedzialam ze mozna wtedy byc z kotkiem, lekarz mi tego nie proponowal a ja nie umialam walczyc i nie wiedzialam. Nie martw sie, zrobilas wszystko co moglac dla Niej, zdażylas, bo ja nie zdążylam... rossa84@tlen.pl

    OdpowiedzUsuń
  138. do anonimowej ani:

    prosze cie bardzo, pozwol, ze cie choc raz w zyciu zacytują: "Jest tyle na świecie dzieci które choruję, tylu ludzi samotnych i potrzebujących - Ludzi... a Wy wpadacie w rozpacz i depresję z powodu kota? Boże... Świat przewraca się do góry nogami..."

    piszesz, ze nie szanujemy twojego zdania. i ze niby ty szanujesz nasze? sranie w banie, piszesz czarno na bialym, ze sie swiat przewraca do gory nogami. czyli, ze powariowalismy, innymi slowy. a wczesniej sugerujesz, ze powinnysmy sie zajac tymi biednymi samotnymi ludzmi i chorymi dziecmi. no wiec ci odpisalam, zebys sie sama laskawie tymi biedactwami zajela, a innych zostaw w spokoju. nikt nie ma moralnego obowiazku zajmowac sie wszystkimi chodzacymi nieszczesciami. a ty nie masz moralnie prawa wytykac nam, ze kochamy zwierzeta i ze oplakujemy kota. dotarlo do mozgownicy? a to ze masz dzieci, to mi w ogole nie imponuje.
    ach, a co do kopania dolu...akurat sama go sobie wykopalas, jak zreszta zapewne to stwierdzilas po ilosci "przychylnych" ci komentarzy, robaczku.

    OdpowiedzUsuń
  139. dopiero teraz przeczytałam ten post, któy strasznie mnie poruszył. kibicowałam Wam bardzo gorąco, oraz żeby Kikulek wrócił do zdrowia.... nie spodziewałam się tak strasznego zakończenia tej sprawy... ;(
    trzymajcie się ciepło, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig