29 kwietnia 2015

Tydzień z G. Dzień 9 i 10

Wybaczcie moi drodzy lekki poślizg, ale tak się złożyło, że były dość ciężkie, zabiegane dni. Nie zawsze był czas na robienie zdjęć, ale mimo wszystko ujęłam kilka miłych chwil w obiektywie.


WTOREK

Po miłym poranku trzeba na chwilę wrócić do 'szarej' rzeczywistości. Szykuje się do pracy. Oczywiście to nie jest tak, że nie lubię swojej pracy ogólnie, ale teraz gdy Marysia jest taka malutka, każde takie wyjście wiele mnie kosztuje.











































Po drodze tankuję samochód.











































Gdy wracam po ciężkim dniu i natłoku spraw, które nie poszły po mojej myśli. Kupuje pocieszacza - bardzo kaloryczną Ice Coffie.











































Pędzę do mojej Marysi i wreszcie jest mi dobrze. Za oknem pada deszcz, a wieczorem odwiedza nas mój brat. :) Te najprostsze chwile są najcenniejsze.





















































































Po uśpieniu Marysi, razem z Mamą jedziemy do Rossmanna. Wieczór jest już znacznie przyjemniejszy. Nie ma to jak w domu z najbliższymi - Panem Poślubionym i zwierzakami.

ŚRODA

Taka rozkoszna pobudka. :)








































Dziś znów muszę wyjść coś załatwić. :( Ale sprawa jest już zakończona, wiec od tej pory nareszcie spokój. :)











































Piję popołudniową kawę i podziwiam widok przez okno. Ogród zielenieje z każdym dniem!











































Po powrocie ogarniam domek, tzn, chodzę z Marysią po każdym pokoju i odkładam rzeczy na miejsce. To niesamowite jak szybko człowiek może nabałaganić w ciągu jednego, pospiesznego poranka, a ile czasu i energii potrzeba by przywrócić i utrzymać porządek. Jak tylko się z tym uporam, wraca z pracy Pan Poślubiony i jedziemy po zakupy jedzeniowe i pyszne mięsko na grilla na majówkę. :)











































Po powrocie kąpiel i cała wieczorna procedura. :)











































Łobuziak już smacznie śpi....











































Nie ukrywam, że jestem PADNIĘTA! Ale dziś dzień biegania. Eh...na chociaż na troszeczkę, chociaż dwa kilometry. Mam z tyłu głowy Wasze motywujące komentarze i po części dzięki Wam idę! Już w trakcie jestem bardzo z tej decyzji zadowolona, schodzi ze mnie stress z minionych 2 dni...











































Selfie w czasie biegu muszę jeszcze poćwiczyć heheh. ;)

A taką mam ładną drogę.











































Potem kolacja, kąpiel i rozmowa przez telefon z Natalią. 
Chwilę później, siedzę sobie tu i edytuje dla Was wpis na bloga...











































Dobranoc i do jutra! :)
SHARE:

17 komentarzy

  1. Super! Czekałam cały dzień na wpis i w końcu jest! Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza :) pozdrawiam Gusiu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Milo czytać Twoje wpisy!udanego dnia:)a bieganie jest super:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też czekałam z niecierpliwością na ten wpis! Relacje z Magicznego Domku stają się uzależniające:)
    Pozdrawiam i czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Twoje wpisy :) a Marysia to sama słodycz :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie dziwię Ci się wcale że ciężko Ci zostawić Marysię. Jest przeurocza! Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogłabyś nigdy nie kończyć tej serii ;D
    -Kasia ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gusiu pisz i pisz,bo ta seria jest super:) ja dziś znów biegałam, tym razem przy naszym jeziorku :) bieganie uzależnia ! a jak się potem śpi!;) pozdrowienia Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekałam na wpis :)
    Ciekawe spodnie masz na sobie (zdjęcie z Marysią przed lustrem) jak znajdziesz chwilę to napisz proszę skąd są.

    Pozdrawiamy serdecznie,
    Wierna Czytelniczka i drzemiący Leonek!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak pięknie się u Ciebie dzieje: )

    A gdzie taka fajna torbe nabylas?

    OdpowiedzUsuń
  11. To zdjęcie, na którym widać siedząca Marysię i trzymająca palec na buzi, taka zamysloną, jedt idealne do ramki 😀 slodziak z niej. Taka grubiutka kluseczka do całowania i przytulania.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak uroczo sobie spi.. :) Uwielbiam takie mrozone 'pocieszacze' :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Gusiu ja też bym chciała biegać ale jakoś zawsze mam wytłumaczenie. Może teraz dzięki Tobie się trochę zmotywuje. Biegasz wieczorem? Marysia jest poprostu boska zaraz bym podgryzała te małe kiełbaski, pozdrawiam Emilia.

    OdpowiedzUsuń
  14. Gosiu mam pytanie:)skad ta brazowa torba?i jak robisz te swoje slatki bo wygladaja bardzo apetycznie :)co to za ciemny sos?

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam tą serię i szczerze mówiąc chciała bym czytać ja codziennie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dolaczam sie do pytania o torebeczke(sliczna) i o ta bluzeczke na pierwszym foto-swietna ....szukam jakiejs podobnej... :)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Świętna seria! Ostatnio zaczęłam biegać i czasem nie chce mi się wyjść z domu, ale zaraz zaczynam myśleć jak będzie fajnie, gdy będę biegać i od razu łatwiej jest mi się zwlec z kanapy ;)

    OdpowiedzUsuń

© Magiczny Domek. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig